Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

57

Pov Nicole

Jane ma kamienny wyraz twarzy nic nie potrafię z niej wyczytać. Może dlatego, że nie za dobrze ją znam.

- Niall musimy porozmawiać - mówi zimnym tonem. Louis słysząc to od razu się ulatnia chcę iść za nim, ale Niall łapie mnie za ramię. Siada i sadza mnie na swoich kolanach.

- Dobra, ale szybko - także usiadła.

- To co zrobiłeś jest karygodne. Nie to, że pobiłeś Harry'ego to jeszcze na dodatek o mało go nie zabiłeś. To jest twój jedyny brat.

- A jego to jakoś nie interesowało jak robił wszystko by mnie rozdzielić z Nicole. To on zaczął. Chciałem go torturować, sprawić jak najwięcej bólu a dopiero potem zabić - widząc, że coraz bardziej się denerwuje splotam nasze dłonie. Wiem, że to chociaż trochę go uspokoi.

- Jak możesz tak mówić. Kiedy stałeś się tak bezdusznym człowiekiem takim jakim był twój ojciec - na te słowa Niall cały się spina, a jego oczy ciemnieją widocznie nie lubi gdy ktoś porównuję go do ojca.

- Zajmij się lepiej tym swoim cudownym synkiem. Bo niedługo może mu się przytrafić nieszczęśliwy wypadek którego nie przeżyje - nie potrafię rozpoznać czy on teraz tylko groził czy mówił prawdę. Jane chyba też, bo wygląda na przerażoną.

- Nie mógłbyś - tylko to daje radę z siebie wydusić. Jest mi jej żal ona boi się własnego syna. Dziecka które urodziła.

- A chcesz się przekonać? - na jego twarzy pojawia się uśmiech. A, że znam go już trochę więc wiem, że to nie oznacza nic dobrego. On coś planuje i to będzie na pewno bardzo złe.

- To twój jedyny brata. Musisz się z nim pogodzić.

- Ja nic nie muszę. Zrozum to wreszcie.

- Nicole zrób coś. Powiedz Niall'owi by pogodził się ze swoim bratem - nie mogę spełnić prośby Jane, bo wtedy sama bym się naraziła na gniew mojego męża. A tego bardzo nie chce.

- Nie mieszaj w to Nikki. To ona najbardziej ucierpiała przez tego debila. Więc zabieraj go jak najszybciej.

Pov Harry

No to się wkopałem, po jaką cholerę przytulałem Nikki gdy Niall był w domu. Dlaczego byłem aż tak nieostrożny. Na szczęście moja matka przyjechała bo gdyby nie ona to już bym nie żył. Dobrze, że Niall nic nie zrobił Nicole, bo to o nią, a nie o siebie martwiłem się najbardziej a najgorsze jest to, że teraz nie będę mógł przy niej być. Może i śmierć byłaby lepsza przecież po co mam żyć skoro nie będę mógł nawet zobaczyć jej słodkiej twarzyczki.

Siedzę na kanapie w salonie czekając na moją mamę. Nie mam pojęcia po co chce rozmawiać z Niall'em. Po chwili widzę Louisa, podchodzi do mnie.

- Jesteś idiotą. Jak mogłeś ją tak narażać? - pyta z wyrzutem. Teraz nagle zaczął się o nią martwić. Wcześniej jakoś go nie obchodziła, sprzedał ją jak jakoś rzecz.

- Nie miałem pojęcia, że on akurat wejdzie, a poza tym gdybyś mu jej nie oddał to nie byłoby problemu.

- Tylko ty też byś jej nie poznał - no tak. Nie znałbym jej. A może jednak bym ją gdzieś spotkał. Jedno jest pewne ona jest miłością mojego życia.

- Czasu i tak już nie da się cofnąć. Ale musisz mi w jednym pomóc.

- W czym?

- Musimy wydostać stąd Nicole tak bym mógł z nią wyjechać. Wybiorę takie miejsce, że Niall nas nie znajdzie.

- Już do końca oszalałeś. Nikki cię nie kocha. Zapomnij o niej i to raz na zawsze - mówi i idzie sobie. Tylko jak ja mam to zrobić. Jak wymazać ją z swego serca.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział. Może jeszcze dziś.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro