55
Pov Nicole
- A najlepiej by było gdybyś to ty odebrała mu życie - nie no on chyba sobie żartuję. Ja go nie zabije. Nie potrafiłabym tego zrobić.
- Dobrze wiesz, że to nie byłby najlepszy pomysł - w jak najdelikatniejszy sposób chcę go przekonać by zmienił zdanie. Nie mam najmniejszego zamiaru nikogo zabijać.
Pov Niall
Tak naprawdę wcale nie mam zamiaru kazać Nikki zabijać tego debila. Sam chce to zrobić wyżyć się za to wszystko. A najgorszym co mi zrobił to jest to, że chciał mi zabrać moją Nicole. Odważył się ją dotykać i wyznać miłość. A za to czeka g śmierć w męczarniach.
- Tak ślicznotko jesteś na to zbyt delikatna - głaszczę jej policzek. Ma wielkie szczęście, że słyszałem wszystko od początku bo gdybym miał chociaż najmniejsze wątpliwości to bym ją od razu zabił. Nie zniósłbym tego jakby mnie zdradziła.
- Więc nie każesz mi na to patrzeć - pyta drżącym głosem. Tak dobrze to nie będzie musi dostać jakaś karę za to, że mi o niczym nie powiedziała.
- Nie będziesz musiała nic robić pozostanie ci tylko na to patrzeć - namiętnie ją całuję i wychodzę z naszego pokoju.
Teraz muszę iść do Louisa. Nareszcie mi się do czegoś przyda, pomoże mi z moim bratem chodź teraz to on już nie jest moim bratem. Przez to, że odważył się dotykać i całować moją żonę stracił wszystko włącznie z swoim nędznym i nic nie wartym życiem.
Śpi i nic w tym dziwnego w końcu jest druga w nocy. Mógłbym z tym wszystkim poczekać do rana, ale nie wytrzymam tyle. Chcę teraz się na nim powyżywać dopiero potem go zabije.
- Obudź się - potrząsam nim. Muszę przyznać, że ma mocny sen - No wstawaj! - krzyczę.
- Odbiło ci czy co? Dlaczego do cholery budzisz mnie w środku nocy? - no nawet mu się nie dziwię też bym się wściekł jakby mnie ktoś obudził o tej godzinie.
- Ubieraj się i chodź jesteś mi potrzebny.
- A to nie może poczekać do rana? Co jest aż tak ważne?
- Potem ci powiem, a teraz rusz dupe, za pięć minut widzę cię na dole - piszę do Maxa sms by przyprowadził Harry'ego do salonu.
Teraz czas rozpocząć zabawę.
Gdy docieram już na miejsce on już tam był. Ma podbite oko i rozciętą wargę. Max prawidłowo wykonał swoje zadanie.
- I co zamierzasz mnie zabić za to, że zakochałem się w twojej żonie?
- Tak. Gdybyś miał chodź trochę rozumu to byś stąd wyjechał. A za głupotę trzeba płacić.
- Nie zasługujesz na nią. W dzień waszego ślubu podsłuchałem twoją rozmowę z Louis'em dzięki czemu dowiedziałem się, że zmusiliście ją do tego wszystkiego. Ty naprawdę myślałeś, że ona cię pokocha jesteś dla niej za stary nigdy by nawet na ciebie nie spojrzała z własnej woli.
- Zamknij się! - wykrzykuje i mocno uderzam go w twarz.
- Może ktoś wreszcie wytłumaczy mi co się tu dzieję? - pyta Louis, który właśnie przyszedł.
- Ten kretyn ubzdurał sobie, że kocha Nicole - Louis wcale nie wygląda na zaskoczonego. Czyżby też o tym wiedział?
- To on zadzwonił do mnie jak pobiłeś Nikki. Opowiedział mi o wszystkim uznałem, że to nie jest nic szkodliwego więc postanowiłem ci o tym nic nie mówić - Cholera czyli tylko ja o tym nie wiedziałem.
- To ma być ostatni raz kiedy zataiłeś coś przede mną - warczędo brata Nicole.
- Okej ja o prostu wolałem nie narażać siostry- co przecież nie skrzywdziłby mojej malutkiej tylko dlatego, że Harry sobie coś ubzdurał.
- I tak biłeś ją z byle powodu. Nawet nie ma pewności czy ona nadal żyje.
- Oczywiście, że Nikki żyje i zaraz popatrzy sobie na twoją śmierć. Nicole! - po krótkiej chwili się zjawia.
- Specjalnie wam przerwałem noc poślubną, a potem to samo zrobiłem z wyjazdem. Nie mogłem pozwolić żeby coś do ciebie poczuła. Sam zadzwoniłem po naszą matkę, robiłem to wszystko byś wpadł w szał i zraził do siebie Nikki - to wszystko jest jego winą. Wiem, że miałem się trochę nim pobawić, ale nie wytrzymam chciałem by jak najszybciej umarł. Ściskam rękami jego szyję nie zasłużył na szybką śmierć od kuli. Niech zdycha w męczarniach jak Jane.
Mam dla was jeszcze pięć rozdziałów, więc jak się postaracie i będą konkretne komentarze do dostaniecie je dziś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro