Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

Pov Nicole

Może życie z Niall'em nie będzie nawet takie najgorsze. Przez cały dzień był miły pokazał mi cały dom, a także stajnie i miejsca do jazdy konnej. Ma też ogromny basen tylko z tym był mały kłopot, bo ja nie umiem pływać. Nie chciałam mu tego powiedzieć i nie mam pojęcia jak on to ze mnie wyciągnął jednak obiecał mi że mnie nauczy.

- No to życzę ci powodzenia. Louis wiele razy próbował i mu się nie udało - komunikuje mu, siedzimy na jednym leżaku przed basenem.

- Damy rade. Mogę ci obiecać, że za niecały tydzień będziesz już samodzielnie pływać - śmieję się na jego słowa.

- Ta na pewno. Ja nie dam się zaciągnąć do głębszej wody niż do pasa. A tu jest głęboko chyba na jakieś dwa metry.

Jest ubrany w ciemne spodenki i jasną koszulkę po chwili jednak ściąga ją z siebie i wchodzi do wody. Ja za to mam na sobie zielone szorty i koszulkę na ramiączka w tym samym kolorze.

- Chodź do mnie.

- Nie, nie mam stroju - próbuję się jakoś wykręcić.

- To możesz w ubraniu. Najwyższej później się przebierzesz - no dlaczego on musi być taki uparty.

- Ale mnie złapiesz? - pytam dla pewności.

- Oczywiście - podpływa do brzegu i gdy wchodzę do wody łapie mnie w tali. - Nie bój się, trzymam cię i nie mam zamiaru puścić - szepcze mi do ucha.

***

Uczył mnie pływać jeszcze przez trzy godziny nie szło mi to najlepiej, ale o dziwo Nialler jest cierpliwym nauczycielem.

- Jeszcze kilka lekcji i będziesz może nawet lepsza ode mnie - oboje śmiejemy się na jego słowa.

- Naprawdę nie spodziewałam się tak wielkiej cierpliwości, Louis zawsze szybko odpuszczał, twierdząc, że pływanie nie jest mi potrzebne do szczęścia.

- Nie miał racji, ale dla mnie to jeszcze lepiej, bo mogłem to zrobić osobiście.

***

Leżymy razem na łóżku, a on całuję moją szyję i piersi. Mam tylko nadzieję, że dalej się nie posunie, bo odrobinę przekonałam się do Nialla, lecz nadal mu nie ufam. Jest jeszcze na to za wcześnie.

- Daj mi swój telefon - dziwi mnie jego prośba, ale i tak podaję mu komórkę na szczęście wcześniej zdążyłam skasować wszystkie sms-y od Luke. W moim telefonie nie znajduje się nic co mógłby go wyprowadzić z równowagi.

- Co robisz? - pyta, bo już przez dłuższy czas robi coś z moją własnością. Średnio mi się to podoba.

- Wpisuje ci mój numer i kasuje te niepotrzebne - co? jak to kasuje. Jakim prawem! - Na razie wystarczy ci mój i Louisa.

- I jak ja teraz porozumiem się z moimi przyjaciółmi.

- Kochanie i tak już nigdy się nie spotkacie. A i w twoich kontaktach było sporo chłopaków co mi się wogule nie podoba - no nie to ja powinnam mieć do niego pretensje, a nie on do mnie.

- To byli tylko koledzy.

- No mam nadzieje. A teraz grzecznie o nich wszystkich zapomnisz - całuję mnie, a następnie obejmuje.

I co teraz będzie mnie przez cały czas tak kontrolował?

Następny się pojawi jak będą konkretne komentarze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro