34
Pov Nicole
- Mocno cię boli? - pyta mnie Harry. Przez to całe zamieszanie udało mu się zostać ze mną.
- Da się to znieść tylko lepiej idź już. Niall jest dziś taki wkurzony, że nie zawaha się cię zabić - nie chcę jego śmierci. Jest denerwujący, ale już zdążyłam się do niego przyzwyczaić. Poza tym nie jestem aż taka podła żeby chcieć kogoś krzywdy.
- Masz racje on tylko czeka na dobry moment by móc się mnie pozbyć, ale bądź pewna, że zrobię wszystko by tu z tobą zostać. Jednak nie mam pojęcia czy to się uda - kładzie swoje dłonie na moich biodrach i zmusza mnie do wstania z łóżka na którym siedzę. - Więc muszę zrobić coś czego bardzo pragnę - nim się spostrzegam to wpija się w moje usta. Początkowo to odwzajemniam jednak po chwili się opamiętuje.
- Co ty robisz? A co by było gdyby ktoś tu wszedł? Ciebie by zabił od razu, a z mojego życia by zrobił piekło i dopiero wtedy zabił.
- Powiedziałbym prawdę, że cię do tego zmusiłem, a poza tym to kocham cię i to najbardziej na świecie - dlaczego to akurat moje życie musi być takie zagmatwane. No jakby miała mało kłopotów z Niall'em to jeszcze Harry.
- Proszę cię idź już - nie znoszę tego jak mi mówi o swoich uczuciach, bo wtedy zastanawiam się czy przypadkiem nie zaczynam czegoś do niego czuć. Na szczęście na razie nic takiego nie stwierdzam.
- Dobrze - mówi i wychodzi.
***
Słysze pukanie do drzwi. Ciekawe kto to, bo Niall by nie pukał, Harry też nie. Może to któryś z pracowników. Podnoszę się do pozycji siedzącej, głowa nadal bardzo mnie boli.
- Proszę.
- Możemy porozmawiać - w drzwiach widzę matkę Nialla.
- Oczywiście niech pani wejdzie.
- Mów do mnie po imieniu jestem Jane - uśmiecha się do mnie. Wygląda na bardzo miłą i zupełnie nie przypomina tej osoby którą opisał mi mój mąż.
- Nicole - mówię swoje imię chodź i tak pewnie je zna.
- Wiem - siada w fotelu, a ja zajmuję drugi. - Mój syn cię kocha. Tylko ty możesz sprawdzić by się zmienił - ta w wielką chęcią bym to zrobiła. Tylko jak?
- Bardzo bym chciała, ale nie potrafię.
- Widziałam jak się tobą opiekował. A tak miedzy nami to naprawdę oberwałaś przez przypadek czy dlatego że wstawiałaś się za Harrym - nawet mnie to pytanie nie dziwi w końcu dobrze zna Nialla i tą jego gwałtowność.
- To na pewno był przypadek. Celował w Harry'ego, a ja w tym samym czasie weszłam między nich.
- Jestem ci bardzo wdzięczna, że broniłaś mojego młodszego syna - wstaje z fotela i kieruje się w stronę drzwi.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro