28
Pov Nicole
Za trzy dni wyjeżdżam z Niall'em do Mediolanu, bardzo się z tego cieszę, bo zawsze chciałam tam pojechać tylko Louis nie zamierzał mnie puścić. Bo twierdził że jestem jeszcze za młoda by sama tak daleko pojechać i oczywiście nigdy nie dał się namówić na wyjazd ze mną. A teraz jadę tam na całe dziesięć dni. Niall obiecał mi, że to ja będę decydować o tym jak będziemy spędzać czas. Jest to bardzo miłe zaskoczenie.
***
- Dużo lepiej byś się tam bawiła ze mną - mówi mi Harry siedząc na łóżku jak ja pakuję walizkę. Zawsze gdy Niall gdzieś wychodzi to on do mnie przychodzi. Kiedyś mogą się spotkać i wtedy będzie źle.
- Harry idź i lepiej zrób to ci kazał ci Nialler, bo jak wróci to się wścieknie - nie mam ochoty wysłuchiwać wrzasków mojego męża o tym jak nieodpowiedzialnego ma brata. Chociaż jest w tym trochę prawdy.
- On i tak cały czas to robi. Więc ja tam żadnej różnicy nie widzę. A najlepiej by było jakby ktoś go sprzątnął wtedy moglibyśmy być razem - ta tylko zapomniał o tym że ja nic do niego nie czuję. A już jeden związek bez miłości mi wystarczy.
- Nie rozumiem jak ty możesz życzyć swojemu bratu śmierci. Tak na niego narzekasz, a sam nie jesteś lepszy.
- Ale to on znęcał się nade mną od dziecka i popatrz jak teraz mnie traktuje - rozkłada się na moim łóżku. On się chyba zapomina w końcu jakby ktoś tu wszedł to było by już po mnie.
- Jakbym była na twoim miejscu to już bym dawno się wyprowadziła. I lepiej idź już, bo nie chce żeby ktoś cię tu zobaczył chyba rozumiesz - powoli się podnosi.
- Okej nie chce żeby zrobił ci znowu krzywdę. Za bardzo mi na tobie zależy - nie zdążam się zorientować, a on podchodzi do mnie cmoka mnie w usta. On kiedyś sprowadzi śmierć na siebie i jeszcze na mnie.
***
- Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę na ten wyjazd. Chyba nie zasnę taka jestem podekscytowana - mówię podczas obiadu Niall'owi.
- To Louis podsunął mi ten pomysł.
- Tyle razy go prosiłem by ze mną pojechał ale on zawsze się wykręcał - zaczynam jeść swój makaron. Uwielbiam kuchnię włoską.
- I bardzo dobrze, bo wtedy nie cieszyłabyś się tak bardzo na nasz wyjazd - daje mu buziaka w policzek. Z dnia na dzień zaczyna się do niego coraz bardziej przekonywać.
- Jesteś kochany. To może byśmy tak następnym razem pojechali do Florencji co - zrobiłam maślane oczy.
- Oczywiście. Gdzie tylko zechcesz kochanie chodzyby i na koniec świata.
Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden, a może i więcej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro