❤️4❤️
-A Emily?
-Tak?
Spojrzała na mnie wyczekująco, a ja zastanawiałem się czy dobrze robie pytając ją o to.
-Kojarzysz Granger?
-Och... Ją?
Zobaczyłem jak z jej twarzy schodzi ten uśmiech, który gościł na jej twarzy od początku naszego spotkania.
-Wiesz chciałem ją tylko o coś spytać...
Nie miałem zamiaru ranić tej dziewczyny ponieważ nikt inny tak jak ona nie ułatwi mi tego zadania.
-Nie koleguje się z nią... Uważa się za lepszą od innych bo przyjaźni się z Potter'em i niby jest taka mądra. Ale jak chcesz to mogę z nią pogadać...
-Nie! Poradzę sobie...
-Waleczny lew.
I kiedy wypowiedziała te słowa obraz przed nami się uchylił pokazując nam przejście do innego pomieszczenia.
-Malfoy! Co ty ru robisz?
Przywitał mnie jakiś chłodny głos ciemnoskórego chłopaka.
-On jest ze mną...
Syknęła Emily i wymijając go z dumą na twarzy podeszła w stronę jakiegoś stoliczka.
-Możesz te książki tu położyć.
Tak jak powiedziała tak i zrobiłem.
-Chciałam ci bardzo...
Ale ja już nie zwróciłem uwagi idąc w stronę innego stolika na którym stała cała wieża z książek. A za tej wierzy dało się dojrzeć kasztanową czuprynę.
-Myślałem, że ty już niczego nie musisz się uczyć z taką wiedzą...
Powiedziałem patrząc na dziewczynę, która była tak skupiona na tym co właśnie czytała, że nawet mnie nie dostrzegła.
-Halo, Granger? Ziemia do Granger...
Mruknąłem wyrywając dziewczynie książkę sprzed oczu.
-Malfoy?! Co ty tutaj robisz? Dlaczego zabrałeś mi książkę?
To mówiąc szybko wstała z krzesła i spojrzała na mnie miną bazyliszka.
-A gdzie twoi obrońcy?
Spytałem z ironią mając na myśli bliznowatego i rudzielca.
-Oni... Oni są zajęci, a tak w ogóle nie powinno cie to obchodzić. A teraz żegnam. Bo coś mi się wydaje, że twoja duma i dość mały móżdżek nie poradzą sobie ze zrozumieniem najmądrzejszej uczennicy w Hogwarcie.
Kiedy powiedziała te słowa poczułem jakby coś mnie uderzyło psychicznie. Można poczuć uderzenie psychiczne? Nie mam pojęcia ale widocznie ja mogę... Ale dlaczego? Przecież nigdy nie obchodziła mnie opinia jakiś szlam. Prawda? Bo Granger jest szlamą... I to w najgorszej postaci.
-A teraz żegnam Malfoy po raz drugi...
Nie wiedziałem co odpowiedzieć na jej słowa więc patrzyłem jak powoli odchodzi tachając ze sobą te wszystkie książki. Czy ona zamierza otworzyć własną bibliotekę?
-Ja też mam uczucia...
Mruknąłem kiedy ona była już pare kroków dalej ale po jej spięciu ciała wiedziałem, że to usłyszała.
~~~~
Wiem, że krotki ale postaram się dodawać dłuższe ;) Myśle, że rozdział się całkiem udał^^
Ps: Zapraszam Was serdecznie na moje inne opowiadania.
Piszcie komentarze!
~Black~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro