Rozdział 27
Estera
Mówiąc, że Aśka nie miała racji, skłamałabym. Kiedy chłopaki o tym usłyszeli, o mały włos nie zostałam pobita. Później wybuchła wielka awantura, która skończyła się moim wyjściem. Jak to dobrze, że Janka nie było w domu, a może właśnie nie? W każdym razie tej nocy nie zasnęłam nawet na chwilę, cały czas płakałam. Nie nie chodziło mi o to, że zerwałam z chłopakiem, z którym byłam dwa lata. Tylko o to, że przyjaciele, którzy podobno byli na dobre i na wszzytko co dobrem nie jest wystawili mnie. Czemu? Bo nie będę mieć darmowych narkotyków. Nienawidze ich. Przynajmniej Aśka jest po mojej stronie...
Janek
Przyszedłem do domu koło dziewiątej. Myślałem, że Estera nawet jeśli będzie to będzie miała kaca i nie będę miał z nią jak porozmawiać. Myliłem się i patrząc na to chyba wolałbym wersje z kacem. Kiet wszedłem do mieszkania Esti była w kuchni usiłując przykroić zakrwawioną bułkę. No spoko jak tam kto lubi. Czekaj! Jak to zakrwawioną bułkę?
-Estera! Co się stało?- powiedziałem i pociągnąłem dziewczynę do łazienki. Przemyłem jej kilka(naście) skaleczeń i dopiero wtedy zobaczyłem czerwone oczy zapłakanej dziewczyny.
-Ja...ja...Janek...- zaczęła, ale w końcu tylko wtuliła się we mnie.
-Spokojnie jestem przy tobie.- powiedziałem głaszcząc ją delikatnie po plecach. Dziewczyna była załamana, ale w koncu powiedziała, że zerwała z Erykiem i o tym co jej paczka na to powiedziała. Na koniec miałem wrażenie, że zaraz upadnie. Pff... fajni przyjaciele. Ja jej bym nigdy nie zostawił. Dalej byliśmy w łazience, a Estera chyba nawet nie mogła się ruszyć, więc wziołem ją na ręce w stylu panny mlodej i zaniosłem do sypialni. Była strasznie padnięta, nawet nie protestowała! Kiedy ją przykryłem i chciałem odejść, zobaczyłem, że wpatruje się we mnie swoimi zielonymi paczadełkami i mówi "nie idź". Lekko uśmiechnąłem się, kiedy zrobiła mi miejsce na łóżku. Nie pozostało mi nic innego jak położyć się obok. Esti zasnęła niemal od razu. Zasnęła wtulona we mnie.
Hejka Nutki! Jak ja kocham swoją mamę! Chciałam, żeby wstała, więc pukałam ją w kolano. I jeden z naszych klasycznych dialogów:
-Ty masz pusto w tym kolanie.
-Pusto to ty masz w głowie.
*Po naszym wybuchu śmiechu*
-Ale ty jesteś głupiutka- moja mama.
-No w końcu nie daleko pada jabłko od jabłoni- i zaczęła się wojna na poduszki.
Dajcie w komentarzach jakieś swoje śmieszne rozmowy z rodzicami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro