Część 17
Następnego dnia obudziłam się o 6:40 wtulona w Jasona.Powoli by nie obudzić mojego chłopaka,wyplątałam się z jego uścisku i zabierając ubrania,poszłam do łazienki.W środku ubrałam niebieską koszulę,gwiezdne leginsy i uczesałam włosy w koka.Założyłam naszyjnik z połową księżyca,bransoletkę od ukochanego i wyszłam do pokoju.Spojrzałam na fioletowy zegar,który wskazywał godzinę 7:20.
-Jason pora wstawać.
Ja-Jeszcze pięć minut mamo.
-Czy wyglądam aż tak staro?
Ja-Co?Nie....
-Mam nadzieję inaczej zapadniesz w wieczny sen.
Ja-To była groźba?
-Raczej fakt.
Ja-Ja ci dam!
Przyciągnął mnie do siebie tak,że wylądowałam przodem w jego ramionach.Zabawkarz korzystając z okazji mojego zdezorientowania,zaczął mnie łaskotać.Zaniosłam się śmiechem.
-Jason haha przestać!
Ja-A co z tego będę miał?
-Moją wdzięczność?
Ja-Nie,pocałuj mnie.
Pocałowałam go w policzek.
Ja-O nie droga panno w usta.
Musnęłam zaledwie jego wargi i uciekłam.
Ja-Wracaj!Jeszcze z tobą nie skończyłem!
Śmiejąc się zbiegłam do kuchni i ukryłam się pod stołem.
H-Jula po co weszłaś pod stół?
-Nie wydaj mnie,proszę.
H-O co chodzi?
-Uciekłam Jasonowi.
H-Ok.
-Dziękuje.
W chwili,w której malarz wstał do kuchni wszedł czerwonowłosy.
Ja-Helen widziałeś może Julię?
H-Nie.
Ja-Na pewno przyjdzie na śniadanie.
Gdy wszyscy byli już zasiedli do stołu,wślizgnęłam się na swoje miejsce.
Ja-Wiedziałem że tu będziesz.
-Nie trzeba być wróżbitą Maciejem,by to przewidzieć.
Ja-Nie bądź wredna,przepraszam.
-Nie,to ja przepraszam.
Ja-I love you.
-I love you more.
Wróciliśmy do jedzenia.Nałożyłam na talerz jajko na miękko i ciemny chleb.Po skończonym śniadaniu postanowiłam zrobić przyjaciółką niespodziankę.
-Chłopaki co wy na to,by odwiedzić swoje dziewczyny?
K,L,H,Je i Rj-Jak na lato!
-Ubierzcie się jak zwykli ludzie,a nie jak seryjni mordercy poszukiwani przez policję.
K-Ok.
Po pół godzinie zeszli na dół.Wyglądali normalnie jak nie oni,dopiero gdy przyjrzałam się dokładniej rozpoznałam ich.Ubrałam czarne kozaki i kurtkę.
-Dobrze,zamknijcie oczy.
Teleportowałam nas na skraj lasu.
-Wiecie,gdzie mieszkają?
L-Na pewno jakoś je znajdziemy.
-Ok,pa chłopaki!
K,L,H,Rj i Je-Pa!
Wracaliśmy do rezydencji lasem,rozmawiając,gdy zobaczyłam zakrwawione odciski łap na śniegu.
-Jason,zobacz!Co ci to przypomina?
Ja-To są ślady wilka sądząc po krwi rannego.
-Musimy go znaleźć.
Ja-Dobrze.
Szliśmy po poszlakach z pół godziny,gdy zobaczyłam czarnego wilka w krzakach.
-Teraz cicho.
Ja-Ok.
Zmieniłam się w to zwierzę i ostrożnie do niego podeszłam,uważając żeby się na mnie nie rzucił.
-Hej jestem Julia.
W(wilk)-Wiktor.
-Mogłabym dowiedzieć się co ci się stało?
W-Najpierw niech ten człowiek sobie pójdzie.
-Niestety nie może,to jest mój chłopak Jason.
W-To nie możliwe.
-Wszystko jest możliwe,gdy tylko uwierzysz.
W-Dobrze,wierzę ci.
-Dlaczego krwawisz?
W-Powiem ci,jak nie będziesz mi przerywać.
-Ok.
W-Gdy byłem jeszcze szczeniakiem myśliwy zabił mi matkę,a mnie przyprowadził na czarny rynek.Na początku bałem się dotyku ludzi i na wszystkich warczałem,dlatego nie sprzedał mnie przez długi czas.Któregoś dnia do mojej klatki podbiegł mały chłopiec i wystawił do mnie rączkę.Wiedziony instynktem pozwoliłem się pogłaskać.Nie długo dołączyli do niego jego rodzice.Mały prosił rodzicieli,by mnie kupili,po błaganiach wreszcie ich przekonał i zyskałem nową rodzinę.Przez kilka lat,mieszkało mi się tam jak w raju.Nie musiałem polować,leżałem całe dnie w domu i przytulałem się do chłopaka.Kiedy urosłem po prostu wywieźli mnie do lasu,jak najdalej od nich.Przywiązali mnie do drzewa i odjechali,zostawiając mnie samego w nieznanym mi terenie.Gdy przegryzłem sznur to ruszyłem w drogę.Nagle wpadłem w pułapkę na niedźwiedzie,nie zobaczyłem jej gdyż śnieg ją zasłonił.Po dość długim czasie uwolniłem się z niej i udałem się dalej.Nie miałem już sił więc się tu położyłem,a później przyszłaś ty.
-Bardzo mi przykro.Mogę obejrzeć twoją zranioną łapę?
W-Tylko ostrożnie.
-Ok.
Zmieniłam się w człowieka.Przyłożyłam swoją rękę do jego kończyny i skupiając się na uzdrowieniu jego rany,zamknęłam oczy.Kiedy je otworzyłam zranienia już nie było.Po chwili znów byłam wilkiem.
W-Dziękuje ci za pomoc.
-Nie ma za co.
W-Co mógłbym dla ciebie zrobić?
-Wystarczy byś nas czasem odwiedzał.
W-Nie ma sprawy.Do zobaczenia.
-Do widzenia.
Gdy tylko ssak oddalił się,stałam się człowiekiem.
Ja-Przez chwilę myślałam,że chce się na mnie rzucić.
-Widzisz,jak nie pijesz to myślisz.
Ja-Haha bardzo śmieszne.
-Nawet nie wiesz jak.
Ja-Chodźmy już do domu.
-Ok.
Poszliśmy,więc do rezydencji,w której dowiedzieliśmy się,że spóźniliśmy się na obiad.Cóż na późny posiłek popołudniowy zjadłam spaghetti z ciemnym sosem do mięs.Kiedy skończyłam udałam się do pokoju.W nim na łóżku zauważyłam moją foczkę.Położyłam się koło niej i się do niej przytuliłam.Nie wiedziałam kiedy zasnęłam.Gdy się obudziłam,zauważyłam na zegarku godzinę kolacji,więc szybko zeszłam do kuchni.Usiadłam na swoim miejscu i nałożyłam na talerz gofry z bitą śmietaną.Po zjedzeniu kolacji,udałam się do pokoju.Umyłam się,przebrałam w piżamę i przytulona do foczki i pluszowego kotka usnęłam.
Ciąg dalszy nastąpi...........................................kiedyś.
Hej moi czytelnicy,przepraszam za mój poślizg,ale nie miałam żadnego pomysłu.Na idee tego czarnego wilka wpadłam wracając do domu autobusem i postanowiłam go wykorzystać.Czy mi się dzisiejszy rozdział udał,oceńcie sami w komentarzach.Rozdział dedykuje FokaToJa i little_princes1110.
Masz Ala już nie możesz mnie zabić!
Zostawiajcie po sobie ślady w postaci Gwiazdek i Komentarzy,bo nie wiem czy warto w ogóle to pisać.
Pozdrawiam - Julcia ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro