Część 3
Wyszłam i kierowałam się na pierwsze piętro,gdzie jest mój pokój.Weszłam do niego i zamarłam.Był przepiękny.Na wprost stało biało-różowe łóżko koło niego mały,czarno-biały stolik nocny.Po prawej stała duża,biało-czerwona szafa na ubrania.Dalej piękne fioletowo-białe biurko z lusterkiem nad nim.Ściany są koloru jasnobłękitnego,a podłoga czarna,na niej leżał niebieski dywan.Moje rzeczy leżały na łóżku.Rozpakowałam się i założyłam moją czarną piżamę w białe pandy.Położyłam się spać.Obudziłam się o 6:00.Pierwsze co zrobiłam to skierowałam się do szafy by wybrać sobie ciuchy.Ubrałam ciemne turkusowe jeansy,granatową koszulkę na ramiączkach i moją ulubioną fioletową bluzę z kapturem,z napisem "piękna,ale zajęta".Uczesałam się w warkocza na bok i pomalowałam się lekko.Gdy skończyłam coś kazało mi zajrzeć do najniższej szuflady.Było tam białe pudełeczko z fioletową wstążką,a w środku zauważyłam złoty naszyjnik z połową księżyca,która była takiego samego koloru co wstążka.Założyłam łańcuszek i wyszłam do kuchni na śniadanie.Tam przygotowywał posiłek Slenderman.
-Dzień dobry.
S-Witaj dziecko.
-Pomóc ci?
S-Oczywiście.
Pomogłam Operatorowi i poszłam budzić chłopaków.Najpierw obudziłam zimną wodą Bena i tak postępowałam z każdym oprócz Jasona.Położyłam się koło niego i czekałam,aż zacznie się budzić.Gdy powali wstałam pocałowałam go w policzek i uciekłam na śniadanie.Slendi podawał właśnie posiłek i się zaczęło.
Rj(Roześmiany Jack)-Usiądź koło mnie.
P(Puppeter)-Ona usiądzie koło mnie.
L(Liu)-Chyba śnicie usiądzie koło mnie,
-Cicho to ja wybieram koło kogo będę siedzieć.
Koniec końców usiadłam między Jasonem a Slendermanem,a inni posyłali im zabójcze spojrzenia.Zaczęłam czytać w myślach chłopaków i usłyszałam teksty takie jak:
"Czemu wybrała Jasona,a nie mnie"
"Zabiję gnojka"
"Muszę przypakować,może mnie zauważy"
"Trzeba ich skłócić"
I w tym momencie usłyszałam głos operatora.
S-Julciu po śniadaniu przyjdź do mojego gabinetu.
-Dobrze.
Podczas spożywania posiłku Candy rzucił kisielem w Jeffa,a on nie miał cele i trafił w Puppetera.I tak zaczęła się wojna na jedzenie .Slenderman szybko teleportował się do swojego pokoju.Ja schowałam się pod stołem i gdy chciałam spokojnie udać się do Operatora,Helen rzucił we mnie sałatką na moją ulubioną bluzę.Jane i Sally ulotniły się z kuchni.Popatrzyłam się na malarza i niespodziewanie wszystkie potrawy wylądowały na nim.Po tym poszłam tam,gdzie zamierzałam.Otworzyłam drzwi,a tam zobaczyłam dwójkę nieznajomych osób w towarzystwie Slendiego.
-Dzień dobry.
S-Dziecko poznaj Królową Nieba Kamilę i Króla Piekła Zalgo.
-Miło mi was poznać,ale poco ich tu sprowadziłeś?
S-To twoi rodzice.
-To nie możliwe.
MK(mama Kamila)-To prawda.
-Tak się za wami stęskniłam.
TZ(tato Zalgo)-My za tobą też.
-Mam pytanie czy osoby z rezydencji wiedzą,że jesteście moimi rodzicami?
MK-Nie wiedzą.
-To dobrze bo chce im to później wyjaśnić.
TZ-To może pójdziemy się przejść?
-Dobrze mamo ty też idziesz?
MK-Tak.
-Pójdę tylko szybko przebrać bluzę,dobrze?
TZ-Dobrze.
Szybko pobiegłam do mojego pokoju.Ubrałam granatową bluzę i udałam się na dwór.Tam stali moi rodzice.Poszliśmy rozmawiając przy tym wesoło.
-A jak się poznaliście?
TZ-Z moim wojskiem napadliśmy na królestwo Nieba,a tam dostrzegłem twoją matkę,którą atakowali demony.Obroniłem ją nie wiedząc,że jest królową.
MK-Obronił mnie,a ja się w nim zakochałam nie wiedząc,że jest Królem Piekła.
-Czyli zakochaliście się w sobie od pierwszego spojrzenia,tak?
MK-Tak.
-Wogóle to gdzie idziemy?
TZ-Do wyjątkowego miejsca.
Po niecałych pięciu minutach dotarliśmy na skraj lasu.Tam był klif,a pod nim las,a na środku rzeka.
-Po co tu przyszliśmy?
MK-Chcieliśmy pokazać ci portal do naszych światów.
-A jak się tam dostać?
TZ-Do mojego trzeba skoczyć z urwiska tyłem.
MK-A do mojego też skoczyć tylko przodem.
-To całkiem proste.
TZ-To my musimy już iść.
MK-Nie martw się będziemy cię odwiedzać.
-Dobrze to pa mamo i tato.
MK i TZ-Pa córeczko.
Wróciłam do mojego pokoju umyłam się i położyłam się spać.
Ciąg dalszy nastąpi....................kiedyś
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro