Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 17

Następnego dnia obudziłam się o 6:40 wtulona w Jasona.Powoli by nie obudzić mojego chłopaka,wyplątałam się z jego uścisku i zabierając ubrania,poszłam do łazienki.W środku ubrałam niebieską koszulę,gwiezdne leginsy i uczesałam włosy w koka.Założyłam naszyjnik z połową księżyca,bransoletkę od ukochanego i wyszłam do pokoju.Spojrzałam na fioletowy zegar,który wskazywał godzinę 7:20.

-Jason pora wstawać.

Ja-Jeszcze pięć minut mamo.

-Czy wyglądam aż tak staro?

Ja-Co?Nie....

-Mam nadzieję inaczej zapadniesz w wieczny sen.

Ja-To była groźba?

-Raczej fakt.

Ja-Ja ci dam!

Przyciągnął mnie do siebie tak,że wylądowałam przodem w jego ramionach.Zabawkarz korzystając z okazji mojego zdezorientowania,zaczął mnie łaskotać.Zaniosłam się śmiechem.

-Jason haha przestać!

Ja-A co z tego będę miał?

-Moją wdzięczność?

Ja-Nie,pocałuj mnie.

Pocałowałam go w policzek.

Ja-O nie droga panno w usta.

Musnęłam zaledwie jego wargi i uciekłam.

Ja-Wracaj!Jeszcze z tobą nie skończyłem!

Śmiejąc się zbiegłam do kuchni i ukryłam się pod stołem.

H-Jula po co weszłaś pod stół?

-Nie wydaj mnie,proszę.

H-O co chodzi?

-Uciekłam Jasonowi.

H-Ok.

-Dziękuje.

W chwili,w której malarz wstał do kuchni wszedł czerwonowłosy.

Ja-Helen widziałeś może Julię?

H-Nie.

Ja-Na pewno przyjdzie na śniadanie.

Gdy wszyscy byli już zasiedli do stołu,wślizgnęłam się na swoje miejsce.

Ja-Wiedziałem że tu będziesz.

-Nie trzeba być wróżbitą Maciejem,by to przewidzieć.

Ja-Nie bądź wredna,przepraszam.

-Nie,to ja przepraszam.

Ja-I love you.

-I love you more.

Wróciliśmy do jedzenia.Nałożyłam na talerz jajko na miękko i ciemny chleb.Po skończonym śniadaniu postanowiłam zrobić przyjaciółką niespodziankę.

-Chłopaki co wy na to,by odwiedzić swoje dziewczyny?

K,L,H,Je i Rj-Jak na lato!

-Ubierzcie się jak zwykli ludzie,a nie jak seryjni mordercy poszukiwani przez policję.

K-Ok.

Po pół godzinie zeszli na dół.Wyglądali normalnie jak nie oni,dopiero gdy przyjrzałam się dokładniej rozpoznałam ich.Ubrałam czarne kozaki i kurtkę.

-Dobrze,zamknijcie oczy.

Teleportowałam nas na skraj lasu.

-Wiecie,gdzie mieszkają?

L-Na pewno jakoś je znajdziemy.

-Ok,pa chłopaki!

K,L,H,Rj i Je-Pa!

Wracaliśmy do rezydencji lasem,rozmawiając,gdy zobaczyłam zakrwawione odciski łap na śniegu.

-Jason,zobacz!Co ci to przypomina?

Ja-To są ślady wilka sądząc po krwi rannego.

-Musimy go znaleźć.

Ja-Dobrze.

Szliśmy po poszlakach z pół godziny,gdy zobaczyłam czarnego wilka w krzakach.

-Teraz cicho.

Ja-Ok.

Zmieniłam się w to zwierzę i ostrożnie do niego podeszłam,uważając żeby się na mnie nie rzucił.

-Hej jestem Julia.

W(wilk)-Wiktor.

-Mogłabym dowiedzieć się co ci się stało?

W-Najpierw niech ten człowiek sobie pójdzie.

-Niestety nie może,to jest mój chłopak Jason.

W-To nie możliwe.

-Wszystko jest możliwe,gdy tylko uwierzysz.

W-Dobrze,wierzę ci.

-Dlaczego krwawisz?

W-Powiem ci,jak nie będziesz mi przerywać.

-Ok.

W-Gdy byłem jeszcze szczeniakiem myśliwy zabił mi matkę,a mnie przyprowadził na czarny rynek.Na początku bałem się dotyku ludzi i na wszystkich warczałem,dlatego nie sprzedał mnie przez długi czas.Któregoś dnia do mojej klatki podbiegł mały chłopiec i wystawił do mnie rączkę.Wiedziony instynktem pozwoliłem się pogłaskać.Nie długo dołączyli do niego jego rodzice.Mały prosił rodzicieli,by mnie kupili,po błaganiach wreszcie ich przekonał i zyskałem nową rodzinę.Przez kilka lat,mieszkało mi się tam jak w raju.Nie musiałem polować,leżałem całe dnie w domu i przytulałem się do chłopaka.Kiedy urosłem po prostu wywieźli mnie do lasu,jak najdalej od nich.Przywiązali mnie do drzewa i odjechali,zostawiając mnie samego w nieznanym mi terenie.Gdy przegryzłem sznur to ruszyłem w drogę.Nagle wpadłem w pułapkę na niedźwiedzie,nie zobaczyłem jej gdyż śnieg ją zasłonił.Po dość długim czasie uwolniłem się z niej i udałem się dalej.Nie miałem już sił więc się tu położyłem,a później przyszłaś ty.

-Bardzo mi przykro.Mogę obejrzeć twoją zranioną łapę?

W-Tylko ostrożnie.

-Ok.

Zmieniłam się w człowieka.Przyłożyłam swoją rękę do jego kończyny i skupiając się na uzdrowieniu jego rany,zamknęłam oczy.Kiedy je otworzyłam zranienia już nie było.Po chwili znów byłam wilkiem.

W-Dziękuje ci za pomoc.

-Nie ma za co.

W-Co mógłbym dla ciebie zrobić?

-Wystarczy byś nas czasem odwiedzał.

W-Nie ma sprawy.Do zobaczenia.

-Do widzenia.

Gdy tylko ssak oddalił się,stałam się człowiekiem.

Ja-Przez chwilę myślałam,że chce się na mnie rzucić.

-Widzisz,jak nie pijesz to myślisz.

Ja-Haha bardzo śmieszne.

-Nawet nie wiesz jak.

Ja-Chodźmy już do domu.

-Ok.

Poszliśmy,więc do rezydencji,w której dowiedzieliśmy się,że spóźniliśmy się na obiad.Cóż na późny posiłek popołudniowy zjadłam spaghetti z ciemnym sosem do mięs.Kiedy skończyłam udałam się do pokoju.W nim na łóżku zauważyłam moją foczkę.Położyłam się koło niej i się do niej przytuliłam.Nie wiedziałam kiedy zasnęłam.Gdy się obudziłam,zauważyłam na zegarku godzinę kolacji,więc szybko zeszłam do kuchni.Usiadłam na swoim miejscu i nałożyłam na talerz gofry z bitą śmietaną.Po zjedzeniu kolacji,udałam się do pokoju.Umyłam się,przebrałam w piżamę i przytulona do foczki i pluszowego kotka usnęłam.


Ciąg dalszy nastąpi...........................................kiedyś.


Hej moi czytelnicy,przepraszam za mój poślizg,ale nie miałam żadnego pomysłu.Na idee tego czarnego wilka wpadłam wracając do domu autobusem i postanowiłam go wykorzystać.Czy mi się dzisiejszy rozdział udał,oceńcie sami w komentarzach.Rozdział dedykuje FokaToJa i little_princes1110.

Masz Ala już nie możesz mnie zabić!

Zostawiajcie po sobie ślady w postaci Gwiazdek i Komentarzy,bo nie wiem czy warto w ogóle to pisać.

Pozdrawiam - Julcia ;3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro