Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

47.

Serce biło mi tak mocno, że byłam pewna że chwila moment i wyskoczy mi z piersi. Nie odczuwałam bólu szkła które uderzyło o moje nagie stopy powodując zacięcia. Zastanawiało mnie coś bardziej przerażającego - dlaczego ze wszystkich możliwych ludzi właśnie on za mną stoi?

- Nic Ci nie jest? - usłyszałam coraz bliżej siebie jego delikatny ale odrobinę podniesiony głos - nie chciałem Cię wystraszyć, musimy to przemyć - poczułam delikatne opuszki palców na swoich stopach.

Spojrzałam kątem oka w dół i miałam wrażenie że serce całkowicie przestało mi pracować. Był taki jak go zapamiętałam. Hebanowe włosy które w blasku świateł delikatnie podchodziły granatowymi refleksami. Ta jasna i gładka cera, której nie jedna kobieta mogła zwyczajnie pozazdrościć. To były jedne z wielu szczegółów które mogłabym wymieniać związanych z nim.

- Nie dotykaj mnie - wykrzyczałam piskliwym głosem przesuwając sie na bezpieczną odległość.

- Ale jesteś ranna, przeze mnie - odpowiedział patrząc na moje wybryki - pozwól mi to opatrzyć.

Dlaczego sobie nie pójdziesz? dlaczego sobie nie odpuścisz? dlaczego mnie nie zostawisz w spokoju? To właśnie chciałam mu w tym momencie wykrzyczeć. Ale musiałam z jednej strony zachowywać się profesjonalnie, byłam tutaj zwykłą pracownicą, a on był narzeczonym córki moich pracodawców. Stałam do niego tyłem, to była wystarczająca pogarda z mojej strony. Gdyby zobaczył moją twarz wszystko było by jasne. Milion myśli przechodziło przez moją głowę, z jednej strony miałam go na wyciągnięcie ręki, mogłam zwyczajnie mu o wszystkim powiedzieć. Ale z drugiej minęło tyle czasu, pomimo że ja nadal tkwiłam w totalnej porażce życia, on to życie ułożył sobie z kimś nowym.

Za plecami usłyszałam że zaczął sprzątać stłuczone szkło nie pytając już więcej o nic.

- Proszę wyjść - podniosłam delikatnie głos - ja się tym zajmę.

- Zostawię to jeśli pozwolisz opatrzeć mi swoją stopę - odpowiedział spokojnie stukając szkłem które zbierał.

- I co ja mam zrobić? - szepnęłam do siebie cicho gdy usłyszałam wrzask po drugiej stronie kuchni.

- Co tu się stało? - znany głos mojej mamy rozległ się na całą kuchnię - Paniczu nic Panu nie jest?

- Nie, ze mną wszystko w porządku, ale tej Pani noga krwawi i nie pozwala mi jej opatrzeć.

- Yoona boże dziecko, boli Cię? - zobaczyłam jak mama osuwa się przy moich stopach i analizuje każdy ich skrawek.

- Nic mi nie jest, to tylko zadraśnięcia, pójdę to przemyć - schyliłam głowę - przepraszam że znowu narobiłam kłopotów - wybiegłam z kuchni jak najszybciej potrafilam zamykając się za chwilę w łazience i osuwając się na zimne płytki.




_______

przepraszam że tak krótko ale jestem w podróżach ostatnio a że Was zaniedbałam stwierdziłam że wstawię jakaś część nowej części którą gdzieś tam ostatnio skrobałam. ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro