Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20.

- Proszę na siebie uważać i obserwować się przez kilka kolejnych dni, dobrze? – uśmiechnięta lekarka wręczyła mi wypis ze szpitala.

- Będę ją bacznie obserwować, proszę się nie martwić – usłyszałam za sobą znajomy mi głos i odwróciłam się w jego stronę by za chwilę zobaczyć uśmiechniętego Minhyuka zmierzającego w naszym kierunku.

- Taki chłopak to skarb – dopowiedziała lekarka żegnając się z nami i odchodząc do swoich obowiązków.

- Ale on nie jest moim... - zdążyłam szepnąć pod nosem, ale przez nikogo z ich dwójki nie zostało to usłyszane.

Spojrzałam na Minhyuka, któremu uśmiech nie schodził z twarzy. Przez ostatnie dwa dni które spędziłam w szpitalnym łóżku jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy pomimo, że wiedziałam że powinnam się od niego oddalić jak najdalej. Zostawało nam coraz mniej czasu, a coraz bardziej stawał mi się bliższy. I teraz jak tak na niego patrzyłam i czułam, że szczerze jest szczęśliwy przebywając ze mną łamało mi coraz bardziej serce na myśl, że on uważa mnie za kogoś kim nie jestem i będę musiała zniszczyć nasze relacje jeszcze przed powrotem Yuri do pracy. Nigdy nie planowałam zbliżyć się do niego aż tak blisko. Ale wystarczyło parę gestów, parę słów i parę sytuacji by poznać go ze strony z której mało kto go znał. Z tej dobrej strony, którą nie potrzebnie ukrywał za maską. Był dla mnie obcym człowiekiem gdy się tu pojawiłam, ja byłam mu znana jako swoja siostra bliźniaczka, której zwyczajnie szczerze nie trawił, nie chciał przebywać w jej otoczeniu i traktował ją z góry, ale ona nigdy nie pozostawała mu dłużna robiąc dokładnie to samo. A teraz? Nie wyobrażam sobie dnia w którym nie zobaczyłabym jego uśmiechniętej mordki, nie wyobrażam sobie dnia w którym nie usłyszę z jego ust słowa głupia, które od początku pomimo że mnie irytowała teraz sprawia mi przyjemność i poprawia mi od razu humor. Tak bardzo chciałabym powiedzieć mu prawdę, o tym że ta zmiana zachowania mojej siostry bliźniaczki, jej stylu ubioru to tylko i wyłącznie fakt, że to nie ona. Że jesteśmy jak dwie krople wody, ale jednak całkowicie inne. Że jestem Yoona, a nie Yuri. Ale doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że zniszczyłabym tym samym życie mojej siostry, a ona była dla mnie ważniejsza niż chłopak którego udało mi się poznać kilka tygodni temu. To było zbyt trudne i zbyt przytłaczające. Odkąd wylądowałam w szpitalu i zobaczyłam Minhyuka śpiącego przy moim szpitalnym łóżku zdałam sobie sprawę, że ten chłopak nie zasługuje na taki cios. Ale będę musiała go zranić, dla dobra nas wszystkich.

- Idziemy? – z przemyśleń znowu wyrwał mnie jego delikatny głos.

- Tak – uśmiechnęłam się niepewnie i ruszyłam za nim w stronę wyjścia ze szpitala.

Przed szpitalem czekał na nas już samochód. Słońce delikatnie dawało o sobie znać na mojej bladej skórze. Było bardzo ładnie na dworze, nie chciałam zamykać się w czarnym samochodzie z przyciemnianymi szybami gdy ciepły wiatr powodował gęsią skórkę na moim ciele.

- Możemy się przejść do hotelu? – zapytałam patrząc na Minhyuka otwierającego mi drzwi do samochodu.

- Chcesz iść? Nie jesteś zbyt słaba? – spojrzał na mnie zmartwionym wzrokiem.

- Nie, jest tak słonecznie, a chcę móc jeszcze pooglądać Japonię w takim wydaniu póki tutaj jesteśmy.

- Przecież za rok pewnie znowu tu przyjedziemy – zaśmiał się – niech Pan jedzie, my zrobimy sobie mały spacer – zwrócił się do szofera i zamknął drzwi od samochodu, który zaraz odjechał zostawiając naszą dwójkę na szpitalnym parkingu.

Jego słowa znowu wybiły mnie z tropu – Przecież za rok pewnie tu przyjedziemy – tak bardzo chciałam móc tutaj wrócić, ale wiedziałam że następnym razem tutaj to nie będę ja, a moja siostra. Ja wrócę do swojej szarej rzeczywistości, gdzie będę musiała znowu dbać o wszystko tylko nie o siebie. Chciałam móc wierzyć w to, że stanie się jakiś cud i moje życie w jakiś sposób się odmieni, ale wiedziałam że na to się nie zanosiło. Chciałabym móc mu to wszystko wykrzyczeć w chwili gdy wypowiadał te słowa. Znowu miałam zamęt w głowie, który musiałam z całych sił powstrzymywać przed nie zrobieniem najgorszego głupstwa w swoim życiu. Wiedziałam, że jest człowiekiem który by mnie wysłuchał, ale na pewno by tego szaleństwa nie zrozumiał. Byłabym dla niego zwykłą oszustką tak samo jak moja siostra. Zaciskałam zęby żeby za wszelką cenę ciągle wywoływać uśmiech na swojej twarzy.

- Chodźmy – szepnęłam pod nosem i ruszyłam przed siebie a Minhyuk chwilę później mnie dogonił.

Szliśmy uliczkami Tokio, które pod wpływem pogody wyglądały jeszcze bardziej czarująco. Chciałam zapamiętać każdy możliwy szczegół, by móc potem w Korei odtwarzać sobie te piękne widoki. Minhyuk pokazał mi parę miejsc w które przychodził zawsze z rodzicami gdy byli na wycieczce w Tokio. Widać, że każde z tych miejsc wzbudzało w nim wzruszenie bo jego kontakt z rodzicami przez to, że został gwiazdą był coraz bardziej znikomy. Wiedział że rodzice są z niego bardzo dumni, ale brakowało mu właśnie takich chwil jak kiedyś. Tej beztroski, którą teraz zastąpił sobie stresem związanym z chęcią bycia jak najlepszym w tym co robi. Całkowicie go rozumiałam, też tęskniłam. Też kiedyś spędzaliśmy czas całą rodziną. A potem gdzieś coś uleciało, co całkowicie odmieniło moje życie. Ojciec od nas odszedł w najgorszy możliwy sposób, a mama nie mogła sobie z tym poradzić i całą winą obarczała mnie razem z Yuri. I tak nasze życie toczy się do tej pory. Każdy żyje swoimi problemami, każdy żyje sobą zapominając o tym, że jest nas trójka która powinna się nawzajem się wspierać.

Nasz spacer przedłużył się z kilkunasto minutowego w kilkugodzinny. Nie zauważyliśmy nawet w którym momencie staliśmy na moście przyglądając się zachodzącemu słońcu.

- Nie jest Ci zimno? – Minhyuk złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoim kierunku – masz gęsią skórkę – jego delikatne dłonie dotknęły mojej skóry na ramieniu co spowodowało że przeszedł przez moje ciało przyjemny dreszcz, którego nigdy w życiu wcześniej nie czułam.

- Nie, jest w porządku – odpowiedziałam szepcząc i uciekając wzrokiem od jego przeszywającego mnie spojrzenia.

- Kłamiesz, głupia – zaśmiał się pod nosem ściągając z siebie granatowy płaszcz i zakładając go na moje ramiona – Yuri, dlaczego uciekasz wzrokiem?

- Nie uciekam, przyglądam się jak słońce znika za górami – podniosłam w końcu wzrok na niego, a jego spojrzenie mnie sparaliżowało.

Staliśmy tam patrząc na siebie i nie odzywaliśmy się ani słowem. Ostatnie promienie słońca rozświetlały się na prawej stronie naszych twarzy. Z jednej strony chciałam tam tak z nim trwać, a z drugiej zwyczajnie uciec bo czułam że idzie to w złym kierunku. Moje serce zaczynało bić jak szalone z każdą kolejną sekundą.

Minhyuk coraz bardziej się do mnie przybliżał i w pewnym momencie złapał mnie za tył głowy i mocno mnie do siebie przytulił delikatnie głaszcząc mnie po włosach. Pierwszy raz czułam jak drugiej osobie bije tak mocno serce jak mi. Dlaczego to wszystko zaczynało być trudniejsze niż mi się wydawało?




_____________________

przepraszam, że ostatnio tak zwlekałam z tym wszystkim, ale przeprowadzam się i zmieniam pracę także mam na to coraz mniej czasu, ale postaram się to nadrobić jak tylko będę miała chwilę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro