Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18.

Minhyuk spoglądał przez okno patrząc na kolejny słoneczny poranek w Tokio. Uśmiechnął się sam do siebie, już dawno nie wstał tak szczęśliwy. Wczorajszy wieczór przysporzył mu i nerwów i najlepszego uczucia, które tak dawno mu towarzyszyło – uczucia spełnienia. Co chwilę zadawał sobie pytania jak ta dziewczyna mogła się tak zmienić i przy okazji potrafiła zmienić jego.

Złapał za swoje ciuchy i wyszedł z pokoju kierując się w stronę sali konferencyjnej. Wiedział, że tam ją znajdzie, więc pierwszy chyba raz szedł tam z chęcią i uśmiechem na twarzy. Wchodząc do środka od razu zauważył ją stojącą przy wieszakach z ciuchami ze spuszczoną głową a przed nią stał Pan Park – zastępca dyrektora, znany również jako największy tyran w agencji. Przyjrzał się dziewczynie jeszcze bardziej, jeszcze bardziej dziwił się jej zachowaniu, Yuri nigdy nie dała sobie wejść na głowę, nawet jemu. Chociaż zawsze potrafiła w zwyczaju jakoś tak go zagadać, że zawsze wychodził zadowolony mimo, że Yuri była wściekła. Tym razem patrzył na dziewczynę, na inną dziewczynę, która nie potrafiła z siebie wydukać czegokolwiek. Mimo że jej twarz przypominała twarz Yuri, mimo że dzisiaj ubrana była tak jak Yuri zawsze wcześniej się ubierała, mimo że miała włosy związane w artystyczny nieład tak jak zawsze to jej zachowanie całkowicie jej nie przypominało.

- To już nie chodzi o koncept, to nie on jest problemem, to Ty nim jesteś Yuri, zawsze niechlujnie ubrana, zwykła brudaska, Ty masz być naszą wizytówką? – Minhyuk z oddali usłyszał słowa Pana Parka i zacisnął mocno pięść by móc już podejść do niego i zwyczajnie dać mu popalić.

- Wolę być brudaską, niż bezdusznym, irytującym wszystkich mężczyzną, który poprzez znęcanie się nad innymi próbuję podwyższyć swoje ego i kompleks niższości –Minhyuk zatrzymał się gdy usłyszał głos Yuri i widział jak jej głową kieruje się w stronę kierownika.

- Jak śmiesz mówić do mnie takie rzeczy? Wiesz kim jestem? – kierownik podniósł głos i zaczął gestykulować rękoma w stronę Yuri.

- Tak, zwykłym palantem – Minhyuk czuł że te słowa Yuri przeleją czarę goryczy.

- Głupia, chyba chce by ją w końcu zwolnili – Minhyuk syknął pod nosem znowu idąc w ich stronę gdy zobaczył jaka wściekłość ogarnęła kierownika.

Zatrzymał się przy nich i zaczął konfrontować się z kierownikiem, który zaczął grozić Yuri wyrzuceniem z pracy.

- Minhyuk nie wtrącaj się – kierownik zwrócił się w stronę chłopaka – Wasza stylistka w końcu przesadziła, nie dość że jest niekompetentna to jeszcze nie wychowana, mama nie nauczyła jej kultury? A może tato? A zapomniałem, jej ojciec nie żyje.

Minhyuk miał ochotę w tym momencie zrobić mu krzywdę za jego totalny brak profesjonalizmu i zwyczajne buractwo. Odwrócił się w stronę Yuri by zobaczyć jej reakcję na te słowa, bo była wyjątkowo cicho, ale ona nie stała za nim, leżała na podłodze.

- Yuri, nie żartuj sobie drugi raz, przerabialiśmy to wczoraj – odparł Minhyuk wypuszczając głęboko powietrze i myśląc że Yuri znowu robi sobie jakieś głupie żarty.

Akurat gdy Minhyuk kończył wypowiadane przez siebie słowa, do leżącej Yuri podbiegł Wonho który wszedł właśnie do sali konferencyjnej.

- Jesteś idiotą Minhyuk? Dlaczego stoisz i się tylko patrzysz? Jej skóra parzy – krzyczał delikatnie dotykając czoła Yuri.

- Co? – zapytał Minhyuk podchodząc bliżej i również dotykając policzków Yuri, które były parzące i po których zaczęły spływać kropelki potu – Yuri, Yuri obudź się – zaczął nią telepać ale nic mu to nie dało – kurwa – przeklną pod nosem łapiąc Yuri i zarzucając na ręce przytulając do siebie mocno – leć po samochód, natychmiast, widzimy się przed wyjściem – krzyknął do Wonho, który od razu zerwał się i wybiegł z sali.

Minhyuk spojrzał jeszcze chwilę na zaróżowiałą twarz Yuri. Nie wiedział co się jej dzieje, z każdą sekundą wyglądała coraz gorzej. Miał ochotę się skarcić, że zareagował tak a nie inaczej. Że był pewny, że robi sobie znowu kolejne żarty wykorzystując ludzkie współczucie. Ale tym razem się mylił, ona naprawdę była nieprzytomna.

- Trzymaj się Yuri, nie pozwolę by stała Ci się krzywda – mruknął pod nosem – a Ty lepiej pakuj swoje rzeczy, zrobię wszystko by Cię zwolnili – zwrócił się jeszcze na chwilę do przerażonego całą tą sytuacją kierownika i ruszył niosąc na rękach Yuri przed siebie.

Biegł przez hotelowy korytarz tak szybko jak tylko mógł mocno trzymając Yuri w objęciach. W między czasie cały czas na nią spoglądał ale jej oczy ani razu się nie otworzyły. Coraz mocniej się o nią martwił.

Przed wejściem do hotelu stał już Wonho otwierający drzwi do samochodu, żeby obydwoje mogli jak najszybciej zawieść Yuri do szpitala. Minhyuk delikatnie położył Yuri na tylnych siedzeniach i usiadł obok kładąc jej głowę na swoich kolanach.

- Jeszcze chwilę Yuri, zaraz będziemy na miejscu – ciągle do siebie powtarzał nie spuszczając z niej wzroku – Możesz szybciej? Mam wrażenie że jest jeszcze bardziej gorąca – krzyknął do kierującego Wonho.

- Są korki, robię co mogę, ale mi nie pomagasz tym wrzaskiem – od krzyczał zestresowany Wonho próbując wyminąć kolejne samochody.

- Bo nie wiem co się jej dzieje, od 15 minut stoimy w miejscu praktycznie – Minhyuk nie potrafił się uspokoić – Wonho proszę szybciej.

- Minhyuk zaraz będziemy na miejscu, to już nie daleko.

- Nie daleko? – zapytał Minhyuk zaglądając przez okno i widząc że coraz więcej aut taranuje możliwość przejazdu – to w tamtą stronę? – zapytał Wonho otwierając drzwi samochodu i delikatnie wysiadając biorąc przy okazji Yuri z powrotem na ręce.

- Minhyuk, co Ty robisz, wsiadaj do cholery! – krzyczał Wonho puszczając kierownice i również wysiadł z samochodu.

- Zaniosę ją, nie mogę patrzeć na nią w takim stanie, muszę coś zrobić – Minhyuk mocno przytulił do siebie Yuri – dojedź tam tylko – mruknął pod nosem biegnąc z Yuri na rękach między samochodami.

Jej głowa bezwładnie opadała w dół tak samo jak dłonie, Minhyuk był coraz bardziej przerażony, a jego kroki coraz szybsze.

- Yuri już jesteśmy prawie na miejscu – szepnął delikatnie podrzucając ją i przyciskając jej twarz do swojej klatki piersiowej.

Rozglądnął się w około stojąc na środku ulicy między samochodami. W oddali ujrzał ogromny napis szpitala. Niezwłocznie przyśpieszył kroku i biegł w jego stronę.

Wleciał do środka jak najszybciej potrafił.

- Pomocy! Pomocy, pomóżcie jej – krzyczał podbiegając do rejestracji.

- Co się dzieje? – zapytała pielęgniarka podbiegając i prosząc ratowników o pomoc w przeniesieniu Yuri na łóżko szpitalne.

- Zemdlała, ma bardzo wysoką gorączkę – odpowiedział Minhyuk dysząc ze zmęczenia.

- Pan jest jej...? – zaczęła pielęgniarka dotykając gorącego czoła Yuri i prosząc resztę by zawieźli ją do jakiejś wolnej sali.

- Chłopakiem, jestem jej chłopakiem – odpowiedział Minhyuk bez zastanowienia – jestem jej chłopakiem – powtórzył.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro