18.
Minhyuk spoglądał przez okno patrząc na kolejny słoneczny poranek w Tokio. Uśmiechnął się sam do siebie, już dawno nie wstał tak szczęśliwy. Wczorajszy wieczór przysporzył mu i nerwów i najlepszego uczucia, które tak dawno mu towarzyszyło – uczucia spełnienia. Co chwilę zadawał sobie pytania jak ta dziewczyna mogła się tak zmienić i przy okazji potrafiła zmienić jego.
Złapał za swoje ciuchy i wyszedł z pokoju kierując się w stronę sali konferencyjnej. Wiedział, że tam ją znajdzie, więc pierwszy chyba raz szedł tam z chęcią i uśmiechem na twarzy. Wchodząc do środka od razu zauważył ją stojącą przy wieszakach z ciuchami ze spuszczoną głową a przed nią stał Pan Park – zastępca dyrektora, znany również jako największy tyran w agencji. Przyjrzał się dziewczynie jeszcze bardziej, jeszcze bardziej dziwił się jej zachowaniu, Yuri nigdy nie dała sobie wejść na głowę, nawet jemu. Chociaż zawsze potrafiła w zwyczaju jakoś tak go zagadać, że zawsze wychodził zadowolony mimo, że Yuri była wściekła. Tym razem patrzył na dziewczynę, na inną dziewczynę, która nie potrafiła z siebie wydukać czegokolwiek. Mimo że jej twarz przypominała twarz Yuri, mimo że dzisiaj ubrana była tak jak Yuri zawsze wcześniej się ubierała, mimo że miała włosy związane w artystyczny nieład tak jak zawsze to jej zachowanie całkowicie jej nie przypominało.
- To już nie chodzi o koncept, to nie on jest problemem, to Ty nim jesteś Yuri, zawsze niechlujnie ubrana, zwykła brudaska, Ty masz być naszą wizytówką? – Minhyuk z oddali usłyszał słowa Pana Parka i zacisnął mocno pięść by móc już podejść do niego i zwyczajnie dać mu popalić.
- Wolę być brudaską, niż bezdusznym, irytującym wszystkich mężczyzną, który poprzez znęcanie się nad innymi próbuję podwyższyć swoje ego i kompleks niższości –Minhyuk zatrzymał się gdy usłyszał głos Yuri i widział jak jej głową kieruje się w stronę kierownika.
- Jak śmiesz mówić do mnie takie rzeczy? Wiesz kim jestem? – kierownik podniósł głos i zaczął gestykulować rękoma w stronę Yuri.
- Tak, zwykłym palantem – Minhyuk czuł że te słowa Yuri przeleją czarę goryczy.
- Głupia, chyba chce by ją w końcu zwolnili – Minhyuk syknął pod nosem znowu idąc w ich stronę gdy zobaczył jaka wściekłość ogarnęła kierownika.
Zatrzymał się przy nich i zaczął konfrontować się z kierownikiem, który zaczął grozić Yuri wyrzuceniem z pracy.
- Minhyuk nie wtrącaj się – kierownik zwrócił się w stronę chłopaka – Wasza stylistka w końcu przesadziła, nie dość że jest niekompetentna to jeszcze nie wychowana, mama nie nauczyła jej kultury? A może tato? A zapomniałem, jej ojciec nie żyje.
Minhyuk miał ochotę w tym momencie zrobić mu krzywdę za jego totalny brak profesjonalizmu i zwyczajne buractwo. Odwrócił się w stronę Yuri by zobaczyć jej reakcję na te słowa, bo była wyjątkowo cicho, ale ona nie stała za nim, leżała na podłodze.
- Yuri, nie żartuj sobie drugi raz, przerabialiśmy to wczoraj – odparł Minhyuk wypuszczając głęboko powietrze i myśląc że Yuri znowu robi sobie jakieś głupie żarty.
Akurat gdy Minhyuk kończył wypowiadane przez siebie słowa, do leżącej Yuri podbiegł Wonho który wszedł właśnie do sali konferencyjnej.
- Jesteś idiotą Minhyuk? Dlaczego stoisz i się tylko patrzysz? Jej skóra parzy – krzyczał delikatnie dotykając czoła Yuri.
- Co? – zapytał Minhyuk podchodząc bliżej i również dotykając policzków Yuri, które były parzące i po których zaczęły spływać kropelki potu – Yuri, Yuri obudź się – zaczął nią telepać ale nic mu to nie dało – kurwa – przeklną pod nosem łapiąc Yuri i zarzucając na ręce przytulając do siebie mocno – leć po samochód, natychmiast, widzimy się przed wyjściem – krzyknął do Wonho, który od razu zerwał się i wybiegł z sali.
Minhyuk spojrzał jeszcze chwilę na zaróżowiałą twarz Yuri. Nie wiedział co się jej dzieje, z każdą sekundą wyglądała coraz gorzej. Miał ochotę się skarcić, że zareagował tak a nie inaczej. Że był pewny, że robi sobie znowu kolejne żarty wykorzystując ludzkie współczucie. Ale tym razem się mylił, ona naprawdę była nieprzytomna.
- Trzymaj się Yuri, nie pozwolę by stała Ci się krzywda – mruknął pod nosem – a Ty lepiej pakuj swoje rzeczy, zrobię wszystko by Cię zwolnili – zwrócił się jeszcze na chwilę do przerażonego całą tą sytuacją kierownika i ruszył niosąc na rękach Yuri przed siebie.
Biegł przez hotelowy korytarz tak szybko jak tylko mógł mocno trzymając Yuri w objęciach. W między czasie cały czas na nią spoglądał ale jej oczy ani razu się nie otworzyły. Coraz mocniej się o nią martwił.
Przed wejściem do hotelu stał już Wonho otwierający drzwi do samochodu, żeby obydwoje mogli jak najszybciej zawieść Yuri do szpitala. Minhyuk delikatnie położył Yuri na tylnych siedzeniach i usiadł obok kładąc jej głowę na swoich kolanach.
- Jeszcze chwilę Yuri, zaraz będziemy na miejscu – ciągle do siebie powtarzał nie spuszczając z niej wzroku – Możesz szybciej? Mam wrażenie że jest jeszcze bardziej gorąca – krzyknął do kierującego Wonho.
- Są korki, robię co mogę, ale mi nie pomagasz tym wrzaskiem – od krzyczał zestresowany Wonho próbując wyminąć kolejne samochody.
- Bo nie wiem co się jej dzieje, od 15 minut stoimy w miejscu praktycznie – Minhyuk nie potrafił się uspokoić – Wonho proszę szybciej.
- Minhyuk zaraz będziemy na miejscu, to już nie daleko.
- Nie daleko? – zapytał Minhyuk zaglądając przez okno i widząc że coraz więcej aut taranuje możliwość przejazdu – to w tamtą stronę? – zapytał Wonho otwierając drzwi samochodu i delikatnie wysiadając biorąc przy okazji Yuri z powrotem na ręce.
- Minhyuk, co Ty robisz, wsiadaj do cholery! – krzyczał Wonho puszczając kierownice i również wysiadł z samochodu.
- Zaniosę ją, nie mogę patrzeć na nią w takim stanie, muszę coś zrobić – Minhyuk mocno przytulił do siebie Yuri – dojedź tam tylko – mruknął pod nosem biegnąc z Yuri na rękach między samochodami.
Jej głowa bezwładnie opadała w dół tak samo jak dłonie, Minhyuk był coraz bardziej przerażony, a jego kroki coraz szybsze.
- Yuri już jesteśmy prawie na miejscu – szepnął delikatnie podrzucając ją i przyciskając jej twarz do swojej klatki piersiowej.
Rozglądnął się w około stojąc na środku ulicy między samochodami. W oddali ujrzał ogromny napis szpitala. Niezwłocznie przyśpieszył kroku i biegł w jego stronę.
Wleciał do środka jak najszybciej potrafił.
- Pomocy! Pomocy, pomóżcie jej – krzyczał podbiegając do rejestracji.
- Co się dzieje? – zapytała pielęgniarka podbiegając i prosząc ratowników o pomoc w przeniesieniu Yuri na łóżko szpitalne.
- Zemdlała, ma bardzo wysoką gorączkę – odpowiedział Minhyuk dysząc ze zmęczenia.
- Pan jest jej...? – zaczęła pielęgniarka dotykając gorącego czoła Yuri i prosząc resztę by zawieźli ją do jakiejś wolnej sali.
- Chłopakiem, jestem jej chłopakiem – odpowiedział Minhyuk bez zastanowienia – jestem jej chłopakiem – powtórzył.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro