Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Następnego dnia, gdy szłam z Niallem do hotelowej restauracji, przy jej wejściu zobaczyłam rozzłoszczonego Richarda, który widocznie czekał specjalnie na nas.

- Do cholery, zawsze powtarzam, że macie mi mówić, kiedy gdzieś wychodzicie! - powiedział do nas.

- Miłe przywitanie - Niall przewrócił oczami. - Jak widzisz, nic się nie stało - próbował go uspokoić.

- Panna Carter jeszcze nie jest pełnoletnia, więc ja za nią w pełni odpowiadam. Poza tym, ty też w pewnym sensie jesteś pod moją opieką, zrozumiane?

- Nie pozwoliłbym, żeby coś jej się stało, uspokój się.

Richard westchnął i przewrócił oczami.

- Pilnował cię? - spytał mnie.

- Tak - pokiwałam głową. Spojrzałam się na Nialla, który poruszył brwiami. Westchnęłam, a on stuknął mnie biodrem.

- Jeszcze raz tak zrobicie to wypiszę wam naganę. Mam nadzieję, że wiecie, że postąpiliście źle.

- Tak, wiemy - powiedział Niall, żeby zakończyć tą rozmowę. Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą, żeby udać się w miejsce, gdzie nasi znajomi kończyli już swoje śniadanie.

~

Byliśmy już w miejscowej szkole, w której ma się odbyć mecz, a nie mogę znaleźć Nialla, który nagle zniknął mi z oczu. Nie odbierał telefonu, więc postanowiłam poszukać go sama.

Poszłam w kierunku hali, na której miało się odbyć wydarzenie i na całe szczęście zobaczyłam tam poszukiwanego chłopaka, który miał na sobie czarną bluzę. Był do mnie odwrócony tyłem i rozmawiał z Louisem, który aktualnie patrzył przez wejście na halę.

Podeszłam do nich i przytuliłam Nialla od tyłu, bo w końcu udało mi się go znaleźć.

- Gdzie byłeś? Szukałam cię!

Louis zaśmiał się.

- Co? - zmarszczyłam czoło patrząc na niego.

- Jenny, nie spodziewałem się tego po tobie - zachichotał.

- Mmm, kochanie, brat mnie zabije jak zobaczy, że się do mnie przytulasz - powiedział.... Nate.

Co.

Puściłam chłopaka i w tym momencie miałam ochotę zapaść się pod ziemię, bo właśnie pomyliłam bliźniaków. Nate odwrócił się do mnie i podniósł brew rozbawiony.

- Nialla ci za mało, skarbie?

- Przepraszam, to nie tak. Szukałam go, myślałam że ty to on i... - tłumaczyłam się szybko, a Louis zaczął się głośno śmiać.

- Z czego się ryjesz, Tomlinson? - usłyszałam za sobą Nialla. Odwróciłam się, a on właśnie do mnie podszedł i mnie przytulił. Pocałował mnie w głowę, a Louis uderzył się w czoło.

- O co chodzi? - spytał Niall.

- O nic - westchnęłam, a Nate do mnie mrugnął.

- Hej, co to miało znaczyć? - Niall spytał oburzony.

- Zostaw moją dziewczynę, och - Nate udał zazdrosnego.

- Co, kurwa?

- Pomyliła cię z nim - wyjaśnił Louis.

- To prawda? - Niall spojrzał na mnie.

- Przez przypadek! Po cholerę ubieracie się tak samo?!

- Zdążyłem ją przelecieć. W trójkąciku razem z Lily, oczywiście - Nate przygryzł wargę, żeby się nie roześmiać.

- Zaraz stracimy zawodnika - Niall puścił mnie, żeby po chwili uderzyć swojego brata w głowę - Bardzo zabawne, stary.

- Przestańcie już - przewróciłam oczami, głównie kierując wypowiedz do Nathaniela.

- Hej, ale to by było dobre - powiedział Louis - Wy dwaj plus one dwie.

- Powiem ci, że... - zaczął Niall, ale uderzyłam go w brzuch z łokcia, zanim dokończył, bo wiem, że chciał powiedzieć coś głupiego.

- Mózg mi zaraz eksploduje - powiedziałam i na szczęście z hali wyszedł Richard, żeby z nami porozmawiać o meczu.

Chwała mu za to.

- Nie ma z nimi kapitana, co oznacza, że możemy dziś wygrać - powiedział.

- I tak byśmy wygrali - Louis prychnął.

- Mi by poszło najlepiej, dostałem już doping - Niall mrugnął do mnie, a Richard spojrzał się na blondyna, a potem na mnie. Pokręcił głową i na szczęście nic nie powiedział.

Mógłbyś się czasami przymknąć, Horan.

~

Chłopakom szło naprawdę nieźle, a szczególnie bliźniakom, którzy z łatwością wrzucali piłkę do kosza.

Razem z dziewczynami wiwatowałyśmy machając pomponami, podczas gdy uczniowie tej szkoły siedzieli cicho lub w niektórych momentach rzucali obraźliwe komentarze w kierunku naszej drużyny.

- The Twins, o tak! - krzyknęła Lily podskakując co wywołało u mnie śmiech.

Rozbrzmiał dźwięk gwizdka, co oznaczało krótką przerwę.
Zmęczony Niall podszedł do mnie zanim usiadłam na plastikowych krzesełkach i pocałował mnie krótko.

- Mówiłem, że będzie mi iść dobrze - uśmiechnął się.

- Nawet bardzo dobrze - odwzajemniłam uśmiech.

- A teraz pozwól mi, że odpocznę - powiedział i po chwili odszedł ode mnie, by podejść do chłopaków i Richarda.

- Słyszałam, że Niall chce iść na Exotics Racing - powiedziała Lily.

- Dużo o tym mówi, ale niby kiedy? Poza tym, mamy to u nas w Los Angeles - powiedziałam.

- W dniu, w którym wyjedziemy. Nate mi powiedział.

- To się źle skończy - Jade zaśmiała się, a ja się z nią zgodziłam.

Mecz okazał się być wygrany, z dużą różnicą punktów. Nie wiem jakby to wyglądało, gdyby kapitan drużyny z Las Vegas brałby udział w meczu, ale to teraz nie jest istotne, bo liczy się zwycięstwo, prawda?

Chłopcy chcieli uczcić wygraną na imprezie w jakimś klubie, więc mamy plany na dzisiejszy wieczór. Tymczasem pojechaliśmy do hotelu, bo chłopcy chcieli się wykąpać i odpocząć.

- Hej, skarbie.

Odłożyłam telefon i przewróciłam się na plecy, żeby spojrzeć na Nialla, który właśnie wyszedł z łazienki. Miał na głowie turban z ręcznika, a drugim był owinięty w pasie.

- Ubieraj się, zaraz wychodzimy - zaśmiałam się widząc jak Niall zaczął do mnie podchodzić zrzucając swój ręcznik z głowy na podłogę.

- Niall, proszę cię - westchnęłam rozbawiona, gdy chłopak usiadł na mnie okrakiem.

- O co, księżniczko? - uśmiechnął się znacząco i zaczął odwiązywać ręcznik, który znajdował się na jego biodrach. Ściągnął go i okazało się, miał pod nim bokserki.

- Jesteś taki głupi - westchnęłam kręcąc głową. Niall pochylił się z zamiarem pocałowania mnie, ale nagle zmienił zdanie i zaczął mnie łaskotać, czego się nie spodziewałam.

- Przestań! - pisnęłam zaczynając się rzucać na łóżku.

- Coś mówiłaś? - przechylił głowę udając, że nie słyszał. Po chwili na szczęście zszedł ze mnie i podszedł do swojej torby, by wybrać ubrania, które dziś na siebie założy.

- Wezmę to i to - powiedział pokazując mi czarne przetarte spodnie na kolanach i tego samego koloru koszulkę zespołu Judas Priest.

- Do tego skórzana kurtka i idealnie - uśmiechnęłam się.

- Czytasz mi w myślach - mrugnął.

Ja też zaczęłam się szykować i po zjedzeniu czegoś ruszyliśmy do windy, aby w głównym holu spotkać się z resztą przyjaciół, jak i - nie oszukujmy się - wrogów.

Zamówiliśmy taksówki, które w świetle księżyca zawiozły nas do klubu. Niall był podekscytowany tym, że będzie mógł się wyszaleć, tym bardziej, że nie ma z nami Richarda. Zaufał nam, że nie zrobimy niczego niestosownego, ale to był jego dzisiejszy największy błąd. Jestem tego pewna, a nawet impreza się nie rozpoczęła.

Niall na wejściu dał ochroniarzowi łapówkę i okej, ale o coś się rozchodzi.
Weszliśmy do środka i zobaczyliśmy liczne kolorowe światła, zaczynających zabawę ludzi i coś, czego szczerze mówiąc się nie spodziewałam - Shishę.

- Tak, tak, tak!

Zaśmiałam się słysząc Louisa, który zaczął się cieszyć jak małe dziecko.

- Dobra robota, stary - poklepał Nialla po ramieniu.

Zajęliśmy swoje boksy, a w moim przypadku kolana Nialla, na które sam mnie pociągnął.

- Och kochanie, będzie grubo - powiedział dźgając mnie w brzuch. Zaśmiałam się kręcąc głową. Jeżeli tak mówi, na pewno tak będzie.

Nate zamówił alkohol i nie ukrywam, w dużych ilościach. Wrócił mówiąc nam, że są tu maszyny z grami, ruletki i inne podobne rzeczy.

Zupełnie jak w filmach.

- Muszę z tego skorzystać - powiedział Niall.

Rzeczywiście to zrobił - po tym jak zdążył opróżnić kilka kieliszków wódki.

- I co? I nic - zaśmiałam się wskazując na maszynę, którą Niall obsługiwał po raz kolejny.

- Hej, to jeszcze nie koniec! - powiedział i wrzucił do automatu kolejne pieniądze. Zgubiłam rachubę ile już tego użył.

Patrzyliśmy na zmieniające się symbole, co było ekscytujące. Wzrok przeniosłam na Nialla, którego oczy nagle rozbłysły i prawie wyszły z orbit.

- O, o kurwa.

Spojrzałam się na maszynę i zobaczyłam jak trzy siódemki znalazły się obok siebie.

- Kurwa, tak! - wykrzyknął łapiąc się za głowę z niedowierzania.
Wygrał i to naprawdę dużo, czego za cholerę się nie spodziewałam.
Niall z pieniędzmi przecisnął się przez tłum i dobiegł do naszego boksu. Podążyłam za nim i zbliżając się do miejsca, w którym znajdowali się nasi znajomi, zauważyłam wszystkich opijających wygraną Nialla.

- Stawiam wam jutro Exotics Racing, kurwa!

- Ile razy usłyszę od ciebie przekleństwa w ciągu tej imprezy? - spytałam Nialla podnosząc brew, a on uśmiechnął się szeroko.

- Jeżeli do końca będzie tak dobrze, to kurwa wiele razy.

Westchnęłam i postanowiłam, że to zignoruję.

Po jakimś czasie, a dokładnie po partii shotów, chłopcy chcieli zabrać się za shishę. Już po chwili widziałam unoszący się wokół nich dym i raczej nie miałam wyjścia, żeby tego nie widzieć.

Niall siedzący obok mnie przechylił do mnie głowę z wielkim uśmiechem, żeby zapytać mnie, czy chcę tego spróbować.

- Nie wydaję mi się - pokręciłam głową.

- Raz nie zaszkodzi, och Jenny - zrobił minę smutnego szczeniaczka i cmoknął mnie w szyję podając mi to, czego nie chciałam trzymać.

- A co, jeżeli się uduszę?

- Na początku będziesz się krztusić, to normalne.

I umrę, to normalne.

- Przecież nawet nigdy nie miałam papierosa w ustach.

- To jest coś innego - powiedział i pokazał mi co powinnam zrobić. Ponowiłam jego ruch i tak jak mówił, zakrztusiłam się.

- I co? Nie było tak źle - mrugnął i sięgnął po szklankę, która była wypełniona jakimś alkoholem.
Postanowiłam, że zrobię to jeszcze raz, bo szczerze mówiąc to było relaksujące. Niall był zaskoczony, ale cieszył się widząc, że dobrze się bawię.

Po jednej, dwóch, a może trzech szybko lecących godzinach postanowiłam razem z dziewczynami, że zabierzemy naszych chłopców do hotelu, bo byli kompletnie pijani.

Jeżeli Niall rzeczywiście chce się ścigać po południu to ja podziękuję tego widoku.

Wyprowadziłam Nialla z taksówki, który mamrotał coś pod nosem o jakichś księżniczkach, ale to nieważne.

Dojechałam z nim na nasze piętro i w duchu zaczęłam się modlić, żeby Richard nas nie zobaczył, bo to byłby nasz koniec. Na szczęście wszystko poszło po naszej, a właściwie mojej myśli. Niall był zbyt pijany, żeby myśleć o czymś innym niż o swoich księżniczkach.

Co z tobą nie tak, debilu?
Masz nadmiar czy niedobór Disney'a?

Położyłam Nialla na łóżku i ściągnęłam jego buty. Wolałabym, żeby teraz zasnął, bo nie chcę słyszeć jego fantazji wypowiadanych na głos.

- Jenny? - wyseplenił.

- Ugh, co?

- Jenny Horan Pierwsza. O tak.

- Co? - zamrugałam śmiejąc się. - Urodzisz nam księżniczkę i księcia i to będzie zajebiste - powiedział i przewrócił się na bok, odwracając się do mnie plecami. Zanim przeanalizowałam co powiedział, zasnął.

Cóż, okej.

Zaczęłam się zbierać do kąpieli i wtedy zaczęłam myśląc o tym, co Niall powiedział. Pijani ludzie nie kłamią, prawda? Czyli, że to oznacza... Będę żoną Nialla, tak?
Nie, to jest nierealne. Poza tym, mam jeszcze szesnaście lat, dzieci nie powinny mnie obchodzić. Cholera, sama jestem dzieckiem. Tak jakby. Ale w przyszłości... Dosyć tego.

Jenny, zaczynasz kręcić, idź spać.

Rzeczywiście to zrobiłam, zaraz po mojej kąpieli. Nawet nie fatygowałam się, żeby przykryć Nialla, bo nie chciałam go budzić.

- Dobranoc, królu - powiedziałam cicho z uśmiechem i przewróciłam się na lewy bok, na którym dosyć szybko usnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro