Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Następnego dnia, z samego rana gdy się obudziłam, Nialla już przy mnie nie było. Jedyne na co mam nadzieję to jest to, że moi rodzice i brat go nie zauważyli.
Usiadłam na łóżku po tym jak odsunęłam od siebie Sephorę, która spała obok mnie. Na szafce nocnej zauważyłam małą karteczkę, więc podniosłam ją, żeby przeczytać co zostało na niej napisane. Uśmiechnęłam się widząc "Miłego dnia, kochanie xoxo"

Wstałam z łóżka i z dobrym humorem zaczęłam się szykować na kolejny dzień szkolny.

~

Wychodząc z autobusu zobaczyłam idącego w moją stronę Nialla, który był ubrany w biały t-shirt, oliwkową kurtkę bez kaptura i jeansy. Na głowie miał granatowy snapback i o cholera, właśnie trafił w moją słabość.

- Cześć, mała - odezwał się i kiedy do mnie podszedł pocałował mnie w usta.

- H-hej - powiedziałam patrząc na niego.

- Co? - zaśmiał się.

- Nie, nic. Wyglądasz po prostu dobrze.

Bardzo dobrze.

- I tak... inaczej - dokończyłam.

- Coś trzeba w sobie zmienić - powiedział i wtedy zaczęliśmy iść w kierunku szkoły. W pewnym momencie ściągnął snapback, żeby go poprawić i o mój Boże, on jest brunetem.

- Farbowałeś włosy rano?

- Tak, nudziło mi się - uśmiechnął się do mnie - Źle wyglądam?

- Dziś wyglądasz tak, że mam ochotę ciebie...

- To da się załatwić - mrugnął nie pozwalając mi na dokończenie zdania, tym samym sprawiając, że poczułam motyle w brzuchu.

- Coś czuję, że tydzień sobie poczekasz.

- Co? Dlaczego?

- Rozmawialiśmy o tym wczoraj.

- Ach, tak. Okej. Ale to nieważne - uśmiechnął się i splótł nasze dłonie, i w taki sposób doszliśmy razem do szkoły.

~

- Na początku marca lecimy do Las Vegas na mecz i mam nadzieję, że tym razem znów wygracie - powiedział pan Watson podczas naszego treningu, a właściwie spotkania koszykarzy i cheerleaderek.

- Gdzie? - prawie wykrzyknęłam.

Lecimy do pieprzonego Las Vegas?!

Spojrzałam się na Jade i Lily, które były chyba tak bardzo podekscytowane jak ja.

- Nie ma problemu! Ich drużyna jest słaba - powiedziała Emily. - Poza tym mamy najlepszą drużynę szkolną w Stanach - powiedziała uśmiechając się do Nialla, który przewrócił oczami słysząc ją.

Nie podlizuj się, suko.

- Richard, nie jestem pewny czy pojadę - odezwał się Mark.

- Nawet mi o tym nie mów. Macie jechać wszyscy.

- Dlaczego nie wiesz czy pojedziesz? - spytał go Louis.

- Moi rodzice wylatują do Europy do rodziny i zapewne będą chcieli mnie ze sobą zabrać.

- A ten ciągle gdzieś jeździ - Zayn wymruczał pod nosem przewracając oczami.

- Porozmawiam z nimi. Jeszcze mamy miesiąc do wyjazdu - powiedział Mark.

- Daj znać jak najszybciej, bo trzeba załatwić miejsca w hotelu - powiedział Richard.

- Hotel? Podoba mi się to - Niall powiedział sugestywnym tonem, szturchając mnie w żebro. Odepchnęłam go od siebie lekko, przez co zrobił minę smutnego szczeniaczka. Pokręciłam głową rozbawiona i wróciłam do słuchania pana Watsona, który zaczął nas informować o treningach i innych spotkaniach dotyczących wyjazdu.

~

Niall jak małe dziecko wybiegł z samolotu, ciesząc się, że jest w mieście, o którym mógł tylko pomarzyć. Przez cały lot opowiadał mi jak "kurewsko dobre" są imprezy tutaj i że chce chociaż w jednej z nich wziąć udział.

- Jenny, przepraszam, ale będziesz zmuszona zbierać mnie z parkietu, przysięgam - powiedział, gdy razem z bagażami opuszczaliśmy lotnisko.

- Dlaczego niby? - zaśmiałam się.

- No bo hej, impreza w Las Vegas? - przewrócił oczami i chwilę potem podbiegł do Louisa podekscytowany, żeby coś mu powiedzieć.

- Idiota - zaśmiałam się kręcąc głową.

Tak jak ostatnio, w Chicago, przyjechał po nas autokar, który odebrał od nas bagaże, więc mogliśmy przejść się po mieście.

Kiedy szliśmy do centrum handlowego, by zrobić zakupy, Niall ze skupieniem wpatrywał się w telefon i widocznie czegoś szukał.

- Co robisz? - zapytałam go.

- Czytam o Exotics Racing - odpowiedział.

- O czym? - zmarszczyłam czoło - Ach, to ta jazda samochodami wartymi więcej niż moje życie, plus wypożyczenie ich kosztuje strach mówić ile? - przewróciłam oczami, a Niall z poważną miną spojrzał się na mnie.

- Jesteś bezcenna, Jenny.

- Czyli w tym przypadku warta nic? Super - odwróciłam się, a on zatrzymał mnie.

- Jesteś warta więcej niż nie jeden skarb na ziemi - powiedział, a ja podniosłam brew - Tak bardzo wartościowa, że nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Gdyby już cię nie było, równocześnie straciłbym wszystko, rozumiesz?

Znów spojrzałam się na niego, blokując nasze spojrzenia.

- Jesteś dla mnie wszystkim - powiedział.

Zamrugałam i wtedy usłyszałam wołanie pana Watsona:

- Nie zatrzymujcie się, bo się zgubicie!

- Poczekaj, Richard! - Niall krzyknął. - Także, chodź - powiedział ciszej i złapał mnie za dłoń.

Da się mieć lepszego chłopaka od niego? Nie sądzę.

W jednym że sklepów znalazłam dla Nialla bordową koszulę. Od razu chciałam, żeby ją przymierzył, a gdy to zrobił, myślałam, że oszaleję, bo wyglądał w niej cholernie dobrze.

- Po co mi koszula? - powiedział marszcząc nos przeglądając się w lustrze w przebieralni.

- Kupię ją dla ciebie - powiedziałam.

- Co? Nie będziesz mi nic kupować - powiedział i zaczął odpinać guziki.

- Będę.

- Nie, Jenny.

Gdy ściągnął z siebie koszulę, szybko z nią udałam się do kasy, by ją zakupić. W momencie, kiedy zapłaciłam, Niall doszedł do mnie zdenerwowany.

- Mówiłem ci coś.

- Okej, w takim razie możesz mi kupić pluszaka i będziemy kwita.

- Młodzież - zaśmiała się kobieta zza lady.

- Dziewczyny - Niall westchnął. - Do widzenia, miłego dnia - powiedział do kobiety i chwycił mnie za rękę, żeby wyjść ze mną ze sklepu.

- W takim razie kupię ci pluszaka większego od ciebie - powiedział.

- Nie, bo nie będę mogła go zabrać do samolotu.

- Co? - podniósł brew - W takim razie kupię ci coś innego. Preferujesz wylot na Hawaje czy prywatną wyspę?

- Jesteś nienormalny - zaśmiałam się.

- Szybko to odkryłaś, kochanie.

Po kilku minutach zauważyliśmy Louisa, który razem z Liamem kupowali ogromne lody w rożku. Podeszliśmy do nich i również sprawiliśmy sobie smaczny deser.

- Liam, gdzie zgubiłeś Zayna? - spytał Nial liżąc lody czekoladowe, gdy usiedliśmy przy jednym ze stolików.

- Zapytaj Katy - Louis uśmiechnął się głupio.

- Och, nie ma to jak pieprzenie się po przylocie do innego miasta - Niall zaśmiał się i wtedy spojrzałam się na niego krzywo.

- Przepraszam bardzo, ale jem - powiedziałam z wyrzutem.

- Chcesz może zjeść coś innego wieczorem? - wymruczał mi do ucha i nic nie poradzę ma to, że poczułam jak mój brzuch wariuje. Poczułam się niezręcznie, bo do cholery, Louis i Liam siedzieli przed nami.

- Okej, już wiem do jakiego pokoju nie wchodzić - Liam zaśmiał się.

- Będzie ciekawie - Louis poruszył brwiami.

- Dajcie sobie spokój - przewróciłam oczami.

Od niezręcznej rozmowy uratowała mnie Jade, która razem z Harrym podeszli do nas.

- Richard każe nam się zbierać - powiedziała dziewczyna.

- Miałem coś kupić dla Jenny - powiedział Niall.

- Kupisz później, idziemy - powiedział Harry. Niall przewrócił oczami i wstał z krzesła. Wyglądał jakby zaczął nad czymś rozmyślać, ale szybko o tym zapomniałam, bo zaczęliśmy szukać reszty ekipy, by razem opuścić centrum handlowe.

Okazało się, że mam pokój z Jade i Lily, co mnie bardzo cieszyło. Jednakże Niall chciał zrobić tak, żebyśmy mogli spać razem, więc postanowił Louisa "grzecznie" wyrzucić z pokoju.

To wcale nie tak, że wyniósł jego walizkę do pokoju Nathaniela i Marka, skądże.

Gdy wyszłam z pokoju, minęłam się z Liamem, który rozmawiał z Chrystal i Alex o naszym układzie na nadchodzący mecz. Nie wtrąciłam się w rozmowę, tylko poszłam prosto do pokoju Nialla, do którego powoli otworzyłam drzwi.

Wstrzymałam oddech widząc, że jest ubrany w koszulę, którą mu kupiłam, czarne spodnie i tego samego koloru buty Nike.

Cholera, zbyt idealny.

Użył swoich perfum i odwrócił się, bo najwyraźniej mnie usłyszał.

- Ubierz się ładnie - mrugnął do mnie i poprawił swój złoty zegarek na ręce - Zaraz jedziemy.

- Okej, w porządku. A czy...

Podszedł do mnie i zaczęłam się dziwić, że jeszcze żyję, bo nie dosyć, że wyglądał świetnie, pachniał jeszcze lepiej.

- Leć już - uśmiechnął się i pocałował mnie w usta. Posłuchałam się i wróciłam do pokoju, w którym mam walizkę, by się uszykować.

- Co ubrać? - odezwałam się, gdy weszłam do pokoju, w którym Jade i Lily siedziały na swoich łóżkach i rozmawiały ze sobą.

- To znaczy? - ta pierwsza spytała poprawiając się na łóżku.

- Niall chce mnie gdzieś zabrać. Powiedział, że mam się ładnie ubrać.

- Randka? Świetnie! - Lily klasnęła w dłonie i nawet nie zauważyłam, kiedy znalazła się przy mojej walizce - Widzę, że masz czarną spódniczkę - mówiła przeglądając moje rzeczy - I och, koronkowa bluzka w kolorze pudrowego różu? Uroczo! Cholera, dałabym ci zakolanówki, gdybym je miała. To byłoby seksowne.

Jade zaśmiała się razem ze mną.

- Zapewne chce ją wziąć do restauracji, więc droga Lily, zakolanówki to nie jest dobry pomysł - powiedziała Jade.

- Dlaczego? Nie wiesz co może stać się potem - uśmiechnęła się do mnie znacząco.

- Nie wymyślaj już - westchnęłam - Daj mi to co wymieniłaś i idę się szykować, bo Niall nie będzie czekał za mną wieki.

- Jak kocha to poczeka. Nawet i tysiąclecia, bo o mój Boże, jesteście tak bardzo idealni, a on cię tak cholernie kocha - powiedziała Lily, co wywołało u mnie szczery uśmiech.

Przebrałam się w to co blondynka dla mnie wybrała, po czym Jade mnie pomalowała. Upewniłam się, że wszystko mam i wyszłam z pokoju, prawie wpadając na Nialla, który najwidoczniej chciał po mnie przyjść.

- Och, chol-Jenny - powiedział zaskoczony - Jak zawsze piękna - powiedział lustrując mnie. Uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę, by pójść ze mną do windy, którą zjechaliśmy na dół.
- Taksówka już na nas czeka - powiedział i po chwili gestem zaprosił mnie do auta. Gdy dojechaliśmy na miejsce, Niall zapłacił kierowcy, który życzył nam udanego wieczoru, co było bardzo miłe.

Na wejściu podszedł do nas wysoki mężczyzna i zaprowadził nas do wolnego stolika, gdzie dostaliśmy kartę dań. Bardzo mi się tu podobało.

- Chciałabyś czerwone wino? - spytał Niall przerzucając strony.

- Nie, dziękuję - uśmiechnęłam się lekko.

- Wiem, że chcesz - uśmiechnął się podnosząc brew. Właściwie to ponownie nie zaprotestowałam, więc Niall poprosił kelnera o wino, jakąś potrawę z mięsem dla siebie i makaron dla mnie.

Jedyną rzeczą jaką mogłabym jeść do końca życia jest właśnie makaron, przysięgam.

- Jutro mecz - Niall powiedział nagle bawiąc się serwetką.

- Denerwujesz się?

- Nie specjalnie. Mam ciebie przy sobie, więc nie mam się po co denerwować - uśmiechnął się i wtedy kelner przyszedł z naszym zamówieniem. Nalał nam wina do kieliszków i jestem pewna, że patrzył się na mnie dosyć dziwnie, bo zapewne stwierdził, że jestem za młoda. Na szczęście nic nie powiedział i po prostu stąd odszedł.
Podczas gdy jedliśmy, Niall przerwał krótką ciszę swoim nuceniem.

- I've got scars even though they can't always be seen
And pain gets hard, but now you're here and I don't feel a thing/Mam blizny, nawet jeśli nie zawsze są widoczne
Ból staje się mocny, ale kiedy jesteś tutaj, nie czuję nic.

Zamrugałam i przestałam jeść. Niall to zauważył, więc spojrzał się na mnie.

- Coś nie tak? - spytał.

- Twój głos...

- Co?

- Co to za piosenka?

- Nie ma nazwy.

- Jak to nie ma?

- Ostatnio ją wymyśliłem i po prostu jeszcze nie ma nazwy.

- Czekaj, co? Napisałeś piosenkę?

- I'm missing half of me when we're apart
Now you know me, for your eyes only/Brakuje połowy mnie, gdy jesteśmy osobno
Teraz mnie znasz, tylko ty - zaśpiewał i wziął łyk wina - Może tak, może nie - powiedział.

- Kocham cię.

- Ja ciebie bardziej - zaśpiewał i wtedy się zaśmialiśmy.

Przez drogę powrotną męczyłam Nialla o to, żeby zaśpiewał jeszcze raz, ale nie chciał tego zrobić. Nie wiem jak, ale go do tego przekonam.

Dopiero przy wejściu do hotelu Niall zauważył kilka nieodebranych połączeń od Richarda i Nathaniela. Ten drugi wysłał wiadomość, że uspokoił trenera mówiąc, że jestem pod opieką Nialla i nie mają się o nas martwić.

- Coś czuję, że jutro będę miał problem przy śniadaniu - Niall zaśmiał się, gdy weszliśmy do windy.

- Nic tobie nie zrobi, on jest w porządku - powiedziałam i nacisnęłam przycisk z liczbą naszego piętra.

- Wiem o tym, piękna - uśmiechnął się.

- Dziękuję za dziś - powiedziałam patrząc się na niego w górę. Niall uśmiechnął się głupio i wiem, że coś mu wpadło do głowy.

- Co?

- Dziś się jeszcze nie skończyło, kochanie. Co ty na to, żeby jeszcze bardziej urozmaicić nasz dzień? - powiedział gorąco do mojego ucha, drażniąc go swoim ciepłym oddechem. Przełknęłam ślinę czując jak mój żołądek zrobił koziołka.

- Co dokładnie masz na myśli? - spytałam, kiedy weszliśmy na korytarz i zaczęliśmy iść w stronę naszych pokoi.

- Pozwól, że wszystkim się zajmę, kochanie.

Weszliśmy do pokoju Nialla i nie ukrywam, moje serce biło szybciej. Niall zakluczył za nami drzwi i sprawił, że położyłam się na łóżku. Po chwili znalazł się obok mnie i zaczął składać na mojej twarzy czułe pocałunki. Środkowym palcem zaczął sunąc po moim brzuchu w górę, tym samym odsłaniając go, co wywoływało u mnie gęsią skórkę. Odsłonił moje piersi i pochylił się, by zacząć całować mój dekolt. Przygryzłam wargę, a on nie przerywając czynności ściągnął moją koszulkę i rzucił ją gdzieś w bok. Umiejętnie odpiął mój stanik i zaczął ssać moją lewą pierś. Odetchnęłam, a on otarł się o moje krocze i przeniósł swoje usta na moje. Rozchylił językiem moje wargi i zaczęliśmy się niedbale całować zaraz po tym, jak Niall pozbył się swojej koszuli. Przesunął dłonią w dół mojego brzucha i pociągnął moją spódniczkę razem z majtkami w dół sprawiając, że nie miałam nic na sobie. Niall z uśmiechem także pozbył się swoich rzeczy i sięgnął do szafki nocnej, by wyciągnąć z niej prezerwatywy. Rozerwał jedną z nich i założył, by po chwili być gotowym do kolejnego kroku. Wsunął się we mnie gwałtownie, przez co prawie krzyknęłam, bo się tego nie spodziewałam. Niall zaczął wykonywać powolne pchnięcia, a w momencie, gdy zaczął ssać skórę na mojej szyi, przyśpieszał ruchy.

- Ach, kurwa - jęknęłam w pewnym momencie czując ogarniającą mnie przyjemność i odchyliłam głowę do tyłu dając mu większy dostęp do pocałunków. Moje paznokcie wbiły się w jego plecy i zaczęły zostawiać na nich ślady w tempie w jakim wykonywał pchnięcia.

- Przepraszam... Jeśli boli - powiedziałam pomiędzy moimi ciężkimi oddechami. - To jest kurewsko dobre - powiedział drżącym głosem.

Zaczął niedbale całować moje usta i wtedy zacisnęłam się wokół niego, przez co głośno odetchnął.

- Nie rób tak - jęknął i zrobił jedno gwałtowne pchnięcie w odpowiednim miejscu sprawiając, że doszłam z jękiem.

- Dlaczego? - spytałam ledwo i ponowiłam swoją czynność.

- Kurwa, bo to doprowadza mnie do szaleństwa - sapnął i wtedy poczułam, że doszedł we mnie. Odetchnął głęboko i wysunął się ze mnie. Ściągnął prezerwatywę, by wyrzucić ją do kosza i pocałował mnie czule.

- Czas iść spać, prawda, księżniczko? - spytał wyrównując swój oddech - Chodź się wykąpać. Jutro mecz.

- Nie chcę iść spać - zrobiłam minę smutnego szczeniaczka.

- A ja tak, bo jestem zmęczony. Ale wiesz co?

- Co takiego?

- Wygram ten mecz. Teraz jestem tego pewny - uśmiechnął się i ponownie mnie pocałował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro