Rozdział 6
Był weekend, więc razem z Jade skorzystałam z okazji i poszłyśmy razen na nocowanie do Lily. Zrobiłyśmy to między innymi dlatego, że mieszka ona najbliżej miejsca, gdzie na ogół odbywają się wyścigi, a do tego chciałyśmy wspólnie zobaczyć rywalizację zawodników, a w szczególności braci Horan. Pomysł ten zrodził się oczywiście w głowie Lily, ale jak mam być szczera to mi się nawet spodobał. Zaczęłam wkręcać się w to całe ulatnianie się z domu, by podziwiać klimatyczne i ekscytujące ściganie się zawodników i nic nie mogłam na to poradzić. Mamy wreszcie trochę urozmaicenia w czasie wolnym od nauki.
Dochodziłyśmy właśnie na miejsce, gdzie ludzie już się zebrali, a samochody stały już na swoich miejscach. Zawodników było bardzo dużo, więc wszystko wyglądało na to, że odbędzie się kilka wyścigów.
Pierwszymi z nich nie byłyśmy specjalnie zainteresowane, więc przy śledzeniu samochodów po prostu rozmawiałyśmy. Podczas tego zauważyłam w tłumie Harry'ego i Louisa, którzy jak na moje oko handlowali z kimś narkotykami, czy robili coś podobnego. Jeśli tak, to jednak prawdą byłoby to, że mieli z tym coś wspólnego. Przestałam im się przyglądać, gdy usłyszałam, że ktoś za nami rozmawia o jakiejś imprezie.
- Jeżeli wygrają - powiedział jakiś chłopak.
- Wątpisz w to? Osobiście nie widziałem, by przegrali. Po udanym wyścigu robią imprezę u Josha.
- Skąd wiesz?
- Tak słyszałem.
Przestałam słuchać dwójki chłopaków, gdy zobaczyłam braci Horan. Dało się zauważyć, że byli dzisiejszymi faworytami, ponieważ z góry im klaskano lub wykrzykiwano ich nazwisko. Nie miałam pojęcia, że są aż tak rozpoznawalni.
Do wyścigu miała ich wypuszczać długowłosa blondynka, ubrana w czarny crop top i tego samego koloru, dość krótką spódniczkę. W końcu nadszedł czas wyścigu i na znak dany przez dziewczynę, cztery auta ruszyły z miejsca. Bracia bez problemu wygrali pierwszy łuk, dzięki udanemu driftowi.
- Od kiedy się ścigają? - skierowałam pytanie do Lily mając nadzieję, że zna na nie odpowiedz.
- Nie wiem tego, ale mogę się dowiedzieć.
- Jak?
- Wystarczy do nich podejść.
Nie sądzę, aby któraś z nas zrobiła to w bliskim czasie. Oddalając tę myśl, wróciłam do oglądania wyścigu i wtedy dostrzegłam, że jedno czarne auto wyprzedza niebieskie. Zaraz po tym usłyszałam okrzyki radości. Myślałam, że to było na tyle, ale auta ponownie przejechały obok nas.
- Drugie okrążenie? - spytałam z lekko zdziwionym wyrazem twarzy, na co Lily przytaknęła. Finalnie okazało się, że faworyci tego wyścigu wygrali. Zadowoleni wyszli z aut i wtedy usłyszałam ich głosy.
-Ludzie, jedźcie za nami! - krzyknął Niall, podczas gdy Nate odebrał niezłą sumę pieniędzy od swojego przeciwnika. Chyba wszyscy tu zebrani nagle zaczęli się zbierać, podczas gdy my chwilowo ogłupiałyśmy.
- Impreza? - Jade spytała zdziwiona. - A więc to prawda.
- Jak my się tam dostaniemy? - zadałam pytanie, mając nadzieję, że zaraz poznam na nie odpowiedź.
- O, widzę tą znajomą! Poczekajcie - powiedziała Lily zaraz po tym jak się rozejrzała i odbiegła od nas.
- Serio będziemy na jednej imprezie z gangiem? - spytałam bardziej siebie, nie dowierzając.
- Na to wychodzi...
Rozejrzałam się za Lily, a gdy ją dostrzegłam, zobaczyłam jak macha do nas ręką na znak, że mamy do niej przyjść, więc to zrobiłyśmy.
- Hej, jestem Anne. - Dziewczyna starsza od nas przedstawiła się. Również to zrobiłyśmy, po czym omówiłyśmy parę spraw i poszłyśmy do jej samochodu, by pojechać na imprezę braci Horan.
Po jakimś czasie dojechałyśmy do odpowiedniego domu, a gdy Anne otworzyła drzwi, głośna muzyka wręcz uderzyła w nasze uszy. Byłyśmy spóźnione zaledwie dziesięć minut, gdyż pojechałyśmy prawdopodobnie jako ostatnie, a z tego co dało się zauważyć, impreza rozkręciła się wystarczająco. Gdy weszłyśmy do ogromnego salonu łączącego się z kuchnią, zobaczyłam bliźniaków stojących na stole, którzy mieli w dłoniach kieliszki.
- Za nasze dziesięć tysięcy! - krzyknęli razem i zebrani ludzie, których było znacznie mniej niż na miejscu wyścigu, wypili z nimi wódkę. Otworzyłam usta ze zdziwienia i zamrugałam, bo chyba inaczej nie dało się tego skomentować.
- Dziesięć tysięcy? -powiedziałam bardziej do siebie, nie wierząc w to co przed chwilą usłyszałam. W tym czasie bracia zeszli ze stołu, a ja rozejrzałam się, by chociaż trochę zapamiętać jak wygląda to miejsce.
- I co teraz? - spytała Jade.
- Czas na zabawę. - Anne zaśmiała się obejmując jej ramiona, po czym zniknęły wśród bawiących się ludzi.
- No, Jenny, też chodźmy - powiedziała Lily i chwyciła mnie za rękę, by pociągnąć mnie za sobą. Nie mogłam uwierzyć w to, że tu jestem.
Dotarłyśmy do stolika z napojami, gdzie pochwyciłyśmy plastikowe kubki i nalałyśmy do nich gazowane napoje.
- Jak wrócimy?- spytałam, bo i tak nie wiedziałam gdzie teraz jestem.
- Anne nie będzie pić, więc was odwiezie - zapewniała Lily.
Po chwili doszły do nas dziewczyny i wyciągnęły nas do wspólnego tańca. Bawiłam się z nimi dopóki nie poczułam dłoni na swoim ramieniu.
- Nie widziałem was wcześniej - powiedział trochę wyższy ode mnie, krótko ścięty szatyn. - Jestem Josh. - Wyciągnął do mnie rękę, którą uścisnęłam, przedstawiając się. - Bracia was znają? - zapytał, uśmiechając się.
- Tak - odpowiedziałam nie do końca szczerze. Teoretycznie na pewno nas kojarzą, ale nigdy wcześniej z nimi nie rozmawiałyśmy, pomijając moje przedrzeźnianie się z Niallem i krótką rozmowę z Louisem po wyjściu z gabinetu dyrektora.
- W porządku. Ja lecę do swoich. Życz koleżankom jeszcze bardziej udanej imprezy - kiwnął głową widząc jak się dobrze bawią i odszedł. Przyznam, że udało mu się wywrzeć na mnie dobre wrażenie.
Po pewnym czasie udałam się do łazienki, do której pokierował mnie jakiś chłopak. Zapukałam do drzwi i nie słysząc odpowiedzi weszłam do środka. Cofnęłam się o krok widząc całującą się parę, która opierała się o umywalkę. Nie zauważyli mnie.
- Uhm... Przepraszam?
Gdy odezwałam się, wyszli z pomieszczenia, zupełnie sobie nie przerywając. Wzruszyłam ramionami, bo zdarzało mi się widzieć gorsze rzeczy na imprezach, lecz nadal budziło to we mnie nieswoje uczucia.
Skorzystałam z toalety, po czym umyłam ręce i poprawiłam włosy, a gdy otwierałam drzwi, ktoś już chciał wejść do środka. I to nie byle ktoś, a Niall.
- Co do... Och, hej - uśmiechnął się, unosząc brwi. - Co ty tu robisz? - spytał zdziwiony. - Chodzicie na nasze wyścigi?
- Tak, a co?
- Nie wiedziałem, że się tym interesujecie. Widziałem cię na nich tylko raz.
Wow, wydawał mi się... normalny.
- Dowiem się w końcu jak masz na imię, księżniczko?
- Jak ci powiem to dasz mi spokój?
- Mhm.
To nie brzmiało przekonująco.
- Uch, Jenny - westchnęłam.
- Jenny - powtórzył zamyślając się. - Kiedyś spędziłem noc z jakąś Jenny. Och, to jednak nie była Jenny. Ale możemy to zmienić - mrugnął i wszedł ze mną do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Przełknęłam ślinę widząc jego chytry uśmiech, po czym cofnęłam się nieco.
- Znajdź sobie inną Jenny, frajerze.
- Ała, zabolało - zaśmiał się.
- Fajnie.
- Słuchaj skarbie, jutro mam urodziny i przydałby się jakiś prezent - mrugnął.
- Powinno mnie to obchodzić?
- Tak się składa, że chcę ciebie.
Prychnęłam.
- To, że lecą na ciebie wszystkie laski, nie oznacza, że polecę i ja.
Chwycił moją dłoń i pociągnął do siebie, przez co zatrzymałam się na jego torsie, z szybko bijącym sercem.
- Nialler nic ci nie zrobi - powiedział przesuwając kciuk po mojej dolnej wardze - Ale z tobą to inna bajka - powiedział gorąco, tuż przy moim uchu.
O Boże, nie.
Chciałam go uderzyć w policzek, ale zdążył chwycić mnie za nadgarstek.
- Niegrzeczna - pokiwał głową, a na jego twarzy pojawił się głupi uśmieszek. - Już możesz iść. Muszę skorzystać, a zaraz lecimy kolejną partię shotów. I nikomu ani słowa, że się spotkaliśmy, okej? - powiedział puszczając moją rękę.
- Tak, jasne - powiedziałam szybko i wróciłam do moich przyjaciółek, podczas gdy moje serce biło jak szalone, a ja nie wiem z jakiego pieprzonego powodu.
- Gdzie byłaś tak długo? - spytała Jade.
- W łazience. Było trochę zamieszania, ale ważne, że już jestem.
- Zaraz zaczną się shoty, idziesz? - spytała Lily, a ja przytaknęłam, bo co mi szkodzi?
Impreza przebiegła tak, że o dziwo już nie widziałam żadnego z bliźniaków ani innych, pomijając Liama, który wzbudził zainteresowanie imprezowiczów, gdy ktoś go zaczepił i zaczęli się dosyć poważnie przepychać...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro