Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26

~
*Niall's pov*
Pod wieczór przyjechałem do swojego domu. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem, było odniesienie mojej torby do mojego pokoju i pójście na balkon, by zapalić. Zrobiłem to patrząc w rozgwieżdżone niebo. Kocham noc. Ona zawsze daje ukojenie, ale sprawia, że człowiek zaczyna dużo myśleć, co w moim przypadku nie jest czymś pozytywnym. Opuściłem głowę, by spojrzeć się na mój gips, bo wcześniej nie zainteresowałem się tym, co Jenny mi na nim narysowała. Skończyłem palić i dopiero wszedłem do domu, by przyjrzeć się rysunkom, bo na dworze po ciemku to nie było specjalnie możliwe. Usiadłem na łóżku i przyjrzałem się mojej nodze. Zobaczyłem słodkie rysunki i w tym moją i Jenny podobiznę, które trzymały się za rękę. Podniosłem brew widząc pod spodem napis "Kocham Cię". Serce zabiło mi szybciej. Jedyne czego teraz chcę to usłyszeć od niej te dwa słowa. Proszę.
Też cię kocham, Jenny.

~
- Uwierz mi, że niedługo się przeprowadzę - oznajmiłem Nathanielowi, gdy zmierzaliśmy w kierunku szkoły, do której nie chciałem iść. Nie miałem na to humoru i jakichkolwiek chęci.

- Weźmiesz Jenny ze sobą?

- C-co? Stary, ona ma szesnaście lat.

- No widzisz, a robisz z nią takie rzeczy... - uśmiechnął się głupio, za co uderzyłem go w nogę moją kulą.

Gdy znaleźliśmy się w budynku, poczułem na sobie liczne spojrzenia.

- Patrzą się na mnie jak na idiotę - powiedziałem cicho do Nathaniela.

- Bo nim jesteś, braciszku.

- Dzięki - uśmiechnąłem się sztucznie, gdy on zaśmiał się pod nosem.

- Nie ma za co - powiedział i wtedy usłyszałem po drugiej stronie korytarza czyjś głos.

- I co teraz, Niall? Ktoś tu poniósł szkody w wypadku?

- Słucham? - powiedziałem zdenerwowany. Stanąłem i spojrzałem się na rozmówcę, który stał w towarzystwie swoich kolegów. Chłopak nie przestraszył się mnie, jak zazwyczaj robią to inni uczniowie.

- Czy ty odezwałeś się do mojego brata? - spytał Nate i podszedł do niego. Górował nad nim, był wyższy i na pewno silniejszy.

- Tak?

- Śmiejesz się z tego co mu się stało? Tylko ja mogę się z niego śmiać, dzieciaku. Nie chodzi mi o ten przypadek, bo mógł stracić życie, a to nie jest ani trochę zabawne, ale mimo to...

- Och, jaka szkoda. Przynajmniej byłby spokój w tej szkole - uśmiechnął się przerywając mu, a Nate po prostu nie wytrzymał. Chwycił chłopaka za kołnierz jego koszuli i popchnął go na szafki. Uderzył go pięścią w twarz po czym go puścił. Szatyn chwycił się za szczękę i odsunął się od Nathaniela.

- Masz coś jeszcze do powiedzenia? - spytał Nate, a chłopak pokręcił głową i bez słowa odbiegł od nas.

- Frajer - Nate przewrócił oczami.

- Poślijmy całą szkołę do szpitala, będzie spokój - zaśmiałem się.

- Nawet nie wiesz jak czasami bardzo chciałbym to zrobić...

Gdy znaleźliśmy się w swojej klasie, nauczycielka spojrzała się na mnie przestraszona.

- Horan, co ci się stało?

- Miałem wypadek - powiedziałem i wtedy ludzie zaczęli rozmawiać pomiędzy sobą, patrząc się na mnie.

- Słucham?

- Nieważne.

- D-dobrze, nie pytam o nic więcej. Długo cię nie było w szkole, więc proszę, abyś od kogoś pożyczył zeszyty.

Spojrzałem się na Liama, a ten rzucił mi takie spojrzenie, jakby kpił z tego, że pomyślałem, że zapisuje w zeszytach notatki z lekcji. Przewróciłem oczami i podszedłem do jednego z uczniów.

- Dasz mi jakieś zeszyty? - spytałem.

Wyglądał jakby bał się do mnie chociażby odezwać. Westchnąłem i przewróciłem oczami.

- Przecież wcale nie muszę brać, serio to takie ważne?

- Tak - powiedziała nauczycielka.

- Jakbym pisał w zeszytach kiedyś indziej - spojrzałem na nią drwiąco - Pieprzę to, przeżyje bez nich.

- Niall...

- Nie - powiedziałem twardo i wtedy Nate odsunął krzesło od mojej ławki, bym mógł zająć przy niej miejsce, odstawiając moje kule na obok.

- Niedługo są święta - odezwał się Nate, gdy skończyłem pisać do Jenny sms, z treścią, że chcę  się z nią widzieć na przerwie.

- I co z tego? - spytałem ignorując nauczycielkę, która się na nas patrzyła.

- Co jej kupisz?

- Jej? Jenny?

Pokiwał głową.

- N-nie wiem... Co lubią dziewczyny? Nigdy żadnej nic nie kupiłem. Oprócz pluszaka dla niej...

- Ty powinieneś wiedzieć, co jej się najbardziej spodoba. Ja dla Lily mam biżuterię.

- Serio się w to wkręcasz?

- Sam się dziwię, ale ugh, jest fajna.

- Ja pierdolę, co one z nami robią? - zaśmiałem się - Pomożesz mi coś kupić dla Jen?

- Jasne, możemy iść na zakupy.

- Boże, to brzmi tak... babsko. Ale po zakupach idziemy na piwo, okej?

- Mi to pasuje - zaśmiał się.

- Czyli nie do końca pomieszało nam się w głowie - powiedziałem i i zaś przybiliśmy ze sobą żółwika.

~
Na przerwie obiadowej udaliśmy się do stołówki, by coś zjeść. Dopiero teraz miałem okazję spotkać się z Jenny, bo na poprzednich przerwach uczyła się. Podziwiam ją za to, że chcę jej się to robić.
Zobaczyłem ją przy jednym ze stolików, przy którym siedziała razem z Lily i Jade. Podszedłem do nich i od razu Jenny przesunęła się, żeby zrobić mi miejsce.

- Cześć, kochanie - powiedziałem siadając obok niej, żeby pocałować ją w głowę - Cześć, dziewczyny - przywitałem się z resztą.

- Moja ulubiona para - powiedziała Lily jedząc sałatkę. Za każdym razem, gdy ktoś tak o nas mówił, czułem się niezręcznie.

Jenny spojrzała się na mnie i wtedy patrząc się w jej piękne oczy splotłem nasze dłonie pod stołem. Uśmiechnąłem się widząc jak dziewczyna się rumieni.

- Jedz, tygrysku - powiedziałem szturchając łokciem jej żebro.

- Próbuję, ale mi przeszkadzasz.

- Mam sobie pójść?

- Nie, ależ absolutnie.

- Ty nic nie jesz? - spytała mnie, gdy przełknęła swoje jedzenie.

- Nie jestem głodny.

Zacząłem się jej przyglądać i zastanawiać się, jak to jest możliwe, że jest taka piękna.

Chyba jestem pieprzonym szczęściarzem.

- Zakochani są wspaniali - Lily westchnęła radośnie patrząc się na nas, ale nie zwracałem na to uwagi.

- Jenny? - szepnąłem jej do ucha.

- Hm?

- Widziałem.

- Co widziałeś?

- Dobrze wiesz co - powiedziałem jej tuż przy uchu mocniej chwytając jej dłoń.

Patrzyła się przez chwilę na stół i zaś spojrzała się na mnie. Uśmiechnęła się uroczo i pocałowała mnie, co nieco przedłużyłem sprawiając, że się zarumieniła.

- O Boże, umieram - powiedziała Lily ciągnąc Jade za rękę.

- Nie umieraj, jeszcze dużo rzeczy na ciebie czeka - powiedziałem, a ona zmarszczyła czoło myśląc nad tym co powiedziałem.

- Lepiej jedz, nie rozmyślaj już - Jenny zaśmiała się mówiąc do Lily.

Musisz być taka urocza?

~
*Jenny's pov*

- Mała! - usłyszałam za sobą, gdy opuszczałam próg szkoły. Odwróciłam się i zobaczyłam Nialla, który przez kule powoli zmierzał w moim kierunku.

- Tak? - odezwałam się.

- Pojedziesz gdzieś ze mną?

- Teraz? Poza tym, nie powinieneś mieć jeszcze kilku lekcji?

- Pieprzyć to. I mam rozumieć, że się zgadzasz? Ale pojedziemy autobusem, bo ja nas zawieść nie mogę.

- Okej, w porządku.

Dałam mamie znać, że będę później w domu i zaś mogłam z Niallem udać się na przystanek autobusowy.

- Jakim cudem zdajesz klasę nie przynosząc prac domowych i opuszczając tyle lekcji? - spytałam, gdy czekaliśmy na autobus.

- Uwierz mi, że prędzej by mnie stąd wyrzucili niż zostawiali w klasie.

- A uhm, co z pracą? Bo będziesz pracował, racja?

- Mam dużo pieniędzy z wyścigów, wiec się nie martw. Poza tym będę się dalej uczył, o ile się gdzieś dostanę.

- Dostaniesz się.

- Z moimi ocenami? Proszę cię - prychnął i wtedy na przystanek przyjechał autobus, więc do niego weszliśmy i zajęliśmy miejsca na jego tyłach.

- Gdzie jedziemy? - spytałam patrząc się przez okno.

- Tam, gdzie nigdy z tobą nie bylem.

- Zabierasz mnie do Evana Petersa?

- Kto to do cholery jest? - zmarszczył czoło co mnie rozśmieszyło.

- Nie wiesz? W takim razie już cię nie lubię - powiedziałam krzyżując ramiona na piersi.

- Hej, czuję się zdradzony.

- On nie wie nawet o moim istnieniu, ale okej...

- Powiedz mi kto to jest, bo inaczej sam go znajdę i coś mu zrobię.

Cześć, jestem Tate. Jestem martwy. Chcesz gdzieś wyskoczyć?

- Jenny, proszę cię - powiedział zdenerwowany z czego zaczęłam się śmiać.

- To aktor grający w moim ulubionym serialu. Spokojnie.

- Podoba ci się, hm?

- Może i co z tego? Jesteś zazdrosny?

- Nie.

- Jesteś.

- Jenny, nie.

- Ja wiem swoje - powiedziałam dźgając go w policzek.

- Ukarzę cię jak tylko ściągnę z nogi te gówno, obiecuję.

- A więc jesteś zazdrosny, wygrałam! - powiedziałam i wtedy Niall przyciągnął mnie do siebie, by uciszyć mnie pocałunkiem. Odwzajemniłam go, bo od czasu wypadku Nialla właściwie się nie całowaliśmy. To nic, że robiliśmy to teraz w miejscu, w którym zaczęło przybywać ludzi. Zbytnio mnie to nie obchodziło.

- Brakowało mi tego - powiedział z uśmiechem, gdy odsunął się ode mnie. Położył dłoń na moim udzie i spojrzał się na przód autobusu. Jakiś chłopiec opuścił wzrok, co znaczy, że prawdopodobnie się nam przyglądał. - Hej, młody, ciebie też to niedługo czeka - Niall powiedział do niego, ale on udał, że nie słyszy i zajął się komórką.

- Przestań - westchnęłam i dałam chłopakowi kuksańca w zebro.

- Co mam przestać? - powiedział ochrypłym głosem i pochylił się, by pocałować mnie w szyję.

- Już dosyć - zaśmiałam się.

- Dlaczego? - spytał i schował nos w moich włosach co mnie łaskotało.

- Ni! To mnie łaskocze.

- Och, jaka szkoda... - powiedział robiąc minę szczeniaczka i zaczął mnie łaskotać po brzuchu. Śmiejąc się zaczęłam się rzucać w chyba wszystkie możliwe strony, ale w końcu złapałam jego ręce i mogłam odetchnąć, bo tortury się skończyły.

- I weź mi powiedz, że masz osiemnaście lat - westchnęłam.

- Hej, mam zrzędzić jak stary dziadek? Bez przesady. Jestem dzieckiem.

- Tego nie powiesz idąc do klubu lub po alkohol lub papierosy.

- Tematu nie było - powiedział odwracając głowę, a ja się zaśmiałam - Och, musimy wysiadać - powiedział.

Wyjrzałam za okno i zobaczyłam duże połacie zieleni, oraz liczne drzewa, które prawie były pozbawione liści.

- Park? - spytałam, gdy wyszliśmy z autobusu.

- Dokładnie tak. Daj mi plecak, kochanie - powiedział wyciągając do mnie rękę.

- Nie będziesz dźwigał w takim stanie.

- Kochanie.

- Uch, no dobrze - westchnęłam i podałam mu swój plecak, którego po chwili założył. Zaczęliśmy iść wzdłuż chodnika, mijając starszych jak i młodszych ludzi, którzy często tu przychodzą, by odpocząć od zgiełku tego miasta.

- Dawno mnie tu nie było - powiedziałam.

- Mnie też nie, więc pomyślałem, że cię tu zabiorę - uśmiechnął się - Usiądziemy gdzieś?

- Jasne!

Doszliśmy do najbliższej ławki, którą po chwili zajęliśmy. Niall ściągnął z siebie mój plecak, oraz odłożył kule na bok.

- Pójdziemy potem coś zjeść? - spytałam.

-  Oczywiście, ale wracając do dzisiejszej rozmowy w stołówce... - zaczął mówić opuszczając głowę.

- Tak?

- Widziałem. I widzę cały czas, przez co nie mogę przestać o tym myśleć - powiedział wskazując na swój gips. Patrzyłam się na twarz chłopaka czekając aż rozwinie swoją wypowiedź, bo byłam jej cholernie ciekawa.

- Też cię kocham, Jenny - powiedział nagle, gdy podniósł głowę, by spojrzeć prosto w moje oczy i wtedy moje serce oszalało - Naprawdę cię kocham i...

Przerwałam jego wypowiedź rzucając się na niego i przytulając go tak mocno jak tylko umiałam. Poczułam się tak szczęśliwa jak nigdy wcześniej i pomyśleć, że to tylko dzięki temu krótkiemu stwierdzeniu, które wydobyli się z ust Nialla.

- Mała, zaraz mnie udusisz - zaśmiał się.

- Przepraszam, ale też cię kocham! - powiedziałam, gdy usiadłam na nim rozkrokiem i zaś schowałam twarz w jego szyi. Niall objął moje plecy i pogładził je lekko.

- Mogłabyś to powtórzyć? - spytał.

- To, że cię kocham?

Pokiwał głową.

- Kocham cię. Bardzo - powiedziałam patrząc się na jego twarz, na której pojawił się najszczerszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam.
Niall złączył nasze usta w krótkim, ale pełnym czułości pocałunku.

To się stało.
Przez nienawiść aż do miłości.
Gdy tylko wspomnę jak się poznaliśmy, nie brałabym nawet najmniejszej szansy, że coś z tego będzie. A jednak, teraz jestem z Niallem i w dodatku tak szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Nikt by się tego nie spodziewał, ale z czasem wszystko się zmienia.
A lepszej zmiany w moim życiu nie mogłam doświadczyć. Zdecydowanie.

________________
*koniec części pierwszej, drugą znajdziecie w liście moich prac!*

Edit (11.11.2017) Opublikuję ją dopiero jutro :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro