Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Wczorajszy dzień w szkole polegał głównie na oprowadzaniu pierwszoklasistów po całym budynku. Była tutaj między innymi stołówka, ogromna biblioteka, wielka sala komputerowa oraz siłownia, która łączyła się z halą sportową. Od koleżanek ze starszych klas dowiedziałam się również, że głównym sportem w tej szkole jest koszykówka, a nasza szkoła ma za miesiąc mecz w Chicago połączony z wycieczką, co jest dość daleko, gdyż mieszkamy w Los Angeles. Nasza drużyna jest bardzo dobra, więc dlatego spotkania odbywają z innymi szkołami, w różnych stanach, co jest fajne, bo można zabrać się z drużyną na mecz i przy okazji pozwiedzać ciekawe miejsca. Nie poznałam jeszcze naszego składu,  jednakże myślę, że zapewne niedługo to się zmieni.

Nastała przerwa obiadowa, więc poszłam z Jade do stołówki, by coś zjeść. Miałyśmy możliwość nałożenia wybranego przez siebie jedzenia na tace, ale stwierdziłam, że nie jestem aż tak głodna, więc wzięłam tylko jabłko. Po kilku minutach znalazłyśmy wolny stolik i zajęłyśmy go tylko we dwie.

- Jenny, co myślisz o tej szkole? - zapytała mnie przyjaciółka.

- Jest w porządku. Wygląda na nową, co jest fajne. Ale niepokoją mnie ci kolesie, co wczoraj zrobili aferę na korytarzu.

- Jestem ciekawa z której są klasy - uśmiechnęła się i oparła głowę na swojej dłoni, bawiąc się widelcem na talerzu. Podniosłam brew przyglądając się jej poczynaniom.

- Hej, co się tak rozmarzyłaś?

- Przyznaj, że ten z długimi włosami jest gorący - powiedziała nagle, na co się zaśmiałam, bo wiedziałam, że coś było na rzeczy.

- Nie przyglądałam się, ale są dość straszni.

- Ale przystojni!

- Niech ci będzie.

Spędzałyśmy przerwę na spokojnym jedzeniu i plotkowaniu, dopóki nie usłyszałam znajomego mi głosu.

- Zjeżdżaj stąd.

Odwróciłam głowę, by zobaczyć nerwowego Zayna przeganiającego jakiegoś ucznia, by zająć jego, wolny już stolik. Dołączyło do niego czterech chłopaków, w tym ci, których widziałam zaledwie wczoraj.

- Jenny. - Jade szepnęła zwracając tym moją uwagę i wtedy pomyślałam, że może chodzić o podobającego się jej chłopaka.

- Gdzie jest Nate? - spytał Zayn.

- Jest na fajce - odpowiedział blondyn z kolczykami. W takim razie już wiem, jak ma na imię jeden z bliźniaków, o ile chodziło o niego.

- Chyba do niego dołączę - powiedział chłopak, którego głos był dosyć wysoki.

- Czy ty siebie słyszysz, Tomlinson? Chyba wypaliłeś dziś całą paczkę.

- I co z tego?

- Na miejscu Alice bym nie wytrzymał z takim parowozem.

Próbowałam się nie zaśmiać, gdy usłyszałam jego słowa. Nie wiedziałam o kim mówią, ale mimo to nadal ich słuchałam.

- Tak w ogóle to spotykamy się o trzeciej obok stacji paliw? - spytał chłopak, którego włosy były ciemne i dość krótkie. Na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że był bardzo dobrze zbudowany.

- Nic się nie zmieniło. Tym razem to wygram - powiedział blondyn.

- Ostatnio zjebałeś po całości - powiedział Zayn.

- Rzadko to się zdarza, ale to moja wina, przyznaję, bo źle przygotowałem moją perełkę. Do tego tamten koleś był zdecydowanie za szybki.

Słucham? Czy chodzi o samochód?

- Siema - powiedział drugi z bliźniaków, który doszedł do swoich przyjaciół. - O czym gadacie? - zapytał rzucając mi szybkie spojrzenie, czego szczerze powiedziawszy trochę się przestraszyłam. - Jakieś dwie panienki was podsłuchują.

W tym momencie spojrzałam na Jade, która zaczęła jeść, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie lubiłam takich sytuacji, a on zdecydowanie mówił o nas, nie ma innej opcji.

- Chodzi ci o te dwie, które tak dobrze ssałyby mojego...

- Właśnie tak, Harry - odpowiedział i wtedy cała grupa skomentowała to głośnym śmiechem.

Ja pierdolę? Czy każdy chłopak ze starszych klas musi wykazywać się głupotą i nieśmiesznymi żartami przy pierwszoklasistach?

Jade wyciągnęła telefon i wysłała mi wiadomość, którą przeczytałam dopiero po minucie, żeby to nie było jakoś podejrzane.

Jade: Słyszałaś? Ma na imię Harry, zaklepuję go.

Nie odpisałam jej, bo postanowiłam, że porozmawiam z nią o tym po przerwie. I o wilku mowa, jak na zawołanie zadzwonił dzwonek. Nie chciałyśmy spóźnić się na zajęcia, więc wstałyśmy ze swoich miejsc, ale wtedy usłyszałam za sobą gwizd.

- Panowie, Nialler widzi zgrabny i gorący tyłeczek - usłyszałam blondyna i dzięki temu dowiedziałam się jak nazywała się dwójka bliźniaków, co teraz nie było istotne, bo zaczęłam wyklinać siebie za to, że założyłam krótkie spodenki. - Bracie, dlaczego ona mnie ignoruje? - usłyszałam za sobą rozbawionego Nialla, gdy wychodziłam ze stołówki. Niech lepiej ten kretyn zostawi mnie w spokoju. - Mała, zaczekaj - przeciągał wyrazy, co było naprawdę irytujące.

- Czy możesz łaskawie zostawić mnie w spokoju? - powiedziałam odwracając się do niego i wtedy na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie.

- Hej, hej! - uniósł dłonie. - Czy ja dobrze słyszałem?

Burknęłam i chwyciłam Jade za rękę, by pójść stąd jak najdalej.

- Zmieńmy szkołę - westchnęłam, mówiąc pół żartem, pół serio.

- Oszalałaś? Będzie fajnie!

Właśnie widzę.

- Wiem, że ty lubisz takich chłopców, ale ja niekoniecznie - powiedziałam otwierając szafkę, by wyciągnąć z niej potrzebne książki.

- Co jest grane? - usłyszałam za sobą Lily, koleżankę z klasy.

- Nic takiego - odpowiedziałam wzruszając ramionami. 

- Hej, powiedz mi! - uśmiechnęła się.

- Taki jeden mnie denerwuje - odpowiedziałam ze spokojem, mając nadzieję, że nie będę musiała ciągnąć tego tematu ani chwili dłużej.

- Zgaduję, że jeden z tego szkolnego gangu?

- Uch, tak.

- Ten gorący czy gorący? - zaśmiała się, a ja przewróciłam oczami.

- Niall czy ktoś. Cokolwiek - machnęłam ręką twierdząc, że nie było to aż tak istotne.

Znów się zaśmiała, a ja spojrzałam na nią krzywo, bo nie miałam pojęcia dlaczego zareagowała w ten sposób.

- Mieszka blisko mnie - powiedziała.

- Serio?

- Tak. Jest bogaty, ma czarnego Mustanga i jeździ w nocy na wyścigi. Nielegalne rzecz jasna - wzruszyła ramionami, mówiąc takim tonem, jakby to co wymieniła było najnormalniejszą rzeczą na świecie.

Wtem zadzwonił dzwonek, więc całą klasą weszliśmy do odpowiedniego pomieszczenia i tam powiedziałam Lily, żeby na tej lekcji usiadła obok mnie, ponieważ chciałam z nią porozmawiać.

- Bierze w nich udział? - spytałam nawet zaciekawiona, odnosząc się do tego o czym wcześniej wspomniała.

- Razem ze swoim bratem - odpowiedziała otwierając zeszyt na ostatnio zapisanym temacie.

- Żartujesz sobie?

- Mówię prawdę!

- Okej, a skąd to wiesz?

- Widzę go prawie codziennie, więc wiem czym zajmuje się na co dzień.

- Słyszałam o nielegalnych wyścigach w tych okolicach, ale nie pomyślałabym, że to oni mogliby brać udział w takich rzeczach.

- Ciszej! - usłyszałam donośny głos nauczycielki, która zastukała kluczami o swoje biurko. O dziwo klasę ogarnął pożądany przez nią spokój. - Otwórzcie podręczniki na dziesiątej stronie i zapiszcie nowy temat lekcji do zeszytu - powiedziała łagodniejszym tonem.

- Mieszkasz daleko od szkoły? - Lily spytała mnie ciszej.

- Muszę dojeżdżać autobusem lub taksówką, około dwudziestu minut, a co?

- Bo kiedyś zabrałabym cię na jeden z ich wyścigów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro