Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

- Hej, Nate! - krzyknęłam za chłopakiem, zanim wszedł do swojej klasy. Odwrócił się i widząc mnie uśmiechnął się, i zrobił kilka kroków w moją stronę. - Powiedz Niallowi, że chcę z nim porozmawiać na przerwie - powiedziałam do niego.

- Nie ma go w szkole.

- Jak to znów go nie ma?

- Mówił, że nie jest w stanie przyjść, z resztą sama wiesz co u niego się dzieje.

- To dlaczego ty...

- Nie potrafię mu pomóc, nie słucha mnie - powiedział i akurat na całą szkołę rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Patrzyłam się na twarz Nathaniela, bo nie wiedziałam co powiedzieć. - Chyba tylko ty możesz mu pomóc.

- J-ja? - spytałam mrugając.

Pokiwał głową i odwrócił się, by pójść do klasy, tym samym zostawiając mnie samą na korytarzu.

Niall, do cholery, co z tobą nie tak?

Dziś mijał tydzień od meczu i w ciągu tych dni zdążyłam się zaprzyjaźnić z Niallem i okazał się naprawdę miły. Jak mam być szczera, to martwię się o niego jeszcze bardziej. W ciągu tego tygodnia tylko wczoraj był w szkole, więc myślałam, że dzisiaj też się w niej pojawi. Nawet nauczyciele pytają się o niego, co jest raczej dziwne.
Dziś pójdę do Nialla i mam nadzieję, że powie mi, dlaczego nie rusza się z domu.

Użyłam dzwonka do domu państwa Horan i po kilkunastu sekundach drzwi przede mną otworzyły się. Zdziwiłam się na widok przede mną.

- Hej - Niall przywitał się.

- Hej. Uhm, kto to jest? - spytałam widząc małe dziecko z za dużym snapbackiem na głowie, które Niall trzymał na swoich rękach. Chłopczyk obejmował szyję blondyna i uśmiechał się uroczo. Horan spojrzał się na niego i znów odwrócił się do mnie z kamienną twarzą.

- To mój syn - powiedział poważnie.

- Zabawne - przewróciłam oczami.

- Jak się jest pijanym to wychodzą z tego takie rzeczy jak to, skarbie.

- Czekaj, co? - zamrugałam zszokowana tym co powiedział, bo brzmiał przekonująco.

- Powiedziałem.

- Ni, jesteś głupi! - krzyknął chłopczyk i uderzył Nialla w twarz, przez co ten się skrzywił - Nie jesteś moim tatusiem!

- Zamknij się, Matt! - Niall powiedział przez zamknięte zęby, ale zaraz potem się zaśmiał.

- Frajer - powiedziałam, bo Niallowi udało się mnie nabrać.

- Frajer! - powtórzył Matthew, przez co zaśmiałam się.

- Dobra, to mój czteroletni kuzyn, Matthew. Nie jestem takim idiotą, żeby zostać ojcem w tym wieku.

- Jesteś! - Matt uderzył go czapką.

- Słuchaj, dziecko. Zaraz zamknę cię w pokoju.

- Nie, bo tam robisz be!

- Be? - spytałam nie wiedząc o co mu chodzi.

- Chodzi mu o fajki - Niall wymruczał pod nosem.

- Fajki są be!

- Młody dobrze mówi, powinieneś go słuchać - powiedziałam, a Niall przewrócił oczami - Przy okazji ładnie ci w różowym - powiedziałam wskazując na koszulkę Nialla - Jesteś słodki!

- Co? Nie jestem - powiedział i odwrócił się, by pójść na górę, więc udałam się za nim, zamykając za sobą drzwi.

- Gdzie twój tata i Nate? - spytałam, gdy weszliśmy do pokoju. Niall postawił dziecko na podłodze, by pobawił się samochodzikami, a sam usiadł na łóżku.

- Tata pojechał do szkoły, bo go wzywali i prawdopodobnie wróci z Nathanielem. Rodzice Matta w tym czasie pojechali na zakupy, bo nie chcieli iść z moim tatą do szkoły, więc zostawili mi dzieciaka - przewrócił oczami.

- To urocze.

- Opieka nad dzieckiem?

- Ty w różowej koszulce plus opieka nad dzieckiem - powiedziałam z uśmiechem siadając obok Nialla, a on posłał mi rozdrażnione spojrzenie.

- Nie nazywaj mnie uroczym.

- Dlaczego?

Uszczypnęłam go w policzek i wtedy chwycił mnie za nadgarstki.

- Przestań, Jenny.

- Ni, to twoja dziewczyna? - spytał Matt. Niall spojrzał się na niego krzywo, tym samym mnie puszczając.

- Nie.

- Dlaczego?

- Bo... - przerwał nie wiedząc co powiedzieć. Poczułam się niekomfortowo.

- Ni, dlaczego! - krzyknął podnosząc plastikowy samochód w górę.

- Zamknij się.

- Nie mów tak do niego - zwróciłam mu uwagę, a on się na mnie spojrzał. Wzruszył ramionami i wstał z łóżka.

- Ni, gdzie idziesz? - spytał mały.

- Idę robić be - powiedział wyciągając papierosa i zapalniczkę ze swojej kieszeni.

- Jak będę duży też będę robić be? - spytał Matt idąc za swoim kuzynem. Wstałam i również podążyłam za nimi, by wejść na balkon i widzieć, jak Niall zaciąga się papierosem.

- To zależy od ciebie.

- Dlaczego?

Zaśmiałam się, bo młody ciągle powtarzał to samo słowo.

- Boże, dziecko, dosyć pytań - powiedział zdenerwowany.

- Dlaczego?

- Kurwa - wymruczał pod nosem.

- Będzie taki jak ty, jeżeli tak dalej pójdzie - powiedziałam stając obok Nialla.

- Oby nie.

- Myślę, że bierze z ciebie duży przykład.

Niall wypuścił dym ze swoich ust i spojrzał się na mnie.

- Nigdy nie będę dobrym przykładem. Dla nikogo.

Niall zdusił papierosa w popielniczce, która stała na parapecie i wrócił do pokoju. Chwyciłam Matta za rękę i w tym momencie usłyszałam wołanie z dołu.

- Mama i tata! - powiedział Matthew podskakując. Spojrzałam się na Nialla, który leżał na łóżku i wzruszył ramionami.

- Nie zaprowadzisz go do rodziców? - spytałam.

- Niech sami po niego przyjdą.

- Niall, bądź dobrym kuzynem - westchnęłam. Patrzył się na mnie chwilę, ale w końcu zdecydował się zejść z chłopcem na dół, mówiąc, że mam zostać w pokoju.

Wrócił po chwili i trzasnął za sobą drzwiami, czego się przestraszyłam.

- Co się stało? - spytałam.

- Nate.

- Co on?

- Bił się i zerwał naszą bransoletkę.

- Tą, którą ma każdy z was?

- Ta.

- Ale dlaczego jesteś zły?

- Ta bransoletka symbolizuje to, że mimo rywalizacji w wyścigach zawsze będziemy się trzymać razem i nie odwrócimy się od siebie.

- I to...

- Nie wiem jak dla niego, ale to jest dla mnie cholernie ważne.

- Hej, to, że ją zerwał to wynik bójki, więc to nie jest jego wina - próbowałam go pocieszyć.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Spojrzeliśmy na nie i wtedy otworzyły się, pokazując stojącego za nimi Nathaniela.

- Bracie? - zaczął.

- Co?

Nate wszedł do pokoju zamykając za sobą drzwi.

- Hej, to tylko przypadek.

- No i?

- Jak chcesz to kupimy nowe.

Niall prychnął.

- Mają za sobą pełno wspomnień. To nie tak, że to jest normalna rzecz, którą można zamienić. Poza tym, z kim się biłeś?

- Z Lucasem.

- Po co?

- Zaczepił mnie, więc mu się należało. Ma szczęście, że tata mnie zgarnął. Poza tym, hej mała - spojrzał się na mnie - Nie spodziewałem się tu ciebie.

Uśmiechnęłam się nieśmiało.

- Idę grać, nie szalejcie mi tu - Nate mrugnął do brata, który pokazał mu środkowy palec i wyszedł z pokoju.

- Nie szalejcie mi tu - Niall powtórzył słowa brata, mówiąc dziewczęcym głosem.

Zaśmiałam się.

- Z czego się śmiejesz? On zawsze taki jest.

- Bo to jest śmieszne.

- Kiedyś wszedł mi do pokoju jak miałem się pieprzyć z jakąś laską i do dziś się nabija.

Poczułam się niekomfortowo z tym, że mi o tym mówił.

- Z chłopakami też jest ciekawie, że się tak wyrażę... - powiedział uśmiechając się głupio.

- Czekaj, co? Pieprzyłeś się z chłopakiem? - spytałam nie dowierzając w to co mówił.

- Może...

- O mój Boże, powiedz mi!

- Lubisz jak chłopcy się ze sobą całują? - poruszył brwiami.

- Niall, nie zbaczaj z tematu. Pieprzyłeś lub całowałeś się z chłopakiem?

- Ta.

- Które i z kim?

- Z Harrym.

- Pieprzysz - powiedziałam nie wierząc w to co mówi.

- Nie, tylko się z nim całowałem - zaśmiał się, a ja westchnęłam i pokręciłam głową.

- Okej, ale jesteś bi, czy coś takiego?

- Graliśmy w butelkę po pijanemu i miałem takie wyzwanie, ale on tego nie pamięta, więc jest okej.

- Hej, nie odpowiedziałeś mi.

- Nie, nie jestem. Ale mogę zostać, jeżeli to będzie cię kręcić - poruszył brwiami.

- Jesteś głupi - szturchnęłam go w żebra.

- I nigdy nie pieprzyłem się z żadnym chłopakiem, dla sprostowania.

Odetchnęłam, a Niall zbliżył się do mnie na czworaka i zawisł nade mną, tym samym sprawiając, że położyłam się.

- Ale podobałoby ci się to? - powiedział gorącym głosem tuż przy moim uchu. Przeszła mnie fala gorąca. - Powiedz mi - wymruczał przygryzając płatek mojego ucha. Serce zaczęło mi bić o wiele szybciej, bo jego głęboki głos i ciepły oddech uderzający o moją twarz doprowadzały mnie do szaleństwa.

- M-może - wydukałam.

- Pieprzyłbym go tak cholernie mocno na twoich oczach. Robiłabyś sobie przy tym dobrze i...

- N-niall... - przełknęłam ślinę, czując jak mój żołądek zaciska się.

- Och, potem bym się zajął tobą - powiedział przesuwając dłoń w dół mojego brzucha - Zrobiłbym to najlepiej jak potrafię - wsunął dłoń pod moją koszulkę i zaczął nią wodzić po moim brzuchu. - Cholera, Jenny - sapnął - Mam kurewską ochotę się pieprzyć.

Zaraz dojdę tylko dzięki jego słowom, przysięgam.

- Kiedyś mi na to pozwolisz i będziesz to wspominać do końca swojego życia - powiedział ocierając się o moje krocze, przez co poczułam erekcję w jego spodniach.
Niall musnął moją szyję i widząc, że nie zareagowałam zaczął całować mnie po szyi. Chwyciłam go za ramiona, by przyciągnąć go bliżej siebie i wtedy zaczął ssać moją skórę. Wydałam z siebie cichy jęk, który mu się spodobał. Uśmiechnął się i zaczął zostawiać malinki ma mojej szyi.

Jeżeli zobaczą to moi rodzice, już jestem martwa.

- Jenny?

- Hm?

- Mam wrażenie, że jesteś dla mnie cała mokra - szepnął mi do ucha.

- Przestań tak mówić.

- Dlaczego? Bo to prawda?

- Niall.

- Właśnie to imię będziesz krzyczeć każdej nocy.

- Kurwa, przestań.

Zaśmiał się pod nosem.

- Już wiem, co ci się podoba - mrugnął i przygryzł moją dolną wargę, by zacząć ją ssać - Będę ci mówić takie rzeczy, kiedy będziemy się pieprzyć.

- Nie będziemy tego robić.

- Chcesz tego.

- Wcale ni... - mówiłam, ale Niall przerwał mi pocałunkiem.

Cholera, tak.

- Muszę iść do łazienki, bo zaraz nie wytrzymam - powiedział po chwili. Zszedł ze mnie i wyszedł z pokoju. Zaczęłam opanowywać swój oddech i tym samym bicie serca, bo czułam, jakby miało mi zaraz wyskoczyć przez gardło. Nie powinnam dać mu się dotykać, ale gdy to robi zapominam o całym świecie i w rzeczywistości chcę, żeby nie przerywał. Swoim zachowaniem sprawił, że zaczęłam za nim szaleć, a jeszcze niedawno taką myśl odrzuciłabym od razu.

Dlaczego on musi być tak cholernie gorący?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro