Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

four

Chuuya dziwił się sam sobie, ale następnego dnia naprawdę z niecierpliwością wyczekiwał Dazaia. Choć stwierdził, że nie ma złamanego nosa, to nie był lekarzem i martwił się, czy wszystko z nim w porządku.

Przyłapał się nawet na intensywnym wpatrywaniem w drzwi.

No i musiał to przyznać, ale gdy zaczął myśleć o całej tej sytuacji, to jest o próbach bycia śmiesznym Dazaia, to zauważył, że Osamu mu urozmaica dzień. Nie sterczy całą zmianę przed nudnymi klientami, no i nie może narzekać na nudę.
Nie zmienia to faktu, że Chuuya w życiu nie miał gorszego klienta niż ten delikwent.

Miał odwrócić wzrok od drzwi, kiedy te się otworzyły, a w progu stanęła osoba, która zajmowała jego myśli. Uśmiechnął się do Nakahary i kiedy skierował się do stolika numer dziewięć, stanął jak wryty. Chuuya spojrzał w tamto miejsce i z wrażenia aż się zachwiał.

Siedziała przy nim starsza kobieta i jadła ramen.

Dazai wyglądał, jakby zamierzał się rozpłakać. Czy ten idiota naprawdę się przywiązał do zwykłego stolika? Chuuya szybko rzucił okiem na szóstkę, a kiedy stół okazał się wolny to tam podszedł i przekręcił plakietkę z numerkiem do góry nogami. Osamu na to zrobił wielkie oczy, prawdopodobnie nie dowierzając, że Nakahara w pewien sposób mu pomógł.

Rudy też był zdziwiony swoim czynem, bo jeszcze wczoraj był gotowy zabić tego typa, a dzisiaj zmienia dla niego numery stolików.

Chyba mnie Bóg opuścił, pomyślał, kręcąc głową i obserwując, jak Dazai pewnym krokiem idzie do stołu i patrzy na kelnera.

- Siemanko, Chuuya - rzucił radośnie i rozsiadł się na krześle. - Jaki dziś piękny dzień! Idealny na popełnienie podwójnego samobójstwa!

Myślał, że się przesłyszał.

– Dobrze się czujesz? - zapytał, wystawiając rękę, aby sprawdzić, czy nie ma gorączki, jednak Dazai strzepnął jego rękę. - To od tego uderzenia wczoraj? W ogóle to jak twój nos?

Przypomniał sobie, że jest w pracy, a jego pierwszą kwestią wypowiedzianą do klienta powinno być: dzień dobry, co podać? Zdał sobie również sprawę, że nigdy tak naprawdę nie powitał Osamu poprawnie w restauracji. Zalała go fala zażenowania, kiedy uświadomił sobie, jak wielką gafę popełnił, a jego policzki zawitała czerwień.

- Czuję się świetnie! Z moim nosem jest wszystko w po... rządku... robisz się czerwony - zauważył zdezorientowany, ale szybko to ukrył i zabawnie poruszył brwiami. - To ja tak na ciebie działam? Wybacz, ale... nie lubuję się w mężczyznach.

Zamknął oczy, czując większe zażenowanie niż przed chwilą.

Kolejny raz myślał, że się przesłyszał i zachłysnął się powietrzem. Czy on właśnie zasugerował, że jest gorący, a Chuuya się przez niego czerwieni? No chyba nie! Co prawda, Nakahara nie lubił dziewczyn w tych sprawach, ale nigdy by się nie zakochał w Dazaiu! Bo kto o zdrowych zmysłach by to zrobił? Osamu na dłuższą metę jest irytujący. Tak, urozmaica jego pracę, ale czy ten typ sobie w tej chwili nie schlebia?

Wziął głęboki wdech, potem wydech i otworzył oczy. Uśmiechnął się sztucznie i przybrał maskę wzorowego kelnera.

- Dzień dobry, co podać? - Poczuł, że szczęka go boli od zbyt szerokiego uśmiechu, więc przestał się uśmiechać. Prawdopodobnie wyglądał teraz, jakby chciał kogoś (Dazaia) zamordować, bo jego wyraz twarzy... no, nie był zbyt przyjemny. W każdym razie nie dla tej osoby.

- No ej, a nasza relacja już zaczynała wchodzić na nowy poziom - stwierdził i zrobił smutną minę. - Zepsułeś mi mój idealny dzień! Zgłoszę cię twojemu szefowi!

- Nie rozumiem o co panu chodzi, ja tylko wypełniam swoje obowiązki – odparł beznamiętnie, choć w środku na przemian gotował się ze złości lub powstrzymywał śmiech.

- Chciałem się zabić w dobrym nastroju, ale nieee, głupi Chuuya musi mi wszystko popsuć i teraz umrę smutny! Jesteś taki okrutny!

Poczuł się naprawdę zmieszany, bo z jednej strony to wszystko brzmiało, jak żart, a z drugiej nie wiedział czego się może spodziewać po Dazaiu. Może ma depresję i potrzebuje pomocy? Albo próbuje być śmieszny i nie wykorzystuje dobroć Chuuyi. Tak, to też było możliwe.

Kelner czy człowiek? Jak ma się zachować? Czy powinien przybrać bezbarwną maskę, której używa od dawna, czy może ją zdjąć, połamać i pomóc Osamu?

Co w tej sytuacji by mu powiedział Mori?

„Jesteś zbyt empatyczny, ty masz tylko pracować i wykonywać swoje obowiązki, a przy tym zachowywać kulturę". Tak, coś w tym stylu. Mori był człowiekiem sukcesu, któremu zależało głównie na kasie i mało interesowali go inni ludzie, niż on sam.

Jednak Chuuya nie był Morim.

- Dobra, przepraszam - powiedział z trudem, bo nijak nie widział w tym wszystkim swojej winy, jednak klient ma zawsze rację i masz być miły dla klientów, Chuuya, nawiedzało jego głowę. - Czemu chcesz się zabić? - zapytał delikatnie.

Może nie powinien był pytać go prosto z mostu, ale kompletnie nie wiedział, jak to rozegrać.

– Czy to nie jest fascynujące, umieranie i te sprawy? Jak dokonujesz ostatniego oddechu, zamykasz oczy i już nigdy ich nie otwierasz? Albo reakcja znajomych na twoją śmierć? Tego ostatniego się niestety nie mogę dowiedzieć. A teraz zignoruj to wszystko, co powiedziałem. Ten świat po prostu nie zasługuje na Dazaia Osamu.

- Czekaj co...

– Poproszę wodę z różową słomką.

– Może potrzebujesz pomocy...

– Woda z różową słomką, Chuuya.

---

kurna to zakończenie jest tak krindżowe XDDDDDD

ja to skończę do 3 września, naprawdę

w ogóle to czaicie, że drugiego września zOBACZĘ MOJĄ IDOLKĘ MOJĄ BRO

tak musiałam się wam tym pochwalić

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro