Trzeba Pamiętać
Rano gdy wstałem ruszyłem na zewnątrz. Zazwyczaj na śniadanie jadałem owoce znalezione w Lesie. Jednak gdy tylko wyszedłem i ujrzałem pionowe, chropowate ściany jaskini wśród drzew, przypomniałem sobie gdzie jestem. Przez chwilę byłem zawiedziony, jednak uczucie minęło wraz ze świadomością, że gdy wyjdę z jaskini, będzie inaczej niż zwykle. Parodniowa wyprawa to za mało by odzwyczaić się od wieloletnich przyzwyczajeń, dlatego widząc znajome otoczenie, czułem się jak w domu. Ale to już nie to samo miejsce.To przygoda której nie miałem... Od przebudzenia. Zjadłem owoce,które z łatwością znalazłem na tym małym terenie, ubrałem się w to co zwykle, bluzkę i spodnie z brązowego materiału przepasane paskiem ze skóry oraz w buty z grubszej skóry. Gdy wyszedłem na powierzchnię, zachwycił mnie widok. Niebo było do połowy przykryte burzowymi chmurami. To wyglądało niesamowicie. Gdy wzgórza są oświetlone blaskiem porannego słońca ale na ich tle są ciemne, prawie czarne chmury. Wydaje się wtedy, że ziemia sama z siebie jest jasna i promienna...
- Pięknie prawda? - nie wiem skąd, nagle obok mnie pojawił się Przybysz. Tak zachwycił mnie widok Arenu, że nie zauważyłem chłopaka. - Kocham te widoki...
-Tak... Aren jest piękny.
- Tęsknisz?
-Tak...
-Nie martw się, gdy nadejdzie czas, pomogę ci wrócić.
-Dziękuję.
- A tak w ogóle to jestem Simus.
Uśmiechnąłem się na myśl jak długo nie znałem jego imienia.
- Miło mi.Jestem Merin.
* * *
Minęły dwa dni odkąd opuściłem dom. Codziennie siadałem na jednym ze wzgórz i patrzyłem na toczące się poniżej życie. Obserwowałem arenejczyków i zastanawiam się jak mogłem wytrzymać sam przez tak długi czas... Simus gdzieś znikał, jednak się tym nie martwiłem.Zawsze wracał. Po części dziwiłem się jak wytrzymały okazałem się na samotność. Jednak czy ona na pewno się skończyła? To, że otaczały mnie inne istoty, nie sprawiało, że samotność odeszła.Nadal z nikim nie rozmawiałem, nie spędzałem czasu z innymi. Mój nowy przyjaciel przysiadał koło mnie na krótki czas, rozmawiał zemną chwilę i odchodził. Był bardzo zajęty. Inni nie byli nawet ludźmi, nie chcieli ze mną gadać. Nie lubili mojej rasy i prawie,że nią gardzili, jednak z wrodzonej dobroci, starali się tego zbytnio nie okazywać. Z dnia na dzień, z każdą godziną, coraz bardziej żałowałem odejścia. Może było mi to potrzebne, podróż w nieznane, spotkanie innych... Uwolnienie się na wolną przestrzeń.Jednak jaki w tym sens skoro nie dało mi to radości? Cały czas czułem tylko pustkę i przygnębienie. Gdy chłopak ze mną rozmawiał było mi miło, jednak to tylko krótkie chwilę wśród wielu godzin... Kochałem Las. Na ten smutny, nierozumny sposób.Niegdyś ludzie mówili, że coś da się docenić dopiero gdy się to straci, teraz to zrozumiałem. Doceniłem to spokojne i przyjemne miejsce, choć trochę straszne i ponure. Wszystkie tajemnice jakie skrywał Las wydały mi się teraz pociągające i napawały mnie optymizmem i energią. Czy Simus spełni swoją obietnicę gdy powiem mu o tym? - pytałem w myślach z nadzieją.
Pewnego ranka wstałem nieco wcześniej. Nie byłem głodny ani śpiący.Wyszedłem na zewnątrz by móc odetchnąć porannym, chłodnym powietrzem. Jak zwykle o tej porze, niebo było w połowie pokryte burzowymi chmurami a na wschodzie gościł piękny wschód słońca.Na jednym ze wzgórz ujrzałem samotną postać. Nikt inny nie wstawał zazwyczaj o tej godzinie a nawet jeśli tak się zdarzało,zostawał w domu aż słońce nie znalazło się wyżej. Człowiek siedział skulony na trawie z nogami podkulonymi pod samą brodę.Ręce oplatały je i złączały się na środku. Gdy podszedłem okazało się że to Simus. Był niewyspany i przestraszony.
-Simus ... Coś ci się stało?
Przyjaciel spojrzał na mnie ze strachem w oczach. Kucnąłem przy nim i spojrzałem w dal. Byłem spięty a zarazem dziwnie spokojny. Chłopak ewidentnie miał jakiś problem a mimo jego strachu i mojego niepokoju, czułem również spokój... Dwa wykluczające się uczucia – niepokój i spokój. Czy można czuć oba naraz?
-Simus, jeśli coś cię dręczy, powiedz mi.
-Burza... - szepnął.
-Burza?
-Tak. Aren jest piękny ale w nocy jest straszny. A burza się nasila... Czuję że coś się dzieje. Coś złego. Boję się tego.-Burze faktycznie miały miejsce w nocy. Jednak nigdy nie czułem ich zbyt mocno, nie rozróżniałem ich nasilenia czy intensywności. Nie przeszkadzały mi... Może dlatego, że była to ta szczypta strachu i mroku, jak w Lesie.
-Jeśli coś się stanie, pomogę Ci to naprawić.- zapewniłem z pewnością siebie.
-Wiesz Merin... - Simus spojrzał na mnie już nieco uspokojony.- muszę ci coś powiedzieć. - Wydawało się, że jego obawy nie zniknęły ale jakby zaczął myśleć o czymś innym . Ponownie stał się tym pewnym chłopakiem który zdawał się wiedzieć wszystko.
-Co takiego?
-Pamiętasz jak nazwałem twój las gdy byliśmy na jego skraju?
-Tak... Las Pamięci. - spojrzałem zaciekawiony. Ta zmiana tematu była zaskakująca i intrygująca.
-Wiesz jak się tam znalazłeś? Dlaczego? - pytał dalej, patrząc na mnie uważnie.
-Nie. Z mojego życia pamiętam jedynie moją rodzinę i imię.
-Dziwiłem się dlaczego nie trafiłeś do Arenu lub któregoś z sąsiednich krain. Dlaczego Las Pamięci? Tam przecież nikt nie mieszka... Ale ta zagadka rozwiązała się gdy wyszedłeś.
-Tak?
-Tak. Aren zabiera istoty z ich domów jeśli nie mają tam przyszłości. Ja bym umarł gdyby nie on... A Las Pamięci zabiera głównie rzeczy, by pamięć o nich pozostała... By nie zniknęły całkowicie. Ty... Ty nie żyjesz. Las zabrał cię z domu byś nie został zapomniany... Tak jakby. Może nie tyle zabrał a ... A przywołał wspomnienie o tobie... Ciężko to wytłumaczyć.
Nie mogłem otrząsnąć się z szoku. Czułem się bardzo żywy. Jednak tak jak to zazwyczaj bywa, gdy uświadomiono mi ten fakt, wspomnienia zyskały na wyrazistości. Z każdą chwilą do tego co już pamiętałem, dochodziły nowe fakty. I wydało mi się dziwne, że nie zrozumiałem tego wcześniej. Wydało mi się to tak banalne. Jak mogłem o tym zapomnieć? Ja faktycznie nie żyłem. Gdy miałem szesnaście lat, na nasze podwórze przyszli ludzie. Byli to uzbrojeni żołnierze. W tamtych czasach... Było niebezpiecznie.Bo... Bo ludzie się buntowali przeciw nowej władzy, ci najbardziej aktywni społecznie wcześniej, zostawali napadani. Nie wiedziałem o tym wiele. Mój ojciec nie lubił o tym mówić i sądził, że nie potrzebuję tej wiedzy do pracy. Akurat wtedy wracałem z pola.Zdziwił mnie ich widok. Za nim jednak zdążyłem cokolwiek zrobić,ojciec wyszedł z mieszkania a gdy ci go zobaczyli, zastrzelili mnie.Wydawało się jakby chcieli się upewnić, że to właściwy dom i ludzie. Aren mnie nie ocalił ale nie obchodziło mnie dlaczego. Może to tak nie działa. Istotne było, że Las Pamięci... Chciał mnie mieć przy sobie... Chciał o mnie pamiętać... Chciał bym jakoś żył. W ten zwariowany sposób...
-Przykro mi ale to prawda. To widać gdy tylko wyszedłeś z lasu stałeś się... Mało materialny. Ty tego nie widzisz jednak inni tak. Trochę jak duch...- spojrzał w przestrzeń przed nami.
-Czemu mi to mówisz? - zapytałem trochę opryskliwie, mimo że tego nie chciałem .
-Z samolubnych powodów. Jeśli Arenowi coś się stanie będziesz mógł mi pomóc, chce byś wiedział że nie umrzesz więc możesz zrobić wszystko. - jego ton głosu wydawał się bezuczuciowy i pusty... Jednak wiedziałem, że zależy mu na mnie. Po prostu kochał swój dom i nie chciał go stracić przez delikatność względem mnie.
-Och...
-Merin... Przepraszam... Przykro mi z powodu twojej śmierci...Jak by co to będę u siebie. Możesz wchodzić bez pukania. - Wstał i bez słowa odszedł ku swojemu domowi.
Jestem martwy. Gdy wróciłem do domu... Tego w Arenie... Długo o tym myślałem. Trochę miałem żal do Simusa, że powiedział mi to licząc na lepszą obronę Arenu, z mojej strony. Jednak nie umiałem się na niego złościć, był moim jedynym przyjacielem. Poza tym może zrobił bym to samo gdyby chodziło o Las? Myślałem nad tym intensywnie. To, że mimo mojego stanu, oddychałem, mówiłem i funkcjonowałem jak normalny człowiek, było szokujące. Ten świat był zadziwiający. Z mojego dawnego domu mogły mnie ,, przywołać"różne tutejsze krainy, jakby miały własny rozum. Mogły po prostu sprawić, bym się pojawił na zielonych łąkach i żył nowym życiem - patrząc na Simusa – wiecznym. Tylko zastanawiało mnie najbardziej dlaczego to Aren mnie nie ocalił. W końcu pewnie wiedział o mojej bliskiej śmierci... Chyba, że to działa na innych warunkach... Las Pamięci ... Simus mówił, że zastanawiał się dlaczego to jego kraj mnie nie wziął. Las przechowuje tylko pamiątki. Przypominając sobie te słowa, zrobiło mi się trochę smutno...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro