9.
Kolejny dzień zaczął się jak zwykle. Wstałem, umyłem się i przebrałem.Nie byłem głodny, ale i tak zszedłem na dół.W sumie nie wiem poco.Najwidczniej ojciec został na noc w pracy i jeszcze nie wrócił, ale to dobrze, chyba.Usiadlem na kanapie i patrzyłem się w nieokreślony punkt.
-Ehh...jeszcze tylko dwa dni i szkoła- powiedziałem do siebie.Bardzo chciałbym zagrać w piłkę, ale nie da się już chyba nic zrobić.Lekko załamany położyłem się na kanapie i trochę mi się przysnęło.Obudzony zostałem zepchnięciem mnie i to dosyć bolesnym bo walnąłem twarzą w podłogę.Swoją drogą dzięki mnie mogę się w nich przejrzeć. Przekręciłem się na plecy i rozejrzałem. Zauważyłem ojca, który stał nad emną z założonymi rękoma.Szybko pozbierałem się z podłogi i ukłoniłem się ojcu, witając go przy tym. Poczułem rękę na głowie.
-no uczysz się na błędach- powiedział i poszedł na górę.Z nadmiaru stresu usiadłem na kanapie."tak bardzo chcę by to się skończyło".Zacisnąłem pięść."Ale ..boję się ,poza tym policja nic nie zdziała bez dowodów,a one muszą być mocne". Wstałem lekko przygaszony i wróciłem do pokoju. Usiadłem na siedzisku i po kilku minutach poczułem się obserwowany. Spojrzałem na przeciwne okno i spostrzegłem tam chłopaka w dredach. Pomachałem mu nawet się nie zastanawiając.Nic nie chciało mi się dzisiaj robić. Oparłem się o chłodną szybę. Zauważyłem lekkie zdezorientowanie na twarzy stratega.Oczy zaczęły mi się kleić i zasąłem.
Gdy się obudziłem moją głowę przeszył ból. Skrzywiłem się i złapałem za nią.Po chwili minęło, chociaż nadal odczuwałem lekkie zawroty. Wstałem i czułem się zmęczony chociaż przed chwilą miałem drzemkę.
-yh...mam nadzieję, że nie jestem chory- szepnąłem do siebie z frustracja. Zacząłem się powoli kierować ku drzwiom pokoju.Gdy wyszedłem z pomieszczenia poszedłem do kuchni gdzie powinny znajdować się leki, ale ich nie było.Wrocilem się więc i naszła mnie myśl by pójść do łazienki na parterze. Poszedłem tam i...znalazłem .Wziąłem jedną tabletkę na ból głowy i wróciłem do kuchni po kubek wody. Popiłem tabletkę i poszedłem w stronę pokoju.
Gdy byłem już w pomieszczeniu położyłem się na łóżku.Jednak po jakieś minucie musiałem pobiec do łazienki gdzie zwymiotowałem. Wróciłem do pokoju czując się słabo i stwierdziłem, że pójdę spać.Nie przebierając się nawet ,żuciłem się na łóżko i zasąłem.
Obudziłem się po kilku godzinach i czułem się już lepiej.Wstałem z łóżka i podszedłem do siedziska. Otworzyłem okno by wpuścić świeże powietrze do pomieszczenia. Tak się teraz zastanawiam, czy ojciec wogóle słyszał jak zwymiotowałem.W sumie nawet jeśli słyszał to i tak by nie przyszedł.Nie kocha mnie, kto by chciał pokochać takie bezwartościowe cholerstwo jak ja.Oczy zapiekły mnie lekko, toteż Zamrugałem by odgonić niechciane łzy."Czy ja naprawdę tak dużo sobie życzę? Chce tylko kochającego ojca".Czasami nachodzi mnie myśl że może jednak się zmieni, ale tacy jak on się nie zmieniają.Po policzku spłynęła mi łza, a potem kolejna i jeszcze jedna.Nie chciałem płakać, ale to przecież naturalny odruch.Co chwilę wycierałem oczy, na nic się to zdało.Od lekkiego płaczu zaczęła boleć mnie głowa, więc próbowałem się uspokoić. Chociaż trochę. Oddychałem głęboko nabierając do płuc Świeże powietrze ,a wydychając dwutlenek węgla. Położyłem sobie dłoń do czoła, ale szybko ją odsunąłem .Moje czoło było lodowate. Sprawdziłbym sobie temperature jednakże ostatnio zgubiłem termometr, za który dostałem ochrzan i nawet miałem nowego siniaka, ale o tych sprawach kiedy indziej. Postanowiłem się położyć na siedzisku. W ten mój telefon zawibrował. Wziąłem go i odblokowałem.Okazalo się, że to Axel.
Od:Jeżyk
Część.
Do:Jeżyk
Hejka
Od: Jeżyk
Jak tam? Wszystko okey?
Do: Jeżyk
Okey,okey 😅
Westchnąłem, nie chciałem mu mówic o tym , że źle się czuje.Poprostu, że nie chce go martwić.
Od.Jeżyk
Napewno?
Do:Jeżyk
Tak.
Od:Jeżyk
Powiedzmy że ci wierzę.
Gdy chciałem odpisać, drzwi do pokoju się otworzyły. Odrzuciłem odruchowo telefon, który gdzieś poleciał. Odwróciłem się szybko w stronę faceta.
-Idę do pracy-powiedział, mierząc mnie wzrokiem- mam również dla ciebie pewną informacje, jednakże dowiesz się jej jutro- dokończył i wyszedł. Siedziałem zaskoczony na łóżku ,aż nie usłyszałam drzwi frontowych.
-informacje?- szepnąłem do siebie. Następną rzeczą było poszukanie telefonu. Szukałem go jakieś dziesięć minut serio!
-nareście-powiedzialem do siebie i wyjąłem telefon spod łóżka, niewiem jak on się tam znalazł, ehh złośliwość rzeczy martwych. Usiadłem na podłodze ,opierając się o bok łóżka. Odblokowałem telefon i kliknąłem w wiadomości.
Od. Jeżyk
Stało się coś?!
Od:Jeżyk
Czemu nie odpisujesz?
Uśmiechnąłem się lekko.
Do. Jeżyk
Ojciec wszedł mi do pokoju
Od. Jeżyk
Nic ci nie jest?
Do. Jeżyk
Nie, nie spokojnie powiadomił mnie, że idzie do pracy i....ma dla mnie jakaś informację o której dowiem się Jutro.
Od. Jeżyk
Informacje? Ciekawe..
Do. Jeżyk
Też tak uważam, ale dowiemy się jutro.
Dalsza rozmowa trwała z jakieś dwie, dwie i pół godziny. Chociaż gdzieś w środku chciałem z nim rozmawiać w realu to przez telefon też było fajnie. Prawie poczułem, że tu jest..prawie. Nieważne . Mój wzrok padł na szafkę gdzie chowam moja srebrna przyjaciółke.Przez ostatnie dni zrobiłem tylko kilka kresek.Nie mogę się powstrzymać. Wyciągnąłem dłoń w stronę szuflady, zatrzymałem się jednak przy klamce, po czym szybko otworzyłem szufladę i wziąłem co chciałem.Pobieglem do toalety, usiadłem oparty o umywalkę i zacząłem zdejmować bandaże. Całe nadgarstki były wypełnione kreskami.Moze i jest to nienormalne ,może powinnienem przestać, ale daje mi to ukojenie może i na chwile i co z tego?.Podniosłem żyletkę do nadgarstka i przejechałem nią po starych bliznach. Wszystkie te blizny to....kary.Tak dokładnie. Świeża krew spływała mi po ręce i skapywała z cichutenkim *plum* na kafelki.Trzy nowe "ozdoby" doliczyły do mojej krwawej kolekcji. Wstałem i zaraz musiałem usiąść bo zakręciło mi się w głowie.
-Trzeba było wziąć więcej tabletek i syrop- powiedziałem do siebie.Nagle poczułem mdłości więc szybko podbiegłem do sedesu i zwymiotowałem. Spuściłem wodę i osłabiony poleżałem chwilę na podłodze.Nastepnie wstałem i z watą zamiast nóg podszedłem do umywalki. Oparłem się o nią i wyjąłem nowe bandaże, wodę utlenioną oraz szczoteczkę do zębów i pastę.Najpierw przemyłem wodą utlenioną nadgarstki i obwiązałem je bandażem.Pozniej umyłem zęby i wyczerpany tak prostymi czynnościami poszedłem do pokoju. Położyłem się na łóżku i zasnolem nie przebierając się w pidżamę.
______________________________________
988 słów.
Mam nadzieję, że się spodobało :D
Ps.
Mam prośbę czy ktoś miałby jakiś pomysł na tytuły dla rozdziałów, które zostały już opublikowane? Jeśli tak to z chęcią, przyjmę tę pomysły 😅
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro