24
To dziś.Gdybym tylko wziął ten telefon ze sobą! Westchnąłem poirytowany.
-APHORDI!- usłyszałem z dołu krzyk ciotki."Świetnie, jeszcze jej mi do szczęścia brakuje".Westchnąłem i smętnym krokiem zszedłem do salonu. Odrazu po wyjściu naskoczyła na mnie kobieta łapiąc mnie mocno za ramię.
-Co to ma być?! Gdzie jest śniadanie?! Nikt cię nie nauczył, że tacy jak ty, mają robić je lepszym?!- podczas mówienia cały czas mną trzęsła.Smutek ogarną moje ciało.Spojrzalem się w dół, czując , że oczy zaczynają mnie szczypać. Zamrugałem szybko by pozbyć się nie chcianych łez.-Teraz, w trybie natychmiastowym, pójdziesz do kuchni i zrobisz śniadanie!- popchnęła mnie w stronę pomieszczenia. Wszedłem do środka, zamykając za sobą drzwi.Jedna łza przetoczyła mi się po policzku. Szybko ją starłem i zacząłem szykować cokolwiek.
Po zrobieniu wyszedłem z dwoma miskami i sztućcami do jadalni, gdzie czekały na mnie już ciotka i kuzynka. Położyłem potrawę naprzeciwko nich i zacząłem się kierować ku kuchni.Nie zwróciłem uwagi na krzyk Kobiety. Wszedłem do białego pomieszczenia i zasiadłem do blatu, na którym wcześniej położyłem misja z daniem. Westchnąłem i zacząłem jeść.
****
Zostały już tylko dwie godziny do "misji" kuzynki. Tak bardzo nie chce tego robić...
Siedziałem właśnie na krzesełku, a moja kuzynka robiła mi makijaż. Cierpliwie znosiłem to, aż skończy.
Godzina. Tyle zajęło jej dokończenie tego wszystkiego...Przeglądałem się w lustrze. Muszę przyznać, że kompletnie się nie poznałem.
-Dobra przebieraj się, a na dam ci jeszcze jakieś dodatki i będziesz gotowy- wyszła z pokoju. Zrobiłem tak jak powiedziała, starając się nie zachaczac o twarz ubraniami.W idealnym momencie, po tym jak już się przebrałem, do pomieszczenia weszła ponownie kuzynka. Podeszła do mnie i do ręki dała mi chockera.W kolorze różowym z serduszkiem.
-Nie za dużo tego różowego?- zapytałem niepewnie. Popatrzyła się na mnie jakbym był jakimś kosmitą.
-Chyba se żarty robisz idioto.To ja tu robię za znawce, więc wiem w co masz się ubrać.- prychnąła. Westchnąłem jedynie i zaczepiłem biżuterię. Popatrzyłem się w lustro."Czy to będzie dziwne jeśli powiem, że podoba mi się ten look?".Naprawdę, nie wyglądałem źle, aż się dziwię.- Idealnie.
Miałem na sobie rzeczy ,które kuzynka przyniosła wczoraj, lekki makijaż, ( ale jednak potrzebował tej godziny..)., A włosy zostały splątane w kłosa na jedno ramię. Na szyi miałem oczywiście chockera.
-Dobra, możemy już iść- pociągnęła mnie za rękę.Ciotka, wyjątkowo nie była w salonie tylko w swoim pokoju.Wyszlismy z domu i dziewczyna nadal ciągnęła mnie w stronę kawiarnia czy czegoś tam. Czułem na sobie spojrzenie ludzi na ulicy. Trochę niekomfortowe. Szczególnie, że jestem ubrany w ten sposób. Zapomniałem wspomniec. Kuzynka oczywiście znowu zrobiła sesje zdjęciową...
Droga do kawiarni zajęła ok.45 minut.Wszedlem do środka i oniemiałem.Wszystko było w kolorach bieli, pastelowego różu oraz czarnego ,który znajdował się na podłodze jako kafelki w kratkę (szachownica).Wysoki barek oraz siedziska z wysokimi oparciami ,wyglądającymi jak kanapy obok okien
. zachwycające!
- Dobra, wiesz jak wygląda.Ja usiądę za tobą , a ty tutaj odrazu przy wejściu. Jeśli będę musiała z tobą pogadać , wstanę i pójdę do toalety. zrozumiałeś?- pokiwałem głową na tak i usiadłem na wyznaczonym miejscu.Nawet tutaj czułem ten zwrok ludzi...Przeglądałem sobie menu kiedy podeszła do mnie jedna z kelnerek.
-Dzień dobry, czy mogę przyjąć zamówienie?- zapytała się kelnerka z długopisem i notatnikiem w dłoniach. Pokiwałem głową i zacząłem.
- Poproszę shake truskawkowy- powiedziałem miłym głosem.Tak się teraz przyglądam temu miejscu, że zauważyłem coś. To miejsce wogóle nie przypomina mi innych japońskich miejsc, czy też resustaracji.To tak jakbym się przeniósł do jakiegoś innego kraju.Nawet fajnie wiedzieć, że mamy taki budynek.
-Oto panienki shake- usłyszałem jakieś siedem minut później. Podziękowałem i zaczołem pić."Jakie to jest dobre!".Nigdy nie piłem shake tak dobrego w innych rejestracjach. Niezauważyłem nawet jak do środka wchodzi mój cel. Ogarnąłem się dopiero w tedy ,gdy poczułem jego natarczywi zwrok. Zerknąłem w tamtą stronę i odwróciłem zwrok, żeby się nie zorientował . Następnie zamówił coś i zaczął iść w moim kierunku.
-Wolne?- usłyszałem pytanie. Odwróciłem się do chłopaka. Doś średniego wzrostu, czarne włosy, zielone oczy i Szczupły. Na pierwszy rzut oka wyglądał na miłego, ale jak wiadomo pozory mylą.
-Tak- odpowiedziałem.Moj podobno dziewczęcy głos (cały czas mi to wypominano) pomógł mi być "prawdziwą" dziewczyną. Chłopak usiadł naprzeciwko mnie. Czułem dyskomfortu, z wiedzą , że tak okropnie oszukuję tego chłopaka.
-Co taka piękna panienka, robi tutaj sama?- oho! Zaczął się podryw. Skrzywiłem się mentalnie i zacząłem moja grę aktorską...Uśmiechnąłem się słodko i chyba zauważyłem w oczach chłopaka serca, ale to mi się pewnie przewidziało.
-Pije shake- odpowiedziałem słodkim acz pociągającym głosem. Chłopak zaśmiał się.
-Piekna i zabawna- powiedział, próbując mnie poderwać. Mentalnie śmiałem się z niego, a na zewnątrz tylko lekko się uśmiechnąłem."Dobra, teraz rozumiem już chyba co przechadzą dziewczyny".Pomyślałem rozbawiony i dalej słuchałem tej jego gadaniny.
****
Dom! Nareście .Ten bałwan wogóle nie zapytał jak mam na imię.To dobrze, bo nawet. Pewien jakie miałbym podać.Aktualnie leżałem na luzku przebrany w piżamę.Mam nadzieję , że odzyskam telefon. Przekręciłem się w drugą stronę.Jutro już szkoła,..."Mówić mu czy nie?".Po tej myśli zapanował mi lekko mętlik w głowie.Musze mu powiedzieć żeby nie pisał to napewno, ale! Nie ma mowy ,żebym powiedział mu o tej żenującej sytuacji.Za żadne skarby!.Coś czuję, że moje tajemnice nie przetrwają zbyt długo... jednak mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze...Westchnąłem i przekręciłem się w stronę okna.Zamknalem oczy momentalnie zasypiając.
____________________________________
865 słów.
Hejka, mam nadzieję ,że ten rozdział się wam spodobał 😄
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro