g3g
Tytuł - Matrioszka
Parring - (random) Walerija Lebiediew x Alma Prośniewska
Ostrzeżenia - Opowiadanie o tematyce homoseksualnej. Może zawierać treści nieodpowiednie dla osób poniżej 18 roku życia. Czytasz na własną odpowiedzialność.
VelisitaMoon nie zabij za opis jej byłego XD
Alma's pov
Niby świadectwo odebrane, niby koniec roku, dwa miesiące przerwy od klasy, a potem trzecia licem, jednak nie czułam tych wakacji. Brakowało mi już po chwili, gdy opuściłam szkołę tych ławek. Poklepałam swoje policzki, które były strasznie czerwone. Byłam najlepszą uczennicą w szkole i miałam wiele osiągnięć, dlatego co chwilę byłam wyczytywana. Dostałam wiele książek, które były podobne, do tych jakie otrzymałam w latach ubiegłych, no ale co ja się będę kłócić?
Pokazałam rodzicom moje nagrody i świadectwo, oczywiście musieli pogadać jak bardzo są ze mnie dumni. Typowe. Chciałam się tylko gdzieś ukryć i pozwolić łzą popłynąć. Mój chłopak ze mną zerwał tak na koniec. Powiedział, że skoro ja wyjeżdżam w wakacje to się nie będziemy spotykać i pewnie by mnie zdradzał, więc lepiej to zakończyć. Najgorzej wtedy jest udawać silną.
Co do mojego wyjazdu, byłam już spakowana, gdyż o trzeciej w nocy miałam jechać z rodzicami na lotnisko, a potem do Rosji. Bałam się, ale wiedziałam, że chce być jak najdalej. Uczyłam się tego języka już od małego, więc nie miałam z tym problemu.
***
- Mamo! - krzyknęłam na rodzicielkę, gdy ta na lotnisku w Rosji zaczęła robić mi i tacie zdjęcia.
Nigdy nie byłam zbyt fotogeniczną osobą. Zawsze uciekałam od tego, albo zasłaniałam się czym popadnie. I tak było tez w tym przypadku. Schowałam głowę pod dużym kapturem siwej bluzy. Kochałam ją mimo, że należała do już mojego byłego. Zamknęłam oczy na chwilę, i w głowie miałam już jego obraz. Wysoki chłopak, lekko przygarbiony z uśmiechem, który był najcudowniejszy, poprawiający humor. Ze ślicznymi loczkami, które były idealne, jednak niedawno podciął je. Co nie zmieniło faktu, że nadal był dla mnie najprzystojniejszym mężczyzną na świecie. Był moim i tylko moim barankiem. Jego wzrok, który często krzyżował się z moim, te ukradkowe spojrzenia. Tak zaczęła się nasza przygoda. Jednak jak widać, wszystko co dobre kiedyś się kończy.
Powstrzymałam łzy cisnące mi się do oczu. Nie mogłam płakać. Trzeba zamknąć ten rozdział za sobą i zacząć od nowa, odbić się od dna. Pociągnęłam nosem i wytarłam oczy rękawami bluzy. Ciągnęłam za sobą swoją czarną walizkę. Rodzice wynajęli jakiś domek letniskowy w Moskwie, a że stolica Rosji jest dosyć duża musieliśmy zamówić taksówkę.
- Tatusuuu! - moja pięcioletnia siostrzyczka ciągle sepleniła, ale dawało jej to uroku. - Dlaszego Alma nic nje mówi?
- Widocznie ma jakiś powód, skarbie.
Była naprawdę uroczym dzieckiem, ale czasem miałam jej dość. Fakt, była mała i nie rozumiała jeszcze za dużo, ale powinna już się nauczyć, że jak się nie odzywam, to lepiej mnie nie denerwować.
W domku odłożyłam moje rzeczy i szybko z niego wyszłam. Chciałam pozwiedzać, a jadąc zobaczyłam, że jest blisko do parku. Ze słuchawkami w uszach podziwiałam wysokie brzozy, które rosły niedaleko zbiornika wodnego. Idąc tak po deptaku zauważyłam Rosjankę w mniej więcej moim wieku, która siedziała po turecku, a przed nią rozłożone były rzeczy, które chciała sprzedać. Wyjęłam "kable" z uszu i kucnęłam, przed dobytkiem dziewczyny. W oczy rzuciła mi się zielona matrioszka.
- Hej - zagadnęła do mnie w swoim ojczystym języku. - Podoba ci się? - Spojrzała mi się głęboko w oczy.
- Hej. Jest przepiękna...
- Tak jak ty. Walerija.
- Alma.
Rosjanka była przepiękna. Jej długie, ciemne włosy wyglądały przepięknie z jej niebieskimi oczami. Nie to co ja, rude, kręcone włosy z ciemnymi oczami. Patrzyłyśmy się na siebie dość długo. Wyszło tak, że kupiłam od niej ta matrioszkę i siedziałam obok Waleriji. Bardzo miło mi się z nią rozmawiało, szybko znalazłyśmy wspólny język i zainteresowania.
Gdy zrobiło się późno Wal zaproponowała mi, że mnie odprowadzi, bo bała się, że coś może mi się stać i mogę zgubić drogę. Schowałyśmy rzeczy, które się nie sprzedały i ruszyłyśmy. Ciągle ze sobą gadałyśmy. To było coś fajnego znaleźć tak szybko koleżankę. I wszystko zaczęło się od pojemnej laleczki z wieloma twarzami.
Na naszych wspólnych rozmowach z czarnowłosą mijały nam dni. Ciągle przebywałyśmy ze sobą, przez co zdążyłyśmy się zżyć jak najdłużej znające się przyjaciółki.
- Wpadniesz dziś do mnie? Znamy się już miesiąc, Alma.
- Szybko to minęło. Już połowa wakacji, niedługo będziemy musieli z rodzicami wracać do Polski.
- Dlatego zapraszam cie dziś do siebie. Moich rodziców nie będzie.
Spojrzałyśmy się sobie nawzajem w oczy i nie mogłyśmy przestać, jak zaczarowane. Poinformowałam rodziców, że nie śpię w domku, tylko u Wal. Wieczorem, gdy tylko weszłam do jej domu poczułam silny smród tytoniu. Lebiediew wytłumaczyła mi, że to jej tata jest takim palaczem, że można tu wpuścić jakąś super panią domu, a tego smrodu by się nie pozbyła. Chyba, że zburzyliby ten dom.
- Alma, jest coś co chce ci powiedzieć... - zachęciłam ją do mówienie wykonując gest ręką. - Zakochałam się w tobie od pierwszego wejrzenia.
- J-ja... Nie wiem co mam powiedzieć. Czuję, że podobasz mi się, ale nigdy nie byłam w związku z dziewczyną. Nawet nie wiem jak to je...
Nie dane było mi dokończyć, gdyż Walerija wpiła się w moje usta zaczynając mnie zachłannie całować. Swe dłonie ułożyła na moich policzkach, jednak po chwili znalazły się na dole mojej koszulki i pozbyła się jej. To było dla mnie dziwne, pierwszy raz z osobą tej samej płci. Postanowiłam pójść w jej ślady i zdjęłam jej sukienkę, co ułatwiło mi sprawę, nie musiałam zajmować się żadnym zapięciem czy paskiem do spodni. Swoją ręką ugniatała moją lewą pierś przez stanik. Po chwili i on znalazł się gdzieś na podłodze tak samo jak jej.
Całowałyśmy się zachłannie, jakby nie było jutra. Pragnęłyśmy siebie nawzajem w tamtej chwili, kierowało nami pożądanie. I tylko ono się liczyło.
***
- Walerija Lebiediew, cieszę się, że przyjechałaś ze mną. I cieszę się, że będziemy chodzić razem do klasy. - pocałowałam moją dziewczynę w policzek.
- Almo Prośniewska, na wstępie muszę rozliczyć się z twoim byłym.
- Gdyby nie on, nie byłybyśmy teraz razem. Gotowa na rozpoczęcie roku?
- Z tobą zawsze.
Wal podeszła do mnie i objęła w talii całując przy tym namiętnie w usta. To było takie urocze i kochane z jej strony, że przyleciała ze mną do Polski. Zostawiła swoją rodzinę dla mnie. Dla "dziewczyny od matrioszki". Przyjechałam dłonią po drewnianej lalce i ucałowałam ją na szczęście tak jak zdjęcie, które było obok. Moje i mojej dziewczyny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro