Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1.

Mijały dni, tygodnie a YoonGi wyglądał jak by nie miał już powodów do życia. Nie wychodził z domu i ciągle zaglądał do lodówki. Co spowodowało, że przybrał trochę na wadze. Nie miał na nic ochoty. A szczególnie na wychodzenie z domu. Gdyby mógł to zamknął by się na cztery spusty i siedział w miejscu. Ale nie mógł bo miał przyjaciela, który przychodził do niego codziennie i poprawiał mu humor. Kim TaeHyung. Z pozoru normalny człowiek... Ale pozory mylą.

-YoonGi! Brudasie! Jak tu śmierdzi!- wykrzyczal mu Tae na powitanie, wchodząc do jego mieszkania.
-Dziękuję, mi Ciebie też miło widzieć -
-Dobra, zaraz pogadamy tylko pójdź sie umyj bo zaraz zwrócę śniadanie- skrzywil się i pchnął przyjaciela w stronę łazienki. Kiedy brunet zniknął za drzwiami, ten zaczął zbierać różne walające się rzeczy z podłogi.

Po jakimś czasie oboje już siedzieli na kanapie w ogarniętym salonie.
-I jak się czujesz?- zapytał Tae kiedy popijal herbatę.
-No w miarę. Zresztą sam widzisz. Ale nie rozmawiajmy o tym bo chce zapomnieć jak najszybciej... Ty lepiej powiedz mi co u Ciebie?-
-Już lepiej. Myślę, że nie będę potrzebowal więcej tego paskudztwa- westchnął ciężko i znowu popil herbatę. TaeHyung właśnie był już prawie rok na odwyku. Narkotyki bardzo uszkodziły jego zdrowie. YoonGi poznał się z nim kiedy był wolontariuszem w szpitalu i zajmował się właśnie młodszym. Tae do dziś zawdzięcza brunetowi to, że przemówił mu do rozsądku. Teraz próbuje pomagać innym tak, jak kiedyś inni pomagali mu.

Siedzeli tak przez jakiś czas rozmawiając o wszystkim, aż kolejny z monologow Tae przerwał dzwonek telefonu starszego. Ten spojrzał pytajaco w stronę dźwięku i wstał z kanapy podchodząc do szafki skąd wziął swoją komórkę. Zamarł widząc numer swojego byłego chłopaka, za którym tak tęsknił. -JiMin...- wyszeptal patrząc się w telefon, który wibrował mu w ręce.

Po chwili połączenie ustało i zaczęło się na nowo. Kiedy YoonGi miał nacisnąć zieloną słuchawkę, nagle telefon zniknął z jego dłoni. Odwrócił się szybko w stronę TaeHyunga, który w tym czasie wylaczal telefon i wkladal go do kieszeni. -TAEHYUNG!- starszy krzyknął niemal bliski wybuchu płaczu i wyciągnął rękę w jego stronę. -Nie Hyung -młodszy lekko wzruszył ramionami znowu siadajac na kanapie. -Nie będziesz z nim rozmawiać. Zrobił Ci on okropne świństwo. A teraz siadaj i pij herbatkę bo Ci wystygnie- wymamrotal pod nosem biorąc do ręki kubek w niebieskie kwiatki.

YoonGi szybko znalazł się przed nim i uklękł na kolanach- Oddaj! Błagam! Ja tak za nim tęsknię...- wyszeptal składając dłonie jak do modlitwy -Może mu coś sie stało?!- wyprostowal się szybko sięgając do kieszeni spodni młodszego ale została ona szybko odtracona.- Hyung, posłuchaj mnie. Dla mnie on może się teraz palić żywcem. Jest mi to obojętne. I Tobie też powinno- ziewnal cicho i wstał lapiac rękę roztrzesionego chłopaka. -Naprawdę... Nie marnuj na niego swojego cennego czasu- widząc jak łzy powoli spływają po jego policzku, delikatnie położył na nim dłoń, delikatnie go po chwili przytulajac.

Trwali tak przez dłuższą chwilę aby YoonGi mógł się wyplakac. Tae szeptal mu jeszcze pocieszajace słówka do ucha, jedną dłonią glaszczac plecy przyjacia.

W okolicach 23 Tae wrócił do siebie zostawiając chłopaka, kiedy ten zasnął na kanapie.

Następnego dnia, wrócił do mieszkania, trzaskajac jeszcze drzwiami przy wejściu. -Hyung! Wstawaj! Patrz co mam!- zrzucił zdezorientowanego YoonGiego z kanapy i zaczął wymachiwac mu jakąś pomarańczową neonowa karteczka przed twarzą. -O co Ci chodzi... - wymamrotal i przetarl dłonią twarz, ziewajac głośno. Powoli wstał z ziemi biorąc kartkę i patrząc od razu na rzucający się w oczy napis "KLUB SPORTOWY!!!!! ZAJĘCIA KOSZYKOWE!!! SZUKAMY ZAWODNIKA!!!!!!! PRZYJDZ I TY!!!!!"

Spojrzał znowu na kwadratowo usmiechajacego się TaeHyunga i zgrymasil się lekko -Co to ma być...?- położył kartkę na stole powoli człapiąc do kuchni, gdzie wyciągnął mleko z lodówki. Młodszy znowu wziął kartkę i pobiegnal za nim- No jak to co?! Przecież to szansa dla Ciebie! Skończysz wreszcie tak marudzic...- wystawił w jego stronę język i usiadł na blacie stołu.

-Taesiątko moje kochane, dobrze wiesz, że nie lubie bawić się w takie rzeczy. A poza tym to wygląda jakby ktoś wcale nie przykładał się do swojej pracy- westchnął cicho i wyciągnął z szafki czekoladowe płatki i plastikową miskę. - Oj przestań Hyung... Warto przynajmniej zobaczyć! Jeżeli Ci się nie spodoba to nikt Cię do niczego zmuszać nie będzie - zmruzyl oczy i sam też wyciągnął jedną miseczkę z szafki.- Na pewno nie pożałujesz! Będzie super! Spotkanie na hali jest już jutro. Nie możesz tego olać. Lubisz koszykówkę więc co Ci szkodzi?

Po długich namowach YoonGi wreszcie się zgodził. Niby tylko jedno spotkanie, ale Tae miał cicho nadzieję, że to przyjmą i na jednym spotkaniu sie nie skończy. Na ulotce było napisane, że zebrania są cztery razy w tygodniu na godzinę 16:30 az do 20. Czyli na 100% będzie wracać zmęczony. Chociaż co mu szkodzi? Ostatnio trochę ptrzytył i stracił swoją dobrą kondycję... Da radę!


//Nie wiem, dodaje go znowu. Jeżeli teraz również mi to wszystko utnie. Poprawię to już w domu, ponieważ teraz jestem w szkole i najwidoczniej wattpad się na mnie pogniewał:/

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro