58
Wylecieliśmy na otwarte niebo. Ku mojemu zdziwieniu byliśmy bardzo blisko powierzchni Ziemi. Cybertron uczepił się planety ludzi swoimi kawałkami połączonymi dziwnymi, grubymi kablami. Przez całą planetę przechodziły niebieskie błyskawice.
-Zamierzają zniszczyć Ziemię by odbudować naszą.- Oznajmił Nick.
Nagle usłyszeliśmy kilka wybuchów a niedaleko nad przeleciało kilka helikopterów oraz myśliwców.
-Musimy im pomóc!- Powiedziałam i polecieliśmy dalej.
W oddali zobaczyłam stary stek Lockdown'a, więc pozostali ze złomowiska już tu dotarli i walczą.
Dokoła latały wrogie statki Deceptów i niewiadomo dlaczego nie strzelały do nas. Mogliśmy to wykorzystać.
-Nick przejmij ster idę trochę postrzelać!- Krzyknęłam wybiegając z mostka.
Zeszłam na dolne piętro statku na którym niegdyś, za czasów świetności mieścił się magazyn i małe laboratorium.
Podbiegłam do małych drzwi, otworzyłam je. Przede mną ukazał się malutki pokoik otoczony ze wszystkich stron przeźroczystym, bardzo wytrzymałym materiałem. Na środku stało małe krzesełko i mechanizm do sterowania działkiem.
Od razu wbiegłam do środka, zajęłam miejsce i chwyciłam dżojstik.
-Jestem na miejscu.- Powiedziałam w przestrzeń.
Nagle statek skręcił i podleciał do najbliższego wroga. Dał mi idealną okazję do zestrzelenia go. Pociągnęła do siebie dżoistik i działo zaczęło strzelać. Ledwo co utrzymałam całą machinę w rękach a cały pokój drżał. Tuż przed nami nastąpił wybuch. Pierwszy zestrzelony.
Dużo czasu nie minęło kiedy zaczęliśmy się rozprawiać z następnymi a wrogowie zaczęli też do nas strzelać.
-Szefowo to ty?- Rozbrzmiał urywany głos Cross'a.
-Oczywiście że ja!- Odpowiedziałam trafiając kolejnego przeciwnika.
Nagle spostrzegłam ogromnego, metalowego, trzygłowego smoka przelatującego obok nas. Zamarłam. Dosiadał to nikt inny jak sam Optimus i to nie ten z którym musieliśmy walczyć a ten którego oczy świeciły na niebiesko. Nasz przywódca.
Uśmiechnęłam się.
Na powierzchni Cybertronu także toczyły się walki i tam właśnie zmierzał Prime.
-Otwórz drzwi w magazynie! Wychodzę!- Krzyknęłam i wybiegłam z pokoiku.
Wbiegłam do wcześniej minionego pomieszczenia a po chwili właz się otworzył a ja przez niego wyskoczyłam.
Wiatr zwiewał moje włosy do tyłu. Ręką przytrzymywałam czapkę od Nick'a. Dawno nie czułam się tak wspaniale, tak lekko.
Gdy zbliżałam się coraz bardziej do powierzchni Cybertronu zaczęłam zmieniać się w robota i założyłam maskę.
Twardo wylądowałam na ziemi. Nie traciłam czasu i od razu wyciągnęłam dwa pistolety i zaczęłam strzelać w stronę wroga.
-Szefowa tu jest!- Usłyszałam za mną głos Hounda.
-Szister!- Krzyknął uradowany Bee i podbiegł do mnie również strzelając do wrogów.- Nic ci nie jest?
-Dawno się tak dobrze nie czułam!-Odkrzyknęłam uśmiechając się.
Odbezpieczyłam kilka granatów i rzuciłam w Decepty.
-Musimy zabrać Quintessie włócznie.- Oznajmił Bee a ja przytaknęłam.
-Tylko Vivian może to zrobić.- Dokończyłam.
Nagle powietrze rozdarł przeraźliwy, ogłuszający ryk. Rozjerzałam się do okoła. To był ten trzygłowy smok. Zeskoczył z niego Optimus i także ruszył do walki.
Wszyscy walczyli i na powierzchni Cybertronu tak i w powietrzu. Powoli poruszaliśmy się na przód.
To wszystko przypomninało mi miniaturę tego co działo się wieki temu. Wielka Wojna. Spustoszyła wiele planet. Ponoć nadal trwa. Kiedyś brałam w niej czynny udział...a może nadal biorę? Nie mogłam sobie przypomnieć jaki miała cel, jak się zaczęła i dlaczego na niej walczyłam.
-Autoboty do ataku!- Krzyknął Optimus wyrywając mnie z odległych wspomnień.
Wszyscy rzucili się przed siebie. Zostało już tylko kilku przeciwników i...Quintessa.
Przed nami wznosił się budynek do którego wcześniej musiałam być zabrana. Nigdzie nie widać było ani Vivian ani Cade'a albo chociaż innych ludzi. Stchurzyli.
Decepty były zmuszone już wbiec do budynku. Nagle tuż nad nami przeleciało kilka wojskowych samolotów. Wystrzeliły rakiety w jeden z wiszących elementów który po chwili zaczął spadać w naszą stronę.
-Do środka wszyscy!- Krzyknęłam.
Nagle z nikąd pojawiła się Vivian z Cade'm. I także wbiegli do budynku. Poczułam jak ktoś pociąga mnie za rękę. Spojrzałam w tamtą stonę. Był to Optimus. Wciągnął mnie do środka w ostatnim momencie.
Zestrzelony fragment oderwał budynek od ziemi. Zaczęliśmy zlatywać ku środka sali w jakiej się znaleźliśmy.
Wyciągnęłam przed siebie ręce i po chwili pod każdym Autobotem a także pod Vivian i Cade'm powstały platformy na którą spadli.
-Dzięki Betty.- Odezwał się Optimus.
Pokierowałam nas ku środkowi sali tam gdzie była Quintessa. Po drodze niektórzy zeskakiwali z platform by pokonać pozostałe przy życiu Decepty. Wkońcu zostało ich tylko pięciu i Megatron. Byliśmy coraz bliżej Quintessy która była teraz bezbronna.
Nagle jeden z wrogów srzelił w moim kiedynku i trafił mnie w rękę przez co straciłam koncentracje. Moja platforma rozsylała się, ale na szczęście inne udało mi się utrzymać.
Zaczęłam spadać. Udało mi się czegoś złapać, ale przez ogromny ból ręki puściła się.
Przeleciałam tuż obok Quintessy. Nasze spojrzenia spotkały się. Znałam to spojrzenie. Kiedyś czułam się dzięki temu bezpiecznie a teraz...?
Nagle budynek musiał na coś upaść bo znowu stał na miejscu.
Upadłam na ziemię.
-Betty za tobą!- Krzyknął Cade.
W ostatnim momencie udało mi się zablokować cios przed którym ostrzegł mnie Yeager. Był to Megatron. Odepchnęłam go nogą i cofnęłam się do tyłu. Wyjęłam włócznie.
Przywódca Deceptów ponownie ruszył do ataku, ale nagle został odrzucony w bok przez serie pocisków wysterzelonych przez Hounda. Kiwneliśmy do siebie głowami i ruszyliśmy do ostatniego starcia.
₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪
Jeeeeeej! Ani Bee ani Optimus JESZCZE nie umarli! Ale zaskoczenie omg.
Dobra.
Mam nadzieję że ten już 58 rozdział się spodobał i do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro