Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

48

Jechałam po bezdrożach. Dokoła mnie aż po horyzont rozprzestrzeniała się pustynia. Tylko pojedyńcze krzaki wyrasatły z jałowej ziemi. Przede mną wznosiły się samotne domy.

Podjechałam do wjazdu i zatrzymała się. Po mojej prawej stronie stał wyprostowany mężczyzna o ciemnej karnacji i ubraniu szeryfa.

Byłam na terenie prywatnym jednego z indiańskich plemień. Tutaj znajdowała się nasza kryjówka a dokładniej na złomiwisku.

-Cześ Betty dawno Ciebie tutaj nie było!- Przywitał mnie mężczyzna który był wodzem plemienia.- Możesz jechać wszyscy są.

Zrobiłam tak jak powiedział. Wszędzie stały małe drewniane domki a dzieciaki biegły za mną. My Autoboty byliśmy tu mile widziani.

Wjechałam przez rozpadającą się bramę na złomowisko. Z oddali już widziałam Grimlocka, Hounda i Crossa. Pozwoliliśmy Dinobotom ukrywać się z nami, w końcu bardzo pomogły w Hong Kongu.

Zmieniłam się w robota i Przeciągnęłam się. Nienawidzę długich podróży w alt-modzie.

-Szefowa wróciła!- Krzyknął szczęśliwy Hound i pobiegł w moją stronę.

-Cześć wszystkim!- Powiedziałam uśmiechając się.

Zza małego budynku wyszedł Drift który postanowił sobie zmienić swój kolor na czerwony.

-Witaj sen-sei. Jak tam sytuacja?- Zapytał się samuraj.

-Powiem jak wszyscy się zbiorą...- Powiedziałam o zaczęłam się rozglądać za resztą.- Gdzie jest Bee?

Zaraz jak to powiedziałam z małego warsztatu wyszedł Brader. Wyglądał na wkurzonego.

-Co się stało?- Zdziwiłam się.

-Przed chwilą był tutaj Daytrader i dał nam coś co pomoże naprawić głos Bee...-Powiedział Cade który też wyszedł z warsztatu.

-Przecież wiecie że nie warto mu ufać!- Powiedziałam załamana. Kiedyś próbował mi wcisnąć pistolet którystrzelał sam z siebie...

-I wcisnął mi jakiś badziew!- Krzyknął dziwny, opanowany, kobiecy głos.

Wszyscy popatrzyli na Bumblebee bo to od niego dobiegał ten dźwięk. Chłopaki zaczęli się śmiać, ale ja ich uciszyłam uderzając ich w głowy.

-Dobra spokój sytuacja jest bardzo ciężka.- Powiedziałam.- Tracimy coraz więcej towarzyszy. TRF jest bardziej wyspecjalizowane niż Cmentarny Wiatr. Według moich informatorów darują życie wielu Autobotom...

-Jednym z TRF jest Lenoxx.- Odezwał się Bee już głosem z radia.- Nie pozwala on nas skrzywdzić tym pozostałym typom. Czyli nadal jest po naszej stronie.

Uśmiechnęłam się w duchu. Nasz stary towarzysz broni nadal w nas wierzy i nie zdradził Autobotów.

-Jeśli tak to mamy choć jednego pomocnika w TRF, to już coś.- Oznajmił Hound. 

-A o czym wy gadacie?- Odezwał się dziewczęcy głos.

Spojrzałam w tamtą stronę. Stała niedaleko nas stała dziewczyna. Na oko miała 15 lat. Ubrana byłam w popruty sweter i dziurawe dżinsy. Miała długie ciemne włosy.

-Cade kto to jest?- Zapytałam się i spojrzałam na niego.

-Jestem Izabella. Możesz mi mówić Izi.- Powiedziała i wyciągnęła do mnie ręke.

Zmieniłam się w swoją sudzką formę. Byłam teraz kobietą koło 23 lat. Długie czarne, lekko kręcone włosy miałam związane w wysoki kucyk. Ubrana byłam w miętowy podkoszulek i krótkie dżinsowe spodenki.

Uścisnęłam jej dłoń:
-Jestem Blame Prime, ale nie nazywam mnie tak. Mów mi Betty.- Powiedziałam.

Dziewczyna była lekko zszokowna i chyba nie wiedziała co się właśnie stało.

-Nie martw się mała ja też na początku nie wiedziałem co się odwala.- Powiedział niedaleko stojący murzyn którego Cade zatrudnił na "współpracownika".

Dopiero teraz zauważyłam małego, niebieskiego robota stojącego za Izi. Dziewczyna zobaczyła że na niego patrzę i przedstawiła go. Miał na imię Sqweeks.

Na tym skończyło się dzielenie informacjami. Wszyscy się rozeszli.

Zaczęło już się zciemniać. Nadal będąc w ludzkiej formie weszłam na blaszany dach budynku który stał na złomowisku. Nie musiałam długo czekać by przyszło do mnie towarzystwo- trzy Mini Dinoboty. Tak naprawdę nikt nie wiedział skąd tak dokładnie się wzięły, ale jak pojawił się Grimlock i reszta to te maluch już z nimi były.

Małe boty zaraz połorzyły mi się na kolanach a Mini Strafe na którego nie było już miejsca usiadł mi na głowie. Uśmiechnęłam się i pogłaskałam Mini Grimlocka po głowie.

Siedziałam tak z maluchami aż na niebie pojawiły się gwiazdy. Nadal pamiętam słowa Optimusa. Zacisnęłam pięści.

To już ponad 5 miesięcy...

-Co tak siedzisz sama?- Odezwał się głos za mną. Rozejrzałam się dokoła. Niedaleko mnie stała Izi.- Można się przesiąść?

Przytaknęłam a dziewczyna usiadła obok mnie. Mini Dinoboty zaraz zmieniły stanowiska i usiadły na niej.
Uśmienęłam się.

-Lubisz obserwować gwiazdy?- Zapytała się Izi.

-Nie o to chodzi...- Zaczęłam.- Pewna bardzo bliska mi osoba powiedziała bym ją wypatrywała...

- Czy to był Optimus Prime?- Powiedziała.

Westchnęłam:
-Houmd jest strasznie rozgadany...- Oznajmiłam a dziewczynka się zaśmiała.- Idź już spać, późno już.

Izi pożegnała mnie słowem "Dobranoc" i zeszła na dół a Mini Dinoboty ruszyły za nią.

Choć są ciężkie czasy...czasami jest chwila na miłe spędzenie czasu...

₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪

Pewnie jak niektórzy już zauważyli wyszła moja Nowa książka, kolejny fanfik z Transformers: Victims Of War.

Ogólnie przeczytałam ostatnio pierwsze części tego fanfika i tak patrzę....że trochę depresyjnie zaczęłam pisać...

Ale mam nadzieję że to was nie zraziłp do mojej książki c;
I jak zwykle:

Mam nadzieję że rozdział się spodobał i do następnego c;



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro