39
Szłam za swoim "szefem" który rozmawiał z chinką. Kobieta co chwilę na niego krzyczała po swoim języku. Po kilku minutach rozdzielili się a ja poszłam za szefem.
Zatrzymaliśmy się przed drzwiami do magazynu.
-Poczekaj tu....- Zaczął szef i spojrzał na kartę gdzie miałam swoje imię i nazwisko.- Charlie! Mam teraz prywatne spotkanie.
Zacisnęłam pięści. Nie mogłam pozwolić by jakaś ważna informacja mi umknęła.
-Proszę poczekać!- Zawołała go.- Ma pan coś na plecach!
-O! Dzięki możesz zdjąć?
Podeszłam do niego i strzelałam odrobinę kurzu i jednocześnie założyłam mu mikroskopijny podsłuch.
-Już!- Oznajmiłam.
-Dziękuję.- Powiedział i wszedł do magazynu.
Stanęłam obok nich i czekałam...
-Jak z umową? Masz Ziarno?- Odezwał się szef.
-Najpierw nasz łowca musi dopaść Prime'a.- Odpowiedział mu nieznany mi męski głos.- Wynikła pewna komplikacja...
-Co?- Zdziwił się szef.- Nie, nie. W KSI nie używamy takich słów.
-Cywil, który pomaga Autobotom zhakował Twojego minidrona.- Powiedział nieznajomy mężczyzna.- Mogą więc wiedzieć że jesteś w to zamieszany.
-Co?- Odezwał się szef.- Potrzebuję więcej transformium żeby zbudować więcej prototypów. Powiedz swojemu kosmicznej łowcy głów, że przez ten kontrakt mogę stracić firmę.
-A ja życie- Powiedział mężczyzna.
-Ej to ty z tym do mnie przyszedłeś. Miałeś odejść z CIA, mieć i mnie milionowe udziały i razem mieliśmy zrewolucjonizować obronę narodową.
Ale Attinger...chłopie, dla dobra Twojego i mojego musisz dostarczyć Ziarno.
Rozmowy ucichły. Człowiek który jest najbliżej Lockdowna jest z CIA. Nigdy nie lubiłam tej agencji...
Szef chcę uzyskać jakieś Ziarno by zwiększyć ilość transformium.
Moje przemyślenia przerwał odgłos otwierania drzwi. Z magazynu wyszedł szef i jakiś facet koło 50.
To pewnie ten agent CIA...
-Co to za kobieta?- Odezwał się agent a ja upewniłam się że to ten sam z którym rozmawiał szef.
-Moja sekretarka tyle jej nie zastrzel.- Odpowiedział.
Wzdrygnęłam się trochę. Agent przeszył mnie wzrokiem po czym ruszyliśmy do laboratorium.
Przechodziliśy obok szyby. Zamarłam. Stali tam naukowcy w białych fartuchach i przetapiali tam Transformera którego od razy rozpoznałam. Był to Ratchet.
Podszedł do nas ochroniarz:
-Zeskanowano dwa razy przy jednej bramce ten sam kod.- Oznajmił.
Zamarłam. Nakryli Cade'a i Shane'a.
Ja miałam inny kod niż chłopaki bo sama sobie zrobiłam kartę a im zrobił Bee.
Nagle zza szybą zobaczyłam Yeagra. Niestety agent też to zauważył i to rozpoznał.
-Złapcie go!- Rozkazał ochronie.
-Za mną!- Zawołał mnie szef.
Wsiedliśmy do elektrycznego wózka i pojechaliśmy za Cade'm którego już złapała ochrona.
Szef i agent CIA zeszli z wózka a ja poszłam za nimi. Ochrona zaprowadziła Cade'a do windy a my poszliśmy za nim.
Starałam się nie patrzeć na Yeager'a by nie wzbudzać podejrzeń.
-Szpiegostwo przemysłowe Panie Yeager jest karalne.- Odezwał się szef.
Drzwi windy się otworzyły a my wyszliśmy. Agent usiadł a Cade'a posadzili go przed nim.
-Chcę prawnika. Kogoś z ministerstwa sprawiedliwości, komu mogę ufać.- Odezwał się Yeager.- Chronię moją rodzinę. Przed rządem nie przed waszą firmą.
-Panie Yeager jak Pan myśli, dla kogo pracuję?- Odezwał się Agent. - Chroni Pan swoją rodzinę to godne podziwu.
Ja chronię nasz kraj przed wojną z kosmitami...Jedną już mieliśmy do drugiej nie dopuszczę.
Szef podszedł do drzwi:
-Wychodzimy.- Oznajmił.
Z powrotem weszliśmy do windy.
-Szefie jesteśmy atakowani.- Oznajmił jeden z ochroniarzy.- Przez Autoboty.
Zacisnęłam pięści.
Idioci...
Pewnie Cade za pomocą ukrytego minidrona pokazał im Ratcheta i nie wytrzymali. Wiedziałam że coś pójdzie nie tak.
-Do piwnicy.- Rozkazał ochroniarz.
Nagle budynek zatrząsł się:
-Już tu są.- Powiedział szef.
Zjechaliśmy na sam dół. Zaraz jak otworzyły się drzwi windy wybiegliśmy na zewnątrz.
Optimus, Cross i Hound demolowali laboratorium. Wszyscy starali się uciec przez co, co chwilę byłam popychana przez jakiegoś naukowca.
W końcu wybiegliśmy z tłumu. Szef podbiegł do Autobotów:
- Stój!- Krzyknął na nich.- To własność firmy.
-Nie należą do ciebie!- Wkurzył się Optimus.- A ty Balme przestań się wygłupiać!
Uśmiechnęłam się:
-Dobra, dobra...- Oznajmiłam zmieniając się w robota i podchodząc do Autobotów.
Szef patrzył na mnie z niedowierzaniem:
- Jak?!
-To nie jest teraz ważne!- Uciszył to Prime.- To byli moi przyjaciele.
Wskazał na resztki metalu leżące w laboratorium. Poczułam jak coś mnie ściska za serce. Pośród tego metalu musiał być Leadfoot, pozostałe części Ratcheta i pozostałe Autoboty.
Wyjęłam moją włócznię i wymierzyłam w szefa. Hound zrobił to samo ale trzymał miniguna.
-Teraz to cię zatkało, gdy Houmd w Ciebie mierzy!- Odezwał się znajomy głos. Zobaczyłam jak mały niebieski robot biega po ramieniu grubasa.
Był to Barais.
Więc jednak przetrwał Chicago...
-Proszę bardzo.- Odezwał się szef.- Pokaż na co cię stać.
-Jedno twoje słowo i to roztrzaskamy- Powiedział Houna, ale Optimus powstrzymał nas ruchem ręki.
-Powiedz temu, co to tak ręce swędzą i mojej sekretarce że to łupy wojenne. Złom.- Mówił dalej szef.- Innowacje, tutaj zajmujemy się nauką. Bo jeśli my tego nie zrobimy ktoś inny się tym zajmie. Nie powstrzymanie rozwoju technologii.
-Nie jesteśmy waszą technologią!- Krzyknął Optimus i kopnął ogromny szklany ekran który roztrzaskał się na kawałki.
-Rozwalimy go.- Oznajmił Hound patrząc na mnie.
-Złamałem kod. Mam wasz genom.- Mówił dalej łysol.
-Świat dowie się o tym co tu robisz.- Powiedział Prime.
-Świat? Świat to zaakceptuje.- Oznajmił Szef.- Możemy was tworzyć. Nie rozumiesz? Już nie jesteście nam potrzebni.
-To było okrutne.- Odezwał się Hound.
-Na jakiej ja planecie się urodziłam!?- Zdziwiłam się.- Oni nam pomagali oni...
Mówiła bym dalej, ale Optimus złapał mnie za rękę:
-Autoboty skończyliśmy.
Prime pociągnął mnie za sobą.
-Skończyliśmy?- Zdziwił się Brains.- Nie dokopiemy im trochę?
-Aż mnie świerzbi żeby kogoś zabić.- Oznajmił Hound.
- Optimusie co ty robisz?!- Krzyknęłam na niego.- Oni zabili Ratcheta i pozostałych!!
-Blame...już za dużo straciłem towarzyszy. Skoro nas nie potrzebują to my nie musimy więcej tu być.- Oznajmił Prime. - W dodatku nie powinnaś walczyć w takim stanie.
W ciszy wyszliśmy przed budynek gdzie czekała na nas reszta, nawet Cade. Zmieniliśmy się w swoje alt- mody i jak najszybciej odaliliśmy się od KSI.
Wyjechaliśmy na drogę szybkiego ruchu.
-Ej! Gonią nas ich prototypy!- Krzyknął Drift.
Rzeczywiście. Goniły nas trzy samochody. Jeden z nich zmienił się w robota. Wszyscy zamarli. Wyglądał jak Megatron.
Ale przecież Optimus to zabił więc..jak?!
Robot zniszczył kilka samochodów po czym wystrzelił w nas kilka rakiet. Zdołaliśmy je uniknąć.
Pozostałe roboty KSI też wystrzeliły. Rakiety nie trafiły w nas a samochody przed nami.
-Rozdzielić się!- Odezwał się komunikat od Optimusa.
₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪
Sorry że teraz takie słabe rozdziały piszę, ale jak nie na ciekawej akcji to jakoś mi nie wychodzi...
Smuteczek...
Następny rozdział będzie lepszy!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro