Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30

Zbiegliśmy po schodach na dół i znowu znaleźliśmy się na ulicy.

Spojrzałam na budynek z kopułami. Filary aktywowały się:
-Zaczęło się.- Poinformowałam pozostałych.

Nagle tuż obok nas trafiła rakieta. Wszyscy się rozproszyli. Razem z ciocią wybiegłam na główną ulicę. Schowałyśmy się przy autobusie szkolnym. Usłyszałam odgłos myśliwca.

No nie tylko nie to!

Nagle tuż obok nas pojawił się nikt inny a ten cholerny Starscream:
-Sam na sam! Zarąbiście!- Odezwał się.

Razem z ciocią zaczęłyśmy uciekać. Nad naszymi głowami przeleciał autobus. Ponownie się schowałyśmy:
-Mu chodzi o mnie nie o ciebie!- Powiedziałam Alice.

Razem wbiegłyśmy do autobusu i wybiegłyśmy z drugiej strony. Odepchnęłam ciocię na bok a sama w biegu wyjęłam rękawicę od Que i ją założyłam. Na szczęście sama celowała więc wystarczyło nacisnąć przycisk by wystrzelić hak.

Trafiłam w oko Staracreama który krzyknął i wzniusł się w powietrze....ze mną. Muszę przyzanć że nawet w parkach rozrywki nie mają czegoś takiego.

Latałam na boki zaczepiona na rękawicy. Próbowałam jedną ręką wyjąć detonator z plecaka, ale nie było to takie łatwe. Co chwilę w coś uderzałam miałam tylko nadzieję że nie dostanę w głowę.

Po chwili wylądowałam przez okno w jakimś budynku. Tam zdołałam złać i aktywować detonator. Usłyszałam głosy ludzi i strzały, chłopaki wrucili?

Wyskoczyła przez okno z detobatorem w ręce i wbiłam go w drugie oko Starscreama:
-Nic nie widzię!!!- krzyknął.

Znowu zaczęłam latać na boki. Nagle ktoś mnie złapał. Okazało się że był to Lenoxx:
-Przetnij line!!- Krzyknęła do niego a on wyjął nóż i zaczął przecinać.- Zaraz bomba wybuchnie!

-Jaka bomba?!- Zdziwił się.

-Nie widzisz jej?!

Starscream jeszcze bardziej zaczą się wiercieć. Nagle zaczął lecieć do góry a my z nim. Myślałam że mi zaraz odpadnie ręką. W końcu Lenoxx przeciął linę. Chociaż nie był to najlepszy moment bo zaczęliśmy spadać 7 metrów w dół.

Decept zdołał wyrwać sobie bombę ale ona wpadła mu do iskry i tak też wybuchła.

Nagle znikąd pojawił się Brader i nas złapał. Po czym zmienił się w samochód a my wylądowaliśmy na jego dachu. Tuż przed nami spadło bezwładne ciało Starscreama:
-Nie żyje.- Stwierdziłam a Grę zmienił się z powrotem w robota.

-Dobra robota Szister!- Pochwalił mnie i przybiliśmy sobie piątkę.- Dobra to ja jadę bo reszta na mnie czeka.

My też mieliśmy coś do zrobienia. Razem z Lenoxxem i resztą żołnierzy ruszyliśmy przez miasto. Zdziwiło mnie ze nienatrafiliśmy na żadne Decepty. Po 10 minutach dobiegliśmy do mostu. Niestety był podniesiony.

-Rozejść się!- Rozkazał Lenoxx a ja z ciocią zaczęłam szukać innego przejścia.

Po drodze minęłam Epsa. Niezauważyli nas. Biegli w stronę Lenoxxa i reszty. Uśmiechnęłam się w duchu. Bo jeżeli ta dwójka walczy razem to nic ich nie powstrzyma.

Szłyśmy już z 5 minut a nadal nie znalazłyśmy przejścia. Nagle usłyszałam metaliczny głos. Przybliżyłyśmy się. Zamarłam. Były to Decepty, ale nie same. Mieli Sideswipea, Dino, Ratcheta, Que i...Bee.

Nagle coś za mną wybuchło. Obejrzałam się, na dobór złego most został do końca aktywowany.

Obok Deceptów pojawił się Dylan i podszedł do chyba ich szefa.
-Przetszymujesz więźniów!?-Krzyczał poirytowany.- Naucz ich szacunku. To już nie interesy, tylko sprawy osobiste.

Decept zaśmiał się ochryple:
-Rozumiem. Żadnych więźniów tylko trofea.

Zamarłam. Musiałam coś zrobić!

Decept podszedł do Que i popchnął go do przodu. Autobot próbował opamiętać Decepta, ale ten tylko się zaśmiał i strzlił. Wie dostał dwa razy w iskrę. Rozdł się na części. Już go nie ma.

Teraz Decept podszedł do Bumblebee. Nie mogłam na to patrzeć. Z oczu poleciały mi łzy. Z plecaka wyjęłam ostatni detonator.

Bee szarlał się ze swoim oprawcą.

-Muszę mu pomuc!- Oznajmiłam łamiącym się głosem.

-Co?!- Zdziwiła się ciocia, była bliska płaczu.

Próbowałam aktywować detonator. Poleciało z niego kilka iskier.

-Nie...tylko nie to...- Załamałam się, był zniszczony.

Widziałam jak Decept odwaraca Bradera i przykłada mu do głowy broń...

Nagle nastąpiła seria wybuchów. Wszyscy spojrzeli w górę. Wrogie statki zaczęły wypadać z tego największego.

Brader wykorzystał to i rzucił się na swojego oprawcę. Autoboty rzucili się do walki. Brader bez problemu rozwalał kolejne Decepty. Bee po krótkiej walce z oprawcą pokonał go.

-Bee!- Krzyknęłam do niego kiedy było powszystkim.

-Szister?! Co Ty tu robisz?!- Zdziwił się.

-Byłam pewna że umrzesz Ty idioto!- Krzyczałam na niego dalej i podeszłam bliżej.

Gdy mnie zobaczył wyglądał na zmieszanego:
-Przepraszam Szister...

Uśmiechnęłam się:
-Nigdy już czegoś takiego nie rób!

Wszystkie Autoboty zmieniły się w swoje alt-mody. Wsiadłam razem z ciocią do Bradera i pojechaliśmy do reszty.

Dość szybko ich znaleźliśmy bo tam właśnie odbywała się niezłą zdyma. Autoboty od razu rzuciły się do walki a ja z Alice odeszłyśmy na bok teraz nic nie możemy zrobić.

Nagle pojawił się Optimus. Tę Decepty nie były dla niego żadnym wyzwaniem. Niszył jednego po drógim. Aż w końcu dopadł Shockwavea i z jego działa wystrzelił w kopułę z filarem sterującym który spadł na ulicę.

-Zejdź tu Sentinelu!!- Krzyknął Optimus.

Rozpoczęło się ostateczne starcie Prime'ów.

Filar nadal można było aktywować:
-Muszę pomóc!- Oznajmiłam.

-Nie! Nie musisz.- Zaprzeczyła ciocia.

-Muszę! Poczekaj tu.- Przestałam jej.- Będzie dobrze. Muszę tylko zniszczyć filar.- Uśmiechnęła się i pobiegłam.

Biegła przez ulicę. Do okoła mnie leciały setki pocisków.

Wystarczy że zniszcę filar!

Nagle znikąd pojawił się Dylan też biegł do filaru.

-Dylan czekaj!!- Krzyknęłam do niego.

Zwalił na mnie jakąś oberwaną kolumnę. Potknęłam się a moja twarz spotkała się z ziemią. Powli się podniosłam a on już merzył we mnie z pistoletu.

-Nawet nie próbuj tego aktywować!!-Krzyknęłam.

-Dla mnie jest tylko jedna przyszłość!- Oznajmił.

Nagle na jego twarz wleciała gazta a ja przywaliłam mu w twarz i powaliłam bo na ziemię. On odpowiedził mi walcięciem nogą w brzuch stoczyłam się na dół. Gdy Z trudem wstałam Dylan właśnie aktywował na nowo filar.

W mojej ręce pojawił się pistolet bez prawdziwych naboi a z woreczkiem z prochem. Wycelowałam w Dylana a on się uśmiechnął:
-Właśnie uratowałem świat!- Oznajmił.- Uwarzasz się za bohaterkę?!

-Nie jestem tylko posłańcem.- Strzeliam a siłą odrzutu popchnęła bo na filar który poraził to prądem.

Dylan uladł na bezwładnie na ziemię.
Nagle obok mnie pojawił się Lenoxx i Epps. Ratchet ostrzelał filar a Brader się na niego rzucił. Połączenie zostało zerwane. Cybertron wracał do siebie.

Pobiegłam na most by poszukać cioci.

Stał tam Megatron który zasypywał Sentinela ciosami. Optimus ledwo co stał na nogach. Był pozbawiony jednej ręki.

Megatron powalił ledwo żyjącego Sentinela:
-Chcę znowu mieć wladzę.-Odezwał się Decept metalicznym głosem.- Przyłącz się do mnie Pime!- Powiedział do Optimusa.- Nie potrzebujemy już tych marnych ludzi...- Zauwżył mnie i uśmiechnął się. Wymierzył we mnie broń. Nie mogłam się ruszyć.- Zwłaszcza ciebie!!

Optimus zauważył to i rzucił się na Megatrona... Za późno. Decept wystrzelił.

Pociski przeszyły moje ciało i odrzuciły do tyłu.

Przez sekundę moje i Optimusa spojrzenie zetknęły się.

Co się dzieje?

Upadłam na twardą ziemię. Za sobą uslyszałam krzyki. Moja błękitna bluza szybko załatwiła się czerwoną cieczą. Z ust zaczęła mi lecieć krew.

Nagle obok mnie pojawił się Lenoxx, Epps i ciocia. Alice podniosła mi głowę a chłopaki próbowali zatamować krwotok. Obraz zaczął mi się rozmywać.

-Betty trzymaj się!!- Mówiła ciocia.

Moja klatka piersiowa płonęła. Całe ciało mnie bolało. Zaczęłam płakać nie tylko z bólu, ale i ze strachu.

Zoczyłam jak Optimus i reszta Autobotów biegną w moją stronę.

-Szister!!- Krzyczał Bee.- Nie udawaj! To nie jest śmieszne!!

-Ratchet są jakieś szansę?!- Odezwał się Lenoxx.

Nie widziałam czy Autobot odpowiada. Oczy mi się zamykały.

-Betty!!- Na ten głos lekko uchyliłam oczy.- Betty nie opuszczaj mnie!!

Był to Optimus.
-Boję się Optimusie...- Odezwała się ledwo co slyszalnym głosem.

-Ja też! Wszyscy teraz się o ciebie boją Betty!!- Odpowiedział.

Ręką dotknęła jego policzka a on przytrzymał moją dłoń swoją.

-Kocham cię...- Powiedziałam resztkami sił.

-Ja ciebię też!!- Krzyknął.- Kocham cię Betty!!

Uśmiechnęła się. Byłam wykończona. Nie panowałam nad swoim ciałem.

Boję się!!
Nie chcę ich opuszczać!!
Jeszcze nie teraz!!

Oczy mi się same zamknęły wszyscy wołali moje imię, wszyscy płakali.

Przeze mnie...

Ostatnie co usłyszałam był głos Sentinela. Śmieszne...

Zapadła ciemność. Zimna, straszna, zabójcza.

Czy to już koniec?...

₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪

Moment d... Zakończony...






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro