22
Gdy byłyśmy już prawie na miejscu zaczęło się ściemniać. Zdążyłam już o wszystkim poinformować ciocię.
Miałam mętlik w głowie. Byłam bardzo wkurzona. Bee mówił mi że ukrywają oddział w jakimś centrum zdrowia.
Dojechałyśmy na miejsce, ale grupka żołnierzy zagrodziła nam drogę. Uchyliłam okno.
-Do pułkownika Lennoxa. Deceptikony wróciły.- Powiedziałam.
-to Wydział Zdrowia i Służb Społecznych.- Oznajmił żołnierz.
-A broń? Chronicie łóżka? Baseny? Tabletki?- Podniosłam na nich głos.- To czepek pielęgniarski?- Wskazałam na czapkę żołnierza.- Chronicie pielęgniarki? Talk do stóp?
-Chyba źle trafiliśmy...-Powiedziała ciocia z załamaną miną.
-Wręcz przeciwnie.-Uciszyłam ją.
-Chcę rozmawiać z Optimusem! Dajcie go tu!- Krzyknęłam poirytowana.
-Nie wiemy, o czym mowa- Żołnierze nadal zaprzeczali.
-Deceptikony wróciły! Czego nie czaisz!?!- Krzyknęłam.
-Nie podskakuj.- Uciszył mnie jeden z żołnierzy uderzając w dach auta.
O nie... 2oo tysiące nie dam tak rozwalić.
-Nie tykaj samochodu!! Kosztuje 200 tysięcy!!!- Krzyknęłam na niego.
Nagle któryś z żołnierzy krzyknął:
-Obecność Energonu!! Kosmici w aucie.
-Rusz się: nie żyjesz. Wysiadać z auta!- Rozkazali nam.
COO!? Spojrzałam pytająco na ciocię.
-Chyba Brains i Wheelie się wkradli.- Szepnęła.
CO?!!?!?! Odwróciłam się i spojrzałam na tył. Tak, siedzieli tam. Razem z ciocią i Autobotami wysiedliśmy z samochodu. Żołnierze wycelowali w nas broń, a mnie oczywiście poniosły nerwy i zamieniłam naszyjnik Optimusa w pistolet.
-Jak wy możecie to ja też mogę!- Krzyknęłam na maksa wkurzona.
Jeden z żołnierzy rzucił się na mnie, a ja w tym czasie zabrałam mu małe radyjko i krzyknęłam:
-Bee!?!? Jesteś tam?!?
i zrobiłam unik. Reszta żołnierzy wycelowała we mnie i Autoboty.
Nagle znikąd pojawił się Bumblebee i uspokoił żołnierzy.
-To też moje auto!- Krzyknęłam zmieniając pistolet w z powrotem w naszyjnik.- Chodź Bee.
Autobot niechętnie za mną poszedł.
-Rozumiem że misje są ważne, ale mógłbyś czasem wpaść i pogadać. Wiesz przecież że nie radzę sobie z rozmowami z ludźmi...- Powiedziałam.
-Jest mi tak przykro Betty...- Odezwał się Bee, jak zwykle używając radia.-Czuję się tak podle...
-Ehhh...Po po prostu chodźmy do reszty...-Powiedziałam.
-Lennox chce was widzieć.-Odezwał się jeden z żołnierzy.
Podszedłam do cioci.
-Sorry ale to było konieczne...- Powiedziałam. Spojrzałam na żołnierza który uderzył w dach samochodu.- Naprawisz to.
Powoli przechodziliśmy przez kolejne bramki i prawie każda piszczała, ale nie dałam się zatrzymać. W końcu zjawił się Lennox.
-Cześć!- Odezwał się. Po chwili odpowiedziałam mu.
Pułkownik zaprowadził nas do głównego hangaru. Pracownicy NEST- opuścić budynek. Za 10 minut próba kontaktu. Rozległ się głos.
W skrócie przedstawiłam obraz sytuacji Lennoxowi.
-Wong mnie rozpozał. Kazał was ostrzec.- Tłumaczyłam.- Mówił coś o Księżycu, a potem...zginął.
Przed nami pojawił się Bee w swoim alt-modzie i jechał tuż przed nami.
Hala była ogromna. Stały tam helikoptery, samoloty bezzałogowe i oczywiście Autoboty: Ironhide, Ratchet i też nowi Que i Dino. Przywitałam się z nimi.
-O Księżycu?- Dopytał się Lennox.
-O ciemnej stronie.- Dopowiedziałam.
-Czemu Deceptikony miałyby zabijać ludzi?- Zapytał pułkownik.- Walczyły z Autobotami.
Ironhide i Dino zmini się w roboty i poszli za nami. Nagle przyszła do nas kobieta w podeszłym wieku.
-Przepraszam!- Podniosła głos.- Pułkowniku Lennox?
-Pani dyrektor, to Betty Brington.- Przedstawił mnie Lennox.
-Wiem.- Uciszyła go jednym spojrzeniem.- Kto dał jej pozwolenie?
Ta kobieta mnie wkurza...kurde i to bardzo...
-Może Optimus Prime, kiedy mnie odwiedził?- Powiedziałam patrząc jej w oczy. Za sobą usłyszałam śmiech Dino i Ironhidea.
-To szef wywiadu...- Powiedział szeptem Lennox.
Ups...
-Brak szacunku?- Odezwała się "szefowa".- Daleko zajdziesz. Kto to?- Wskazała na ciocię.
-Moja ciocia.- Odpowiedziałam od razu.
-Co to spotkanie rodzinne?- Prychnęła.
Ale ona wkurzająca... Kurde... I tak patrzy z góry na wszystkich. Spojrzałam za siebie na Ironhidea i Dino. Mieli załamane miny.
-Wie o Autobotach i zna Bumblebee.- Odezwał się w końcu Lennox.- Ręczę za nią.
Szefowa uchyliła usta by coś powiedzieć, ale szybko jej przerwałam:
-Wróćmy do sedna. Deceptikon niemal odciął mi głowę. Płacę podatki i wnoszę skargę!- Znowu usłyszałam stłumione śmiechu Dino i Ironhidea.
-Informatyk w biurze Betty został zamordowany.- Oznajmił Lennox.- Mapował Księżyc dla NASA.
Szefowa wyrwała pułkownikowi papiery:
-Pułkowniku, nie możemy powierzać bezpieczeństwa narodowego nastolatce. Chyba że czegoś nie doczytałam? Nie powierzamy?- Spojrzała na swoją sekretarkę, a ta zaprzeczyła.- Świetnie.- Spojrzała na mnie.- Nie ważne kim jesteś. Jeśli piśniesz o tym słówko będziesz siedziała.
-Wykonuję rozkazy Autobotów.- Odpowiedziałam.- Znam ich. Ciebie nie.
-Ale poznasz- Powiedziała i odeszła.
Odwróciłam się wkurzona do Autobtów, a ciocia z Lennoxem poszła na kawę.
-Ja bym powierzył tobie swoje własne życie szefowo.- Odezwał się Ironhide. Nie wiem dlaczego, ale zaczęli mnie nazywać szefowom...
-Wszystkie Autoboty to potwierdzą.- Powiedział Dino.
Uśmiechnęłam się do nich.- Dzięki chłopaki, a gdzie jest Optimus?
Ironhide podejrzanie się uśmiechnął i wskazał mi palcem kierunek. Podbiegłam tam.
Stał tam jak zwykle czymś był zajęty. Podszedłam bliżej- Szefie!- Zawołałam go.
Od razu spokrzał na dół. Przez chwilę wydawał się zaskoczony, ale po chwili się uśmiechnął i kucnął.
-Co tu robisz Betty?- Spytał się wpatrując się we mnie swoimi ogromnymi, świecącymi ,niebieskimi oczami.
-To pierwsza rzecz jaką masz mi do powiedzenia?- Zignorowała jego pytanie.
Optimus westchnął- Przepraszam że od dłuższego czasu się nie odzywałem....ale... Dużo się wydażyło.
Uspokoiłam go uśmiechem.- Dobra, dobra... Jestem tu bo jakiś Deceptikon chciał mnie zabić nic takiego.
-Co!?- Przestarszył się Optimus.- Przepraszam...gdybym tylko...
-To przeciesz nie twoja wina!- Przerwała mu.
Nagle znowu rozlagł się głos: Za 3 minuty próba kontaktu. Spojrzałam zaciekawiona na Optimusa.
-Okazało się że wasz rząd ukrywał przed nami tajemnicę...okazało się że statek o nazwie Arka rozbił się na księżycu. Na pokładzie tego statku uciekł podczas wojny dawny przywódca Autobotów i mój mentor: Sentinel Prime.- Objaśnił Optimus.- Jest niestety uśpiony więc musimy to za pomocą Matrycy przywrócić do życia.
-Więc nie jesteś jedynym Primem?- Dopytałam się.
-Teraz nie...
Podbiegł do Optimusa jakiś żołnierz:
-Prime zaczynamy!
Autobot wziął do ręki i odstawił mnie obok innych żołnierzy na rampie: Patrz uważnie- Uśmiechnął się do mnie. Na co otaczający mnie żołnierze gwizdneli i poptrzyli na mnie. Zaczerwieniłam się.
Po chwili zapanowała pełna napięcia cisza. Dopiero teraz zauważyłam innego ogromnego robota. Zamocowanego na potrzumującej go rampie.
Pewnie to Sentinel Prime
Pomyślałam.
Optimus powoli zbliżył się do dawnego przywódcy. Z jego iskry wyleciała Matryca Przywództwa.
-Niesamowite...- Odezwał się jakiś żołnierz a pozostali go szybko uciszyli.
Nagle w ciszy rozległ się basowy głos Optimusa:
-Sentinelu Prime...wracaj z powrotem!
I wcisnął Matrycę w iskrę uśpionego Sentinela. Jego oczy znowu zaświciły na niebiesko. Rozległ się jego krzyk i w sekundę rzucił się na Optimusa z mieczem.
Rozętał się haos. Usłyszałam głos Lennoxa jak krzyczy: Nie strzelać!
Sentinel przygwoździł Optimusa do podłogi i trzymał miecz tuż obok jego głowy.
-Sentinel to ja! Optimus Prime*. Jesteś bezpieczny! Nie ma się czego bać...
Wszystkie Autoboty szybko podbiegły do Primeów.
Sentinel puścił Optimusa, wyprostował się i rozejrzał się do okoła.
-Jesteś w domu.- powiedział Optimus.
______________________________________
Dziękuję za ponad tysiąc wyswietleń! Jak wy zasuwacie ziomeczki amu. Dlatego taki dłuższy rozdzialik💙
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro