3
Niedziela wieczór.
-Dobra Optimus jutro idę do szkoły więc mnie nie będzie a ty masz siedzieć w warsztacie. Zrozumiano?
Optimus już od dwóch dni jest u mnie a jego kolegów nadal nie ma, kiedy o tym myślę czuje szczęście wiem że to trochę podłe z mojej strony, ale poprostu bardzo polubiłam Optimusa. Nawet bardziej niż bardzo. Niestety on ma swój własny świat a ja swój. Powinnam się już oswajać się z tą myślą że niedługo się z nim pożegnam.
-Tak zrozumiałem, ale Betty uważaj na siebie Deceptikony mogą cię zaatakować.
A on znowu to samo przez cały czas mi o tym mówi, ale nawet to miłe że ktoś się tak o ciebie troszczy.
-Zaraz wracam tylko się przygotuję na jutro.
-Dobra...- On zachowuje czasami jak dziecko.
Weszłam do domu i szybko się spakowałam. Odkąd pojawił się Optimus nie śpię w domu, zwykle rozmawiam z nim do późna i zasypiam w warsztacie. W dodatku teraz zaczęłam szukać tych okularów o które prosił, przez co trochę było tu brudno...
Po sprawdzeniu czy spakowałam wszystko wróciłam do warsztatu.
Zawsze się zastanawiam co Optimus robi kiedy mnie nie ma i boję się że któregoś dnia wrócę a tam go nie będzie.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
- Optimus, już jestem- powiedziałam
Optimus siedział po środku warsztatu. Po jego twarzy mogłam poznać że jest skupiony. W jego ręce było coś co przykuło moją uwagę.
-Co to jest?-zapytałam i podeszłam bliżej.
Optimus zaskoczony uderzył lekko głową w dach przez do trochę desek spadło na podłogę.
-Przepraszam nadal się nie przyzwyczaiłem...- I on jest liderem Autobotów?- A to. To jest emmm... dla ciebie.
Zrobiło mi się gorąco, pewnie miałam całą czerwoną twarz. To takie krępujące...
Optimus podał mi mały wisiorek ze symbolem Autobotów.
-B...bardzo ładny...- Odpowiedziałam nadal zalana rumieńcem.
- To nie jest zwykły wisiorek Betty- Optimus przysunął się bliżej mnie.- na odwrocie masz mały przycisk. Naciśnij go.
Zrobiłam to co powiedział i nagle zamiast wisiorka w ręce trzymałam mały pistolet. Ale romantyczne...
- Wiem że może trochę za bardzo się narzucam, ale poprostu się o ciebie martwię nie chcę by ci się coś stało...
Okey to akurat było romantyczne...
Podeszłam bliżej Optimusa i pocałowałam go w "policzek".
-Dziękuję- Powiedziałam uśmiechając się do niego.Optimus wyglądał na lekko zmieszanego. Zaśmiałam się.- Dobra może pomożesz mi w pracy domowej? Już 20:45 a ja mam jutro na 8:00.
I w takiej miłej atmosferze minął cały niedzielny wieczór.
Sobota 6:00
Zadzwonił budzik w telefonie. Niechętnie, powoli wstałam i go wyłączyłam. Przeciągnęłam się. Znowu zasnęłam w warsztacie.
-Dzień dobry!- Powitał mnie Optimus.
-Dobry...- Odpowiedziałam nadal lekko śpiąca.- Zaraz wracam...
Wyszłam na dwór a rześkie powietrze już do końca mnie obudziło. Szybko pobiegłam do domu i się ubrałam. Nagle zadzwonił telefon.
-Halo?- odezwałam się
-Część Betty!!- Był to mój jedyny przyjaciel Eric.- Dzisiaj się trochę spóźnię więc jakby co to się nie martw.
-Zawsze się spuźniasz. Przyzwyczaiłam się.- Powiedziałam znudzonym głosem- Dobra cześć bo jeszcze i ja się spóźnię.
Rozłączyłam się.
Po szybkim śniadaniu i przygotowaniu przekąsek do szkoły poszłam do łazienki by się trochę ogarnąć. Przejrzałam się w lustrze. Na szyi miałam zawieszony wisiorek od Optimusa. Na myśl o tym znowu się lekko zarumieniłam.
Po jakiś 6 minutach wróciłam do warsztatu.
-Dobra Optimus wychodzę a ty poczekaj tu na mnie będę w domu po piętnastej. Więc czekaj tu na mnie- Czułam się trochę głupio mówiąc mu to już chyba dziesiąty.
-Dobrze, ale uważaj na siebie!- Powiedział trochę zdenerwowany.
Uśmiechnęłam się do niego na pożegnanie i wyszłam.
7:10
Jechałam autobusem do miasta jak zwykle, ale tym razem bardzo się denerwowałam. Bałam się czy Optimus czegoś głupiego nie zrobi gdy mnie nie będzie.
8:00
Początek lekcji. Wszyscy usiedli na swoich miejscach a ja z niecierpliwością czekałam na Erica. Przyszedł zdyszany po 10 minutach od dzwonka.
Eric to dość wysoki, umięśniony i nawet przystojny chłopak. Nie jedna na niego leci, ale po poznaniu go już się zmienia zdanie. Eric jest nerdem jak ja i ledwo co zdaje do następnej klasy. Udaje mu się to tylko bo siedzi ze mną chyba najmądrzejszą osobą w tej chorej klasie. A ja oczywiście daje mu ściągać.
Eric uśmiechnął się i usiadł obok mnie.
- Sorry za spóźnienie, ale- szybko go uciszyłam bo nauczycielka patrzyła na nas.
- Powiesz mi na przerwie- szepnęłam do niego.
Lekcja strasznie się wlokła. W końcu dzwonek na przerwę. Wszyscy wybiegają z sali oprócz mnie i Erica. Poprostu powoli wyszliśmy. Eric zauważył mój wisiorek.
-Czy nasza Betty ma chłopaka? Muszę go poznać...- Powiedział z ironią w głosie.
Zaraz się zalałam rumieńcem.
-T..to nie tak jak myślisz!- Szybko odpowiedziałam.
-Ta oczywiście
Aż do dzwonka "kłóciliśmy" się na temat mojego wisiorka i wkońcu nic z tego nie wyszło
Minęły już cztery godziny i w końcu przerwa na lunch. Razem z Eric'em poszliśmy na dwór było już cieplej niż ranem. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Halo?
-O cześć kochanie!- Zamarłam...był to głos babci!- Okazało się że już mam się lepiej więc wróciłam przed chwilą do domu.
Optimus!! Jak go zobaczy to mi zejdzie na zawał!!
- Babci połóż się w łóżku ja już się zwalniam i do ciebie jadę!- Nie mogę zostawić ich samych.
-Nie musisz...- Ta oczywiście...typowa babcia
-Oczywiście że muszę!- Rozłączyłam się i odwróciłam się w stronę Erica- Przepraszam, niestety- przerwał mi ruchem ręki.
-Poprosu idź ja się wszystkim zajmę- odpowiedział.
Uśmiechnęłam się do niego, wzięłam swoje rzeczy i zaczęłam biec na przystanek. Skruciłam sobie skrótem i wybiegłam na wąską uliczkę. Nagle w ostatnim momencie uniknęłam potrącenia...przez radiowóz.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro