Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25

Szybko się przebrałam, wpuciściłam psa do domu i wróciłam do reszty. Choć nadal niepokoiła mnie sprawa z ciocią teraz musiałam pomóc Autobotom. Gdy wyszłam na dwór podszedł do mnie Simmons:

-Wojownicy kroczą w samotności...Skąd wytrzasnęła tą brykę?

-Prezent od szefa- Odpowiedziałam.

-Cholerni bogacze...Kiedyś ich nienawidziłem, a teraz...- Nie chciałam słuchać jego wywodów więc szybko wsiadłam do Bee i wszyscy pojechaliśmy do wyznaczonego przez Brainsa miejsce gdzie ukrywają się ci niedoszli rosyjscy kosmonauci. Simmons jechał dużą białą limuzyną z otwieranym dachem, a Dutch prowadził.

Po godzinie jazdy w końcu dojechaliśmy na miejsce. Przesiadłam się do limuzyny agenta. Siedzieliśmy tak przez jakiś czas aż w końcu pojawiły się nasze cele. Weszli do jakiegoś baru.

-Po co się ukryli?- Zapytałam się.

-Nie wiem więc teraz się dowiemy.- Oznajmił Simmons wychodząc z samochodu. Otworzył bagażnik, który okazał się małą zbrojownią.

-Problem z Ruskimi jest taki że nie lubią mówić.- Oznajmił agent podnosząc z jakiś pistolet.- Będziemy musili ich przekonać.

Wyszłam z samochodu i kazałam Autobotom zostać na stanowiskach.

Weszliśmy do ciemnego korytaża na końcu którego był metalowe drzwi z zasówką. Simmons zapukał do nich. Zasuwka się odsunęła stał tam jakiś facet.

Agent powiedział coś po rusku a mężczyzna odpowiedział:
-To znaczy dowidzenia.

Powstrzymałam się od śmechu. Tym razem ja zapytałam do drzwi a gdy zasówka się odsónęła wcisnęłam tam kilka dolarów, a drzwi od razu się otworzyły.

Warto grać w gry, tyle Ciebie uczą o życiu...

Weszliśmy do środka. Było tam strasznie gorąco, a w powietrzu unosił się dym z papierosów. W tle leciała jakaś stara muzyka z lat 60.

Simmons i Dutch podszedł do naszych celów a ja zostałam bardziej zj tyłu.

-Dutch!- Odezwał się Simmons, a Dutch wyjął słownik rosyjski.- Daj coś mocnego!

Dutch wybełkota coś po rosyjsku.

-Mówimy po angielsku...- Odezwał się jeden z rosjan.

-Dutch- znowu odezwał się Simmons.- Jesteś beznadziejny.

Mężczyzna zaczą się spierać że tu wszystko jest cyrlicą, ale agent już nie słuchał. Dutch podszedł do baru.

- Agent Simon Simmons sektor 8 dawniej 7. Wiemy kim jesteście.- Powiedział agent siadając na przeciwko rosjan.

- i co z tego?- zapytał się jeden z nich.

-Mieliście leciec na ciemną stronę księżyca a ty hlast i nie polecieliście...- Mówił agent.- Pytanie to: Dlaczego?

Simmons nalał sobie czegoś i się napił. Nagle zrobiło się głośno ktoś tam zaczął do siebie krzyczeć a tamten mi odkrzykiwał. Wszystko był po rusku więc nie rozumiałam.

Nagle chłopak obok mnie wycelował we mnie pistolet. Powoli podniosłam ręcę. Rozejrzałam się jakaś kobieta celowała do Simmonsa, a do Dutcha inna tylko że strzelbą.

-Spróbuj mnie tkąć a gwarantuje ci że umrzesz...- pogroziłam chłopakowi ale on nie zaregował.

Nagle ze strony baru słychać było krzyki. Chłopak odwrócił się I to było jego błędem. Szybko wyrwałam mi broń z ręki i wycelowałam w niego. Lekcjie od Lennoxa się na co zdały Zerknęłam na bar. Stał tam Dutch. W jednej ręce trzymał strzelbę któtą trzymała wcześniej tamta kobieta, a w drugiej ręce trzymał pistolet i mierzył w jakiegoś chłopaka.

Skąd Simmons go wytrzasnął?
Po chwili jego szef zaczą krzyczeć w chyba dla nikogo zrozumiałym języku. Dutch wypuścił broń.

-Betty ty też!- krzyknął na mnie Simmons.

Schowałam broń.
- Niech ci będzie...

Chłopak do którego celowałam uciekł. Podeszłam do Simmonsa.

-Dobra uspokujmy się druga Wojna już się skończyła...- Uspokoił wszystkich agent.

W końcu udało nam się przekonać Ruskich kosmonautów by pokazali nam Stare radzieckie dokumenty.

Szliśmy starym korytarzem. Ze ścian zwisały pajęczyny, a na półkach piętrzyły się warstwy kurzu. Doszliśmy do jakiegoś stołu. Usiadłam przy nim, a Simmons i Fitch stali za mną.

-Zaraz poznacie jedną z największych tajemnic ZSSR.- Oznajmił jeden z Rosjaów kładąc na stole zakurzoną teczkę.- Stany Zjednoczone jako pierwsze wysłały na księżyc człowieka ale Rosja wysłała pierwsza aparat. W 59 nasza Luna 3 zrobiła zdjęcia ciemnej strony....nic na nich nie wyszło. Ale już w 64 Luna 4 zajerestrowała dziwne skały rozrzucone w okół statku. Cała setki. To są zdjęcia...

Podali mi kilka z nich. Początkowo nic mi nie przypominały, ale po chwili... zamarłam.

-Wiadać tam ślady jakby je ciągnięto...- odezwał się ktoś.

Nie słuchałam ich.

-To nie są żadne skały!- Uciszyłam ich.- To filary, części kosmicznego mostu. Autoboty mają ich 5, a Deceptikony...

-Deceptikony odnalazła statek przed Apollo i schowały filary...- Dokończył Simmons.

-Zdobyły statek i filary... A zostawiła Sentinela?- Zaczęłam myśleć na głos.

-Chyba że...- Zaczął Simmons.

-Teraz go porwą...- Skończyłam.

Biegliśmy przez korytarz by wybiec na dwór.

-Musimy go chronić!- krzyknęłam za siebie.

Wybiegliśmy na dwór. Wsiadłam do Bee i kazałam Autobotom namierzyć Sentinela.

Okazało się że był blisko nas w chwilę go dogonilośmy. Powiadomiliśmy go że jedziemy do NEST.

Wybrałam numer do Szefowej Wywiadu:

-Mamy Sentinela i kierujemy się do NEST!

-Zabroniłam ci wydzwaniać na ten numer.- Odpowiedziała spokojnym głosem.

-Deceptikony pozwoliły Optimusowi zdobyć Sentinela bo tylko on mógł go przywrócić do życia!- Powiedziałam podnosząc głos.

-Mamy most...

-Tylko 5 filarów! A Deceptikony mają ich setki. To półapka! Deceptikony chcą porwać Sentinela!

Szefowa rozłączyła się uznałam to za przyjęcie ostrzeżenia.

Wjechaliśmy na autostradę. Spojrzałam w lusterko za nami pojawiły się trzy, czarne smochody polscyjne. Nagle jeden z nich zmienił się w Deceptikona.

-Uważajcie! Już są!- Ostrzegłam Autoboty.- Bee pilnuj Sentinela!

Przyśpieszyliśmy. Niestety okazało się że te Decepty są zaskakująco szybkie. Skoczyły i dopadłyby nas gdy nie szybkie i nagłe hamowanie Autobotów. Poleciałam do przodu, ale naszczęście zapięłam pas bezpieczeństwa przed wyjazdem.
(Pamiętajcie! Drogie ziomeczki amu zapinajcie pasy przed odpaleniem auta! Betty pamiętała i żyje![jeszcze]).

Decepty wylądowali tuż przed nami. Na szczęście Sentinel w alt-modzie wozu straży pożarnej włączył syrenę i pojechał przed siebie.

Jadąca przed nami ciężarówka wyleciała w powietrze, a betonowe rury które wiozła poleciały w naszą stronę. Dino i Sideswipe zmienili się w roboty i przylecieli bez problemu.

Nagle pas się odpioł, a drzwi się
otworzyły. Wyleciałam z Bee, a on sam zmienił się w swoją formę robota.

Leciałam w powietrzu. Pojedyńcze elementy leciały w moją stroną, ale na szczęście Autoboty odbijały je na boki. Jedyne co mogłam zrobić krzyczeć że strachu.

Byłam blisko aswaltu myślałam że w go uderzę gdyby nie Bee który mnie złapał i zaczął się zmieniać spowrotem w auto.

Latałam na boki, każdy element zmieniał miejsce. BEE upadł na aswalt już jako samochód. Z szoku nie mogłam złapać oddechu. Bee zauważył to i się zatrzymał.

-Nigdy...już...nie rób...czegoś takiego- Powiedziałam próbując złapać oddech.- Dobra jedziemy!

Nadal nie wyszłam z szoku...ale były ważniejsze sprawy!

Decepty wróciły do formy samochodów. Dino wykorzystał to: zmienił się w robota i wystrzelił haki do jednego z Deceptów. Złapał go. Decept zaczął ciągnąć Autobota. Do okoła niego leciały iskry. Dino zamachnął się i rzucił Deceptem na przeciwległy pas. Wrogi robot pod wpływem prędkości i siły roztrzaskał się na kawałki.

Udało nam się wyprzedzić Decepty i dogonić Sentinela. Na ostatniej prostej otrzymaliśmy sygnał że jedzie tu Ironhide. Sideswipe zmienił się w robota by mu słurzyć wsparciem. Autoboty minęły nas i zaatakowały Decepty.

Po chwili w końcu byliśmy na miejscu. Z daleka zobaczyłam Lennoxa podbiegłam do niego.

-Decepty są wszędzie...- Poinformowałam go.

-Wiemy radary na energon reagują...- Odpowiedział półkownik.

Ironhide i Sideswipe wrócili. Szybko się Z nimi rozprawili- Pomyslałam.

-Chcą Sentinela!- Powiadomiłam.

-Ironhide broń go!- Rozkazał mu Lennox.

-Zrozumiano!- Odpowiedział Autobot ustawiając się obok Sentinela.

-Sentinel jest kluczem!- Powiedziałam głośniej.

-To prawda!- Rozległ się głos Sentinela.- Tylko ja umiem go kontrolować.- Wszyscy ucichli.- Zrozumcie ja.....by nasz rodzaj mógł przetrwać...musiałem paktować....z Megatronem.

Zamarłam. Sentinel jednym, płynnym ruchem wyjął strzelbe i wystrzelił w sam środek iskry Ironhidea. Autobot zachwiał się i upadł.

-Coś ty zrobił!?- Odezwał się Ironhide.

-Zawalniam cię ze służby żołnierzu!- Wykrzyknął Sentinel i wystrzelił znowu.

Podbiegłam do Ironhidea. Jego ciało w zastraszającym tempie zaczęło rdzewieć i się rozpadać.

-Ironhide!- krzyknęłam, załamana, znowu nie mogłam nic zrobić...

-Przepraszam...szefowo...- Odezwał się Ironhide na jego twarzy pojawił się uśmiech choć nadal było widać że okropnie cierpi.

Z jednego z najpotężniejszych Autobotów została sama rdza. Nawet nie było widać że był to Ironhide... Wysoki, foremny, brawurowy i zawsze gotowy do walki Autobot...

Z oczy poleciały mi łzy...
Widzę śmierć mojego najlepszego przyjaciela.

W tym czasie Sentinel próbował w ten sam sposób pozbawić życia Bee. Na szczęście Autobot robił zwinne uniki.

Chciałam do niego podbiec. Ale Lennox złapał mnie w ręce i pociągnął do tyłu.

-UCIEKAJ BEE!- Krzyknęłam do Autobota.

Ten mnie posłuchał, zmienił się w samochód i jak najszybciej odjechał.

______________________________________
Zostawmy znicz dla Ironhidea...
[*]
Więc kolejny rozdział napisany mam nadzieję że się podobał 💙
A tu nowe podstawowe informacje o Betty:
Imię: Betty
Nazwisko: Brington
Wiek: 22 lata
Wzrost: 167 cm
Ubiór: Zwykle legginsy i za duża bluzka na krótki rękaw i luźna bluza.
Do pracy biała koszula i długie czarne spodnie.
Wygląd ogólny: czarne włosy spięte w wysoki kucyk, oczy niebieskie, pełne usta, lekko pochylona, nocami majsterkuje.
Lubi: Autoboty, Muzykę, psy, koty, Mary, Lennoxa, sztuki walki, broń, ciocię
Nie lubi: Deceptów, Sentinela, szefowej, Megatrona, muzyki country
Relacje z Autobotami:
Optimus Prime: Chyba każdy wie (zakochani w sobie nie mówcie Betty że wam powiedziałam)
Bumblebee: jak brat,
Pozostali Autoboci to jej BFF

Z pytaniami odsyłam do komentarzy!
Baj baj!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro