2
Siedziałam sobie w starym, zdemolowanym warsztacie dziadka i patrzyłam z niedowierzaniem na robota stojącego przede mną. Powoli wstałam.
-Jesteś z Japonii, Chin?-zapytałam.
No zkądś musiał być.
- Z Cybertronu- odpowiedział bez zastanowienia i nadal nie przestawał mnie obserwować tymi ogromnymi niebieskimi oczami.
-Aha...czekaj że co?! Jest takie miejsce? To miasto, kraj a może firma?-byłam mega nierozgarnięta, senna i przerażona.
-To planeta - odpowiedział bez zastanowienia. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Było to trochę dziwne, ale nawet uspokajające .
-Nie mów że jesteś kosmitą!- nadal umierałam ze strachu. W ogóle nic nie ogarniałam, zaczęła mnie od tego wszystkiego boleć głowa.
-Pochodzę z planety Cybertron...-powtórzył.
-I tam mówią po angielsku?-zapytałam z lekką ironią w głosie - A co robisz w warsztacie mojego dziadka?
Teraz wyraz jego twarzy się zmienił. Wyglądał na...zmieszanego:
-Bardzo za to przepraszam, nie przyzwyczaiłem się do tak małych powierzchni- To akurat było zabawne
Ogromny robot z kosmosu zaczął mnie przepraszać. Nawet lekko się zaśmiałam. A jego wyraz twarz powoli wracał do po przedniego- a jeśli chodzi o język nauczyłem się go z "Internetu".
-Aha...a czego tu szukasz?- spędziłam z nim dopiero kilka minut a już go polubiłam, nawet przestałam się bać.
Wiem że nieco to dziwne ale "Optimus" wydawał się bardzo przyjaznym robotem.
-Przybyłem tu odnaleźć Wszechiskrę, która pomoże nam naprawić naszą planetę- tu trochę zpochmurniał.
-A co się stało z waszą planetą?- Nigdy nie umiałam gadać z ludźmi, dlatego mam tylko jednego przyjaciela.- Nie musisz odpowiadać jak to dla ciebie problem.
Spojrzałam w jego oczy, a on spojrzał w moje. Nico się zaskoczyłam rzadko kiedy z kimś tak rozmawiam.
-Mój świat został zniszczony przez lata wojny, którą rozpoczął Megatron.- tutaj na chwilę przerwał. Znał go? A może go lubił?- Była to wojna między Deceptikonami których on był wodzem a Autobotami, których ja jestem liderem.- Aha...mam u siebie w warsztacie lidera jakiś Autobotów. Oby tu nie zrobili swojej jakiejś tajnej bazy.
-Niestety przegraliśmy ostateczną bitwę a Wszechiskra zaginęła w otchłani kosmosu. Megatron znalazł ją tu na Ziemi jednak rozbił się na biegunie i tam zamarzł a tam znalazł go twój przodek...-Teraz to na serio zgłupiałam.
-Chodzi ci o mojego prapradziadka...jak on... Samuela?
-Tak i niechcący uruchomił jego system nawigacyjny, w wyniku czego współrzędne położenia Wszechiskry zostały wypalone na jego okularach.- okularach?!? No nie to już za dużo...
-Ostatnio robiłam porządki na strychu i chyba je widziałam...-Tylko gdzie?! Czemu mam taką krótką pamięć?
-Skoro już znasz mój powód przybycia tutaj czy będę mógł tutaj zostać...na jakiś czas?- No nie. Czemu ja? Nie to że babcia w szpitalu to jeszcze kosmita w warsztacie.
-Jesteś tu sam?- narazie tylko go widziałam mam nadzieję że nie przyprowadził kolegów...
-Narazie tak. Trudno było Cię znaleźć więc ja i Bumblebee zaczęliśmy cię szukać. A reszta nadal jest w kosmosie -COOO?
-Dobra a około ilu was tu będzie?- Jak ja ich wszystkich pomieszcze i jeszcze jakiś Bumblebee co to za imię?
-Nie jestem pewien ilu odebrało mój sygnał. Może z pięciu razem ze mną...- Wewnętrznie umarłam...- ale nie martw się nie zostaniemy tu. Zaraz jak tu dotrą weźmiemy okulary i znikamy. Dlatego nie martw się.
Czy on jest miły?! Co odowiedzieć? Babci nie będzie tu przez jakiś tydzień. Nikt inny raczej tu nie przychodzi. Hmmmmm...
-Dobra możesz tu zostać ale na początek musimy tu posprzątać-...co ja robię?
Całą noc spędziłam na sprzątaniu warsztatu nawet Optimus mi trochę pomógł. Pierwszy raz z kimś tak rozmawiam...
Nagle otworzyłam oczy. Zasnęłam? Byłam przykryta kocem i siedziałam w jakimś starym fotelu. Wstałam i zaczęłam się rozglądać. Spojrzałam na zegarek - 12:34 naszczęście była sobota, warsztat był wysprzątany, ale nigdzie nie widziałam Optimusa! Wybiegłam z warsztatu, ale nigdzie go nie widziałam.
-Optimus?- Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam go szukać spędziłam z nim jakieś trzy godziny i już się do niego przywiązałam. Jaka ja jestem głupia...
Nagle usłyszałam jakiś hałas w lasku za domem, pobiegłam w tamtą stronę. Na Ziemi widać było wyraźne ślady, poszłam ich tropem. Doszłam do małej polanki w środku lasu a tam stał Optimus.
-Emm przepraszam...
Optimus wydawał się lekko zaskoczony.
-A to ty. Wczoraj zasnęłaś więc cię położyłem a sam wyszedłem by dać sygnał innym...- Czy on czyta mi w myślach? Uśmiechnęłam się jednak mnie nie zostawił...
-Nic się nie stało. Chodź wracamy, jeszcze cię ktoś zobaczy...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro