Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6 ( ͡° ͜ʖ ͡°)

To wszystko w kwadratowych nawiasach to moje przemyślenia, wtrącenia, cokolwiek, nie trzeba się tym sugerować. Pisząc ten rozdział towarzyszyły mi dziwne, nie wiem czym spowodowane, ODPAŁY. Więc... Ten no... Dziękuję za uwagę, przeczytaj sobie rozdział ( ͡° ͜ʖ ͡°)

~~~

Po wydarzeniach w laboratorium od razu trafiłaś do zabiegówki. Z powodu wyczerpania zasnęłaś. Obudziłaś się nastepnego dnia z lekkim bólem głowy. Podniosłaś się. Znajdowałaś się teraz w pozycji półleżącej. Ziewnęłaś, a następnie rozejrzałaś się po pomieszczeniu. Nikogo, oprócz Ciebie, tam nie było. Uznalaś, że nie bedziesz tam bezczynnie leżeć, przecież oprócz bólu głowy nic Ci nie dolega. Wstałaś i nie wiedziałaś dokąd pójść. Pierwszą osobą, o której pomyślałaś był [Imię ziomka], więc udałaś się w stronę jego kwatery. Zastałaś go w środku...

Autoboty

Optimus Prime:

... Lider przeglądał deadpady. Nie zauważył Cię. Postanowiłaś zwrócić na Siebie uwagę:
- Puk, puk - powiedziałaś, udając, że pukasz w drzwi. Optimus podniósł wzrok znad deadpada:
- O, to ty [Twoje imię] - uśmiechnął się. Następnie odłożył pada i podszedł do Ciebie - Jak się czujesz?
- Dobrze - odpowiedziałaś - Tylko trochę głowa mnie boli.
- To może powinnaś wrócić do zabiegówki?
- Naprawdę, nic mi nie jest.
- Jesteś pewna?
Wywróciłaś optykami i po raz kolejny zapewniłaś go, że dobrze się czujesz. Optimus Prime przyglądał się Tobie jeszcze przez chwilę, a potem odezwał się:
- Wiesz... No bo tam w laboratorium...
- To co? - przerwałaś mu.
- Zabiłaś człowieka. Wiesz, że Autoboty tak nie robią.
- Wiem... - popatrzyłaś na podłogę.
- Ale... - zaczął Optimus - gdybyś w niego nie strzeliła, to bym stracił świetnego członka drużyny [( ͡° ͜ʖ ͡°)].
Popatrzyłaś mu w optyki. Uśmiechał się do Ciebie. Odwzajmniłaś go. Następnie Prime się do Ciebie przytulił. Również go uścisnęłaś. Gdy już się od Siebie odsunęliście Optimus odchrząknął, a następnie powiedział:
- Yyy... Ten no... Muszę wracać do obowiązków [( ͡° ͜ʖ ͡°)].
- Ja też - odpowiedziałaś mu.
Następnie porzegnaliście się i wróciliście do pracy.

Bumblebee:

... Bee leżał na swoim łóżku. Patrzył bezczynnie w sufit. Widać było, że jest bardzo zamyślony. Podeszłaś kilka kroków do przodu, ale tak by Cię nie zauważył. Następnie skierowałaś wzrok na sufit. Nic tam się nie znajdowało.
- Na co się patrzysz? - zapytałaś się go.
Bee szybko się podniósł. Wyglądało to jakby dostał ataku padaczki lub paliło się. Zaśmiałaś się.
- To tylko ty... Weź tak nie strasz na przyszłość - powiedział Bumblebee
- No nie wiem... Świetnie wygladasz udając fonsza [aka węża].
- Bardzo śmieszne... - Bee wywrócił optykami, a po chwili zapytał się - Jak tam się czujesz?
- A no dobrze.
- To dobrze.
Nastała niezręczna cisza. Staliście i unikaliście siebie wzrokiem. W końcu wasze spojrzenia się spotkały [( ͡° ͜ʖ ͡°)]. Bee podszedł do Ciebie, przytulił się i powiedział:
- To bardzo dobrze.
- Dzięki, że po mnie przyszedłeś.
- Nie ma za co.
Udsunęliście się od Siebie. Wymieniliście się spojrzeniami i uśmiechami. Następnie wróciliście do Waszych obowiązków.

Ratchet:

... Mech przeglądał półkę z jakimiś jego "to było mi potrzebne" rzeczami. Widocznie szukał czegoś.
- Pomóc Ci? - zapytałaś.
- Nie, wracaj do zabiegówki - odpowiedział szorstko.
- Hej, coś się stało?
- Nie.
- Na wszechiskrę, zaczynasz gadać jak typowa femme. Masz mi powiedzieć co Ci się stało. TERAZ.
Ratchet odsunął się od półki i spojrzał na Ciebie. Podszedł w Twoją stronę: -- - Składałem Cię całą noc. Ten debil z bliznami tak Ci zaszkodził... Chyba z pięć godzin próbowałem zatamować energon z Twojej rany! Prawie cały Energon nam się skończył! Jeszcze się nawet nie spałem...
- Yyymm... Przepraszam? - odpowiedziałaś mu trochę przestraszona, bo zaproponowałaś mu pomoc, a on się na Ciebie wydarł.
- Za co?
- No... Nie wiem, ale na mnie krzyczysz...
- Wybacz, po prostu się nie wyspałem - Ratchet podszedł do Ciebie i przytulił czule - Na szczęście udało mi się Cię uratować.
- Dzięki - gdy zorientowałaś się, że nic Ci z jego strony nie grozi, odwzjemniłaś uścisk. Gdy już się od Siebie odsunęliście Ratchet powiedział:
- To ja wracam do pracy, muszę posortować moje sprzęty w zabiegówce, alfabetycznie.
- Nie, idź się prześpij, ja się tym zajmę - zaproponowałaś.
- A dasz sobie radę? Wszystko jakby co jest podpisane...
- Tak! Umiem czytać! Z lewej rzeczy na A, z prawej na Z, nie takie rzeczy się sortowało.
- No dobrze... Miłej pracy.
- Dobranoc [dobranoc o świcie 👌] - wyszłaś z jego kwatery.
[Niewyspany Ratchet = Laska z okresem]

Smokescreen:

... Smoke siedział przy swoim biurku. Podeszłaś kilka kroków bliżej - pracował nad czymś. Zapytałaś się go:
- Co to jest?
Mech szybko wstał i zasłonił ciałem to, nad czym siedział:
- Cześć [Twoje imię].
- Co to jest? - ponowiłaś pytanie.
- Nic. Patrz tam! - wskazał ręką na drzwi. Obróciłaś się w tamtą stronę. Nic tam się nie znajdowało. W chwili Twojej nieuwagi Smokescreen zdążył schować tajemnicze coś do szuflady. Byłaś trochę zdenerwowana na siebie, że dałaś się wyrolować w taki sposób:
- Co to było?
- Nic, dowiesz się w swoim czasie - odpowiedział - A jak tam się czujesz?
- Dobrze. Znaczy, czułabym się lepiej, gdybyś mi pokazał co to jest - wskazalaś palcem na szufladę.
- Zawartości tej szafki ci nie pokaże...
- Trzymasz tam pornosy, czy jak? [( ͡° ͜ʖ ͡°)]
- Co? Nie!
- To pokaż, bo powiem wszystkim, że się puszczasz!
- Ehh... Nie chce ci pokazywać, bo to ma być niespodzianka. Poza tyn jeszcze jest nieskończone. A... A jeśli chcesz się poczuć lepiej to... - w tedy Smokescreen podszedł do Ciebie i się przytulił - Pasuje? Nie powiesz innym, że się puszczam?
- Pasuje - odpowiedziałaś i wtulilaś się w mecha - I tak bym tego nie powiedziała. Chciałam Cię tylko czymś przekupić.
- Nie ogarniam femme.
- I nie ogarniesz.
Zaśmialiście się, a następnie odsunęliście się od Siebie. Smokescreen powiedział:
- Yyy... Czy mogłabyś wyjść? Chciałbym kontynuować tą twoją niespodziankę, a za jakieś dwadzieścia minut mam patrol.
- Ta, pewnie.
- Ej, ale nie włamiesz się tu i nie podejrzysz przed tym, jak skończę, dobrze?
- Ehhh... Dobrze. Tylko wiesz, będzie mnie to cały czas męczyć.
- Jak będziesz dawać mi trochę wolnego czasu, to dostaniesz to jak najszybciej.
- Ok! - wyszłaś z jego kwatery, żeby "dać mu jak najwięcej czasu".
[Nie, nie jadłam żelków, mam tylko dobry humor ( ͡° ͜ʖ ͡°)]

Wheeljack:

... Wrecker najwidoczniej się nudził. Siedział na swoim łóżku i odbijał piłkę od ściany z drugiej strony kwatery.
- Bitwa na wzrok? - zaproponowałaś i weszłaś do środka.
- Z tobą - zawsze - Wheeljack wstał, odłożył piłkę i podszedł do Ciebie. Staliście, w milczeniu, na środku pomieszczenia patrząc Sobie w optyki. Zaczęłaś rozmowę:
- Mówiłeś coś Optimusowi o "wielkim władcy wszystkiego"?
- Weź mi nawet o nim nie przypominaj - westchnął. - W sumie powinienem go zgłosić...
- Bo?
- No nie wiem, zabił człowieka?
- To zgłoś, mam go serdecznie dość.
- Ta... Nie chce mieć z Magnusem do czynienia. I tak zawsze sprawy między nami źle się miały. Poza tym... - Wheeljack spuścił wzrok.
- Wygrałam! Po raz kolejny!
- Gdyby Magnus nie zabił tego człowieka, nie miałbym z kim robić bitew na wzrok! [( ͡° ͜ʖ ͡°)] - popatrzył z powrotem na Ciebie i się uśmiechnął, a ty odwzajemniłaś go:
- To co, kolejna bitwa?
- Nie tym razem - odpowiedział, a następnie przytulił się - Tym razem mam ochotę Cię przytulić [UwU]. Uznalaś, że to nawet miłe, więc odwzajmniłaś uścisk. Udsunęliście się od Siebie, gdy na korytarzu rozległ się głos Ratcheta:
- [Twoje imię], gdzie jesteś? Muszę Cię przebadać.
- To, ten no, muszę już iść - powiedziałaś.
- Skoro musisz...
- Nie smuć się, jeszcze będzie wiele bitew na wzrok.
Uśmiechnęliście się do Siebie, a następnie opuściłaś kwaterę Wheeljacka.

Bulkhead:

... Bulkhead rozmawiał z Wheeljackiem. Mech nie zauważył Cię. Był pochłonięty rozmową. Uchwyciłaś przez chwilę wzrok Wheeljacka. Mech najwyraźniej zrozumiał, o co Ci chodziło:
- Wiesz, Bulk, mam trochę do zrobienia, muszę iść - Wheeljack skierował się w stronę wyjścia.
- Hej, Jackie, zaczekaj, nie skończyłem! - Bulkhead odwrócił się i wtedy Cię zauważył - A zresztą już nie ważne, później Ci opowiem.
Zostaliście sami w kwaterze. Bulkhead chwilę się Tobie przyglądał, a następnie zaczął rozmowę:
- I jak tam się czujesz?
- A no dobrze.
- Nie powiesz nikomu, że zabiłem człowieka, co nie?
- Wiadomo. Gdybyś tego nie zrobił nie byłoby mnie tu.
- Wiesz, że i tak musisz się wspiąć na ten wulkan, co nie?
- Co? Tylko nie tooooooo!
- Wiesz, nadal musisz popracować nad kondycją.
- Czemu?
- Zastanów się.
Nastała cisza, podczas której rozmyślałaś dlaczego. Byłaś w trakcie robienia jakiś dzikich wykresów głowie, gdy nagle Bulkhead zaśmiał się i podszedł do Ciebie:
- Żartowałem - następnie się do Ciebie przytulił.
- O ty... - mimo, iż nie podobało Ci się to, że Cię wkręcił, odwzajemniłaś uścisk. Gdy już się od Siebie odsunęliście, usłyszeliście głos Wheeljacka na korytarzu:
- Bulk, chodź już na ten patrol!
- Yyy... To ja muszę już iść - mech zwrócił się do Ciebie.
- No spoko - odpowiedziałaś mu. Pożegnaliście się i udaliście się w swoje strony.
[Primusie, zero pomysłów na Bulkheada D:]

Decepticony

Megatron:

... Mech przeglądał coś na deadpadach. Przez chwilę zatrzymał się na jednym i popatrzył na niego uważniej.
- No na wszechiskrę! Zainwestowałem w autokorektę, a oni dalej popełniają błędy! - krzyknął, a następnie rzucił na ślepo deadpadem. Tablet leciał akurat w Twoją stronę, więc go zlapałaś:
- Uważaj może, co?
Lord popatrzył na Ciebie i... I zawiesił na Tobie wzrok. Podeszłaś do jego biurka, odstwiłaś deadpada, a Megatron dalej patrzył w tą samą stronę (aktualnie znajdowała się tam twoja talia). Lekko kucnęłaś tak, żeby Twoje optyki znajdowały się na poziomie jego i pomachałaś mu kilka razy przed twarzą:
- Halo? Program Megatron.exe przestał pracować? Potrzebny restart?
Mech otrząsnął się i TRZEŹWO na Ciebie popatrzył:
- Nie.
- Zawieszasz się coś. Może przegląd by się przydał?
- Dobra, już, stop.
- A może tyś coś brał? - popatrzyłaś mu w optyki - nie no, źrenice masz nadal małe.
- STOP! - Megatron wstał i walnął pięścią w blat - A może ty coś brałaś? Ewidentnie masz większe źrenice.
- Ej, to były tylko żarty, tak?
- No mam nadzieję. Po co tu przyszłaś?
- W sumie... Po nic.
- Ehh... Jak tam samopoczucie?
- W sumie to dob... - dostałaś w tej chwili laga procesora - Od kiedy obchodzi Cię czyjeś samopoczucie?
Megatron uśmiechnął się złowieszczo [( ͡° ͜ʖ ͡°)], a następnie Cię przytulił. Mimo, iż Twój umysł coraz bardziej się przegrzewał odwzajemniłaś uścisk. Gdy się od Siebie odsunęliście, patrzyłaś na niego, tak jakbyś miała jakiegoś laga, czy coś.
- Czyżby program [Twoje imię].exe przestał pracować? - spytał Megatron robiąc przy tym Lenny face'a.
- Chyba przydałby mi się restart - porzegnałaś się z Megatronem, a następnie udałaś się z powrotem do zabiegówki.

Starscream:

... Gwiezdny Krem robił dziwne akrobacje przy jakimś krześle. W sumie, to trochę jak striptiz wyglądało. Cały czas krzyczał, jakby był pijany, coś o władzy. "W sumie dobrze, że go Megatron nie widzi" - zaśmiałaś się w duchu. Gdyż krzesło, którym bawił się Starscream, było obrotowe, w końcu jego optyki natrafiły na Ciebie. Komandor wstał, pchnął mebel w róg pomieszczenia i odchrząknął:
- Witaj [Twoje imię] - ewidentnie jego twarz zrobiła się bardziej niebieska.
- Nie wiedziałam, że dorabiasz jako striptizerka - na Twojej twarzy zagościł wyraźny Lenny face.
- Ej no już, nic nie widziałaś, OK?
- Czy ja wiem? To było warte zapamiętania - lenny face dalej nie opuszczał Twojej twarzy.
- To chociaż nie mów nikomu, OK?
- Zastanowię się...
- PROSZĘ!
- Dobra, już, luz, żartowałam sobie.
- Przecież wiem.
- No oczywiście - wywróciłaś optykami - piłeś? Bo krzyczałeś krzyczałeś tak, jakbyś był pod wpływem alkoholu - lenny znowu pojawił się na Twojej twarzy.
- Ehh... Nie. A ty? Czemu masz dzisiaj taką pobudzoną wyobraźnię?
- Tak jakoś. Poza tym, jak tańczysz na krzesełku, trudno zachowywać się normalnie.
- No już, uspokój się - komandor podszedł do Ciebie i się przytulił. Odwzajemniłaś uścisk. O dziwo, trochę się uspokoiłaś. Gdy już się od Siebie odsunęliście Starscream się spytał:
- Lepiej?
- Lepiej. Chodź i tak tego widoku nigdy nie zapomnę - odpowiedziałaś mu.
- Eh...
- Ale, czy mówiłam, że ktoś się o tym dowie?
Ty i Starscream wymieniliście się uśmiechami, a następnie porzegnaliście się. Każde z Was udało się w Swoją stronę.

Soundwave:

... Mech, jak zwykle, stał przy komputerze i klikał coś na klawiaturce. Najwyraźniej zauważył Twoje odbicie w ekranie. Odwrócił się w się do Ciebie i wyświetlił na ekranie uśmiechniętą emotkę. Zaczęłaś rozmowę:
- Dzięki, że przyszedłeś mnie uratować. Nie sądziłam, że jesteś takim śmieszkiem
Soundwave pokazał na ekranie rozbawioną emotkę z balonami w oczach [mam to na myśli -- > 😂]. Również się zaśmiałaś. Mech chciał Ci pokazać coś na na komputerze, gdy nagle na korytarzu rozległ się głos Knockout'a:
- [Twoje imię]? Gdzieeeee jesteś?
Na twarzy Soundwave'a pokazał się Umrzyj [Mam oczywiście na myśli tego Umrzyja:]

- Dokładnie - zwrociłaś się do Soundwave'a, a następnie krzyknęłaś tak, żeby doktorek Cię usłyszał - TUTAJ!
Chwilę później w wejściu pojawił się Czerwony [Kapturek (podziękujmy mojej autokorekcie XD)] i się spytał:
- I jak? Dobrze się czujesz?
- Tak...
- Napewno?
- Tak, oznacza tak!
- To może, przebadam Cię tak dla pewności?
- Stop! Knockout, czuję się świetnie, nie musisz mnie badać, ani nic. Weź po prostu powiedz o co Ci chodzi.
- Ładna jesteś [( ͡° ͜ʖ ͡°)].
W tym momencie Soundwave, który odszedł trochę na bok, pokazał Knockoutowi obydwa środkowe palce. Doktorek, oczywiście go nie zauważył, tylko dalej się Tobą zachwycał. Knockout już zaczał do Ciebie podchodzić z rozłożonymi ramionami. O nie, nie chciałaś żeby ten Cię dotykał, zrobiłaś ktok w tył. W tym momencie Soundwave się "obudził". Podszedł do Ciebie i przytulił się, a ty bardzo chętnie odwzajemniłaś to [( ͡° ͜ʖ ͡°)]. Knockout patrzył zdezorientowany na Twoje plecy oraz na "twarz" i ręce Soundwave'a. Oczywiście na dłoniach Cona nadal gościł środkowy palec, a na ekranie pokazał mu kombinację różnych emotek: 😎 🖕 👣 🚪🖕🏃 🖕🖕🖕🖕 [jeśli masz jakieś inne emotki lub pokazują ci się "koperty", ta kombinacja wygląda tak: twarz w okularach przeciwsłonecznych, środkowy palec, stopy, drzwi, środkowy palec, biegnący człowiek, środkowy palec ×4] Knockout zrozumiał, o co mu chodziło, gdyż opuścił kwaterę. Gdy Ty i Soundwave przestaliście się już przytulać, "porozmawialiście" sobie jeszcze chwilę, a potem wróciliście do obowiązków.

Knockout:

... Knockout, mimo tego, iż jego lakier perfekcyjnie błyszczał, polerował się. Podczas tej czynności dziwnie pomrukiwał. Chciałaś zostać w ukryciu, ale przez to, że Con wydawał podejrzane [( ͡° ͜ʖ ͡°)] odgłosy, zaśmiałaś się. Knockout odwrócił się w Twoją stronę, odłożył delikatnie polerkę, a następnie kreatywnie zaczął rozmowę:
- Hej.
- No hej. Co to za dziwne dźwięki były?
- Yyy... Nic.
- No jak nic?
- A jak Ci się podoba Twój lakier? Wypolerowałem Cię, gdy spałaś. [Primusie, źle to brzmi ( ͡° ͜ʖ ͡°)]
- Nie zmieniaj tematu! - popatrzyłaś dokładnie we wszystkie zakamarki Swojego ciała [.-. to też źle brzmi] i trochę się przeraziłaś - Gdzieś ty mnie dotykał!? [( ͡° ͜ʖ ͡°)]
- Chyba wszędzie... [Jprd] - za twarzy Knocka zagościł rumieniec i lenny face.
- W sumie to nawet ładnie ten lakier wygląda...
- No mi się bardzo podoba.
- Ale weź ty więcej nie poleruj mnie bez MOJEJ zgody, dobrze?
- Jak tam sobie życzysz - na twarzy mecha dalej znajdował się leniak.
- Na wszechiskrę, co Ci w tym procesorze siedzi?
- A różne rzeczy. Na przykład, żeby Cię... [( ͡° ͜ʖ ͡°)]
- STOP! BO ZARAZ WYJDĘ!
- Miałem na myśli przytulić, zboczeńcu - Knockout podszedł do Ciebie i rzeczywiście Cię uścisnął. Trochę zdezorientowana odwzajemniłaś to.
- Na baraszkowanie przyjdzie czas kiedy indziej [( ͡° ͜ʖ ͡°)] - powiedział Knockout [*Le typowy Knockout mode on*].
- Coooo... - odsunełaś się od mecha i dałaś mu z liścia.
- Dobra już, żartowałem. To bolało!
- Miało boleć. W sumie... To miło się do Ciebie przytula [nie, tu nie ma ukrytego przekazu ( ͡° ͜ʖ ͡°)]
- Do Ciebie też. Trzeba będzie to kiedyś powtórzyć.
Porozmawialiście sobie jeszcze chwilę. Tym razem o POWAŻNYCH sprawach. Później Megatron wezwał Knockouta na patrol. Porzegnaliście się i każde z Was udało się w Swoją stronę.

Shockwave:

... Shockwave przygotowywał się do wyjścia do laboratorium. Już kierował się w stronę drzwi, gdy zauważył Ciebie:
- O, hej [Twoje imię]!
- No hej.
- W sumie to po co tu przyszłas? Przecież to niel...
- Ty nic o logice nie mów! Przez to, że obalałeś logiczną logiczność logiczności logicznej logiki, która na dodatek była jak najbardziej logicznie logiczna, mogłam logicznie zginąć! Gdyby nie Soundwave, nie rozmawiałabym teraz z Tobą!
- To po co tu przyszłaś? To nielogiczne, nie lepiej podziękować Soundwave'owi?
- Egh... To może ja już sobie pójdę...
- Nie, zaczekaj!
- Przecież jak zostanę, to bedzie nielogiczne!
- No... Ale. Nie idź, po prostu.
- To co mam tu robić, skoro zaraz wychodzisz?!
- Eh... Dobrze, przepraszam. Za to, że się w laboratorium wykłócałem o logiczną logiczność logiczności logicznej logiki, która była jak najbardziej logicznia. W sumie, to musisz wiedzieć, że ja zainicjowałem w misję ratunkową.
- No bardzo się spisałeś - wywróciłaś optykami.
- No, ale gdyby nie ja...
- To w końcu by się ktoś zorientował, że mnie nie ma!
- W sumie... To nie ja pierwszy zauważyłem, że zniknęłaś...
- Bardzo pocieszające. Ja już sobie pójdę.
- Stój! Przepraszam! - Shockwave podszedł do Ciebie i się przytulił. Co prawda, to prawda, byłaś na niego wkurzona, ale nie mogłaś przegapić takiej okazji [( ͡° ͜ʖ ͡°)]. Również się do niego przytuliłaś. Po pewnym czasie odsunęliście się od Siebie.
- To... Już zgoda, tak? - zapytał Shockwave.
- Tak - odpowiedziałaś mu.
- To może chciałabyś pójść ze mną do laboratorium?
- Bardzo chetnie. Tylko muszę jeszcze coś załatwić. Spotkamy się na miejscu.
[W sumie, to taki trochę dramatyczny ten Shockwave mi wyszedł... Ale ( ͡° ͜ʖ ͡°) mam nieuzasadnione odpały, mam ochotę drżeć się na całą wsię TRUDNE SPRAWYYYYYYYY!]

Breakdown:

... Mech robił... W sumie to nic nie robił. Siedział przy biurku i patrzył w martwy punkt. W sumie, wyglądał jak jakaś kukła. Od zmarłego odróżniało go to, że co jakiś czas ruszał wargą (i oczywiście to, że znajdował się w pozycji pionowej).
- Breakdown? Coś się stało? - zapytałaś go. Mech odwrócił głowę w Twoją stronę, ale nic nie powiedział. Podeszłaś do niego, popatrzylaś w optyki [a właściwie w jedną optykę ( ͡° ͜ʖ ͡°) hueh #czarnyhumor] i ponowiłaś pytanie:
- Dobrze się czujesz?
Mech jakby się otrząsnął. Popatrzył na Ciebie i odpowiedział:
- Tak, tak. Zamyśliłem się.
- Nad czym?
- Nad tym człowiekiem, co próbował nas zabić. Myślę sobie, co by było, gdybym się spóźnił. Albo nie dał rady pokonać wewnętrznego strachu.
Usiadłaś na biurku i patrząc z góry [niech wie, kto tu rządzi XD] odpowiedziałaś mu:
- Już, nie zamartwiaj się tak. Popatrz na to z innej strony - przybiegłeś na czas, pokonałeś strach wywołany traumą [z dzieciństwa hueh], uratowałeś mnie, zabiłeś tamtego człowieka... Widzisz, same pozytywy.
- No tak, ale, co gdyby...
- NIE! Nie będziesz mi się tu teraz ze mną bawić w mityczną zabawę, rozgrywaną przez femme, o nazwie "Ale, co gdyby"! Poza tym femme zawsze w to wygrywają.
- Masz rację, dziękuj! [( ͡° ͜ʖ ͡°)]
- Za co mam Ci dziękować? To ja Cię zmotywowałam! Ty mi dziękuj!
- A kto Cię uratował?
- Na trzy, cztery?
- Ok. Trzy...
- Cztery...
Jednocześnie, głośno krzyknęliście "DZIĘKUJĘ". Następnie Breakdown zdjął Cię ze stołu i się przytulił. Bardzo chętnie odwzajemniłaś ten oto uścisk [( ͡° ͜ʖ ͡°)]. W końcu się od Siebie odsunęliście. Popatrzyliście po Sobie, a następnie każde z Was wróciło do obowiązków.

~~~

W sumie nie mam pojęcia po co ten rozdział, mogłam zacząć kolejną historię, ale nie wiem, czemu tego nue zrobiłam. Pewnie się ruszę tak jakoś w drugiej połowie sierpnia... (Może nawet i pierwszej?)

Skoro już tu jesteśmy... Muszę się chamsko zareklamszczyć. Nie zarekalmować - zareklamszczyć.

No więc tak: posiadam sobie kanał na YouTube, na którym prawie nic się nie zmienia :c [na wykresach same spadki]. Więc ten no, na tym kanale są głównie filmy z Transformers (i jakieś trzy speedpainty), więc zapraszam!

Nawet *niedawno" nowy film się pojawił UwU

Skończyłam reklamy, to teraz sobie ponarzekam...

Ta nazwa użytkownika [*]

Czyli osoby ze szkica ;-; [jeśli ta pierwsza tu jest, to przepraszam], a druga osoba jest z Indonezji, więc wywalone.

O co chodzi? JA NIENAWIDZĘ TEGO SHIPU!!! TO JEST BŁĄD LUDZKOŚCI, TRANSFORMEROŚCI I WSZYSTKIEGO!!! To ma więcej fanartów niż Strongarm x Sideswipe ;-; Dlaczego, ja się pytam? Nawet stworzyłam mema z tego powodu:

[Nie miałam na celu obrażać chrześcijaństwa, sama wierzę]

No bo wiadomo, Transformery nie były stworzone przez Boga, to trzeba było zrobić inną wersję.

I tym oto smutnym akcentem kończę rozdział ;-;

[Jeśli ktoś to shipuje, proszę bardzo, to tylko moja opinia]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro