Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3 ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Minął już jeden ziemski tydzień od Waszego pierwszego spotkania. Znalazłaś sobie nowy alt mode. Zostałaś przyjęta do drużyny Autobotów/Decepticonów. Dobrze Ci się żyje w bazie/na Nemezis. Masz raczej dobre kontakty z innymi z drużyny, ale i tak najlepsze z [imię ziomka, którego czytasz].
Właśnie przygotowywałaś się do wyruszenia na misję. Twój lider podzielił całą drużynę na pary. Tobie trafił się [imię ziomka, którego czytasz]. Twój partner od misji do właśnie do Ciebie podszedł i...

Autoboty:

Optimus Prime:

Zaczął rozmowę:
- Gotowa?
-

Chyba tak.
Optimus potrzedł na chwilę do Ratcheta, po czym dał Ci znak ręką, żebyś do niego podeszła. Ratchet zapytał się:
- [Twoje imię], korzystałaś kiedyś z mostu ziemnego?
- Tak, wiele razy - odpowiedziałaś.
- W takim razie zapraszam.
Medyk otworzył most ziemny. Optimus popatrzył na Ciebie, po czym oboje zmieniliście się w Wasze alt mody. Wjechaliście prosto w most ziemny.

Po wyjściu znowu zmieniliście Wasze formy. Rozejrzałaś się dookoła. Znajdowaliście się w lesie. W tedy do Ciebie dotarło, że nawet nie wiesz, co tu robicie. Zapytałaś Optimusa:
- Czego my tu właściwie szukamy?
- Kopalni Energonu. Od kiedy dołączyłaś do mojej drużyny trochę szybciej zaczął się kończyć - odpowiedział.
- Ej, nie narzekaj. Sam zaproponowałeś mi członkostwo.
Optimus uśmiechnął się do Ciebie, a następnie poszliście w kierunku pokazywanym przez wskaźnik.

Chwilę później dotarliście na miejsce. Z kopalni nie wydobywały się żadne dźwięki. Trochę Was to zaniepokoiło. Weszliście do środka. Tunel dzielił się na dwa mniejsze, więc się rozdzieliliście. Szłaś przed Siebie. Wszędzie były tylko skały, kamienie i głazy. Nagle usłyszałaś dźwięk. Tunel za Tobą się zawalił. Zaniepokoiłaś się. Próbowałaś się połączyć z Optimusem przez komunikator. Niestety, ściany zagłuszały sygnał. Nagle otoczyły Cię małe stworzonka. W bazie Autobotów były podobne, nazywały się ludzie.
- Nie mam złych zamiaaaa... - nie udało Ci się dokończyć. Ludzie w jakiś sposób Cię powalili. Rozpylili jakiś gaz, przez który straciłaś przytomność...

Bumblebee:

- Whoa, aż tak przygotowujesz się do patrolu? Przecież to... Przecież to patrol! - zdziwił się na widok broni, które miałaś zamiar że Sobą wziąć.
- Wiesz, no nigdy nic nie wiadomo. Chociaż... Chyba jeden blaster i miecz mi wystarczą. - odpowiedziałaś.
Bee przewrócił optykami, a następnie przetransformował się. Ty zrobiłaś to samo, po czym wyjechaliście z bazy.

Jeździliście już dosyć długo. Usłyszałaś głos Bee w komunikatorze:
- Może wyścig do miasta i z powrotem?
- Ok. - odpowiedziałaś mu.
Zatrzymaliście się przy latarni. Jej cień był linią startową. Zaczęłaś odliczenie:
- 3... 2... 1...
- Start! - Dokończył Bee. Ruszyliście z miejsca. Na początku prowadziłaś. Gdy dotarliście do miasta, wyprzedził cię. W drodze powrotnej zostawałaś coraz bardziej w tyle. Zastanawiałaś się dlaczego. Chwilę później zauważyłaś, że złamałaś gumę. Zatrzymałaś się, powróciłaś do formy robota. Nagle zostałaś otoczona przez mieszkańców tej planety. Zaczęli do Ciebie strzelać. Nie zdążyłaś nic zrobić, straciłaś przytomność...

Ratchet:

- Napewno chcesz iść na tą misję? Twoja rana dalej się nie zagoiła - zapytał się Ciebie.
- Nie przesadzaj, nic mi nie będzie. A nawet jeśli to ty tam będziesz i wyrazie czego mnie załatasz - uśmiechnęłaś się do niego. Odwzajemnił go, po czym przetransformowaliście się i wjechaliście w kolorową chmurę zwaną mostem ziemnym.

Po wyjściu na drugą stronę zmieniliście się z powrotem w robotyczne formy. Znajdowaliście się na polanie, gdzie rozbiłaś się tydzień temu. Wrak Twojego statku dalej się tam znajdował. Ratchet odezwał się:
- Optimus kazał go przeszukać.
- Dlaczego?
- Na wypadek, gdyby został tam jakiś energon.
- Szczerze w to wątpię.
Mimo wszystko przeszukaliscie cały statek - nie znajdowało się w nim nic, oprócz sadzy i popiołu. Po wyjściu z powrotem na zewnątrz byliście cali czarni.
- Przydałoby się umyć - stwierdziłaś.
- Zdecydowanie. Arcee, otwórz most ziemny - powiedział Ratchet do komunikatora. Kilka sekund później przed wami pojawiła się kolorowa chmura. Ratchet zniknął w moście ziemnym. Ty też ruszyłaś w jego stronę. Nagle coś złapało Cię za kostkę. Upadłaś. Obejrzałaś się za Siebie. Przed tobą stali ludzie. Coś na Ciebie rzucili. Zrobiło Ci się ciemno przed optykami...

Smokescreen:

- Po co Ci broń? Przecież jedziemy tylko po Rafa, Miko I Jacka! - zapytał się.
- Wiesz no, zawsze może się coś zdarzyć. A co jeśli tam będą Decepticony?
- Wiesz co? Wątpię w to. Jedziemy po trójkę ludzi. Do szkoły. Nie będzie nas max. pół godziny. No nie przesadzaj.
- Eh, no dobra. Ale sztylet sobię zostawię.
- Jak tam chcesz.
Przetransformowaliście się i wyjechaliście z bazy.

Wyjeżdżaliście z miasta. Ty wiosłaś Miko, a Smokescreen Rafa i Jacka. Podróż do bazy raczej dobrze wam mijała. Smokescreen jechał trochę przed Tobą, więc postanowiłaś go dogonić. Jednak coś Cię zablokowało. Okazało się, że miałaś przymocowaną linę do zderzaka, która z drugiej strony była przyczepiona do jakiegoś czarnego vana. Nagle zostałaś otoczona przez inne samochody. Wszystkie były czarne. Zaczęli z nich wychodzić ludzie. Odezwałaś się do Miko:
- Wysiadaj. Szybko.
Japonka posłuchała się. Gdy była już na zewnątrz transformowałaś się. Niestety, lina, która była przyczepiona do twojego zderzaka skrępowała Cię. Upadłaś. Widziałaś jak ci ludzie zabierają Miko do jednego, z tych samochodów. Chciałaś coś krzyknąć, ale Ci się nie udało. Ludzie rozpylili gaz, przez który zemdlałaś...

Wheeljack:

- Weź jeszcze to - podał Ci do ręki granat. Przypięłaś go do pasa. Powiedziałaś mu "dziękuję", a później popatrzyłaś mu w optyki. Staliście tak już przez ok. 2 minuty. Ratchet na otworzył most ziemny, a następnie na Was popatrzył, a następnie zaczął jęczeć:
- Błagam, tylko nie kolejna bitwa na wzrok! Weźcie transformujcie się już i wjedźcie do tego mostu!
- Dobrze doktorku - odpowiedział mu Wheeljack. Uśmiechnęliście się, a następnie spełniliście "życzenie" Ratcheta.

Trzymałaś urządzenie, które wydawało denerwujący dźwięk. Wskazywało ono sygnał Decepticona. Podążaliście za sygnałem już dłuższy czas. Dźwięk zaczął Was już mocno denerwować. Wheeljack popatrzył na nie po czym zadał Ci pytanie:
- Daleko jeszcze?
- Lepszych pytań nie było? My nawet nie jesteśmy w połowie! - odpowiedziałaś mu podirytowana. Wheeljack głośno westchnął. Nagle usłyszeliście i zobaczyliście wybuch. Wyłączyłaś urządzenie, po czym obydwoje pobiegliście w miejsce eksplozji. Dotarłaś na miejsce przed Wheeljackiem. Nim zdążyłąś zorientować się co się stało, leżałaś na ziemi. Przed Twoimi optykami znajdował się człowiek. Rozpylił jakiś gaz, straciłaś przytomność...

Bulkhead:

- Wystarczy Ci już broni, chodź - powiedział Bulkhead.
- Napewno? - odpowiedziałaś.
- Napewno.
- W stu procentach?
- Tak.
- Jesteś pewien?
Bulkhead wywrócił optykami, a następnie się przetransformował się. Podążyłaś w jego ślady. Chwilę później wchechaliście w most ziemny.

Po drugiej stronie zmieniliście Wasze formy. Znajdowaliście się u podnóża wygasłego wulkanu. Spojrzałaś w górę. Mimo, iż jesteś transformerem ten wulkan był ogromny. Spytałaś Bulk'a:
- Mamy się tam wspiąć? Na sam szczyt?
- Tak - odpowiedział Ci.
- Po co? I czemu Ratchet nie mógł otworzyć tego mostu wyżej?
- Optimus powiedział, że masz poćwiczyć kondycję. Ja mam Cię pilnować.
- Żartujesz sobie? Przecież ja... Ja mam dobrą kondycję!
Bulkhead na Ciebie popatrzył, po czym wskazał ręką na wulkan i zaczął się wspinać. Jęknęłaś, i podążyłaś za botem.

Jakiś czas później zatrzymałaś się na półce skalnej, by odpocząć. Bulkhead był nieco wyżej, więc nie zauważył tego, że się zatrzymałaś. Gdy twój partner znajdował się w o wiele większej odległości od Ciebie postanowiłaś go dogonić. Wstałaś, a potem upadłaś. Chciałaś wiedzieć dlaczego, więc się obróciłaś. Zauważyłaś ludzi, miałaś nogi obowiązane grubą, metalową liną. Chciałaś krzyknąć do Bulk'a, ale spadło na Ciebie dużo skał, a poza tym na twojej głowie wylądowała plandeka. Kilka głazów uderzyło Cię w głowie, straciłaś przytomność...

Decepticony

Megatron:

- Chodź no już - powiedział. - No ile można się przygotowywać?
- Ależ ty niecierpliwy. - Wzięłaś pierwszą broń z brzegu i ruszyłaś za Megatronem. Stanęliście na mostku. Megatron odwrócił się w stronę Soundwave'a:
- Otwórz most ziemny.
Przed tobą pojawiła się kolorowa chmura. Zanim w nią weszłaś popatrzyłaś za Siebie. Stał tam Starscream. Widać było, że się uśmiecha na samą myśl o tym, że zaraz obejmie władzę. Uśmiechnęłaś się na myśl o tym idiocie, po czym zniknęłaś w moście ziemnym.

Po drugiej stronie Megatron się Ciebie zapytał:
- Co tak długo przechodziłaś przez ten most?
- Tak tylko... Popatrzyłam na Starscreama... I pośmiałam się z niego - odpowiedzialaś.
- Ehh... Pewnie optyki mu się świeciły na myśl o przejęciu władzy, tak?
- Tak. On tak strasznie idiotycznie wygląda.
- Standard. Chodź już.
Skończyliście obgadywać komandorka i ruszyliście w głąb lasu. Jakiś czas później dotarliście na polanę. Megatron powiedział:
- Zastań tu.
- A gdzie idziesz? - odpowiedziałaś pytaniem.
- Nie twoja sprawa.
- Ale ja też chcę iść!
- Ale nie możesz. Czekaj tu. Za chwilę wrócę.
- No ale dlaczego nie mogę iść z Tobą?
- Egh... No gorzej niż ze Starscream'em.
Nie spodobało Ci się to porównanie. Postanowiłaś zostać, by udowodnić, że komandor nie dorasta Ci do pięt.

Śiedziałaś już tak pewien czas. Zaczęło Ci się nudzić. Nagle przed tobą pojawiły się małe postaci. Trzymały jeszcze mniejsze pistoleciki. Zaczęłaś się śmiać. Chwilę później zaczęli do Ciebie strzelać. Mimo to nie przestawałaś się śmiać. Najwyraźniej tym ludkom się to nie spodobało. Chwilę później na twojej głowie wylądowało duże coś, co stało obok, zwane jako drzewo. Przestałaś się śmiać. Zrobiło się ciemno przed optykami. Nie sądziłaś, że ten patyk może być aż tak ciężki...

Starscream:

- Ja już jestem gotowy - powiedział. - A ty?
- Chyba też tak - odpowiedziałaś mu.
- No to przygotuj się na najnudniejszą misję w życiu.
- Czyli?
- Zaraz sama się przekonasz.
Soundwave otworzył wam most ziemny. Weszliście w chmurę. Po drugiej stronie...

- To jest ta misja? Mamy pilnować Vehiconów przy pracy w kopalni? - zapytałaś podirytowana.
- Tak - odpowiedział Ci.
- Jesteś zastępcą lorda, a takie zadania Ci daje?
- Tak.
- Trzeba go jakoś obalić.
- Tak.
- Ty w ogóle mnie słuchasz?
- Tak.
- Napewno?
- Tak.
Przewróciłaś optykami. Po chwili zapytałaś mu jeszcze kilka pytań:
- Lubisz lorda?
- Tak.
- Soundwave ma twarz?
- Tak.
- Czy istniał dzień, w którym Knockout się nie polerował?
- Tak.
- Ignorujesz mnie?
- Tak.
Po upewnieniu się, że Starscream ma Cię gdzieś wyszłaś z kopalni. Niedaleko znajdowały się tory kolejowe. Stała tam pusta platforma. Uznałaś, że nie ma nic ciekawego do robienia, więc się na niej położyłaś. Nagle z niewiadomo skąd pojawiły się ziemskie insekty. Przywiązały Cię do platformy, przez co nie mogłaś się ruszyć. Zakleili Ci jakąś gigantyczną taśmą usta, więc nie mogłaś mówić. Chwilę później spadła Na Ciebie plandeka. Wagon ruszył...

Soundwave:

Wyświetlił na ekranie uśmiechniętą emotkę. Też się do niego uśmiechnęłaś. Później podszedł do Ciebie Knockout. Podał Ci jakiś miecz i powiedział:
- Powodzenia.
Wzięłaś broń i niechętnie się do niego uśmiechnęłaś. Medyk odszedł zadowolony. Soundwave dyskretnie posłał mu środkowego palca, a potem otworzył most ziemny.

Przed wami znajdowało się wejście do kopalni energonu. Mieliście przynieść trochę kostek na Nemezis. Weszliście do środka. Wzięliście wózki, które stały przy wejściu. Chwilę później kierowaliście się w stronę wyjścia z załadowanymi taczkami. Zostawiliście kostki niedaleko wejścia, po czym znowu udaliście się w głąb jaskini. Po kilka takich kursach zmęczyłaś się, więc wyszłaś na zewnątrz trochę odpocząć. Naokoło wejścia znajdowali się rdzenni mieszkańcy Ziemi zwani jako ludzie. Celowali do Ciebie z ich pistoletów. Chciałaś się wycofać w stronę kopalni, jednak ludzie zaczęli strzelać w strop, przez co się zawalił. Przetransformowałaś ręce w pistolety i zaczęłaś celować w ludzi. Myślałaś, że to ich przestraszy, jednak nie udało Ci się. Strzeliłaś w ich stronę, specjalnie nie trafiłaś. Miałaś nadzieję, że uciekną. Oni jednak rozpylili jakiś gaz, przez który zemdlałaś...

Knockout:

- Jeszcze się polerujesz? Zaraz wyruszamy! - zaśmiał się.
- Powiedział ten, który cały czas używa polerki - odpowiedziałaś mu.
Knockout nic nie powiedział, przetransformował się. Odłożyłaś polerkę i też zmieniłaś formę. Soundwave otworzył most ziemny, a wy do niego wjechaliście.

Wyjechaliście na długą pustą ulicę. Przed wami znajdowało się miasto. Usłyszałaś głos Knockota w komunikatorze:
- Wiesz co?
- Co?
- Tak naprawdę, to Megatron kazał nam pilnować Nemezis.
- To w takim razie gdzie jedziemy?
- Na wyścigi.
Dojechaliście do miasta. Rzeczywiście, kilka samochodów stało tam na pseudo linii startu. Podjechaliście do nich. Jeden z ludzi krzyknął: "Start!". Wszyscy ruszyli. Oczywiście Knockout od razu objął prowadzenie. Próbowałaś go dogonić, ale mimo wszystko dalej znajdowałaś się na końcu. Co gorsza zwalniałaś. Okazało się, że złapałaś gumę. Wyjechałaś poza trasę. Chciałaś się jakoś doczągać do pobliskiego lasu, by móc się przetransformować. Nagle otoczyły Cię czarne Jeepy. Zatrzymałaś się. Z samochodów zaczęli wysiadać ludzie. Celowali do Ciebie. Postanowiłaś się przetransformować. Ludzie zaczęli do Ciebie strzelać. Kule nic Ci nie zrobiły, ale krzyknęłaś:
- MÓJ LAAAAKIEEEEER!
Chwilę później naokoło Ciebie rozpylił się jakiś gaz. Upadłaś, zrobiło Ci się ciemno przed optykami...

Shockwave:

- Nie musisz brać broni - powiedział Shockwave.
- Dlaczego?
- Bo idziemy do laboratorium.
Soundwave otworzył most ziemny. Weszliście do środka.

Laboratorium wyglądało niesamowicie. Znajdowały się tam dwa rządki przezroczystych puszek wypełnionych jakąś śmierdzącą substancją. Podeszłaś do jednej. Nie mogłaś uwierzyć własnym optykom. Zapytałaś:
- Czy to...
- Predacony? Tak - odpowiedział Ci.
- Odżywiasz je?! - nie mogłaś w to uwierzyć. - Zawsze mnie one interesowały!
- To teraz będziesz mi pomagać je odżywiać.
- Naprawdę?!
- No przecież LOGICZNIE Ci odpowiedziałem.
Uśmiechnęłaś się do niego. Shockwave zaczął pokazywać Ci co i jak.

Po kilku godzinach w laboratorium byłaś już zmęczona. Poza tym smród tej substancji trochę Ci już zaczął przeszkadzać. Uznałaś, że pójdziesz się przewietrzyć. Pojechałaś windą na górę. Na powierzchni zrobiło się już ciemno. Ruszyłaś przed Siebie. Znajdowałaś się na odludziu, więc nie transformowałaś się. Nagle coś uderzyło Cię w tył głowy. Upadlaś na ziemię. Próbowałaś się podnieść, ale to coś znowu Cię uderzyło. Straciłaś przytomność...

Breakdown:

- Przygotowana? - zapytał się Ciebie.
- O, nie rozbiłeś idąc do mnie! Widzę, że operacja na wzrok się udała? - odpowiedziałaś mu.
- Tak, teraz już normalnie widzę - uśmiechnął się. Odwzajemniłaś uśmiech, po czym weszliście w kolorową chmurę.

Po wyjściu znaleźliście się w ciemnym lesie. Nie widziałaś nic poza żółtymi optykami Breakdowna. Con odezwał się do Ciebie:
- Włącz reflektory.
- Niegłupi pomysł - Nastała światłość. Poszliście w głąb lasu. Szukaliście wejścia do starej kopalni energonu. Jakiś czas później rozdzieliliście się. Szłaś w Swoją stronę. Natrafiłaś na polankę. Uznałaś, że jest dobrym miejscem na kopalnię, więc zaczęłaś ją przeszukiwać. Nagle usłyszałaś strzał, a potem dźwięk tłuczonego szkła. Jeden z Twoich reflektorów zgasł. Potem wszystko odbyło się po raz drugi. Nastała ciemność. Nic nie widziałaś. Czułaś jak coś Cię obwiązuje. Chciałaś wiedzieć, co się dzieje. Przypomniało Ci się, że posiadasz coś takiego jak noktowizor. Włączyłaś go. Naokoło Ciebie latały jakieś małe insekty. Obwiązały Cię, a potem założyły coś na optyki. Nic nie widziałaś. Stworzonka zaczęły Cię gdzieś ciągnąć...

~~~

Dokończenie tej dramatycznej historii jest zaplanowane na dwa kolejne rozdziały. Postaram się zmobilizować i napisać to jak najszybciej.

Indżoj.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro