Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1 ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Przemierzałaś kosmos w poszukiwaniu energonu. Czytniki nakierowały Cię na układ słoneczny. Miałaś nadzieję, że w końcu znajdziesz trochę życiodajnego paliwa, bo Twoje zapasy prawie się skończyły. Nagle za szybą statku zobaczyłaś niebieską planetę. Czytniki oszalały. Wiedziałaś, że to tutaj. Już miałaś wchodzić w atmosferę planety, gdy nagle zderzyłaś się z jakąś asteroidą. Straciłaś kontrolę nad statkiem. Niebezpieczne szybko zaczęłaś się zbliżać do planety. Leciałaś coraz szybciej i szybciej. W końcu zderzylaś się z ziemią. Straciłaś przytomność.

Ocknęłaś się jakiś czas później. Rozejrzałaś się dookoła. Twój statek był rozwalony, nie było szans na naprawę, płonął. Naokoło znajdowało się mnóstwo energonu.
"Jak to dobrze, że wylądowałam dalej od statku" - pomyślałaś. Wstałaś z ziemi. Nagle zauważyłaś przed sobą postać. Był to Cybertrończyk. Wiedziałaś, że nikomu nie wolno ufać, więc przetransformowałaś dłonie w działka i zaczęłaś w niego celować. On zrobił to samo. W końcu odezwał się:

Autoboty:

Optimus Prime:

- Kim jesteś? - nieodpowiedziałaś. Bot powtórzył pytanie:
- Kim jesteś?
Odpowiedziałaś mu pytaniem:
- Autobot?
- Tak.
Zamienilaś działa z powrotem w dłonie. Bot podszedł w Twoją stronę. Był wysoki i granatowo-czerwony. Jego niebieskie optyki patrzyły w Twoją stronę. Wydawało Ci się, że skądś go kojarzysz. Bot przedstawił się:
- Jestem Optimus Prime.
- Ten OPTIMUS PRIME? - byłaś zaskoczona. Przecież to Twój idol! Optimus uśmiechnął się do Ciebie, po czym zapytał:
- Jak masz na imię?
- [Twoje imię]
- Ładne. Chodź, zaprowadzę Cię do bazy. Witaj w mojej drużynie.

Bumblebee: [załóżmy, że może mówić]

- Jesteś Decepticonem?
- Nie - odpowiedzialaś.
- To Twój statek?
- Raczej był mój.
- Rozbiłaś się?
- Możesz przestać zadawać mi oczywiste pytania?
Nieodpowiedział. Przetransformował działa w dłonie. Zaczął do Ciebie się zbliżać z podniesionymi rękami. Jednak dalej celowałaś w niego. Nagle się odezwał
- Jestem Autobotem.
- Napewno?
- Możesz przestać zadawać mi oczywiste pytania?
- To mój tekst! - bot uśmiechnął się do Ciebie. Opuściłaś broń i odwzajmniłaś uśmiech. Po chwili odezwał się do Ciebie:
- Jestem Bumblebee, a ty?
- [Twoje imię] - bot znowu się uśmiechnął i się odezwał:
- Chodź, zaprowadzę Cię do mojej bazy. Jestem pewien, że mój przywódca pozwoli dołączyć Ci do drużyny.

Ratchet:

- Ehh, opuść broń, nie mam złych zamiarów. - odezwał się.
- Taaa... Uważaj bo, Ci jeszcze uwierzę - odpowiedziałaś sarkastycznie.
- Naprawdę!
- Udowodnij mi.
- Jesteś Autobotem?
- Tak.
- Ja też! - bot opuścił broń. Popatrzyłaś na niego, po czym Twoje dłonie wróciły do stanu pierwotnego. Bot też ci się przyglądał, po czym odezwał się.
- Jestem medykiem. Masz ranę mogę Ci pomóc.
- Jestem ranna? - popatrzyłaś na Swoje biodro. Rzeczywiście, energon opuszczał Twoje ciało trochę dużym strumyczkiem. - Jeśli możesz...
Bot potrzedł do Ciebie i zaczął opatrywać ranę. Po chwili było już po wszystkim. Bot popatrzył na Swoje dzieło po czym dodał:
- To tylko opatrunek tymczasowy. Muszę zabrać Cię do bazy i tam zrobić coś porządnego.
- No okej, pójdę tam. - odpowiedziałaś. - Jestem [Twoje imię], a ty?
- Ratchet, chodźmy.

Smokescreen

- Nie ruszaj się Decepticonie!
- Jestem Autobotką idioto. - odpowiedziałaś.
- Tak? W takim razie udowodnij mi.
- Ehh... - wskazalaś dłonią (cały czas w formie broni) na symbol Autobotów. Jak też się spodziewałaś bot nie widział, więc musiał podejść bliżej. Jak dla Ciebie zbyt blisko.
- Odsuń się trochę. - rozkazałaś mu.
- Rozkazy wydaje mi tylko Optimus Prime - odpowiedział. Mimo wszystko cofnął się o te pół kroku. Popatrzył na ciebie. Chwilę później jego działa zmieniły się w ręce. Zrobiłaś to samo. Patrzyliście na siebie. Po chwili on się odezwał:
- Przepraszam, że to tak wyszło. Jestem Smokescreen - wyciągnął w twoją stronę rękę.
- Nic się nie stało. Jestem [Twoje imię] - uścisnęlaś jego dłoń. Nastała niezręczna cisza. Postanowiłaś ją przerwać:
- Mówiłeś, że rozkazuje Ci Optimus Prime. Jak mam ci uwierzyć?
- Chodź, zaprowadzę Cię do niego. Mam nadzieję, że mnie nie zabije za przyprowadzanie obcych.
- No przecież jestem Autobotką. Prowadź.

Wheeljack:

- Jeśli jesteś Conką to już możesz pożegnać się z iskrą.
- Uuu... Groźnie. No niestety, jestem Autobotką. Przykro mi, iskier nie powyrywarz.
- Śmiała jesteś - Bot zaczął biec w Twoją stronę.
- Co ty robisz? Mówiłam że jestem po tej samej stronie! Kabelki Ci się przegrzały czy jak? - bot cię nie posłuchał. Przykuł Cię do skały, która znajdowała się za tobą. Dopiero gdy znalazł symbol Autobotów odsunął się:
- Imię?
- [Twoje imię]. Pochwal się swoim.
- Wheeljack - staliście na przeciwko siebie. Patrzyliście podejźliwie w Swoje optyki. W tym samym czasie opuściliście broń, po czym wróciliście do patrzenia w optyki.
- Kto pierwszy spuści wzrok? - odezwał się Wheeljack.
- Ty tak na poważnie? No ok, na pewno nie będę to ja - odpowiedziałaś. Staliście na przeciwko siebie dłuższy czas. Nagle w komunikatorze Wheeljacka rozległ się głos, bot spojrzał w górę i zaczął odpowiadać:
- O co chodzi?
- Gdzie ty jesteś? Wracaj do bazy! Natychmiast!
- Dobra no, już. Jakaś Botka się znalazła, przyprowadzę ją. Bez odbioru.
- Wygrałam - odpowiedziałaś mu z satysfakcją. Wheeljack popatrzył na Ciebie po czym dodał:
- Dobra, chodź już do tej bazy. Tylko nie mów nikomu o tej walce na wzrok ok?

Bulkhead:

- Zaraz się z tobą rozprawię.
- Ja zrobię to szybciej Gruby - odpowiedziałaś mu.
- No chyba śnisz. A poza tym nie jestem gruby! To tylko zbroja!
- Taaa... Wmawiaj sobie. Słuchaj, jestem zbyt leniwa na walkę. Na trzy cztery opuszczamy broń, ok?
- No ok... - odpowiedział zaskoczony.
- Trzy czte - ry - wasza broń została schowana, a dłonie z powrotem miały palce. Bot dalej był zdziwiony. Patrzył na Ciebie dziwnym wzrokiem.
- No co? Co się tak patrzysz? Nigdy femme nie widziałeś? - zpytałaś się go.
- Widziałem, widziałem. Ty tak na poważnie z tą walką?
- Tak, a co?
- Nic.
- To nie jest odpowiedź. Dobra, nie ważne. Jesteś Autobotem, co nie?
- Tak.
- To dobrze, bo ja też. Jakiś mało rozmowny jesteś. Jak masz na imię?
- Bulkhead.
- Ja jestem [Twoje imię]. Masz trochę energonu? Mój właśnie płonie ze statkiem.
- Mam, ale w bazie. Jeśli chcesz mogę Cię tam zaprowadzić.
- Dobrze. Spoko z Ciebie ziomek Bulkhead.
- Możesz mi mówić Bulk. Chodź za mną.
- Prowadź Bulk.

Decepticony:

Megatron:

- Frakcja.
- Co?
- No twoja frakcja!
- Decepticon.
- Decepticon?
- Głuchy czy co?
- Jak ty się do mnie odnosisz panienko?
- A Tobie to niby można, tak?
- Ja jestem Lord Megatron, mi wszystko wolno. A teraz na kolana.
- Co? - Wiedziałaś kim on jest, przecież walczysz po jego stronie. Jednak nie balaś się go. - Słuchaj. To jakaś przesada. Nie będę się nikomu kłaniać.
- Jestem Twoim lordem. To był rozkaz!
- Przed chwilą mnie spotkałeś, a już się uważasz za mojego lorda, no gratuluję. Nawet nie wiesz jak mam na imię.
- Przedstaw się - odpowiedział. Jednak zauważyłaś, że jego twarz zrobiła się odrobinę bardziej niebieska niż przedtem. Uśmiechnęłaś się w duchu po czym odpowiedziałaś na pytanie Megatrona:
- [Twoje imię]. Masz zajebiste blizny na twarzy.
Lorda zamurowało. Patrzył na Ciebie wzrokiem "Co z tobą nie tak?". Jego ręce opadły. Zauważyłaś to po czym odezwałaś się:
- O, już do siebie nie celujemy? Jak miło - przetransformowałaś działa z powrotem w ręce. Obejrzałaś swoje paluszki, a następnie skierowałaś wzrok na Cona. Dalej na Ciebie patrzył.
- Co? Wszystko z tobą dobrze?
- Tak, tak - Megatron wybudził się z transu. - Co robisz na tej nędznej planetce?
- A ty? - odpowiedziałaś. - Szukam energonu. Poza tym statek mi się rozbił.
- Chcesz trochę energonu? - zadał ci pytanie.
- Tak.
- Chodź na mój statek, tam mam trochę. Od teraz jesteś w MOJEJ drużynie. Masz mi okazywać szacunek, zrozumiano?
- Tak. Chodź o szacunku czasem może mi się zapomnieć - uśmiechnęłaś się do Megatrona. Odwzajemnił uśmiech, po czym oboje skierowaliście się do mostu ziemnego.

Starscream:

- Co Ci się ze statkiem stało?
- Nic. Rozbił się. A tobie ze stopami?
Con się zdenerwował. Podbiegł do Ciebie i przyłożył działo do głowy:
- Masz coś do moich stóp?
- Nie, no chce tylko wiedzieć czemu masz takie bardziej damskie od moich.
Con przewrócił oczami po czym zapytał:
- Decepticon?
- Tak.
- To pewnie wiesz kim jestem - zrobił dumną pozę po czym dodał - Jestem komandor Starscream.
Popatrzylaś na niego. Ręce Ci opadły, wróciły do pierwotnej formy. Wewnętrznie zdychalaś ze śmiechu. Zapytałaś się:
- Ty z tą pozą to na serio?
- A co?
- Nic - nie wytrzymałaś. Wybuchłaś śmiechem.
- No ale o co Ci chodzi?
- Nic - udało Ci się opanować śmiech - wyglądasz jak modelka.
- Ta... Bardzo śmieszne - Starscream odpowiedział lekko podirytowany. - Przedstaw się śmieszku.
- [Twoje imię]. Masz może jakiś energon?
- Tak. Na statku lorda Megatrona, pewnie słyszałaś o nim, co nie?
- Wiadomo. Kiedy Ci się uda go obalić?
- Skąd wiesz?...
- Wszyscy wiedzą, jesteś sławny.
Starscream przybrał dumną pozę:
- Jak chcesz to mogę dać Ci autograf.
- Wolałabym energon, dzięki. Pójdziemy na ten statek?
- Tak, pewnie. Tylko zanim go dostaniesz dostanę ochrzan od Lorda. Eh...
- Spoko. Kiedyś pomogę Ci go obalić. Chodźmy wreszcie.
Uśmiechnęliście się do siebie po czym zniknęliście w moście ziemnym.

Soundwave: [wszystko co on mówi jest jego radiowym głosem, ok?]

- Decepticon?
- Tak. A ty?
Nieodpowiedział.
- Halo?
Nieodpowiedział.
- Kim ty jesteś?
Nieodpowiedział
- Umiesz mówić?
- Nie.
Byłaś zaskoczona z odpowiedzi. No ale ten Con, przed którym stałaś nie miał twarzy, więc czego można było się spodziewać? Podeszłaś do niego i obeszłaś go dookoła. Stanęłaś na wprost niego i powiedziałaś do siebie:
- Kim ty jesteś?
- Soundwave, Decepticon.
- Czyli masz na imię Soundwave i jesteś Decepticonem?
Na jego ekranie pojawiła się uśmiechnięta emotka. Ty również uśmiechnęłaś się na ten widok. Zorientowałaś się, że twoje ręce to nadal działa więc z powrotem je zmieniłaś w kończynę z palcami.
Soundwave to zauważyć. Podał Ci rękę na powitanie. Kulturalnie się z nim przywitałaś. Następnie Soundwave rzucił krótkie hasło:
- Imię?
- Moje? [Twoje imię] - odpowiedziałaś mu. Con rozejrzał się po okolicy, a następnie znowu usłysałaś komunikat. Tym razem było to:
- Chodź za mną.
Nie zastanawiałaś się do kąd Cię prowadzi - coś sprawiło, że mu zaufalaś. Razem weszliście to kolorowej chmury.

Knockout:

- Nie ruszaj się.
Con podszedł do Ciebie. Schował broń i dokonał dokładnych oględzin. Po chwili dodał:
- Ładny lakierek.
Chcąc, nie chcąc również schowałaś broń. Popatrzyłaś na niego:
- Też ładny lakier.
- Najlepszy na Nemezis - pochwalił się.
- A Nemezis to... - popatrzyłaś na niego pytająco.
- Statek Decepticonów. Jeśli chodzi o lakier to jestem królem.
- O, jesteś Decepticonem? Ja też. Przedstawisz się?
- Knockout. A posiadaczka lakieru równemu mojemu ma na imię...
- [Twoje imię] - uśmiechnęłaś się. Knockout odwzajemnił uśmiech. Nastała niezręczna cisza. Nagle z Twojego płonącego wraku wyleciała iskra i spadła na twoją rękę. Nie bolało Cię, ale krzyknęłaś:
- Nieeeeeeee! Lakier!
- Aaaaaa to jest straszne! - dodał Knockout. - Chodź ze mną na Nemezis, mam tam kilka polerek, naprawię Ci to.
- Dobra zaprowadź mnie tam, nie mogę na to patrzeć.
Po chwili zniknęliście w kolorowej chmusze.

Shockwave:

- Jesteś Decepticonem?
- Wiesz co, nie Predaconem. - odpowiedziałaś sarkastycznie.
- To jest nielogiczne.
- Ty tak na serio? Nie wiesz co to sarkazm?
- Sarkazm jest nielogiczny.
- Ty tak na poważnie? - ręce ci opadły. Uznalaś, że zabicie go będzie nielogiczne, więc zgodnie z zasadami logiki przetransformowałaś działa z powrotem do pierwotnej formy.
- Twój czyn był logiczny. - odezwał się Con.
- Wiem geniuszu. A co do Twojego wcześniejszego pytania to tak, jestem Decepticonem. Mam na imię [Twoje imię]. A ty logiko?
- Shockwave. Twoje wypowiedzi są logiczne. Chyba się dogadamy.
- No mam nadzieję.
- Muszę Ci zadać kilka logicznych pytań. Procedura tego wymaga.
- Eh... Dawaj.
- Co się stało z twoim statkiem?
- Rozbił się.
- W jaki sposób?
- Trafiła go asteroida.
- Jesteś ranna?
- Nie.
- Potrzebujesz energonu?
- Tak.
- Wiesz gdzie go znaleźć?
- Nie.
- Ok, koniec. Twoje odpowiedzi były logiczne. Wiem, gdzie można znaleźć energon.
- Teraz ja zadam Ci LOGICZNE pytanie. Zaprowadzisz mnie do tego energonu?
- Tak. Chodź.
Skierowaliście się w kolorową chmurę.

Breakdown:

- Jesteś zielonym grubasem?
- Nie?
- A ośmionogą pajęczycą?
- Nie?
- A człowiekiem?
- Nie? Co ty masz że wzrokiem? Co to jest człowiek?
- To kim ty jesteś?
- Jestem Decepticonem. I mam na imię [Twoje imię]. A ty jak psycholu? I z jakiego psychiatryka uciekłeś?
- Breakdown. I nie jestem psycholem, ok?
- To czemu zadajesz takie pytania jakbyś był chory?
- NIE JESTEM CHORY! - Breakdown strzelił w twoją stronę. Nie trafił. Zlitowałaś się nad nim. Zmieniłaś działa w dłonie i podeszłaś do niego.
- Masz problemy ze wzrokiem.
- Eh... Wiem. Stoisz blisko co nie?
- Tak. Czemu nic z tym nie zrobisz?
- Nie wiem.
- Wiesz, schowaj broń, ok? Ja już to zrobiłam. - Breakdown wykonał twoje polecenie.
- Bardzo dobrze. Mam pytanie - skoro nic nie widzisz to jak się tu znalazłeś?
- Czasami widzę, a czasem nie.
- Dlaczego?
- Ludzie mnie złapali!
- Co to jest?
- Mieszkańcy tej żałosnej planety!
- Ok... Jak ktoś ci naprawi wzrok to pomogę Ci ich wybić ok?
- Dobrze. Chodź ze mną na statek Lorda Megatrona.
- Słyszałam o nim. Nemezis tak?
- Tak.
Udaliście się w stronę mostu ziemnego. Oczywiście Breakdown nie trafił z powodu zepsutych optyk, więc musiałaś mu pomóc. Nie było to łatwe, ale w końcu trafiliście na statek.

~~~

Znajcie moją dobrą, decepticońską iskrę. Pisałam (chyba wszystkie) zwroty grzecznościowe z dużej i postarałam się o interpunkcję. To duży wyczyn jak dla mnie.

Przepraszam, jeśli zmieniłam gdzieś narrację.

Mam nadzieję, że wszyscy zorientowali się, że to na samej górze dotyczy wszystkich.

Mam nadzieję, że się podoba. Jeśli tak, to prosiłabym o docenienie mojej ciężkiej pracy. Wyszło ponad 2000 słów. To dużo jak na mnie. To do zobaczenia w kolejnym rozdziale!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro