Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Heather x Alejandro

Shot dla @m00n_lighty Mam nadzieję że Ci się spodoba. Miłego czytania~

Akcja dzieje się w 3 sezonie przed ostatnią ceremonią eleminacji.

Heather pov

Siedziałam na pniu drzewa koło ogniska. Był już wieczór i wszyscy czekaliśmy na eleminację. Reszta siedziała w samolocie, pewnie wybierając na kogo zagłosuje. Gapiłam się w płomienie. Obiecałam Alejandro że na niego nie zagłosuje, ale jeżeli zagłosuje na Cody'ego to prawdopodobnie będę musiała  zmierzyć się z Alem w finale. A jeżeli zagłosowałabym na Sierre to mój głos by się nie liczył. Nie wiem jak głosują Sierra i Cody, a jeżeli zagłosowali by na mnie to strzeliłabym sobie kulkę w plecy. Nie mogę tak ryzykować. I co teraz? Nie dam sobie sama rady z Alejandro.

- Seniorita czemu siedzisz tutaj sama?

Oprzytomniałam i mój wzrok powędrował na Hiszpana, który szedł w moją stronę. Och jak niefortunnie. Latynos podszedł do mnie i usiadł zaraz obok.

- Chica nie zimno ci? - mówiąc to objoł mnie swojimi ramionami i przysunoł bliżej, w taki sposób że moja głowa spoczywała na jego ramieniu.

Czułam jak moje policzki zaczynają szczypać. Boże co tu się właśnie dzieje!? Gościu któru uwodzi łaski a potem wywala je z programu właśnie mnie przytula. Wzdrygnełam się kiedy poczułam jak gładzi moją rękę.

- Wszystko w porządku Seniorita? - zapytał bez krztyny drwiny.

Popatrzyłam na niego. Na twarzy miał wypisaną troskę i zwartwienie. Czułam jakby jakaś gula utknęła mi w gardle i blokowała mówienie. Alejandro uśmiechnoł się do mnie przez co moje policzki nabrały ciemniejszego koloru czerwieni. Ma naprawdę piękny uśmiech. Skarciłam się za to stwierdzenie w myślach. Odwróciłam wzrok. Nie mogę pozwolić się teraz zakochać. Jestem już tak blisko. Czułam jak delikatnie chwyta mój podbródek i spowrotem nasze spojrzenia się spotykają. Hiszpan schylił się i musnoł delikatnie moje usta. Patrzyłam z niedowierzanie i lekko rozchylonymi ustami jak się odsuwa. Latynos się zaśmiał i przejechał kciukiem po mojich ustach.

- C-co to-to miało b-być? - zapytałam łamiącym się głosem, kiedy w końcu odzyskałam mowę.

- Kocham cię. - szepnoł mi do ucha.

Odsunoł się ode mnie, wstał i ruszył w stronę samolotu. Patrzyłam jak znika w wnętrzu latające machiny, cała czerwona i z szybko bijącym sercem. W tej chwili miałam zupełną pustkę w głowie, ale wiedziałam jedno. Dziś dotrzymam obietnicy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro