Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~3~

Tak samo jak wczoraj, idealnie weszłam do klasy z dzwonkiem. Byłam ubrana w czarne spodnie, jasnoróżową bluzkę oraz miałam białe trampki, plus czarny zegarek i bransoletka. Dzisiaj było ciepło, więc piknik też powinien być znośny...

Przywitałam się z Cami, po czym na pierwszej lekcji, na biologii, rozmawialiśmy o różnych rzeczach, ale pierwszą w kolejności były zawody, w których NIBY mam wziąć udział... Po biologii, poszłyśmy od razu zobaczyć, czy to prawda... Okazało się prawdą... Byłam na liście, chodź w ogóle się nie zapisywałam.

- Kurwa - szepnęłam.

Po chwili gapienia się na tablicę informacyjną, zabrzmiał dzwonek. Gdy szłyśmy do klasy, powiedziałam do przyjaciółki:

- Na kolejnej przerwie idę pogadać z Gilem. Jak się spóźnię, powiedz, że jestem u pielęgniarki.

Cami od razu mnie zrozumiała i pokiwała głową. Szybko skończyła się lekcja niemieckiego, więc od razu poszłam do pokoju nauczycielskiego. Grzecznie zapukałam, tak jak Gil mnie tego nauczył...

Otworzył mi blondyn... Kurwa, znowu on? Niech spierdala...

- Jest pan Gilbert? - spytałam.

- Jest, ale na początku mówi się 'dzień dobry' - dał mi 'lekcję'...

- Tak, tak - przekręciłam oczami - To mogę wejść, chcę z nim porozmawiać.

Blondyn otworzył szerzej drzwi i zaprosił mnie ręką do środka. Weszłam i od razu zauważyłam Gila, siedzącego i pijącego kawę. Wkurwiło mnie to. Podeszłam i walnęłam ręką o stój.

- Jakie zawody?! - wrzasnęłam.

- O czym ty mówisz? - powiedział, kiedy wziął łyk kawy. Czułam spojrzenie typasa na swoich plecach. Widzisz, jaka jestem i co teraz zrobisz?

- O zawodach, kurwa! Czemu jestem na liście?!

- Po pierwsze, nie przeklinaj - wyprostował się. - A po drugie, chcesz chyba zdać do kolejnej klasy? Twoja średnia z zachowania mnie nie zadowala.

- Co mi dadzą jakieś zawody w kosza?!

- Poprawią ci średnie - odpowiedział. - Natomiast jeśli wygracie, twoja średnia wzrośnie jeszcze bardziej, dzięki mnie.

- Jak?

- Nie mogę ci tego powiedzieć, droga Nicoletto.

Chciałam mu walnąć w ryj, gdy nagle zadzwonił dzwonek.

- Myślę, że powinnaś iść na lekcję - jego kąciki ust się podniosły. Dzięki, staruchu, za przypomnienie.

Na pożegnanie wylałam mu kawę, na jakieś tam papiery, po czym trzasnęłam drzwiami. Słyszałam jeszcze krzyki blondyna, ale mnie to nie obchodziło. Ruszyłam do łazienki, żeby trochę ochłonąć... Umyłam twarz zimną wodą, dzięki czemu poczułam się lepiej... Nie miałam makijażu, bo go nie lubię, chodź często nosiłam masę tapety, żeby tylko wkurwić nauczycieli. Teraz noszę tylko błyszczyk na ustach, najczęściej lekko czerwony.

Wyszłam z łazienki, po czym kierowałam się do klasy od historii. Gość od histy mnie zabiję, ale co tam - raz się żyje.

Otworzyłam drzwi, a moje pierwsze słowa to:

- Dobry, przepraszam za spóźnienie.

- Panna Murray - powiedział, przerywając pisanie na tablicy.

- Tak, to ja - zamknęłam za sobą drzwi i zajęłam swoje miejsce.

- Gdzie panienka była? - spytał.

- W pokoju nauczycielskim - odpowiedziałam, szybko i na temat. Chłopie, prowadź dalej lekcję...

- Aha - złość go opuściła. - No dobrze, kontynuujmy.

Wyjęłam książki, po czym zerknęłam na telefon. Przypomniało mi się, że miałam dać odpowiedź właścicielce... Wzięłam telefon na kolana i napisałam SMS, skierowanego do pani Lauren, a Cami cały czas mi się przyglądała...

Do: Właścicielka :-)
Pojawię się na pikniku, ale nie wiem, czy
będę mogła być tam długo, ze względu na
szkołę, ale na pewno się zjawię. Myślę, że
będzie zabawnie ;)

Schowałam telefon, a po dwóch minutach dostałam odpowiedź. Widziałam, że nauczyciel się na mnie gapi, więc postanowiłam przeczytać wiadomość na przerwie. Zaczął pisać na tablicy zadanie domowe, gdy nagle usłyszałam głos w-f'isty przez megafon.

- Drodzy uczniowie - zaczął. - Uczniowie, którzy biorą udział w zawodach z koszykówki, są proszeni na długiej przerwie na salę gimnastyczną. Powtarzam...

Poczułam, że Cami mnie szturcha. Tak, tak... muszę tam pójść i się przygotować... Wolałabym wygrać. Myślę, że dziewczyny w składzie będą dobre i wysportowane, dzięki czemu wygramy, a ja będę miała to za sobą...

Gdy była długa przerwa, poszłam do sali gimnastycznej. Od razu widziałam dziewczyny, które otaczały kółkiem nauczyciela w-fu. Podeszłam do tego zbiorowiska. Gdy tylko nauczyciel mnie zobaczył, zbladł. Parzył się na mnie w słup soli... Przypominałam, że nauczyciele boją się mnie?...

- B-Bierzesz też udział? - spytał nauczyciel. Chyba stracił całą pewność siebie.

- Tak, pan Gilbert mnie zapisał, bez mojej zgody.

- A-Aha... Pan Gilbert... Skoro nie chcesz, mogę pomówić z panem i cię zwolnić od tego...

- Fajnie by było, ale i tak mogę posłuchać jakie będzie ustawienie i w ogóle. W końcu nie jestem żadnym szpiegiem, co nie?

Powiedziałam to, a on kiwnął głową i wskazał ustawienie na kartce. Wyszło na to, że będę na obronie. Spoko. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to nie będę musiała nic robić. I dobrze, chodź myślałam, że stawi mnie na rezerwę, a tu proszę... heh...

Cami czekała na mnie jak wyszłam, po czym opowiedziałam jej wszystko, itp. Powiedziała, że jutro będzie mnie trenowała, żebym przygotowała się na zawody. Nie mamy jutro w-f, więc dobrze mi to zrobi. Przytaknęłam, ale mówiłam jej, że nie chcę się za bardzo męczyć. Resztę lekcji i przerw rozmawiałyśmy o tym, jak Cami będzie mnie uczyć na zawody...


-_-_-_-_-_-Później-_-_-_-_-_-

Po szkole, wróciłam jeszcze do domu. Wzięłam jeszcze bluzę, bo może być później zimno. Potem ruszyłam do parku, na ten piknik. Gdy byłam na miejscu, wszyscy już byli. Dorian dokuczał Oscarowi, który próbował się skupić na czytaniu, panią Lauren, która rozkładała piknik oraz blondyna, który pomagał starszej pani.

Ciekawe, jak to przeboleję...

_______________________________________________

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro