~2~
- Ja pierdole! - wrzasnęłam.
Nie mogłam znaleźć moich czerwonych spodni. Przeszukałam całą szafę i nie mogłam ich znaleźć... Gdzie one do cholery są?! Dzisiaj również mam matmę pierwszą, co mnie kompletnie załamuje... A może nie pójdę na matmę, pod pretekstem 'zaspania'?
Nagle usłyszałam mój telefon. Podeszłam do łóżka i podniosłam poduszkę, pod którą się znajdował... Dostałam SMS od Cami...
Od: Cami ♥
Myślę, że przyjdziesz na 1 lekcję! Tylko nie
mów do mnie swojego pretekstu 'zaspałam'!
Pomyśl też o mnie! Plosie, Nico :*
I jak tu odmówić? Nie można... Jeśli bym nie przyszła, Cami obraziłaby się na mnie, a to nie byłoby już fajne...
Wreszcie znalazłam moje czerwone spodnie! Były na samym końcu szafy, przekrywała ją czarna kurtka. Zastanowiłam się co do nich ubrać... Zdecydowałam się na czerwone spodnie, białą bluzkę oraz kurtkę. Do tego szare tenisówki, bez jakichkolwiek dodatków...
Spojrzałam na zegarek... niedługo 8... znów wbiję do klasy idealnie z dzwonkiem... Wzięłam wcześniej przygotowane kanapki do mojej torby, telefon i wyszłam z domu, przekręcając zamek w drzwiach. Żeby zdążyć musiałam biec, więc gdy byłam przed drzwiami szkoły - złapały mnie zakwasy... Tak mnie bolały nogi... Eh...
Tak jak myślałam... Gdy wchodziłam do klasy, zadzwonił dzwonek, a Cami patrzyła się na mnie ze swoim uśmieszkiem.
- Jestem - powiedziałam to, kładąc torbę na ławkę...
Wyjęłam książki i piórnik, po czym wyciszyłam dźwięk w telefonie. Kurw... Jak ja go nie wyciszyłam?...
- Proszę siadać - powiedział nauczyciel cały zmachany. Pewnie też dopiero przyjechał, albo piechotą... Nie wiem i nie chcę wiedzieć...
Usiadłam zgodnie z rozkazem. Próbowałam zasłonić się za dziewczynę siedzącą przede mną. Nie powinna się obrazić, że używam jej jako żywej tarczy...
- Ostatnio - mówił - mieliście ułamki zwykłe, więc poćwiczymy sobie je dzisiaj, a jutro będzie inny temat.
Słyszałam buczenie w klasie. Cami zachichotała, a ja lekko uniosłam kąciki ust... Mogłam dziś nie wstawać... Tak przyjemnie leży mi się na ławce... Szkoda tylko, że nie mam poduszki pod głowę...
Szturchnęła mnie Cami, a ja otworzyłam oczy. Na jej ustach pojawił się uśmiech, a gdy się obejrzałam, zobaczyłam stojącego nade mną blondyna.
- Dobry... - powiedziałam rozespanym głosem...
- Dobry... Jakie to uczucie spać na lekcjach? - spytał, odrobinę wkurzony.
- Dobre - odpowiedziałam, podnosząc głowę z ławki i ocierając łzawiące oko.
- To teraz marsz do dyrektora zameldować się, jak zachowujesz się na lekcjach matematyki.
- Dzisiaj nie ma dyrektora.
- Co? - spytał zdziwiony.
- We wtorki nie ma go - wyjaśniłam.
- Ale skąd to wiesz?
Cała klasa wybuchnęła śmiechem, a ja tylko schowałam usta, żeby nikt nie widział jak się uśmiecham...
- Nico była tak dużo razy u dyrka, że już wie kiedy przychodzić, a kiedy nie - wyjaśniła mu Cami.
- To ty jakaś karana byłaś?
Spytał, a klasa zamilkła... Gdybym mu o tym powiedziała, to by przestraszył się mnie - jak każdy inny nauczyciel... No cóż ja poradzę, że byłam trochę 'agresywna'?
- Wołałby pan nie wiedzieć - odpowiedziałam po chwili, mrugając do niego porozumiewawczo.
Ten odszedł ode mnie, mówiąc 'Zostań na przerwie'. Ta, jasne. Już nie mogę się doczekać przerwy ♥ (sarkazm).
Gdy zabrzmiał dzwonek, spakowałam się i już miałam wychodzić, gdy usłyszałam:
- Gdzie się wybierasz, panno Murray?
- A no tak - udawałam, że zapomniałam. - Miałam zostać. Sorki, sorki.
- Nie 'sorki', tylko 'przepraszam'.
- Tak, tak... - przekręciłam oczami. - To co pan chciał.
Podeszłam do jego biurka. Czułam spojrzenie zazdrosnych dziewczyn... Śmiać mi się chciało.
- Dlaczego tak się zachowujesz na lekcjach? - spytał.
- No cóż... bo c h c ę ?
- Nie ma takiej odpowiedzi u mnie - powiedział.
- To co, mam to powiedzieć wzorcem matematycznym? - spytałam z szyderczym uśmieszkiem. 2:0 dla Nicoletty.
- Panno Murray - spoważniał. - Dlaczego tak się zachowujesz? Czy coś jest na rzeczy?
- To chyba nie pana sprawa - powiedziałam oschle.
- Jestem nauczycielem, więc możesz mi zaufać.
- Słysze to od każdego nauczyciela... - powiedziałam znudzona. - Każdy nauczyciel chce mi 'pomóc', ale w zasadzie nic nie robi.
- To byli inni nauczyciele, ja jestem--
- Nie obchodzi mnie to - podniosłam głos. - Jeśli chce pan dowiedzieć się czegoś o mnie, to zapraszam na pogawędkę z panem Gilbertem, a ja spadam, do zoba.
Poprawiłam torbę i wyszłam, trzaskając drzwiami. Niech myśli o mnie co chce, mam to w dupie.
Ostatnie 7 lekcji to była UDRĘKA... Czemu musimy się uczyć? Czy tylko ja zadaję to pytanie?
Gdy byłam prawie przy domu, zobaczyłam Doriana siedzącego przy moich drzwiach. Chciał coś ode mnie? Podeszłam do niego i powiedziałam:
- Yoł, Dori. Co tu robisz?
Spojrzał na mnie, chwilę przymulony. Po chwili zorientował się, gdzie jest i szybko wstał, otrzepał się i spojrzał z miłym uśmiechem.
- Czy tylko mi się nie podoba ten nowy sąsiad?
- Nie tylko tobie - odpowiedziałam. - Po co przyszedłeś pod mój dom?
- Aa - nagle coś go olśniło. - Miałem ci przekazać, że jutro jest powitanie tego nowego. Nie dostałaś SMS'a?
- Wyciszyłam telefon i nie sprawdzałam.
- Spoczko. Sprawdź, a ja idę, bo mam laskę w domu - powiedział pewny siebie.
- Znów dziewczyna na jeden dzień? - posłałam mu szyderczy uśmieszek.
Podeszłam do drzwi, przekręciłam kluczyk i weszłam, a Dorian przyglądał mi się jak to robiłam, myśląc co mi odpowiedzieć. Powinien wiedzieć, że się nie dam.
Poszłam do pokoju, położyłam torbę na łóżko i próbowałam znaleźć telefon. Gdy go znalazłam, miałam 2 SMS.
Od: Właścicielka :-)
Jutro, w środę, będzie piknik w parku o godz.
17:30 na powitanie naszego nowego sąsiada.
Myślę, że się zjawisz, Nicoletto :-)
Od: Cami ♥
Wyszłaś ze szkoły bardzo szybko i się ze mną
nie pożegnałaś, świnio. Chciałam Cię
poinformować, że na tablicy piszę, że bierzesz
udział w zawodach sportowych z koszykówki w
najbliższy piątek. Jesteś świnią, bo mi tego nie
powiedziałaś. Masz mi to jutro wyjaśnić! >. <
Piknik w parku, jutro o 17:30 i zawody sportowe z koszykówki... Chwila... JA SIĘ DO NICZEGO NIE ZAPISYWAŁAM!
____________________________________________
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro