Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XI

"Są takie osoby, z którymi jedna spędzona chwila sprawia więcej radości, niż dziesięć z innymi."

***

Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc w błyskawicznym tempie odłożyłam książkę, którą właśnie czytałam i zbiegłam na dół. Byłam w domu tylko z Conorem, bo mama razem z ciocią i wujkiem oraz dziadkami pojechała do miasta. Nie mam pojęcia po co oni wszyscy byli jej potrzebni, ale chyba wolałam w to nawet nie wnikać. Ważne dla mnie było tylko to, że uratowałam przed nimi Conor'a, którego także chcieli wziąć ze sobą, za co chłopak znowu był mi wdzięczny.

Podeszłam do drzwi, przekręciłam klucz i niepewnie nacisnęłam klamkę. A jeśli to Niall? Kurwa. Leciutko uchyliłam drzwi i pierwsze co zobaczyłam to ciemne włosy. Odetchnęłam z ulgą.

- Zack? A co ty tu robisz? - odparłam zdziwiona, otwierając szerzej drzwi i wpuszczając chłopaka do środka.

- Vicky, ja... - zaczął niepewnie. - Ja chce cię bardzo przeprosić.

Stanęłam jak wryta i patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Co on kurwa znowu zrobił, że chce mnie przepraszać? Jego mina mówiła, że jest naprawdę przygnębiony i jednocześnie zdeterminowany.

- Chodź do mnie - mruknęłam, udając się w kierunku swojego pokoju.
Usłyszałam za sobą kroki, więc nie musiałam się nawet odwracać, aby wiedzieć, że chłopak idzie za mną.

Zastanawiałam się co musiało się stać, że Zack postanowił osobiście do mnie przyjść i mnie przeprosić. Kiedyś bywał u mnie często, ale od rozstania z Niall'em odwiedził mnie, no cóż... zaledwie kilka razy. W szkole też mnie unikał i nie rozmawiał ze mną tak jak kiedyś. Podchodził do mnie z dystansem. Co prawda byliśmy razem na balu, no ale to nic nie zmieniło. Nasze stosunki były oziębłe w dalszym ciągu. Zachowywał się tak, jakby nie umiał sobie poradzić z sytuacją i nie wiedział jak ze mną postępować. W przeciwieństwie do Matta, który bywał u mnie kilka razy w tygodniu i dwa lub trzy razy olał dla mnie nawet ważny trening. Po prostu ze mną siedział i rozmawiał, nawet gdy ja nie miałam na to ochoty. A on nie poddawał się i mimo wszystko próbował mnie rozbawić.

- Za co takiego chcesz mnie przeprosić? - spytałam, siadając na łożku. Chłopak spojrzał na miejsce obok mnie tak, jakby pytał o zgodę. Westchnęłam i poklepałam ręką materac. Zack usiadł i splótł swoje ręce. Nie patrzył się na mnie, więc ja także postanowiłam odwrócić wzrok. Powiedz coś kurwa albo zaraz stąd wyjdę.

- Za wszystko. Za to jak się zachowywałem przez ostatnie dwa miesiące. Za to, że cię unikałem i zdystansowałem się. Za to, że nie wspierałem cię tak, jak powinien robić to przyjaciel. Za to, że byłem zwykłym chamem i egoistą. Przepraszam, że nie zachowałem się tak jak powinienem, podczas gdy ty zawsze mnie wspierałaś i mi we wszystkim pomagałaś.

- Zack, ja... - wtrąciłam, ale chłopak szybko mnie uciszył.

- Jeszcze nie skończyłem - powiedział i ponownie spojrzał na ścianę. Jedną brew uniósł wyżej, ale po chwili ją opuścił i kontynuował: - Naprawdę jest mi cholernie głupio, że zachowałem się tak, a nie inaczej. Nie umiałem sobie poradzić w tej sytuacji. Nie wiedziałam co powiedzieć i co zrobić, bo bałem się, że wszystko może sprawić, że się rozpłaczesz albo ponownie załamiesz. Nie rozumiałem tej sytuacji i nie umiałam być przy tobie, tak jak ty byłaś ze mną, gdy Ashley ze mną zerwała. I wiem, że nawet to, że byliśmy na balu razem nie było tak cudowne jak powinno, bo cały czas pomiędzy nami był dystans - może niezbyt zauważalny, ale był, bo nie przeprosiłem cię wcześniej - Przez cały monolog nie patrzył na mnie i dopiero teraz spojrzał na mnie intensywnie brązowymi oczami, w których widziałam ból i smutek. - Dlatego właśnie robię to teraz i mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.

Przez moją głowę zaczęło nagle przepływać milion myśli na minutę. Z jednej strony byłam szczęśliwa, bo nareszcie dowiedziałam się dlaczego Zack był taki oschły i oziębły w ostatnim czasie. Z drugiej strony nie wiedziałam jednak co o tym myśleć. Nie wiedziałam, czy chce mu wybaczyć czy nie, bo bałam się, że znowu mi to zrobi, jeśli ponownie go do siebie dopuszczę. Dlatego byłam bardzo zdziwiona, gdy odparłam:

- Zack, wybaczam ci - powiedziałam, kładąc dłoń na jego ramieniu.

- Co? Naprawdę? - zapytał, a w jego oczach pojawił się błysk.

- Tak.

- Boże, uwielbiam cię! - krzyknął uradowany i niespodziewanie mnie przytulił.

Wtuliłam się w jego ciało jeszcze mocniej. Tak bardzo brakowało mi tego uścisku przez ostatnie dwa miesiące. Tak bardzo brakowało mi Zacka, że nawet nie zdawałam sobie sprawy, że można tęsknić za człowiekiem aż tak mocno. Nie wiem czemu mu wybaczyłam i nie wiem czy podjęłam dobrą decyzję, ale wiedziałam, że jeśli bym nie spróbowała, to nie przekonałabym się czy było warto. Miałam tylko nadzieję, że chłopak się zmieni i już nigdy nie zostawi mnie tak jak wcześniej, bo tego bym mu drugi raz już nie wybaczyła.

***

Drzwi do mojego pokoju gwałtownie się otworzyły, więc podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam w tamtym kierunku. W progu stał Conor, który wydawał się lekko zdenerwowany, aczkolwiek nie mogłam wyczytać nic z jego wyrazu twarzy. Jedyną rzeczą świadcząca o tym, że może być zły, były jego ręce, które zacisnął w pieści. Zamknął za sobą drzwi i szybkim krokiem podszedł do łóżka. Stanął nade mną i wlepił we mnie swoje błękitne spojrzenie.

- Czemu mi nie powiedziałaś? - zapytał, wypuszczając powietrze.

- Ale czego? - zapytałam zdziwiona. Nie pamiętam, aby było coś, co powinien widzieć.

- Że przez ostatnie dwa miesiące nie wychodziłaś z domu i prawie wpadłaś w depresje przez jakiegoś chuja! - krzyknął, a ja aż pisnęłam, zaskoczona jego zachowaniem. Naprawdę nie spodziewałam się po nim takiego wybuchu. Tylko skąd on kurwa wie, że miałam chłopaka, który mnie zdradził?

- Zaraz, skąd do cholery jasnej ty o tym wiesz? - zapytałam, wstając.

Mimo, że sięgałam mu zaledwie do brody to czułam się lepiej, bo siedząc na łożku byłam od niego niższa o jakąś połowę, a bardzo nie lubiłam, gdy ktoś patrzy na mnie z góry.

- To nie jest teraz istotne. Czemu mi nie powiedziałaś? - zapytał spokojniej, uważnie przyglądając się mojej twarzy.

- Mylisz się. To jest kurwa bardzo istotne.

- Podsłuchałem jak twoja mama mówi o tym mojej - odparł, a ja poczułam jak coś w środku mnie wybucha.

- Ja pierdolę. Niedługo wszyscy się już o tym dowiedzą - mruknęłam bezsilnie, opadając na łóżko.

Przez dłuższy czas udało mi się naprawdę dobrze udawać i utrzymać w tajemnicy to, że Niall ze mną zerwał, a ja nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Wiedzieli o tym tylko moi przyjaciele, mama i tata. Nie miałam ochoty na to, aby cała rodzina i osoby z zewnątrz gadali o mnie, dziwnie się na mnie patrzyli i obmawiali, jaka to teraz muszę być nieszczęśliwa. Poza tym nie chciałam słuchać kolejnych słów pocieszania i innych takich.

- Wątpię. Gdy do kuchni weszła babcia to szybko zmieniły temat - powiedział, zajmując miejsce obok mnie.

Czy to możliwe, że moja mama powiedziała o tym tylko cioci, aby się jej poradzić? Może po prostu była bezsilna wobec mojego niedawnego zachowania. Tylko dlaczego nie poinformowała o moim stanie babci? Może nie chciała jej martwić na stare lata. Mam tylko nadzieje, że nie powiedziała nikomu innego o tym co się ze mną działo. Naprawdę nie chciałam litości innych. Przynajmniej teraz, gdy już sama sobie prawie ze wszystkim poradziłam.

- To powiesz mi o co chodzi? - zapytał z nadzieją. - Nie chciałem ich podsłuchiwać, gdy zdałem sobie sprawę, że chodzi o ciebie, bo wolałem to usłyszeć z twoich ust.

Westchnęłam głęboko, słysząc prośbę Conora. Nie byłam gotowa na to, aby samemu zbyt długo myśleć o tym, co się stało, a już na pewno na opowiadanie tego komuś innemu. Wiedziałam jednak, że Conor się o mnie martwi, a sam fakt, że chciał poznać prawdę ode mnie, sprawił, że zrobiło mi się ciepło na sercu. Byłam pewna, że prawdopodobnie się rozkleję, mówiąc mu o tym, ale zdawałam sobie sprawę, że akurat przy nim nie mam się czego wstydzić, bo w końcu był moim kuzynem. Właściwie to mogłam go nawet nazwać przyjacielem. W końcu spędzaliśmy razem czas od małego i zawsze sobie pomagaliśmy. Więc jeśli miałabym się komuś zwierzać to właśnie jemu. Bo to on był osobą najbardziej tego godną. Wyrobił sobie u mnie zaufanie już dawno.

Spojrzałam na chłopaka, który wyczekiwał aż coś powiem. Nie chciałam tego robić, ale musiałam. Musiałam nareszcie wywalić z siebie to wszystko z czym męczyłam się ostatnie miesiące. Musiałam w końcu się przemoc i powiedzieć komuś o tym, jak bardzo boli mnie serce i jak bardzo jest mi smutno. Musiałam się komuś wygadać, bo to mogło tylko pomóc. A Conor - jak nikt inny - zasługiwał na to, aby być tą osobą. Osobą, która dowie się o tym, jak bardzo źle się czułam. Wiedziałam bowiem, że on nie będzie mnie bezsensownie pocieszał i mówił, że wszystko będzie dobrze. Prawdopodobnie, gdy skończę, obrzuci Nialla najgorszymi wyzwiskami jakie zna, przytuli mnie, powie, że zawsze mogę na niego liczyć, a potem po prostu zmieni temat i zaproponuje coś, co mogłoby mi poprawić humor. I mimo, że to jak się potem zachowa jest tak bardzo przewidywalne, to pragnę tego jak nigdy. Bo właśnie to w pewnien sposób pomoże mi się odciąć od bolesnej przeszłości i skupić na tym, co jest przede mną.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro