Część 4
-Nie musisz tego rozumieć po prostu chodź!-Warknął już wyraźnie wkurzony.
-Nie chce, ja cie nie znam!-Odkrzyknęłam po raz setny w tej i tak krótkiej rozmowie.
Chłopak warknął nisko i bezczelnie chwycił mnie za talię. Chwilę później wylądowałam przewieszona przez jego ramie.
-Puść mnie zboczeńcu!-Zawarczałam. Mimo, że byłam pod postacią człowieka, mój wilk domagał się wolności.
Moje krzyki zostały zignorowane.
---
Ostrożnie zapukałam do drzwi wskazanych przez mojego oprawcę. Nikt nie odpowiadał więc po prostu weszliśmy. Nie opierałam się już, ciekawość z domieszką strachu wygrała.
-Przyprowadziłem gościa-Oznajmił chłopak z którym tu przyszłam.
Dwóch mężczyzn siedzących na fotelach zerwało się błyskawicznie.
-Sonia.. Ale jak? To nie tak jak myślisz..-Jeden zaczął swoją wypowiedź
-Zostawię cię już pod opieką Bruna i Rafe, oni się tobą zaopiekują-Mój towarzysz uśmiechnął się miło i ruszył szybkim krokiem przez korytarz.
-Pozwól mi to wytłumaczyć.. To Aaron cię okłamał.. Musisz mi uwierzyć-Jeden z nich niepewnie podszedł do mnie delikatnie podnosząc moją dłoń, którą od razu wyrwałam.
-Chwila-Szepnęłam zmieszana-Kim jesteś? Kim jest ten Aaron i gdzie ja do cholery jestem!?-Uniosłam swój głos
-Nie pamiętasz mnie?-W oczach przystojnego młodzieńca dostrzegłam coś dziwnego, coś czego nie mogłam rozszyfrować.
Popatrzyłam na niego nie wiedząc o co chodzi.
-Jestem Rafe-Uśmiechnął się lecz wyraz jego twarzy był jakby złośliwy-Nie pamiętasz? Byłaś moją dziewczyną! Kochaliśmy się-Skończył swoją wypowiedź z prędkością błyskawicy. Tak jakby się czegoś obawiał.
-Przepraszam..-Szepnęłam-Nie znam cię.
---Notka od Autorki---
Hej.. nie było mnie dwa miesiące więc pewnie macie ochotę mi nogi powyrywać..
Pewnie wiele osób dało sobie spokój z czekaniem. No cóż moja wina. Przepraszam was bardzo i obiecuję że rozdziały będą co najmniej raz w tygodniu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro