2. Rozdział
Gdy już porozmawiałam z Ambar poszłam do mojego pokoju, wzięłam prysznic i pogrążyłam się w sen...
***
Obudził mnie dzwoniący telefon, w dzisiejszym dniu miałam zobaczyć się z Matteo. Spojrzałam na komórkę, dzwonił Simon. Co on chce? Po chwili namysłów odebrałam:
L: Halo?
S: Cześć Luna, wiesz zerwałem z Ambar...
L: Co?! Jak mogłeś?!
S: Luna wybacz, po prostu zrobiłem to dla nas!
L: Dla nas?! Simon o co Ci chodzi?! Nie ma żadnego nas!
S: Luna ja wiem, że coś do mnie czujesz, a z Ambar byłem tylko dlatego, żeby się zmienić na gorsze..
L: Ambar będąc z Tobą bardzo się zmieniła! A Ty co?! Nie Simon w taki sposób nie będziemy rozmawiać! Nie dzwoń do mnie więcej!
S: Jeszcze tego pożałujesz!
Czemu mi to zrobił? Gdy spojrzałam na zegarek była godzina 11:00. Nie mam pojęcia kiedy Matteo się zjawi. Postanowiłam do niego napisać : ,,Hej Matteo, o której będziesz na miejscu?" Po wysłaniu od razu dostałam odpowiedź: ,, Hej Lunuś, ja już jestem w Buenos Aires. Lecz przyleciałem sam...:( Postawiłem się ojcu, teraz mieszkam u Gastona... Spotkajmy się w klubie obok Rollera. Będę tam o 18:00.". Po odczytaniu wiadomości mnie zamurowało, ale już nie odpisuwałam mu na wiadomość bo lepiej jest porozmawiać ze sobą na żywo. Weszłam pod prysznic i ubrałam się w różową sukienkę i żółty wianek. Makijaż zajął mi kilka godzin o godzinie 17:00 wyszłam z domu. Po drodze spotkałam Simona. Skręciłam w drugą stronę, aby z nim nie rozmawiać. Jednak mnie zobaczył. Brunet podbiegł do mnie. Gdy już był znacznie blisko, popchnął mnie na drzewo i unieruchomił. Następnie zmusił mnie do pocałunku, starałam się szarpać jednak dostałam w piszczel. Nagle przybiegł szatyn i mnie uratował. Uderzył Simona w twarz i podbiegł do mnie mówiąc: -Luna, nic Ci nie jest? - Zapytał ze strasznym przerażeniem w oczach.-Tak za Tobą tęskniłem... - Powiedział kładąc swoją dłoń na mój policzek. Splótł nasze ręce i ruszyliśmy do klubu. Gdy już byliśmy na miejscu Matteo złapał mnie w tali i powoli tańczył. -Matteo, ja nie za bardzo umiem tańczyć. - Po wypowiedzeniu tego zatrzymał się, złapał mnie za rękę i poszliśmy do dwuosobowego stolika. - O co chodziło z Simonem? - Powiedział zawzięcie - Podoba Ci się? -Co?! Matteo przecież sam widziałeś! On.. mnie zmusił do pocałunku!-Nie wierzę, że może mnie o coś takiego podejrzewać...- Matteo, ja kocham tylko Ciebie!- Luna. ciiiiiii-Uspokajał mnie.
****
Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy już 2 godziny.
-Matteo, czy nie za dużo wypiłeś? -Nie mogę dopuścić, żeby napił się jeszcze jednego.
-Kochanie, nic mi nie będzie...- Nie mówił przekonująco.. Chwiał się i nie mógł wstać.
-Matteo za dużo wypiłeś...-To już przesada! Martwię się o niego...
-Wystarczająco dużo się na piłem żeby się w zbić na odwagę i zrobić to..-Powiedział i wpił się w moje usta....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro