Synchronizacja VIII
13 kwietnia 1912 rok, Ocean Atlantycki.
-Ukryjcie to ciało u mnie w szafie, tam raczej nikt go nie znajdzie- zaproponowała Violet.
Asasyni złapali za nogi i ręce nieboszczyka, po czym podnieśli go.
-Którędy?- zapytał Charles.
-Proszę za mną- odparła Violet.
Jej kabina znajdywała się niedaleko, bo kilka metrów dalej. Kobieta otworzyła drzwi od niej i pierwsza weszła do środka, otwierając niewielką szafę i wyjmując z niej ubrania.
-Włóżcie go tutaj- wskazała na puste miejsce.
Asasyni ułożyli zwłoki w szafie i zamknęli ją.
-Jest tylko jedna kwestia... A co, jak ciało zacznie się rozkładać?- zapytała Pauline.
-Spróbuję to wytrzymać. Jeśli by się tak stało, to otworzę bulaj i wywietrzę pomieszczenie- odparła Violet.
-Nawet nie wiem, jak mogę się pani odwdzięczyć?- zachodził w głowę Charles.
-Będę milczała, jak grób, ale chciałabym wiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi?- poprosiła pokojówka.
-Może lepiej usiądźmy- zaproponowała Pauline.
Cała trójka usiadła na niewielkim łóżku.
-Widzi pani, nie jesteśmy tutaj urlopowo. Mieliśmy podejrzenia, że na statku znajdują się spiskowcy... i teraz już wiemy, że tak jest- wyjaśnił Charles.
-Jesteście więc detektywami?- zapytała Violet.
-W pewnym sensie, tak- odparła Pauline.
-Wiecie, kim był ten mężczyzna?- zainteresowała się Jessop.
-Który? Ten zabity?- upewnił się Charles.
-Tak- potwierdziła pokojówka.
-Niewiele o nim wiemy... Możemy tylko przypuszczać, że należał do Templariuszy- wyjaśniła Pauline.
-Może i nie jestem dobra z historii, ale... Templariusze? Przecież ten zakon już dawno nie istnieje...- Violet zmarszczyła brwi.
Para Asasynów stanęła teraz przed wielkim pytaniem, czy wyznać poznanej kobiecie prawdę.
-Widzisz Violet... Musimy ci powiedzieć, jak jest na prawdę, ale ty musisz nam obiecać, że nikomu tego nie powiesz...- poprosiła Pauline.
-Niech będzie- potwierdziła kobieta.
-Jesteśmy Asasynami... Ludźmi, którzy od wieków niwelują wpływy Templariuszy na świecie. Oni za to, zabijają niewinnych, a my tylko spiskowców, w razie zagrożenia- Charles wysunął ukryte ostrze.
-Ale... ja nie jestem winna?- pokojówka zadrżała na widok ostrza.
-Nie, nie... w żadnym wypadku. Pomogłaś nam, więc jesteśmy ci dłużni- powiedziała Pauline.
-Swoją drogą, czy ten mężczyzna wyznał ci coś przed śmiercią?- Charles zwrócił się do Pauline.
-Tak, wspominał coś o jakimś spotkaniu, jutro w nocy przy zegarze... to będzie chyba w sali schodowej- wysnuła kobieta.
-Jeżeli planują jakąś pogadankę, to będzie można się dużo dowiedzieć... ciekawe, czy Templariusze posiadają Rajskie Jabłko...- stwierdził Charles.
-Wspominał także coś, o jakimś jabłku...- dodała Pauline.
Violet ze zdziwienia zmarszczyła brwi.
-Co to za ,,Jabłko"?- zapytała.
Asasyni popatrzyli się na siebie.
-To pradawne i bardzo potężne artefakty... Niestety, nie opiszę ci ich wyglądu, bo sam nie widziałem nigdy takiego- odparł Charles.
-Nawet jeśli Templariusze coś planują, to jedno jest pewne... morderca jest wśród nas... jest na pokładzie...- stwierdziła Jessop.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro