Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 87

Ku mojemu zaskoczeniu nic się nie zmieniło między mną a Jankiem. Chłopak w dalszym ciągu cholernie się starał i praktycznie codziennie przysyłał mi rano kwiaty, a wieczory spędzaliśmy razem w moim mieszkaniu. I tak minął nam pierwszy tydzień. Obydwoje byliśmy stosunkowo zajęci pracą, on cały czas spędzał z Solarem albo w studiu, a ja przed laptopem, kłócąc się z Maćkiem. Szybko zorientowałam się, że Karol całą przyszłość wytwórni trzymał właśnie w Jasiu. Ciągle napierał na nowe piosenki, a także koncerty. Niesamowicie mnie to wkurwiało, jednak nie mogłam nic na to zareagować. Starałam się nie wtrącać, choć w środku we mnie wrzało. 

Usadowiłam się wygodniej w fotelu w biurze, ponownie przeglądając wszystkich zakontraktowanych raperów. Nie znałam twórczości większości z nich. Byli nowi, młodzi i kompletnie nieodkryci. Chciałam wykorzystać to na spotkaniu z zarządem. Chciałam odsunąć Janka od tego całego cyrku, który się tutaj dział, chciałam go ochronić. Choć cały czas się przy  mnie uśmiechał, to widziałam jego zmęczenie pracą. Bo tak to teraz traktował - jako zwykłą, codzienną pracę. I, choć nie rozmawialiśmy zbyt dużo na ten temat, jego wypalenie rzucało się w oczy. Sprowadziło mnie to do punktu wyjścia - dlaczego zgodził się wrócić do SB? To pytanie zadawałam sobie codziennie. 

Drzwi biura otworzyły się nagle, a ja od razu rozwiałam dręczące mnie myśli. Do środka wszedł uśmiechnięty Solar, a tuż za nim Maciek wraz ze swoim młodym asystentem, Rafałem. 

- Cześć, Lils. Dobrze cię widzieć - rzucił Solar, podchodząc do mnie. 

Podniosłam się, a ten pocałował mnie przelotnie w policzek. Uśmiechnęłam się kurtuazyjne, a kiedy blondyn siadał obok mnie, uściskiem dłoni przywitałam się z Maćkiem. Pierwszy raz widziałam go na żywo i musiałam przyznać, ze mężczyzna wyglądał zdecydowanie gorzej niż na zdjęciu na Teamsie. Miał czarne włosy przeczesane do tyłu oraz zarost przyprószony siwizną. Był całkiem szczupły, choć dostrzegłam zarysy piwnego brzuszka pod luźną koszulą. Maciej usiadł centralnie naprzeciwko mnie. Wzrokiem wróciłam do ekranu laptopa, czując na sobie baczne spojrzenie Solara. I wtedy mnie olśniło. Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami. Tylko on mógł mi odpowiedzieć na to pytanie. Tylko on był w stanie podać mi warunki powrotu Jasia do SB. I choć rozmowa z nim to ostatnia czynność, na jaką miałam ochotę, to było to jedyne wyjście. To był dobry warunek, by się z nim pogodzić. 

- Mateusza dzisiaj nie będzie, zatrzymały go sprawy rodzinne - zaczął Solar - chcielibyśmy jednak poznać wasze propozycje. 

Karol skinął głową w stronę Maćka, a ten zaraz włączył projektor ze swoją wyśmienitą prezentację. Słowem się nie zająknął o tym, że pomagałam mu ją stworzyć przez połowę nocy. Niechętnie wysłuchiwałam jego pomysłów, z którymi się kompletnie nie zgadzałam. Istną głupotą były dla mnie sponsorowane posty na Instagramie, kto się bawił w takie rzeczy, mając tylu obserwujących? Milczałam jednak, bo kim byłam? Absolutnie nikim. 

- Lili, a co ty sądzisz? - spytał Solar w pewnym momencie, sprowadzając mnie na ziemię. 

Podniosłam zagubione spojrzenie, czując na sobie zirytowane spojrzenie Maćka. Zerknęłam na projektor wyświetlający kolejny slajd. Zagryzłam wargę. 

- Sądzę, że powinniśmy bardziej skupić się na promowaniu naszych topowych artystów. Jankowi świetnie idzie, ale Kacperczyki w tym roku nie wydali nic nowego, nie mieli trasy koncertowej, jedynie festiwale. Powinniśmy ich bardziej przycisnąć. Analogiczna sytuacja w przypadku Białasa. Jego nowa nutka, która nikogo nie dissuje, rozwaliłaby system. Trzeba zamieć pod dywan ostatnie afery, które wyszły z udziałem SB, pokazać, że to nadal potęga. 

Dobrze wiedziałam, że w tym momencie narażałam się mojemu szefowi, ale musiałam chronić Janka. W mojej głowie powoli powstawał plan. 

Solar w zamyśleniu pokiwał głową, a potem się uśmiechnął w moją stronę. 

- Zgadzam się, to jest lepszy plan. Zróbmy więc to. Maciek, umów spotkania z chłopakami jeszcze na dzisiaj, nie możemy tracić czasu. Dzięki, Lili - oznajmił w końcu blondyn. 

Gdyby spojrzenia mogły zabijać, to już byłabym martwa. Maciej nie spuszczał ze mnie wzroku, co tylko pogłębiało moją niekomfortową sytuację. 

Karol podniósł się szybko, tym samym dając znak, że spotkanie się zakończyło. Szybko ruszyłam za nim. 

- Solar, możemy pogadać? - spytałam, wychodząc przez drzwi. 

Chłopak odwrócił się w moją stronę wyraźnie zaskoczony. Oparł się o ścianę na korytarzu, milczał, bacznie mnie obserwując. Z miejsca mnie to podirytowało, byłoby milej, gdyby chociaż przeprosił za swoje zachowanie. 

- Zapomnę o twojej niepoprawnej politycznie ofercie - zaczęłam w końcu, a potem wzięłam głęboki wdech. Oczy Karola wyraźnie się zaświeciły, a ja zrozumiałam, że żałował tego, co mi napisał. - Jeśli powiesz mi, dlaczego Janek wrócił do SB. Co mu zaproponowaliście, żeby go przekonać?

Blondyn otworzył usta, by odpowiedzieć, jednak zaraz je zamknął. Spuścił wzrok. 

- Lili, to nie są twoje sprawy, nie mieszaj się w to. To są dane poufne, nie mogę ich po prostu rozpowiadać innym - powiedział poważnym tonem. 

Zacisnęłam mocno usta w wąską linię. 

 - Chyba sobie żartujesz - warknęłam podniesionym głosem.

- Mówię poważnie, Lili. Nie mieszaj się w to - powtórzył, zbliżając swoją twarz do mojej. 

Biliśmy się na spojrzenia, jednak nie zamierzałam odpuszczać. To tylko wzbudziło moją czujność. Coś tu było nie tak, cała ta wytwórnia była po prostu popierdolona. 

Uniosłam głowę, dopiero gdy usłyszałam znajome nucenie. Serce zabiło mi szybciej, gdy dostrzegłam blondyna idącego do nas swoim standardowym, nonszalanckim krokiem. Miał na sobie czarną, luźną bluzę i tego samego koloru spodnie. I, nawet ubrany w cokolwiek, sprawiał, że miałam ochotę to z niego zerwać. 

- O, właśnie was szukałem - rzucił Janek, podchodząc do nas - wszystko okej? - Zmarszczył brwi, najwyraźniej dostrzegając nasze twarze. 

- A ja właśnie miałam szukać ciebie - odparłam, siląc się na delikatny uśmiech. 

Chłopak delikatnie pocałował mnie w skroń, a następnie zbił piątkę z Karolem. Uważnie go obserwowałam, był co najmniej przestraszony widokiem naszej dwójki razem. Co on knuł?

- Muszę lecieć, odebrać Juliusza z przedszkola - mruknął Solar, a potem, nie czekając na naszą reakcję, oddalił się. 

Odprowadziłam go spojrzeniem, a mój mózg pracował na najwyższych obrotach. 

- Proponuję lunch, bo dzisiaj będę siedział do późna w studiu, co ty na to? - spytał Janek. 

Przytaknęłam mu, choć cały czas myślałam o Karolu. Musiałam dowiedzieć się, co ukrywał. Za wszelką, pierdoloną, cenę. A potem uciec z tego syfu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro