Rozdział 81
- Masz dwóch chłopaków do wyboru, Lili, i jeszcze narzekasz! Oddałabym moją miesięczną pensję, by być na twoim miejscu, a mam tylko łysego typa do wyboru! - westchnęła teatralnie Marta do słuchawki.
Mimowolnie wywróciłam oczami, choć wiedziałam, że nie mogła tego zobaczyć.
- Nie mam dwóch chłopaków do wyboru, chcę być z Aleksem, koniec tematu. Poza tym ten łysy typ to twój narzeczony, za którego podobno chcesz wyjść w przyszłym roku - przypomniałam jej, wysiadając z tramwaju.
Włączyłam nawigację w telefonie, a następnie rozejrzałam się w poszukiwaniu odpowiedniego kierunku. Moje botki na wysokim obcasie stukały głośno, gdy pokonywałam chodnik. Na dworze było już ciemno, zacisnęłam mocniej pasek od płaszcza, bo dzisiaj było wyjątkowo chłodno. Solar na dzisiejszą rozmowę wybrał cholernie luksusową restaurację, więc musiałam się ubrać odpowiednio. Po długim namyśle oraz pomocy Marty zdecydowałam się na klasyczną, krótką, welurową sukienkę w bordowym kolorze, a do tego założyłam złote dodatki, które idealnie pasowały do cienia do powiek w tym samym kolorze.
- Czyli to już postawione? Jesteś z Aleksem? - zapytała, a w jej głosie wyczułam nutkę niezadowolenia.
- Nie jestem oficjalnie z Aleksem, nie zapytał się mnie o to. Ale tak, Marta, Aleks to jest dobry wybór. Muszę w końcu ruszyć naprzód i zostawić Janka za sobą - oznajmiłam zdecydowanym tonem.
Nasz dzisiejszy pocałunek był naprawdę... Przyjemny. I wtedy też postanowiłam dać mu szansę, bo chłopak naprawdę na nią zasługiwał. Choć nie podobał mu się fakt dzisiejszej kolacji z Solarem oraz Jankiem, jednak szanował moją decyzję, więc milczał. I za to byłam mu za to wdzięczna, po raz kolejny pozytywnie mi zapunktował.
- Fajnie, że postanowiłaś zostawić Janka za sobą, zwłaszcza że idziesz z nim właśnie na kolację - stwierdziła brunetka ze śmiechem.
- To są biznesowe sprawy! - fuknęłam na nią zirytowana - poza tym, Solar też tam będzie. Muszę kończyć, bo już jestem przy wejściu - dodałam.
Rozłączyłam się bez dodatkowego pożegnania, a następnie schowałam słuchawki do torebki. Ta restauracja była jeszcze bardziej ekskluzywna niż na zdjęciach w Internecie. Wygładziłam dłonią wyprostowane włosy, a potem weszłam do środka, rozglądając się dookoła. Z wrażenia zaparło mi dech w piersi. Cała restauracja była oświetlona ogromnymi, kryształowymi żyrandolami. Na mahoniowym, ciemnych stołach stały przezroczyste, szklane wazony z kwiatami oraz długie, brązowe świece. Podałam kelnerowi stojącemu obok nazwiska Karola, a ten zaprowadził mnie na tyły pomieszczenia. Od razu dostrzegłam Janka, a moje serce od razu zaczęło bić mocniej. Miał na sobie czarną, elegancką koszulę, a także dopasowane spodnie. Ogolił się, a jasne włosy ułożył na żel. Gdy tylko mnie dostrzegł, odchrząknął cicho i podniósł się. Wyglądał na zdenerwowanego, co momentalnie mnie zmartwiło. Choć teraz już nie powinnam była się nim przejmować, to już nie była sprawa.
- Cześć, Lili - rzucił cichym tonem, całując mnie w policzek. Do moich nozdrzy dostrzegł mocny, obłędny zapach jego wody kolońskiej, a ja spaliłam buraka.
Blondyn odsunął mi krzesło, za co podziękowałam mu cicho.
- Solara jeszcze nie ma? - spytałam, gdy ten już usiadł naprzeciwko mnie.
- Nie, napisał, że się spóźni. Znając ciebie, zapewne masz już zaplanowaną strategię i cały plan marketingowy, który wybije SBM na całą Europę- rzucił Janek z delikatnym uśmiechem, a moje policzki oblały się czerwienią.
Z dużej, beżowej torby wyjęłam segregator pełen dokumentów. Musiałam przyznać chłopakowi rację - spędziłam całe popołudnie nad tym projektem, który sprawił, że ponownie poczułam się niesamowicie. Przepełniała mnie cholernie pozytywna energia oraz chęć do działania.
Gdy położyłam turkusowy segregator na blacie, blondyn pokiwał głową z uznaniem.
- Bez przesady, cała Europa? - powtórzyłam, wywracając oczami - nie myślę o Europie, ja myślę o całym świecie.
Jaś parsknął głośno śmiechem, a ja nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu na ten cudowny dźwięk. Mój żołądek od razu wywinął fikołka. W tym samym momencie mój zegarek wydał charakterystyczny dźwięk. Zerknęłam na niego. Pisał Aleks, jednak go zignorowałam. Byłam na służbowej kolacji, an tym musiałam się przecież skupić.
- Jestem pewien, że Solar będzie cholernie zadowolony. Już od tygodnia rozpacza nad reputacją SB i snuje wizje rodem z dekadentyzmu - stwierdził z cichym westchnięciem.
- Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że wrócisz do SB. Zwłaszcza że tak długo walczyłeś nad tym, by się uwolnić i stanąć na nogi - oznajmiłam poważnym tonem, bo ciekawość zżerała mnie od środka.
- To fakt. Chciałem stanąć na nogi i, dzięki tobie, stanąłem na nogi - powiedział, łapiąc mnie delikatnie za dłoń - a potem upadłem, kiedy odeszłaś. Musiałem wrócić do SB, Solar mnie przymusił. Wiesz, że traktuje mnie jak syna i za cel postawił sobie doprowadzić mnie do porządku.
Zaniemówiłam. Nie wiedziałam, jak na to zareagować. Po prostu patrzyłam w jego jasne, niebieskie oczy, w których dostrzegałam tyle bólu, że zaczęłam się zastanawiać, jak sobie z nim radził każdego dnia. Nawet gdy podszedł do nas kelner z propozycją winą, Janek jedynie kiwnął mu potakująco głową, nie odrywając ode mnie wzroku. Czułam się tak, jakby skanował całą moją duszę, a ja mu na to pozwalałam.
I wtedy zaczęła do mnie docierać brutalna prawda. Podczas gdy ja przezywałam katusze związane z aborcją, a także próbą morderstwa, Janek przezywał swoje katusze związane z tym, że się od niego odwróciłam. Był równie zraniony i zdradzony jak ja. Cierpiał na swój sposób, a wybrał najgorszy możliwy. Alkohol i imprezowanie. Winiłam go przez tak długi czas, bo go najzwyczajniej w świecie nie rozumiałam. A teraz zaczynałam go rozumieć. I cały ten żal, jaki do niego miałam, zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Upiłam łyk wina, które smakowało obrzydliwie. Zapewne było bardzo drogie.
- Jesteś teraz zadowolony z SB? - spytałam w końcu, przerywając ciszę.
Zerknęłam w menu. Wszystkie kwoty dań były kolosalnie wysokie, dlatego szybko zdecydowałam się na jeden z tańszych makaronów. Kelner szybko zapisał nasze zamówienie
- Nie jest idealnie, zwłaszcza jak reszta chłopaków zaczęła nawijać przeciwko SB. Ja wiem, że to nie jest idealna wytwórnia, bo często byliśmy traktowani jako maszynka do robienia pieniędzy, z resztą nadal tak jest, ale w chuj mi szkoda Solara i Białasa. Nie są niczemu winni, bo w tym momencie mają najmniej do gadania. Są mniejszością w zarządzie, odkąd Quebo i Bedoes sprzedali swoje udziały.
- Spróbujemy to naprawić. - Uśmiechnęłam się delikatnie, wskazując na segregator.
- Bardzo ci dziękuję, Lili, że postanowiłaś nam pomóc. Mam nadzieję, że nie było to dla ciebie problematyczne, zwłaszcza że rzuciłaś marketing.
- Właściwie to bawiłam się niesamowicie przy tym, choć brakowało mi czasu na zrobienie rzetelnej analizy odbiorców - odpowiedziałam, a następnie ponownie sięgnęłam po kieliszek.
Wznieśliśmy cichy toast za powodzenie misji uratowania wytwórni, a następnie wypiliśmy alkohol do dna. Bawiłam się tak dobrze, że całkowicie straciłam poczucie czasu. Cały czas ze sobą rozmawialiśmy na wszystkie tematy, a chłopak, nawet podczas jedzenia, nie puszczał mojej dłoni. Palcami rysował na niej delikatne kółka, a wtedy całe moje ciało przeszywały dreszcze, których nie potrafiłam opanować. Chłopak był przyjemny, delikatny, a jego śmiech był jak miód na moje uszy. Było tak jak dawniej, jak kiedyś. Jakbyśmy cofnęli się w czasie. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że Karol w ogóle się nie pojawił. Uświadomiłam to sobie dopiero po dwóch godzinach, kiedy restauracja była prawie pusta, a na wskazówki zegary powoli zbliżały się do północy. I wtedy mój nastrój uległ znacznemu pogorszeniu. To oznaczało, że to spotkanie zbliżało się do końca, a ja tak bardzo nie chciałam go kończyć. Nie chciałam odsuwać się od Janka, nie chciałam puszczać jego dłoni. Tak bardzo tęskniłam za tym dotykiem, nie mogłam się od niego uwolnić.
Gdy podszedł do nas ponownie kelner z informacją, że już zamykają, Janek uregulował nasz rachunek. Zarzekałam się, że zapłacę, ale ten nawet nie chciał o tym słuchać. Stwierdził, że była to służbowa kolacja i koszty ponosiła firma. Z dużym niezadowoleniem założyłam swój płaszcz, a potem skierowaliśmy się do wyjścia.
- Wszystko w porządku, Lils? Jakoś tak posmutniałaś - powiedział chłopak, gdy wyszliśmy.
Chłodne powietrze owiało moją twarz. Wyciągnęłam z kieszeni elektryka, podczas gdy Janek już odpalał swojego papierosa. Zrobiliśmy kilka kroków, a potem oparliśmy się parapet.
Blondyn nadal potrafił wyczytać wszystkie emocje z mojej twarzy. W odpowiedzi jedynie wzruszyłam ramionami.
- To był po prostu bardzo przyjemny wieczór - dodałam zgodnie z prawdą - nie sądziłam, że będę się z tobą kiedykolwiek jeszcze dobrze bawić. Ostatnio zaczęło ci trochę odbijać.
- To fakt - przytaknął chłopak chłodnym tonem - po prostu... Nie umiem patrzeć na ciebie z innym facetem. Nie umiem patrzeć na ciebie, gdy idziesz naprzód, podczas gdy ja tonę w miłości do ciebie. Po prostu ogarnia mnie wtedy furia, Lils.
Spojrzałam na niego. Choć było już ciemno, jego oczy świeciły jasno. W moich oczach pojawiły się łzy, zamrugałam kilkukrotnie, by swobodnie spłynęły po mojej twarzy. Jaś uśmiechnął się smutno, a następnie delikatnie starł je z mojej twarzy. Potem delikatnie złapał mój policzek i przysunął się bliżej. Zawiesił głowę tuż nad moją, przymknął oczy. Dzieliły nas centymetry, czułam jego przyspieszony oddech na swojej twarzy. Zamarł, podczas gdy moje serce biło jak oszalałe, a całe ciało rwało się, by go pocałować. Więc to też zrobiłam. Byłam na niego skazana.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro