Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 80

- Serio, nigdy nie byłaś na silent disco? Lili, jak?! Masz prawi dwadzieścia trzy lata, jak to jest możliwe? Urodziłaś się w dziewiętnastym wieku, czy co? - spytał ze śmiechem Aleks, robiąc kawę. 

Dzisiaj w kawiarni były wyjątkowe pustki, co bardzo mi sprzyjało. Niechętnie musiałam przyznać, że każdy kolejny dzień w kawiarni był dla mnie coraz bardziej nużący, a parzenie kawy oraz układanie na ladzie kanapek przestało sprawiać mi przyjemność. Solar miał rację, taka praca nie była dla mnie. Mimo że regularnie wysyłałam CV do różnych firm, ale nie otrzymałam nawet jednej odpowiedzi. 

Jedynym plusem był fakt, że Aleks zachowywał się jak dawniej. Cholernie się martwiłam, jak będzie wyglądała nasza relacja. Chłopak tak naprawdę wprost wyznał mi swoje uczucia, a ja nie potrafiłam pozbyć się z głowy Janka. Kompletnie nie umiałam sobie z tym poradzić i wybić blondyna z głowy. On był jak pieprzony bumerang, wracał do mojej głowy w każdym możliwym momencie. A od kilku dni, a konkretnie od naszego ostatniego seksu, nie odzywał się. Choć nie  chciałam tego przyznawać sama przed sobą, wkurzało mnie to. 

- Nigdy nie miałam okazji, żeby się wybrać na silent disco. - Wzruszyłam ramionami, szperając w komputerze. Próbowałam przygotować prezentację na najbliższe zajęcia na studiach, choć kompletnie mi to nie szło. 

- W takim razie... - zaczął chłopak, zerkając mi przed ramię - och, tu masz błąd. Przy diecie z niewydolnością nerek ilość spożywanego białka totalnie inaczej się przelicza - dodał - sprawdź sobie na stronie rządowej, tam są wszystkie rzetelne informacje. 

- Och, dzięki - mruknęłam zaskoczona - skąd tyle wiesz na temat dietetyki? Myślałam, że skończyłeś zarządzanie. 

Oderwałam wzrok od ekranu laptopa i zdałam sobie sprawę z tego, jak blisko był chłopak. Nasze spojrzenia od razu się spotkały, a chłopak prawie niezauważalnie oblizał dolną wargę, co od razu wprawiło moje serce w szybsze bicie. 

- Fakt, zarządzanie mam w małym palcu, ale przez rok studiowałem na AWFie na trenera personalnego, więc co nieco ogarniałem. Potem stwierdziłem, że to jednak dla mnie. Ale wróćmy lepiej do tematu silent disco, dzisiaj pod Pałacem Kultury jest impreza - odparł, nie odrywając wzroku od mojej twarzy. 

Nieduży, złoty dzwonek przy drzwiach oznajmił nam, że przyszli nowy klienci. Odwróciłam się, czując rumieńce na twarzy i zobaczyłam Solara wraz z Jankiem. Mimowolnie przełknęłam ślinę, a mój żołądek wywrócił fikołka. Usłyszałam ciche westchnięcie Aleksa za sobą, a zaraz potem chłopak ruszył w stronę stolików. Jednak już się nim nie przejmowałam, chłopcy ruszyli w moim kierunku. Zagryzłam mocno wargę, gdy Jaś usiadł naprzeciwko mnie na stołku barowym. Cały czas patrzył na mnie, a na jego twarzy wypłynął delikatny, leniwy uśmiech. 

- Co tutaj robicie? - zapytałam w stronę Solara, by oderwać się od obezwładniającego spojrzenia blondyna. 

Karol westchnął głęboko, a następnie rozsiadł się wygodnie. Bez słowa wyciągnął ze swojej eleganckiej torby plik dokumentów, rzucił je na blat. Zmarszczyłam brwi, przesuwając swojego laptopa. 

- Co to? 

- Mamy problem Lili - zaczął ciężko Solar, krzyżując dłonie - i to duży problem. Słyszałaś o Nyplu? I o White? Nieźle nas ostatnio zdissowali i wszystkie nasze liczby spadły w chuj, a to, co się dzieje w sekcjach komentarzy, to już jest istny armagedon. Nasi specjaliści marketingowi są bezradni, ja jestem bezrady, Białas też jest bezradny, więc pomyśleliśmy o tobie, Lili. Jesteś naszą ostatnią deską ratunku - oznajmił chłopak poważnym tonem, patrząc na mnie swoimi błagalnymi oczami. 

Prychnęłam cicho. 

- O, nie, nie, Solar, ja już z tym skończyłam. Teraz mogę ci zrobić kawę, Solar, nic więcej. Skończyłam z marketingiem - oznajmiłam stanowczym głosem, cały czas unikając patrzenia na Janka. Ten jednak, jak na złość, wywiercał mi dziurę w brzuchu swoją natarczywością. 

- Lili, proszę, potrzebujemy cię - dodał Karol. 

- Tak, Lili, potrzebujemy cię - powtórzył Janek i złapał mnie za dłoń. 

Moje ciało przeszył niemały dreszcz pod wpływem dotyku chłopaka. Jego skóra paliła moją. Nie mogłam się powstrzymać od niepatrzenia na niego. Wyglądał dobrze, naprawdę dobrze. Ogolił się, a twarz miał jakby bardziej odświeżoną niż ostatnio. I miał na sobie białą polówkę, której w życiu na nim nie widziałam. Podkreślała jego mięśnie, choć zdecydowanie bardziej wolałam go w wersji koszulkowej. 

I w tym momencie oczywiście musiał pojawić się Aleks. Pogwizdywał cicho znaną mi melodię oraz, kompletnie nie zwracając na nas uwagi, wziął się za przygotowywanie kawy. Janek nie spuszczał z niego morderczego spojrzenia. Atmosfera natychmiastowo zgęstniała, co zauważył sam Solar. Chciałam jak najszybciej wrócić do tematu, odmówić im i wygonić, zanim dojdzie do kolejnej awantury. Naprawdę nie miałam ochoty, by chłopcy znowu się pobili. A obserwując blondyna... Uświadomiłam sobie, że on był naprawdę do tego zdolny. Miał cholernie mocno zaciśniętą szczękę, oddychał ciężko, mało brakowało, by zaczął warczeć jak jakiś buldog. 

Nim jednak otworzyłam usta, by odmówić, usłyszałam słowa, które mnie przekonały:

- Oczywiście zapłacimy ci za każdą godzinę twojej pracy, zgodnie z twoim poprzednim wynagrodzeniem. 

I z tym nie mogłam dyskutować. Potrzebowałam pieniędzy, na tej marnej pensji z kawiarni ledwo żyłam od pierwszego do pierwszego. 

Zagryzłam wargę, a potem wyswobodziłam się z mocnego uścisku Janka. Zgarnęłam stos kartek z blatu. 

- Dobrze, zerknę na to i coś wymyślę - mruknęłam, a blondyni uśmiechnęli się szeroko jak na zawołanie. 

- Lili, jesteś niezawodna jak zawsze! Sprawa jest cholernie pilna, może złapiemy się dzisiaj wieczorem na jakąś kolację i przy drinkach obgadamy to wszystko? Masz czas? O której dzisiaj kończysz? 

- Kończę o piętnastej, więc powinnam mieć na to czas. Znajdź dobrą knajpę i zobaczymy się na miejscu - oznajmiłam. 

Czułam się cholernie niezręcznie z całą trójką chłopaków wokół mnie, a przede wszystkim chciałam mieć załatwić problemy wytwórni najszybciej, jak się dało. A wizja dodatkowych pieniędzy tylko mnie nakręcała. Pilnie potrzebowałam nowego kremu do twarzy oraz paru nowych ciuchów, szafa wołała o pomstę do niebo. 

- A teraz uciekajcie już i dajcie mi się skupić na pracy - dodałam szybko, czując na sobie baczne spojrzenie Aleksa. 

Chłopcy pożegnali się ze mną szybko, Jaś posłał mi długie, znaczące spojrzenie, od którego moje policzki oblały się czerwienią. Solar natomiast, jak to już miał w zwyczaju, wrzucił dwustuzłotowy banknot do słoika z tipami. Odprowadziłam ich spojrzeniem, a gdy wyszli, odwróciłam się w stronę Aleksa.

- Popełniasz błąd - stwierdził brunet chłodnym, obojętnym tonem. 

- To nic osobistego, po prostu potrzebuję dodatkowej kasy. A to nie jest mała kasa - rzuciłam zirytowana jego podejściem, jednocześnie próbując się pozbyć wyrzutów sumienia, które pojawiły się znikąd. 

Obserwowałam twarz Aleksa, poczułam się cholernie głupio. Ale nie miałam innego wyjścia! A on kompletnie tego nie rozumiał! Poza tym umówiłam się z Solarem, a nie z Jankiem, to była zasadnicza różnica. Nie rozumiałam go. Krytykował mnie? Bo chciałam zarobić?

- Sama pakujesz się w kłopoty, Lili. Chcesz skończyć z Jankiem, a sama lecisz prosto w jego stronę. Zdecyduj się, czego chcesz, Lili - dodał chłopak, a następnie odwrócił się na pięcie i poszedł w stronę magazynku. 

A ja stałam tam, z jednej strony będąc wściekłą, a z drugiej strony, chciałam go przeprosić i odwołać to wszystko. Nie rozumiałam, dlaczego tak bardzo zabolała mnie reakcja Aleksa. Ostatnia rzecz, jaką chciałam, to go zranić. 

Ruszyłam więc za nim, weszłam do środka, gdy ten przeglądał coś w telefonie. Zatrzasnęłam za sobą drzwi.

- Lili, ktoś musi zostać na... - zaczął brunet, jednak nie dałam mu dokończyć. 

Podeszłam do niego pewnym siebie tonem, a potem pocałowałam gwałtownie. 

Dobrze wiedziałam, że chłopak miał rację. Na własne życzenie pakowałam się w kłopoty, choć wtedy jeszcze nie byłam tego świadoma. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro