Rozdział 79
Z szeroko otwartymi oczami powoli analizowałam to, co się wydarzyło. Leżałam w jego łóżku. Leżałam w jego pościeli, a on cicho pochrapywał obok mnie. Dłonią obejmował moją talię, a głowę trzymał na moich piersiach. Nie potrafiłam się ruszyć.
Leżałam w jego łóżku.
Co ja zrobiłam? Przespałam się z nim. Przespałam się z nim. Zrobiłam to. I on mnie teraz obejmował. I czułam się tak cudownie, a jednocześnie tak źle. Po głowie chodził mi Aleks, czułam się tak, jakbym w jakimś stopniu go zdradziła. Czy tak właśnie było?
Nie wiedziałam już, co czułam. Kochałam Janka, choć ta miłość była najzwyczajniej w świecie toksyczna. Niszczyliśmy siebie nawzajem. Lubiłam też Aleksa, z nim było po prostu łatwo i sympatycznie. Ale to było za mało. Z nim nie czułam tych niesamowitych motylków w brzuchu, tej pasji oraz namiętności.
Musiałam się uwolnić z uścisku Janka, wrócić do domu, przemyśleć to wszystko. Rozum mówił mi jedno, a serce drugie. Ale nie chciałam tego robić. To było jak cudowny sen, który nie chciałam, by się kończył. Nasze serca biły w tym samym rytmie, jego miarowy oddech uspokajał mnie, a dotyk jednocześnie rozpalał. Tak bardzo za nim tęskniłam.
W końcu zebrałam się w sobie, wstałam po cichu, zrzucając ze swojego ciała Jasia. Ten tylko się obrócił na drugą stronę, a ja odetchnęłam z ulgą. Założyłam leżący na podłodze stanik oraz majtki i spodnie. W lustrze doprowadziłam włosy do porządku.
- Już idziesz? - Usłyszałam za sobą, gdy kierowałam się w stronę wyjścia.
Serce zabiło mi szybciej, odwróciłam się na pięcie. Nasze oczy się spotkały, a chłopak, całkowicie nagi, podniósł się i ruszył w moją stronę.
- Nie idź, proszę - poprosił cicho, patrząc w moje oczy.
Palcami złapał mnie za podbródek, zmuszając, bym na niego spojrzała.
- Janek... - zaczęłam, zastanawiając się, co właściwie mu powiedzieć - to nie był dobry pomysł. "My' to nie jest dobry pomysł. Zobacz, co się wydarzyło przez ostatnie kilka miesięcy. Nie możemy być razem.
- Lepiej ci beze mnie? - zapytał - po prostu to powiedz. Powiedz, że jest ci lepiej beze mnie i już mnie nie kochasz, a ja dam ci spokój. Zostawię cię w spokoju, pozwolę ci być z Aleksem i żyć po swojemu. Ale ja cię kocham, Lili. Kochałem cię, kochał i będę kochał już zawsze. Choć próbowałem, to nie jestem w stanie o tobie zapomnieć, jesteś moim jedynym światełkiem w tunelu. I zdaję sobie sprawę z ilości błędów, które popełniłem, naprawdę. I mogę mieć tylko nadzieję, że mi to wybaczysz. Bo, jeśli dasz mi szansę, to udowodnię, że cię kocham i że w chuj żałuję tego, co zrobiłem. Kochasz mnie, Lili?
Zaniemówiłam. To był mój Jaś. Ten, w którym się zakochałam.
- Oczywiście, że cię kocham, Janek - oznajmiłam w końcu cichym, drżącym tonem - ale sama miłość to nie wszystko - dodałam.
Odsunęłam się od blondyna, jednak ten złapał mnie mocno za rękę, a następnie popchnął delikatnie w stronę ściany.
- Nasza miłość wystarczy - powiedział dosadnie - udowodnię ci to. Udowodnię ci, że się zmieniłem.
Nie czekając na moją reakcję, zbliżył swoją twarz do mojej, a nasze usta się dotknęły. Zarzuciłam mu ręce na szyję, przyciągając bliżej. Całował delikatnie, powoli, jakbym była deserem, którym się delektował. Jego pocałunki były dla mnie wręcz uzależniające.
Potem spojrzał mi głęboko w oczy, a na jego twarzy zagościł uśmiech.
- Niedługo się odezwę, Lils - powiedział, puszczając mnie.
Wyminęłam go, próbując ukryć na twarzy szeroki uśmiech. Wyszłam z jego mieszkania, czując się jak na chmurce. Jakbym właśnie zjarała najlepszego blanta w życiu, a życie od razu stało się przyjemniejsze. Miałam ochotę się po prostu rozpłynąć.
Tak bardzo chciałam mu znowu zaufać, dać tę ostatnią szansę. Jakby po prostu mój Janek wrócił i nic się nie wydarzyło. Ale się wydarzyło i to właśnie tutaj właśnie był cały problem. Miałam do niego ogrom żalu, a nienawiść mieszała mi się z miłością.
Wsiadłam do pociągu, który właśnie podjechał na stację. Napisałam do Marty, ta jednak była niedostępna. Zapewne była na studiach. Ja sama powinnam być teraz w Łodzi, również na zajęciach, jednak przez całe te zawirowania zaniedbałam to. Zaniedbywałam całe swoje życie na rzecz dwóch różnych chłopaków. Aleks, Janek, Janek, Aleks.
Musiałam się napić, na trzeźwo nie mogłam tego znieść. Nie mogłam racjonalnie myśleć ani skupić się na czymkolwiek innym.
Podróż pociągiem minęła mi błyskawicznie, a na słuchawkach cały czas leciała mi najnowsza piosenka Janka. Nie potrafiłam przestać słuchać jego cudownego głosu.
Szłam powoli chodnikiem po moim osiedlu, zastanawiając się, jak odpowiednio się wyżyć. Zastanawiałam się nad treningiem z hantlami a basenem, gdy dostrzegłam Aleksa. Stał pod moim blokiem z ręką w kieszeni, drugą trzymał papierosa przy ustach. Gdy tylko mnie zauważył, na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. Miał długie, eleganckie spodnie w szarą kratę oraz białą polówkę. Od razu porównałam jego styl ubierania się do Janka. Całkowicie się różniły. Na jego twarzy gościł purpurowy siniak. Przełknęłam ślinę, podchodząc do niego szybkim krokiem.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam, siląc się na uśmiech, choć czułam się co najmniej niezręcznie.
Dwie godziny temu uprawiałam seks z Jankiem, a teraz stałam przed Aleksem i kompletnie nie wiedziałam, co mu powiedzieć. Kurwa, pierdolona, mać.
Brunet pochylił się nade mną i pocałował przelotnie w policzek.
- Nie odpisywałaś mi ani nie odbierałaś, więc się martwiłem, że coś się stało - oznajmił zmartwionym tonem - zwłaszcza że widziałem nowy numer Janka. Byłaś u niego, prawda?
Mimowolnie zagryzłam wargę, a mój wzrok powędrował w stronę przechodzących po drugiej stronie ulicy rodziców z małym dzieckiem. Zastanawiałam się, czy to było tak oczywiste, że pojechałam do Janka, czy może widać było po mnie oznaki niedawnego seksu? Miałam spuchnięte usta, rozpieprzone włosy, czy coś?
W końcu popatrzyłam na niego, próbując rozszyfrować twarz, która nic nie zdradzała. Był na mnie wściekły? Zraniony? Czy może nic go to nie obchodziło, a nasz ostatni pocałunek był po prostu głupim błędem z jego strony?
- Nie martw się, Lily - rzucił w końcu z delikatnym, choć wymuszonym uśmiechem - rozumiem, że wiele was łączyło, serio. I wiem, że to nie jest takie proste ruszyć naprzód, hej, sam byłem w związku przez trzy lata, a nadal wspominam go z bólem. Ale pomogę ci, Lili - dodał, podchodząc do mnie bliżej. Złapał moją twarz w swoje dłonie. - Sprawię, że o nim zapomnisz. I to bardzo szybko. Już prawie o nim zapomniałaś dzięki niemu, sprawię, że będzie dla ciebie jak powietrze. Niewidzialny.
Nie czekając na moją reakcję, Aleks mnie pocałował. Uchyliłam lekko usta, ledwo czując jego dotyk. Jego dolna warga nadal była opuchnięta po ostatnim starciu z Jankiem, a ja nie chciałam zrobić mu krzywdy. Kręciło mi się w głowie. Brunet po kilku minutach odsunął się ode mnie, mimo że ja chciałam więcej.
- Do zobaczenia w pracy, Lili - dodał na odchodne, a następnie odszedł, zostawiając mnie samą na chodniku, zupełnie skołowaną.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro