Rozdział 73
Włosy związałam w wysoki kucyk, a następnie poprawiłam w lustrze makijaż. Zawiązałam z tyłu brązowy fartuszek z logo kawiarni. Byłam cholernie zestresowana pierwszym dniem w pracy, ale Aleks bardzo mnie w tym wspierał. Chłopak był bardzo miły i od razu zaoferował naszej szefowej, Emilce, ze mnie dokładnie przeszkoli.
- Gotowa? - spytał chłopak, zaglądając do małego magazynku. Odwróciłam się do niego na pięcie, uśmiechnęłam się delikatnie. - Wyglądasz idealnie, Lili. Jak prawdziwa kelnerka. Chodź, pokażę ci obsługę ekspresu.
- Nauczysz mnie robić szalone wzorki na kawie? - spytałam podekscytowana.
Brunet zaśmiał się cicho.
- Najpierw naucz się robić kawę, która smakuje lepiej niż rozgotowany ryż - mruknął.
Uderzyłam go delikatnie w ramię, udając oburzoną.
- Moja kawa nie smakuje jak rozgotowany ryż! Poza tym skąd mam to wiedzieć, skoro nie piję kawy? Jestem zwolenniczką zielonej herbaty.
Aleks wywrócił oczami, uśmiechając się szeroko.
- Muszę to w tobie zmienić - stwiedził - chodź, zobacz, jak wbijać zamówienie na kasie.
Choć starałam się z całych swoich sił skupiać na słowach chłopaka, jego słowa kompletnie nie trafiały do mojego mózgu. Moje myśli cały czas krążyły wokół Janka i jego powrotu do SBM, który ogłosili na wczorajszym koncercie w Warszawie. Musiałam przyznać, że byłam bardzo zaskoczona, blondyn przecież marzył o tym, by być wolnym oraz niezależnym. Zastanawiało mnie, co takiego się wydarzyło, że zmienił zdanie. Nie mogłam jednak zapytać o to Solara, nie rozmawialiśmy o Janku. Zresztą, nie powinnam się tym interesować, to już nie była moja sprawa.
- Wszystko jasne? - spytał mnie chłopak, zerkając swoim intensywnym spojrzeniem.
Szybko pokiwałam twierdząco głową.
- Wszystko jasne - powtórzyłam.
- Świetnie, w takim razie dzisiaj będziesz tylko przyjmować zamówienie, a ja będę je tworzył. Możesz wszystko obserwować, a jutro sprawdzimy, czy zapamiętałaś, jak się robi mrożone latte na mleku sojowym z syropem waniliowym.
- Zakładając, że dotrwam do jutra - stwierdziłam, a brunet parsknął śmiechem - zawsze jest tutaj tak pusto? - spytałam, zerkając na pustą kawiarnię. Mieliśmy tylko jednego klienta, który siedział w kącie, popijał espresso i stukał palcami w klawiaturę.
- Tak, dlatego poranne zmiany są najlepsze. Polecam brać tylko te, zwłaszcza że wtedy pracowałabyś głównie ze mną. - Uśmiechnął się szeroko, wskazując na siebie kciukami.
Nie mogłam powstrzymać się od cichego parsknięcia. Chłopak odsunął się od lady, a następnie przesunął mnie w stronę kasy fiskalnej. Tym razem już nie zadrżałam na jego dotyk, co musiał zauważyć, bo znowu się uśmiechnął.
- Idę po mleko - mruknął, zostawiając mnie samą.
Uczucie stresu ponownie się pojawiło, zagryzłam wargę, oglądając nieduży monitor przy kasie, który nie wyglądał na zbyt skomplikowany. Zaczęłam więc go testować, a po niecałej godzinie mogłam śmiało przyznać, że opanowałam go do perfekcji.
Praca, jak się spodziewałam, była prosta, łatwa oraz przyjemna. Aleks nauczył mnie robić podstawowe rodzaje kawy, choć latte i spienianie mleka nadal stanowiło dla mnie niemałe wyzwanie.
- Lili, cholera! Zalejesz nas! - krzyknął brunet ze śmiechem, gdy próbowałam opanować mleczną piankę, która spływała po niedużym papierowym kubku.
Szybko złapałam leżącą obok ścierkę, jednak gorąca ciecz spływała po moich palcach. Chłopak złapał kubek, a drugą ręką wyłączył maszynę. Mleko ochlapało cały mój fartuch oraz twarz. Spojrzałam na współpracownika z przerażeniem, czekając na opierdol, ten jednak wybuchnął głośnym śmiechem. Od razu odetchnęłam z ulgą.
- No to już wiemy, że do spieniacza się nie dotykasz pod karą groźby. Idź, się umyj, jesteś cała w mleku - rzucił - ja ogarnę ten bajzel.
Posłusznie ruszyłam na nieduży magazynek. Zerknęłam w lustro i przystanęłam zaskoczona. Uśmiechałam się. Zdążyłam już zapomnieć, jak przyjemne było to uczucie, jak przyjemnie mógł płynąć dzień, gdy byłam zwykłą dziewczyną, która nie musiała się nad niczym zastanawiać.
Wytarłam się szybko, by móc już wrócić do pracy. Bałam się, że Aleks się na mnie zdenerwuje, choć był to najbardziej pozytywny człowiek, jakiego poznałam w ostatnim czasie. Minęły raptem dwa tygodnie, odkąd się poznaliśmy, a pisaliśmy ze sobą prawie codziennie. Byłam mu naprawdę wdzięczna, że załatwił mi tę pracę, choć nadal rozglądałam się za czymś biurowym. Nie opowiadałam nikomu o swoim miejscu pracy, czułam związany z tym wstyd. Przecież to był dla mnie prawdziwy regres, choć sama chciałam zacząć od początku.
Aleks sprawiał, że powoli odzyskiwałam swoją radość i spokój ducha. Choć nadal miałam akty depresji, głównie wieczorami, gdy siedziałam sama w mieszkaniu. Wtedy dużo płakałam, oglądałam romantyczne filmy, aż w końcu padnięta usypiałam. Często byłam też wściekła na siebie, na Janka, na cały świat i wszystko, co mnie spotkało. Ukojenie dawały mi tylko siłowe treningi, gdzie mogłam do woli machać hantlami.
Zerknęłam ostatni raz na swoje odbicie, a potem ruszyłam w stronę lady z kolorowymi ciastkami. Aleks właśnie szykował kawę, już miałam zaproponować mu pomóc, gdy go zobaczyłam. Siedział na miękkim fotelu po drugiej stronie sali, naprzeciwko niego na kanapie rozłożył się Solar. Serce zabiło mi szybciej z emocji, stanęłam jak wryta, gdy ten zawzięcie dyskutował z Karolem. Wyglądał inaczej. Jego twarz prawie się nie zmieniła, dostrzegłam delikatny zarost i znacznie krótsze włosy, ale było w nim coś, czego nie rozpoznawałam. Jakby się zestarzał, a z jego aury zniknął cały blask. Jakby poblakł.
- Janek - szepnęłam sama do siebie.
Jak w zwolnionym tempie widziałam jego głowę obracającą się w moją stronę. Podskoczyłam w miejscu, a potem, nie myśląc zbyt wiele, upadłam na podłogę. Zwróciłam na siebie uwagę Aleksa, który zmarszczył brwi.
- Co ty robisz? - spytał zdezorientowany.
Ja jednak oddychałam szybko przerażona, przełknęłam głośno ślinę, a przez moją głowę przelatywały tysiące myśli.
- Szukam kolczyka - wymyśliłam na poczekaniu, a potem, na czworaka wróciłam do magazynku.
Cicho zamknęłam za sobą drzwi, a potem podniosłam się i oparłam głowę o ścianę. Z całej siły powstrzymywałam napływające do oczu łzy. Nie mogłam się rozsypać, nie w pracy, nie w miejscu publicznym.
Poczułam nagłą wściekłość, uderzyłam dłonią o ścianę. Ostatnio rozmawiałam z Solarem, powiedziałam mu o swojej nowej pracy. Ten cholerny raper wiedział, gdzie znajdowała się kawiarnia! To nie mógł być przypadek, celowo przyprowadził tutaj Janka! Specjalnie tutaj przyszli! Czy naprawdę nie mogłam liczyć na spokój, na spokojne zapomnienie!? Dlaczego on mnie dręczył? Miałam ochotę wyjść tam i wykrzyczeć mu wszystko w twarz. Ale nie mogłam tego zrobić, nie mogłam dać mu tej pieprzonej satysfakcji.
Nagle drzwi otworzyły się z delikatnym skrzypieniem, a do środka wszedł Aleksander. Zamknął za sobą. Pomieszczenie było stosunkowo niewielkie, w dodatku stało tutaj biurko, więc chłopak stanął naprzeciwko mnie w bardzo bliskiej odległości.
- Hej, wszystko okej? Co jest? - zapytał zmartwiony, próbując nawiązać kontakt wzrokowy, od którego zawzięcie uciekałam.
- Nic - westchnęłam, próbując opanować drżenie głosu - po prostu zobaczyłam kogoś z przeszłości.
- Masz na myśli Janka-Rapowanie? Tak mi się właśnie wydawało, że skądś cię kojarzę.
Spojrzałam na niego zaskoczona. Wiedział o tym, a nawet nie pisnął słowem. Znał prawdę, zapewne przeczytał wszystko na mój temat z gazet, magazynów plotkarskich, wszystkiego.
A Janek tutaj był, siedział raptem kilka metrów ode mnie. A ja się przed nim ukrywałam.
- Nie przejmuj się nim. Przecież to przeszłość - dodał, posyłając mi uśmiech pełen otuchy.
Powoli pokiwałam twierdząco głową. Janek był moją przeszłością, a ja znowu musiałam stać się zwykłą dziewczyną z czystą kartą. Ale czy to było w ogóle możliwe?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro