Rozdział 6
- Dla mnie to jest jedna, wielka czerwona flaga. Gościu łapie cię za cycki na pierwszej randce, w dodatku przed restauracją? No dramat jakiś! - rzuciła Cela.
Siedziałyśmy w drukarni, jak zwykle drukowałyśmy papiery do pracy. Właśnie skończyłam zdawać jej relację z mojej ostatniej randki.
Westchnęłam głęboko, bo wiedziałam, że blondynka miała po części rację.
- Z perspektywy czasu też tak uważam, ale nie wiem, może dał się ponieść emocjom. Ale teraz jest jakiś taki inny, dziwny. Wypytuje mnie non stop, co robię, gdzie jestem, jakby chciał mnie kontrolować - dodałam.
Minęły raptem trzy dni od randki, a ja musiałam przyznać, że miałam dość tego typa, Janka. Nie lubiłam kontroli, nade wszystko ceniłam sobie niezależność, wolność. Bałam się ponownego więzienia, a chłopak średnio co dwie godziny wypytywał mnie, gdzie byłam i kto mi towarzyszył. To było dziwne.
- Weź, kopnij go w cztery litery, zasługujesz na kogoś fajniejszego - oznajmiła Celina, a ja popatrzyłam na nią z miną zbitego psa.
- Lepszy rydz niż nic - mruknęłam, a ta spojrzała na mnie ostro.
- Znowu skończysz w toksycznym związku. Skończyłam drukować, chodź.
Zebrałyśmy swoje dokumenty i ruszyłyśmy do biurek.
W głębi duszy wiedziałam, iż koleżanka miała rację. Było mi bardzo smutno. Kolejna relacja, w którą w jakimś stopniu się zaangażowałam, nie wyszła.
- A co z tym Staśkiem? - spytała, zmieniając temat.
- Coś tam piszemy ze sobą - powiedziałam - Ale nie biorę tego na poważnie.
- Powinnaś usunąć Tindera, jebać facetów i skupić się na sobie. Na studiach, na pracy, na imprezach - doradziła.
Uśmiechnęłam się do niej ciepło, po czym usiadłam na swoim miejscu. Przejrzałam najnowsze maile, chociaż po głowie nadal krążył mi Janek.
Byłam głupia, naiwna. Za bardzo się wczułam. Cela miała rację, po co mi był facet? Oni tylko zatruwali życie. A ja teraz naprawdę nie miałam czasu. Musiałam skończyć moją pracę licencjacką, w pracy szykował się awans w przeciągu najbliższych miesięcy, musiałam pokazać, co potrafię.
Mój zegarek zawibrował. Zerknęłam na wyświetlacz. Instagram. Mimowolnie wywróciłam oczami, ale sięgnęłam po komórkę.
Janek: Nadal w pracy?
Janek: Przyznam szczerze, że na początku myślałem, że twoja praca w badaniach klinicznych jest taka ambitna. Ale jak słucham, jak opowiadasz o tym, że wysyłasz dokumenty kurierem, to chce mi się śmiać XD
Zmarszczyłam brwi, czując mocną irytację. Od razu zrobiłam zrzut ekranu i wysłałam Celi, siedzącej biurko dalej. Zerknęłam na nią, a ta wykonała gest odruchu wymiotnego. Zachichotałam mimowolnie.
Jaki on miał problem do mojej pracy? Miałam dwadzieścia jeden lat i stabilną pracę z rozwojem, dobrze płatną, z której byłam zadowolona. Praca to był jedyny sensowny aspekt w mojej marnej egzystencji. W tym momencie od razu skreśliłam chłopaka. Odczytałam tylko te wiadomości, wyszłam z aplikacji. Zobaczyłam, że Staś coś do mnie napisał. Naprawdę musiałam usunąć tę głupią aplikację randkową.
Staś: Piszemy ze sobą już prawie dwa tygodnie, to co powiesz na rozmowę telefoniczną dzisiaj?
Nie pamiętałam, kiedy ktoś ostatnio zaproponował mi rozmowę przez telefon, to było takie staroświeckie. Przez głowę mi przeszła myśl, czy to aby na pewno dwudziestoczteroletni chłopak? Może w rzeczywistości był to jakiś stary zboczeniec? Aż mnie dreszcze przeszły na samą myśl o tym. Ale to nie mogła być prawda, chłopak miał zbyt młodzieżowy język, którym się często posługiwał.
Przystałam na jego propozycję, bez słowa napisałam chłopakowi swój numer telefonu. Odrzuciłam telefon na biurko i wróciłam do pracy, by wyjść z biura o w miarę sensownej porze.
*******
Moja mama dobijała się do mnie przez całą moją podróż pociągiem do domu. Ze względu na hałas i tłum ludzi nie odbierałam i dopiero po wejściu do mieszkania postanowiłam do niej oddzwonić. Ta jednak jak na złość nie odebrała, co mnie zmartwiło. Kobieta nigdy nie dzwoniła bez powodu tyle razy.
Na szybko ugotowałam więc obiad, a potem nałożyłam maseczkę na twarz i zasiadłam przed laptopem. Otworzyłam plik ze szkicem pracy licencjackiej, a następnie z wynikami przeprowadzonych przeze mnie badań. Przeglądając je, zastanawiałam się, co tak naprawdę faceci mają w głowach. Większość odpowiadała na moje pytania prosto z mostu, byli całkowicie anonimowi na Tinderze, nie umiałabym znaleźć ich w rzeczywistości. Bez skrupułów odpowiadali, że interesuje ich tylko seks albo relacja przyjacielska z benefitami. Dla mnie to było okropne, bardzo przykre, seksistowskie, takie przedmiotowe traktowanie kobiety.
Ponownie pomyślałam o Janku i westchnęłam głęboko. Dlaczego żadna relacja nie mogła mi wyjść? Dlaczego nic się nie mogło udać? Powoli dobijała mnie ta samotność. Czy byłam na nią skazana? Wiedziałam, że problem leży głębiej, we mnie. Z jednej strony chciałam kogoś poznać, poczuć te słynne motylki w brzuchu ponownie, natomiast z drugiej strony... Przerażała mnie myśl, że miałabym się przed kimś tak otworzyć, pokazać całą prawdziwą siebie, oddać komuś duszę. A potem co? Pozwolić na to, by ktoś znowu złamał mi serce. Wiedziałam, że nie poradziłabym sobie z tym. Raz ledwo się podniosłam, drugi raz po prostu bym się poddała.
Ale ludzie już tacy byli. Zawodzili i ranili. Zawsze miałam dookoła siebie mnóstwo znajomych, koleżanek, przyjaciół. A teraz czułam, że wszyscy się ode mnie odwracali. Rodzice się rozstali, połowa koleżanek przestała się odzywać, bo po co się odzywać, jeśli ja się nie odzywałam?
Chciałam mieć kogoś bliskiego, kogo mogłabym przytulić w każdym momencie, powiedzieć o czymkolwiek. Powtarzałam się jak zdarta płyta.
Poczułam, jak po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Otarłam je wierzchem palca, wzięłam głęboki wdech.
Czułam, jak tracę wszystkie siły.
Moje przemyślenia przerwał dzwonek telefonu. Siostra. A ta, czego chciała?
- Halo - wychrypiałam i pociągnęłam nosem.
- Na ciebie w ogóle nie można liczyć! - krzyknęła na wstępie, a ja już wiedziałam, że szykowała się grubsza rozmowa.
- Co się stało? - zapytałam spokojnym tonem.
- Prosiłam cię, żebyś pomogła mamie z dokumentami! Prosiłam cię o to, bo ja nie miałam czasu, a ty to spieprzyłaś, jak wszystko! Czy ty nie potrafisz wykonać chociaż jednej rzeczy poprawnie, naprawdę?! Kurwa mać! Teraz ja muszę naprawiać twoje błędy, bo ty masz wszystko w dupie! Czemu mi nie powiedziałaś, że te dokumenty są źle wysłane? Do jasnej cholery, dzwoniłam do ciebie wczoraj i nawet nie byłaś tak łaskawa odebrać ten zasrany telefon!
Kobieta mówiła tak szybko, tak zdenerwowana, bez ładu i składu, że przez chwilę nie miałam pojęcia, o czym do mnie mówiła. Dopiero po kilku sekundach przypomniało mi się, że miałam pomóc mamie wypełnić jakieś dokumenty do urzędu, co też zrobiłam. Potem się okazało, że wysłałam źle te dokumenty, ale mama miała to załatwić.
- Ty też nie odbierasz ode mnie telefonu i jakoś ci nie robię o to problemu - odpowiedziałam, oddychając powoli, by nie wybuchnąć.
Czułam napływające łzy, ale nie mogłam pozwolić im wypłynąć. Musiałam być silna. To już nie pierwszy raz, gdy moja siostra zachowywała się w ten sposób i wyżywała się na mnie emocjonalnie.
- Bo ja nie dzwonię do ciebie z jakimiś pierdołami, ale w poważnych sprawach! Zajęłabyś się rodzicami, a nie głupotami! Jesteś pieprzoną egoistką! - wydarła się i rozłączyła, zanim zdążyłam na to jakkolwiek zareagować.
Zawsze traktowałam moją siostrę jako autorytet, wzór do naśladowania. Wspierała mnie w najtrudniejszych momentach, zawsze jej pomagałam w każdej sprawie, kiedy powiedziała choć słówko. Dlatego tak bardzo zabolały mnie jej słowa.
Rozpłakałam się jak małe dziecko. Podniosłam się powoli i poszłam prosto do łóżka. Zakopałam się w pościeli, cały czas głośno płacząc.
Starałam się być najlepsza, pomóc we wszystkim każdemu, wspierać najbliższych, a i tak kończyło się na tym, że byłam tą najgorszą.
Włączyłam muzykę, lecz to mi w żaden sposób nie pomogło.
Usłyszałam dzwonek telefonu ponownie i od razu się wściekłam. Co ona znowu ode mnie chciała? Dobić mnie?
Ku mojemu zdziwieniu był to obcy numer.
- Halo? - mruknęłam, próbując się uspokoić.
- Hej, nie przeszkadzam? - Usłyszałam męski, przyjemny głos, który skądś już kojarzyłam.
- A kto mówi? - spytałam zdezorientowana.
- Staś z tej strony, z Tindera, kojarzysz coś? - zapytał ze śmiechem.
Uśmiechnęłam się mimowolnie, bo głos chłopaka był naprawdę bardzo przyjemny i radosny.
- Tak, coś tam kojarzę - rzuciłam, uśmiechając się.
Pociągnęłam nosem i otarłam łzy dłonią. Podniosłam się delikatnie na poduszce.
- Coś się stało? Nie brzmisz najlepiej, jeśli mam być szczery - powiedział Staś, a ja westchnęłam głęboko.
Nastała głucha cisza, po czym się uaktywniłam i zaczęłam opowiadać o absolutnie wszystkim, nie przebierając w słowach.
Po raz pierwszy w życiu miałam wrażenie, że ktoś szczerze mnie słucha.
****** Od autorki *****
Dzień dobry (dobry wieczór), moi kochani! Serdecznie dziękuję za wszelkie aktywności, Wasze komentarze i gwiazdki sprawiają, że mam ochotę pisać nawet w pracy (powstrzymuję się, póki co) Jestem ciekawa Waszej opinii w tajemniczym zwrocie akcji, który tutaj wplotłam, ktoś może coś się domyśla?
Buziaki, do napisania!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro