Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 50

Rozejrzałam się dookoła. Apartament królewski, jaki otrzymałam, był przepiękny. I ogromny. I wszędzie stały kwiaty. Najróżniejsze bukiety na świecie. Dostrzegłam róże we wszystkich kolorach tęczy, goździki, tulipany, stokrotki, a przede wszystkim lilie, które tam uwielbiałam ze względu na własne imię. Na dużym łóżku leżały rozrzucone płatki róż, na szafkach nocnych, komodzie oraz stole paliły się świecie. A na środku pomieszczenia stał Janek z ogromnym bukietem czerwonych róż. Miał na sobie swój standardowy zestaw: biały, luźny T-shirt oraz starte jeansy. 

- Janek! - pisnęłam uradowana. 

Szybko skróciłam dzielącą nas odległość, a następnie przytuliłam go z całych sił. Blondyn zaśmiał się cicho, jednak przycisnął mnie mocno do siebie. Z przyjemnością odetchnęłam głęboko, wdychając zapach jego perfum. Mój ulubiony zapach. Nasze usta bardzo szybko się odnalazły, całował mnie delikatnie, z uczuciem, jakbyśmy nie widzieli się całe lata świetlne, a nie raptem dwa tygodnie. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, założyłam mu ręce za szyję i popatrzyłam głęboko w oczy. Nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu. 

- Niespodzianka udana? - spytał, podnosząc brwi. 

- Najlepsza niespodzianka na świecie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - tęskniłam za tobą. 

- Ja za tobą też - oznajmił od razu - tęskniłem za tymi włosami - powiedział, całując mnie we włosy. Potem skierował swoje usta na moje czoło. - Tęskniłem za tą słodką twarzyczką - dodał, a kiedy jego wargi dotknęły mojego nosa, powiedział: tęskniłam za tym małym noskiem. A przede wszystkim tęskniłem za tymi ustami, które cały czas tyle gadają. 

Pocałował mnie ponownie, a ja cała zadrżałam pod wpływem jego dotyku. Położyłam dłonie na karku blondyna, a opuszkami palców głaskami jego włosy. Całował mnie delikatnie, powoli, jakby na nowo badając całe moje podniebienie. Czułam się, jakby cały czas stanął w miejscu, liczyliśmy się tylko my, nikt inny. Świat wirował dookoła. Dłonie Janka błądziły po moich plecach, karku, a także włosach. 

Oderwałam się od niego niechętnie, a następnie otworzyłam oczy. Wpatrywałam się w jego niebieskie tęczówki, od których dzieliły mnie dosłownie centymetry. Położyłam dłonie na jego policzkach, a on złapał mocno moje ręce, uśmiechnął się szeroko. 

- Fajnie, że jesteś - szepnęłam. 

- Fajnie, że jestem - przytaknął. 

Znowu zetknęliśmy się ustami, chłopak zrobił krok do tyłu, potem jeszcze jeden, aż pociągnął mnie ze sobą na ogromne łóżko. Pisnęłam zaskoczona, a jednocześnie radosna. Usiadłam na nim okrakiem, czując wyraźne wybrzuszenie w spodniach chłopaka. Od razu zrobiłam się mokra, a mój oddech jeszcze bardziej przyspieszył. Moje dłonie sunęły po klatce piersiowej Janka, pod koszulką czułam delikatny zarys mięśni. Palce blondyna szybko odnalazły suwak mojej sukienki. Bawił się nim przez chwilę, a następnie zaczął powoli rozsuwać. Nie potrafiłam powstrzymać swojego ciała od drżenia. On nadal działał na mnie tak niesamowicie. 

Gdy krótka, czarna sukienka w kwiaty leżała już na podłodze, Janek skierował pocałunki na moją szyję, zostawiał na niej mokre ślady, zanim delikatnie ugryzł moje ucho. Jęknęłam mimowolnie. Blondyn zassał moją skórę mocno, a ja już wiedziałam, że zostanie na dłuższy czas mi purpurowy ślad. Byłam jednak zbyt zachwycona jego obecnością, by się tym przejmować. Powoli zsunął jedno ramiączko stanika, a potem i następne. Odpiął zapięcie z tyłu, a oczy chłopaka rozświetliły się na widok moich piersi. Ułożył mnie delikatnie na plecach, jakbym była porcelanową laleczką. Złapałam go za włosy, gdy lizał moje sutki. Postękiwałam cicho, czując się jak w raju. 

Jakby zza grobu usłyszałam pukanie do drzwi. Janek oderwał się ode mnie. 

- Zamawiałaś coś? - spytał cichym, niskim tonem. 

- Nie i błagam, nie przerywaj - mruknęłam nadal z zamkniętymi oczami. 

- Sprawdzę tylko. 

Nim zdążyłam zaprotestować, blondyn już wstawał. Jęknęłam głośno z niezadowoleniem, a potem podniosłam się. Usłyszałam otwieranie drzwi, a następnie znajome krzyki. 

- Siema, stary! - rzucił z radością Maciek Kacperczyk, a chłopcy przybili sobie piątki. 

W ekspresowym tempie zakryłam się kołdrą, wiedziałam, że już za późno na stanik i sukienkę. Chłopcy w pełnym składzie weszli do środka, a Paweł głośno zagwizdał na mój widok. Czułam, jak moje policzki oblały się czerwienią. 

- Widzisz, stary, mówiłem ci, że będziemy przeszkadzać! - Starszy brat szturchnął tego młodszego. 

- Mamy plan iść do tej knajpy z Solarem, ale pomyśleliśmy, że wcześniej zajdziemy do Zamku Książąt Szczecińskich i odwiedzimy Wały Chrobrego. Chodźcie z nami, dawno nie spędziliśmy czasu razem! 

- Serio, musimy? - westchnął Janek oparty o ścianę z rękami założonymi na piersi. 

- Stary, wiemy, że chcesz poruchać, ale zrobicie to w nocy! Dawać, no! 

Ja i Jaś popatrzyliśmy na siebie znacząco. 

- Niech będzie, ale dajcie nam kwadrans, żeby się ogarnąć - odpowiedział. 

Podniosłam wysoko brwi. 

- Tylko kwadrans? 

- Dawno cię nie widziałem, to dlatego. - Blondyn mrugnął do mnie znacząco, a ja ponownie się zaczerwieniłam. 

Rzuciłam w niego poduszką, jednak ten złapał ją w locie. Potem wygonił szybko przyjaciół i zamknął drzwi z głośnym trzaśnięciem. Gdy wrócił do mnie, nie miał już na sobie koszulki. Uśmiechnęłam się mimowolnie na ten widok. 

- Musimy się pospieszyć, zanim przylezą tu ponownie - oznajmił poważnym tonem, a ja wybuchnęłam głośnym śmiechem. 

Blondyn zdjął z siebie spodnie, a następnie wrócił do całowania mnie. 

- Czy Solar też nam będzie towarzyszył podczas zwiedzania? - zapytałam między pocałunkami. 

- Nie wiem, ale, Lili, musisz sobie z nim to wszystko wyjaśnić. Jeśli nie dla siebie, nie dla mnie, to zrób to dla wytwórni, proszę. Ja z niej odszedłem, ale nie chcę, żebyś się tam źle czuła, bo wrócę i cię stamtąd zabiorę. 

- Podoba mi się twoja zabroczość - mruknęłam z zadowoleniem, zanim nasze usta ponownie się złączyły. 

Chłopak podsadził mnie na swoje kolana, a potem wbił się we mnie nagle, aczkolwiek delikatnie. Mocno trzymał moich pleców i zaczął się powoli ruszać. Oderwaliśmy się od siebie, jednak cały czas głęboko patrzyliśmy się w swoje oczy. Świdrował mnie spojrzeniem, jakby próbując wyczytać wszystkie moje emocje. Oddychał ciężko, ja również. Zacisnęłam palce na jego ramionach, mocno wbijając paznokcie w jasną skórę chłopaka. Swoim penisem toczył we mnie kółka, a mi brakło oddechu. Wygięłam się mocniej w łuk, by czuć go jeszcze mocniej, jakby to mogło być możliwe. Docisnął mnie mocniej, warcząc głośno, a ja poczułam w sobie jego spermę. Odetchnął głęboko, upadając na pościel, a ja wraz z nim. 

- Kocham cię, Lils - powiedział z przymkniętymi powiekami. 

Rozległo się pukanie do drzwi, zanim odpowiedziałam, a blondyn warknął zirytowany.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro